0:000:00

0:00

"Podczas protestów pod Sejmem i Senatem, gdy będziesz mijać policjantów pokaż im lustro. Spraw, by funkcjonariusze musieli spojrzeć sobie w twarz i zobaczyli siebie w trakcie służby!" - w tych słowach grupka młodych ludzi zapraszała na Facebooku do wzięcia udziału w perfomansie-proteście.

W trakcie protestów pod Sejmem 18-20 lipca doszło do kilku incydentów z policją. Dwie osoby wylądowały w szpitalu, kilka innych zostało zatrzymanych, kilkanaście poturbowanych. Grupa młodych ludzi, którzy uczestniczyli w protestach, a niejednokrotnie zostali poszkodowani w starciach z policją, postanowiła zamanifestować swoją niezgodę w nieoczywisty sposób. W wydarzeniu apelowali:

"Nie zgadzamy się na brutalne zachowania policji! Nie zgadzamy się na napaści na protestujących! Znamy swoje prawa i znamy prawa policji – w tym art. 58.2 Ustawy o Policji , który mówi:

“Policjant obowiązany jest odmówić wykonania rozkazu lub polecenia przełożonego, a także polecenia prokuratora, organu administracji państwowej lub samorządu terytorialnego, jeśli wykonanie rozkazu lub polecenia łączyłoby się z popełnieniem przestępstwa”.

Tym razem jednak protestowali bez skandowania, bez malowania po budynkach. Jedyną konfrontacją były trzymane przez nich lustra. Z okleiny lustrzanej, na gąbce, by tym razem nikomu nic się nie stało.

Grupa z lustrami ruszyła ze skrzyżowania ulicy Wiejskiej z ulicą Prusa. Minęła Kancelarię Prezydenta, biuro przepustek - główne wejście na teren Sejmu, słynny już napis "CZAS NA SĄD OSTATECZNY / WYPIERDALAĆ", aż doszła do ulicy Górnośląskiej.

Z przodu transparent z nazwą akcji nieśli Amelia Jędrzejczak i Jakub Skrzypek. Skrzypek był jedną z osób zatrzymanych 20 lipca. Szczęście w nieszczęściu - noc z piątku na sobotę spędził w areszcie, nie w szpitalu jak dwóch jego kolegów. Za to oskarżany był w prawicowych i rządowych mediach o napaść na policjanta. Wszystko przez to, że jeden z funkcjonariuszy przypadkowo uderzył swojego kolegę w twarz krzykaczką, którą chłopak trzymał w ręku.

Przeczytaj także:

Jednym z uczestników był Dawid Winiarski (na zdjęciu poniżej), mocno poturbowany w piątek przez policję.

Pomysł na performans - zapewne nieświadomie - nawiązywał do teorii samoświadomości i setek eksperymentów psychologii społecznej, które dowodzą, że zobaczenie swego odbicia w lustrze zmienia nasze postępowanie na bardziej moralne. W klasycznym eksperymencie Dienera i Wallboma z 1976 roku osobom badanym stwarzano okazję do oszukiwania w teście anagramów. Oszukiwało aż 71 proc. z nich, ale w innej grupie, którą usadzono przed lustrem - już tylko 7 proc. Być może twórcy performansu przyjęli założenie, że policjanci stosując przemoc, a może nawet stając przeciw demonstracjom, naruszają własne zasady moralne, a widok własnych twarzy obudzić w nich poczucie winy? Inna rzecz, że w eksperymentach badani widzieli własne odbicia "przypadkiem", a tutaj lustra były elementem interakcji, którą policjanci mogli odbierać jako poniżającą.

“Brawo, brawo młodzież!” wołały starsze panie, dołączając się do grupki. “Dzięki! Tylko nie głosujcie już na PO!” odkrzyknął im ktoś z tłumu.

Część policjantów patrzyło niewzruszonych przed siebie, część uciekała wzrokiem, udając, że nie widzą niesionych luster. Pojawiały się też ironiczne uśmiechy.

“Coś słabe te lustra. Nic nie widać!” zagadywał jeden z policjantów.

“Bo to okleina - dla bezpieczeństwa” odpowiadali uczestnicy.

Ulica Górnośląska, od skrzyżowania z ulicą Wiejską aż po kładkę, pełna była radiowozów. Boczny wyjazd z Senatu musiał być w końcu odpowiednio zabezpieczony. Wszędzie metalowe barierki. Pod Senat można się dostać jedynie wąskim przesmykiem od alei Brandysa. Grupka szła gęsiego ocienionym parkiem, cały czas trzymając lustra w rękach.

Trzymając się parkanu przy samym Senacie, przedarli się przez skandujący tłum. Trudno powiedzieć, ile osób zdążyło się zgromadzić tam do godziny 18.40. Może 800, może 2000. Oprócz gęstego skupiska w miejscu, gdzie rozstawione były głośniki, namioty i telebim z transmisją obrad, ludzie rozbijali się na podgrupki w alejkach, zajmowali trawniki, chowali przed słońcem pod drzewami.

Organizator(k)ami performansu byli Olga Byrska, krytyczka literacka i Łukasz Jaskuła, producent teatralny. Sami nie chcieli szerzej komentować swojej inicjatywy, pozwalając jej, by mówiła sama za siebie.

Relację wideo z wydarzenia możesz zobaczyć na Fb OKO.press:

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze