Prawie 60 osób z Polski znalazło się na rosyjskiej liście „najemników i sponsorów” Ukrainy. Ich zaangażowanie na rzecz Ukrainy jest przedstawione jako działanie „nakłaniające do rozlewu krwi i zniekształcania faktów”. Lista jest częścią kremlowskiej wojny informacyjnej
Na rosyjskiej stronie internetowej foreigncombatants.ru, ogólnie dostępnej w sieci i wspieranej przez rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych, kremlowscy propagandziści publikują nazwiska, biogramy, zdjęcia i opisy działalności osób, które wspierają Ukrainę. To obywatele kilkudziesięciu państw z całego świata. Są wśród nich polscy politycy, dziennikarze i aktywiści.
W zamieszczanych tam opisach wielokrotnie pojawiają się manipulacje i kłamstwa, nie tylko na temat konkretnych osób, ale także dotyczące choćby historii Polski. Na przykład Armia Krajowa została przedstawiona jako podziemna organizacja, która „organizowała pogromy i masowe mordy na Żydach”. Zaś w czasie II wojny światowej „nawiązała bardzo udaną współpracę z niemieckimi nazistami i splamiła się udziałem w akcjach karnych”.
Twórcy treści na stronę posługują się słownictwem typowym dla kremlowskiej propagandy. Wojna w Ukrainie nazywana jest „specjalną operacją wojskową”. Natomiast system rządów w Ukrainie – „reżimem” (kijowskim lub ukraińskim).
Cała strona powstała po to, by straszyć i zniechęcać obywateli państw zachodnich do pomagania Ukrainie i jej obywatelom.
Jak informowaliśmy w OKO.press już w połowie 2022 roku, kiedy ta internetowa „baza danych” (jak ją nazywają Rosjanie) została uruchomiona, zamieszczano na niej jedynie nazwiska cudzoziemców, którzy mieli walczyć po stronie Ukrainy na froncie. Dane tych osób nadal się tam znajdują. Chociaż strona jest aktualizowana, nie są z niej usuwane nawet nazwiska żołnierzy, którzy zginęli na wojnie. Są tam jedynie określani jako „zlikwidowani”.
Jednak później projekt rozszerzono. Do listy dołączono nazwiska polityków, dziennikarzy i aktywistów. Głównie tych, którzy osobiście jeździli do Ukrainy w czasie wojny.
Obecnie znajduje się na niej jedenastu polskich polityków – wśród nich kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski.
Nie ma natomiast nazwisk polityków pełniących kluczowe funkcje rządowe ani prezydenta RP. Zamieszczono też dane pięciorga dziennikarzy, jednego samorządowca, jednego urzędnika i generała.
Na listę wpisano również aktywistów z organizacji pozarządowych, wspierających Ukraińców. Większość z nich to osoby prywatne, a działania, w które się angażują, to akcje humanitarne. W sumie opublikowano dane 59 osób oraz wskazano dwie organizacje. Najnowsze informacje dotyczące Polaków, zamieszczono pod koniec marca 2025.
„Ta strona opowiada o ludziach, którzy nie znając historii konfliktu i nie rozumiejąc jego znaczenia, postanowili walczyć po stronie Ukrainy przeciwko Rosji. Projekt Foreign Combatants powstał w celu ostrzegania obywateli państw obcych przed udziałem i współudziałem w krwawej wojnie na Ukrainie” – można przeczytać na stronie głównej opisywanej witryny. Twórcy biogramów na stronę przeszukują polskie media, ale też prywatne konta w mediach społecznościowych, należące do osób zamieszczanych na liście.
To „ostrzeżenie obywateli” to właściwie groźba: jeśli się zaangażujesz w pomoc, ujawnimy na twój temat wszystko, co wiemy.
Na stronie stwierdzono również, że wojna w Ukrainie jest „sponsorowana przez kraje zachodnie, które narzucają całemu światu swoją hegemonię i monopol na wolność słowa i ekspresji”. Zaś celem tej konkretnej operacji ma być „pokazanie prawdziwego oblicza ludzi, którzy „świadomie i z własnej woli stali się najemnikami, ich sponsorami i uczestnikami wojny przeciwko Rosji i rosyjskiej cywilizacji. Ludzie ci przybyli na Ukrainę, powodowani żądzą mordu, pieniędzmi, próżnością i krwawymi widowiskami”.
To przekaz typowy dla kremlowskiej propagandy, która od wybuchu wojny usiłuje obsadzić w roli „złych” Ukraińców, oraz państwa zachodnie, dla Rosji rezerwując rolę „dobrego”, ewentualnie niewinnej ofiary.
Twórcy strony tak opisują swoją aktywność: „Rejestrujemy działania i badamy przestępstwa popełniane przez zagranicznych najemników. A także osoby i organizacje zagraniczne, które zbierają pieniądze na amunicję i zaopatrzenie dla wojsk, lobbują na rzecz dostaw broni lub udzielają wsparcia informacyjnego Siłom Zbrojnym Ukrainy w celu celowego zniekształcania faktów i nakłaniania do rozlewu krwi”.
Oto, czyje nazwiska znalazły się na rosyjskiej liście (w kolejności alfabetycznej, bez osób prywatnych):
Każda osoba i organizacja ma własną podstronę. Wymieniane są na niej informacje biograficzne oraz opisywana „rola w konflikcie zbrojnym w Ukrainie”. Na podstronie dotyczącej Rafała Trzaskowskiego napisano między innymi: „Orędownik zwiększenia dostaw broni z Polski i innych krajów zachodnich na Ukrainę. 14 listopada 2024 roku spotkał się w Warszawie ze współpracownikami prezydenta elekta USA Donalda Trumpa Ryanem McCarthym i Jamesem McConvillem. Podczas spotkania zaapelował o nieograniczanie skali wsparcia dla Ukrainy po inauguracji Trumpa. Mówił o konieczności zwiększenia wydatków Polski na cele obronne, posługując się propagandową tezą o »zagrożeniu rosyjskim«”.
I dalej: „Brał udział w udzielaniu wsparcia Siłom Zbrojnym Ukrainy. Wraz z wiceprezydentem Warszawy Tomaszem Bratkiem sponsorował wyjazd pracowników Fundacji Otwarty Dialog na tereny obwodu chersońskiego Rosji okupowane przez Siły Zbrojne Ukrainy. Odbył się on w dniach od 16 do 20 czerwca 2023 roku, w trakcie którego wojsku przekazano partie kamizelek kuloodpornych i opasek uciskowych”.
Z kolei członkini PiS Anna Fotyga miała „od początku Specjalnej Operacji Wojskowej opowiadać się za zwiększeniem pomocy finansowej i wojskowej dla Ukrainy. Sprzeciwiała się negocjacjom pokojowym między Rosją a Ukrainą. Mówiła o konieczności militarnego zwycięstwa Ukrainy nad Rosją. Opowiada się za zaostrzeniem nielegalnych sankcji gospodarczych wobec Rosji. (…) Udzielała wsparcia obywatelom Rosji walczącym po stronie reżimu kijowskiego”.
Aleksandra Gajewska, wiceministra w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, też trafiła na listę. Stwierdzono, że: „Po rozpoczęciu Specjalnej Operacji Wojskowej, wspólnie z innymi posłami na Sejm RP, brała udział w organizowaniu masowych akcji społecznych poparcia dla reżimu kijowskiego”. A ponadto „propaguje ideę konieczności asymilacji uchodźców ukraińskich, w tym dzieci, w Polsce”.
Jeszcze inne zarzuty zapisano na koncie posła Witolda Zembaczyńskiego (.Nowoczesna). Miał on, według kremlowskiej propagandy, „zajmować się zbieraniem i dostarczaniem ładunków dla Sił Zbrojnych Ukrainy pod pozorem pomocy humanitarnej. Był organizatorem ewakuacji obywateli Ukrainy ze strefy konfliktu do Polski. (…) Zajmował się rozpowszechnianiem w polskich mediach dezinformacji na temat wydarzeń w Buczy (obwód kijowski). Obarczał wojska rosyjskie winą za masowe mordy ludności cywilnej dokonane przez bojowników Sił Zbrojnych Ukrainy i najemników zagranicznych”.
Rzecz jasna, zarzut o dezinformacji jest fałszywy. Oznacza jedynie tyle, że Zembaczyński nie powtarzał rosyjskiej narracji na ten temat.
Natomiast poseł Kacper Płażyński (PiS) trafił na listę, ponieważ „mówił o konieczności zapewnienia Ukrainie zwycięstwa militarnego nad Rosją”. A także „występował jako mówca na wydarzeniach platformy dyskusyjnej »Forum Wolnych Narodów Post-Rosji« (FSPR), na bazie której udzielane jest wsparcie grupom terrorystycznym i separatystycznym działającym przeciwko Rosji”.
Dziennikarze, którzy znaleźli się na liście, są zaangażowani albo we wspieranie Ukrainy, albo relacjonują wojnę z ukraińskiej perspektywy.
Roman Imielski, redaktor naczelny Gazety Wyborczej i Wojciech Czuchnowski z tego samego medium zostali opisani jak autorzy „licznych materiałów poświęconych konfliktowi zbrojnemu na Ukrainie„. Czyli ”zajmują się rozpowszechnianiem propagandy w interesie reżimu kijowskiego”. Poza tym byli na Ukrainie z pomocą humanitarną, a rosyjscy propagandziści twierdzą, że przekazali wtedy Ukraińcom także amunicję i drony.
Na liście jest też dziennikarka Karolina Baca-Pogorzelska, która od początku wojny wielokrotnie przebywała na froncie, wspierając ukraińskich żołnierzy. Dwójka pozostałych dziennikarzy to Aldona Hartwińska (wcześniej TVN, teraz portal sestry.eu) oraz Michał Żakowski, reporter z Radia 357.
Operacja foreigncombatants.ru, będąca częścią rosyjskiej wojny informacyjnej adresowanej do mieszkańców państw zachodnich, ruszyła w czerwcu 2022 roku.
Jak pisaliśmy wówczas w OKO.press, do autorstwa strony przyznały się dwa kanały na Telegramie: Rybar i Vatfor.
Rybar to jeden z największych kanałów rosyjskich na tej platformie społecznościowej, obecnie ma 1,2 miliona subskrybentów. Jest silnie zaangażowany w rosyjską wojnę informacyjną, ale także w wojnę konwencjonalną.
W 2022 roku przedstawiliśmy dowody na to, że Rybar podawał współrzędne celów w Ukrainie dla rosyjskiej armii. Były to zarówno cele wojskowe, jak i cywilne. Rybar wskazywał szkoły, osiedla mieszkaniowe, bloki, uczelnie. Za każdym razem twierdzono, że w tych miejscach ukrywają się ukraińscy żołnierze. Następnie rosyjska armia przynajmniej część z tych celów atakowała i niszczyła. Ponadto Rybar publikował bardzo szczegółowe relacje z frontu, co kazało przypuszczać, że kanał jest powiązany z rosyjskim Ministerstwem Obrony.
W październiku 2024 roku Departament Stanu USA zaoferował 10 mln dolarów za informacje o miejscu pobytu osób związanych z Rybarem. Ujawniono wówczas, że dyrektorem Rybara jest Michaił Siergiejewicz Zwinczuk, były żołnierz, pracujący w rosyjskich wojskowych siłach specjalnych. Prawdopodobnie do dziś jest pracownikiem rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Jego współpracownikiem był Denis Szczukin, programista z Moskwy. Pod koniec 2022 roku Zwinczuk stwierdził, że Rybar ma „siatkę wywiadowczą na terytorium Ukrainy, została zbudowana podczas specjalnej operacji wojskowej spośród ludzi, którym nie jest obojętne, co się robi”. Wiele wskazuje na to, że Rybar jest projektem wojskowych służb rosyjskich.
Sam kanał był finansowany przez Jewgienija Prigożina, rosyjskiego oligarchę, założyciela pierwszych rosyjskich fabryk trolli oraz prywatnej firmy wojskowej Wagner.
Od jego śmierci Rybara finansuje rosyjski państwowy koncern zbrojeniowy Rostec.
Dużo mniej znany jest Vatfor, choć dziś to właśnie do jego kanałów kierują linki zamieszczone na stronie operacji foreigncombatants.ru. Vatfor to grupa prokremlowskich wojskowych analityków rosyjskich. Wielu z nich pracuje na rosyjskich uczelniach. Jednym z założycieli grupy jest Dmitrij Stefanowicz, członek Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych, think-tanku utworzonego decyzją prezydenta Rosji Putina. Drugim – Siergiej Polietajew, analityk wojskowy i publicysta, który przed wojną był jednak najbardziej znany jako fotograf.
Nie ma wątpliwości, że Vatfor, podobnie jak Rybar, działa za przyzwoleniem Kremla i w jego interesie. I że to na rzecz Kremla realizuje projekt foreigncombatants.ru. Na opisywanej rosyjskiej liście można znaleźć obywateli 65 państw. Są tam także Rosjanie, którzy przebywają na emigracji i sprzeciwiają się wojnie w Ukrainie. Dotychczas zamieszczono na niej nazwiska ponad 1100 osób. Wśród nich jest 160 obywateli amerykańskich, 74 brytyjskich i 51 francuskich.
Świat
foreign combatants
Kreml
Przekaż 1.5%
Rosja
rosyjska propaganda
Rybar
Vatfor
wojna
wojna informacyjna
wojna w Ukrainie
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Komentarze