Jesteśmy wyjątkowi, a na pewno jesteśmy w tej chwili wyjątkiem na pandemicznej mapie Europy. Wszyscy nasi sąsiedzi robią, co mogą, żeby ratować się przed śmiertelną 4. falą – przymuszają do szczepień, zamykają się. A nie, przepraszam – jeden sąsiad udaje, że pandemii u nich niet
Polityka rządu w związku z 4. falą, wywołaną najgroźniejszym do tej pory wirusem Delta, jest diametralnie odmienna od strategii przyjętej przez inne państwa Unii Europejskiej, czy nawet naszych wschodnich sąsiadów. Polska strategia to: nie robić nic, bo „u nas to się nie przyjmie". Premier Mateusz Morawiecki argumentuje, że wprowadzenie ograniczeń w kontaktach międzyludzkich czy jakichś form miękkiego przymusu do szczepień – jak zielone paszporty – wywołałoby potężną falę protestów. Rząd zapowiedział tylko wzmożone kontrole policji, czy nosimy maseczki w miejscach publicznych – przy czym w przypadku Polski „wzmożone" nie oznacza tego, co wielu innych krajach – gdzie o tym obowiązku przypomina się na każdym kroku.
Morawiecki radykalnie mija się z prawdą: te protesty wcale nie są takie potężne: nie sparaliżowały ani Francji, ani Włoch, ani nawet Bułgarii, która jest krajem wyjątkowo „szczepionkosceptycznym". A wprowadzenie zielonych paszportów spowodowało znaczny wzrost szczepień i we Francji, i w Bułgarii, a teraz media pokazują kolejki przed punktami szczepień w Austrii, gdzie również zaczną obowiązywać zielone paszporty.
Owszem, są w Europie kraje, które zrezygnowały z ograniczeń, ale dlatego, że mają wysoki poziom wyszczepienia, jak Dania (76 proc. populacji) czy Norwegia (69 proc.) albo Wielka Brytania (67 proc.). W Polsce to zaledwie 53 proc.
Co najważniejsze, Wielka Brytania, Dania i Norwegia mają bardzo wysoki odsetek zaszczepienia najstarszych – bo to oni są najbardziej narażeni na ciężki przebieg i śmierć z powodu wirusa - w obu krajach skandynawskich szczepionkę przyjęło ok. 98 proc. osób powyżej 60. roku życia. W Polsce według Europejskiego Centrum ds. Kontroli i prewencji chorób zaszczepiło się:
Mamy więc duży odsetek bardzo narażonych osób, których nie ma w innych krajach pozwalających sobie na taką politykę. Poza tym narażone są również – choć w mniejszym stopniu – osoby zaszczepione, u których z czasem spada odporność. Ministerstwo zdrowia nie podaje do wiadomości publicznej, jaki odsetek z nich w Polsce zdecydował się na dawkę przypominającą, można tylko przypuszczać, że nie 100 proc. – bo taka jest zwykle dynamika w podobnych przypadkach.
No i wiadomość z ostatniej chwili: w związku z kolejnym wzrostem zakażeń Dania rozważa przywrócenie zielonych paszportów.
Polska na tle sąsiadów wciąż wygląda dobrze, jeśli chodzi o liczbę zakażeń – nie jest to jednak miarodajny wskaźnik, bo w każdym kraju jest inna polityka testowania. U nas testuje się mało, przede wszystkim osoby z objawami wskazującymi na COVID-19. Dobrym wskaźnikiem są liczby hospitalizacji i zgonów – choć i te w przypadku Białorusi i Rosji są zdaniem ekspertów zaniżane z przyczyn propagandowych. Biorąc to pod uwagę, także w przypadku tych parametrów jesteśmy jeszcze w relatywnie dobrej sytuacji.
Jednak zakażenia ciągle w Polsce rosną, choć w wolniejszym tempie niż rok temu. Na naszym wykresie porównującym jesienne fale 2020 i 2021 widać, jak rok temu zaczęły już spadać - ale wtedy zamknęliśmy szkoły, centra handlowe, restauracje.
Poza tym fala wywołana Deltą zaczęła się w Rosji, na Ukrainie czy na Litwie wcześniej niż w Polsce. Obecną sytuację tych krajów można by potraktować jako ostrzeżenie – epidemiologia dobrze już zbadała, że im wcześniej falę dusi się w zarodku, tym większy osiąga się w tym sukces. Rząd Mateusza Morawieckiego jednak tego zrobić nie zamierza, w obawie przed naruszeniem kruchej sejmowej większości i odpływem „antyszczepionkowego" elektoratu.
W tej chwili w szpitalach jest już ponad 11 tys. chorych na COVID-19, ponad 900 osób wymaga respiratora.
Od 1 września zmarły już na tę chorobę w Polsce 2 632 osoby. Z wielu miejsc w Polsce spływają informacje o braku miejsc w szpitalach zarówno dla pacjentów covidowych, jak i cierpiących na inne schorzenia.
Jeśli wybierzemy się na wycieczkę przez wszystkie państwa, z którymi sąsiadujemy, okaże się, że jesteśmy „wyspą wolności", która może się porównywać tylko z Białorusią Łukaszenki. Pozostałe państwa walczą z epidemią zarówno ograniczając kontakty międzyludzkie, jak i ograniczając możliwości zarażania innych przez osoby niezaszczepione (wiemy, że zarażają w większym stopniu niż zaszczepieni z infekcją przełamującą). Przywileje dla zaszczepionych i zakazy dla niezaszczepionych są również zachętą do zaszczepienia się.
Rosja:
Litwa:
Ukraina:
Słowacja:
Czechy:
Niemcy:
Białoruś:
Polska:
W tej sytuacji szczególnie brzmi ujawniona właśnie na stronie poufnarozmowa.com korespondencja, w której Tomasz Matynia, szef Centrum Informacyjnego Rządu, proponuje w marcu 2021 roku, by wszystkie służby podczas weekendu zabrały się za kontrolowanie przestrzegania pandemicznych ograniczeń. „Spróbujmy chociaż na jeden weekend pokazać, że to państwo działa i nie przymyka oczu na wszystko." - proponuje Morawieckiemu Matynia.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze