Inwestycje w Polsce lecą w dół. Winna jest nowa władza, ale powodów jest dużo więcej
To drugi kwartał z kolei, w którym mamy spadek inwestycji. W pierwszym niecałe 2 proc. spadków, w kolejnym już 4,8 proc.
To zła wiadomość dla Polski. Inwestycje są jednym z podstawowych motorów napędowych gospodarki. Mateusz Morawiecki szczególnie podkreślał rolę inwestycji przedsiębiorstw w swoim Planie na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Na razie jednak założenia te nie są realizowane. Firmy operujące w Polsce (zatrudniające ponad 50 osób, z pominięciem sektora finansowego) zarobiły w pierwszym półroczu ponad 60 mld zł. To o 13 proc. lepszy wynik niż w tym samym okresie rok temu.
Firmy więcej zarabiają, ale więcej oszczędzają, czyli wydają mniej na inwestycje. W porównaniu z zeszłym rokiem o ponad 7 proc. mniej. Skurczyły się też inwestycje publiczne.
Za ten spadek w głównej mierze odpowiedzialne jest opóźnienie we wdrażaniu środków z Unii Europejskiej. Polska otrzymała od UE w perspektywie budżetowej na lata 2014-2020 aż 500 mld euro.
Większość z nich pójść ma na inwestycje (te również stanowić mają jeden z głównych filarów Planu Morawieckiego).
Rząd obarcza winą niektóre samorządy, te zaś narzekają na brak centralnych zaleceń. O sprawie pisała “Gazeta Wyborcza” sugerując, że urzędnicy opóźniają decyzje o wydawaniu dużych pieniędzy w obawie przez intensywnymi ostatnio kontrolami CBA.
Wpływ miała też prawdopodobnie wymiana kadr urzędniczych – wdrażanie nowego personelu w procedury wykorzystania środków unijnych musi zająć trochę czasu.
Michał Dybuła, główny ekonomista banku BNP Paribas powiedział OKO.press, że te przestoje są jednak do pewnego stopnia naturalne we wszystkich krajach w momencie przejściowym pomiędzy perspektywami budżetowymi UE.
Na obniżenie inwestycji w sektorze energetyki nie bez wpływu pozostają kontrole, który nowy rząd prowadzi obecnie w państwowych spółkach. Do ich zakończenia wiele inwestycji zostało wstrzymanych. To duży cios, bo sektor energetyczny odpowiada za ok. 20 proc. inwestycji w Polsce. Rząd PiS przy pomocy tzw. ustawy wiatrowej wprowadzonej w czerwcu 2016 r. ograniczył też możliwość inwestowania w elektrownie wiatrowe.
Istotna z tego punktu widzenia jest też ustawa o handlu ziemią autorstwa PiS. Znacząco utrudniła ona tę formę inwestycji zarówno zagranicznym jak i polskim inwestorom.
Od dłuższego czasu utrzymuje się też spadkowy trend bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ).
W 2014 roku Polska po raz pierwszy w historii zakwalifikowała się do pierwszej dwudziestki największych odbiorców BIZ na świecie (według raportu Konferencji ONZ ds. Handlu i Rozwoju). Do Polski wpłynęło wtedy z zagranicy ok. 14 mld USD.
Ale wypadliśmy z niej już w kolejnym 2015 r. – wtedy w Polsce zainwestowano niemal połowę mniej (7,5 mld USD). Autorzy raportu podają, że powodem tego stanu rzeczy jest wycofanie się zagranicznych firm z eksploatacji gazów łupkowych w Polsce oraz wprowadzenie, jeszcze przez rząd PO-PSL, listy 22 spółek o znaczeniu strategicznym. Zagraniczni inwestorzy nie mogą kupić więcej niż 20 proc. akcji przedsiębiorstwa z tej listy bez zgody większościowego udziałowca, którym we wszystkich przypadkach jest Skarb Państwa – są to głównie spółki energetyczne.
Jednak, jak mówi Dybuła, wyraźniejszy spadek rozpoczął się w drugiej połowie ubiegłego roku, po zmianie władzy. Inwestorów przestraszyły istotne zmiany w polityce gospodarczej rządu, w tym nowe podatki (bankowy i handlowy), oraz niejasny los ustawy o kredytach frankowych. Zapewne zaważyła też obniżka oceny Polski przez agencję ratingową Standard & Poor’s w styczniu br. Dwie inne ważne agencje – Moody’s oraz Fitch Rating zdecydowały się oceny nie obniżać, ale pierwsza zmieniła perspektywę ratingu na negatywną.
Konsekwencją wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będzie zapewne, jak zwykle w przypadku takich zawirowań, częściowe wycofanie przez zagranicznych inwestorów kapitału inwestycyjnego z peryferii do centrów.
Wpływ na to może mieć też obecny wizerunek Polski w europejskiej wspólnocie. Inwestorzy mogą obawiać się podobnej do brytyjskiej decyzji o wystąpieniu z UE.
Jednak zdaniem Dybuły Brexit nie zdążył jeszcze odbić się na inwestycjach zagranicznych w Polsce. Jednak jego skutki możemy odczuć w nadchodzących kwartałach.
W długoletniej perspektywie oznacza on również istotne zmniejszenie dopływu środków unijnych, w tym na inwestycje - Wielka Brytania była jednym z największych płatników we wspólnocie.
Ekonomista BNP Paribas dodaje, że spadek inwestycji zagranicznych to zjawisko, które dotyczy całego regionu. Napływ kapitału przyspieszał przede wszystkim w pierwszych latach po wstąpieniu do UE - miało to związek z intensywniejszą wówczas prywatyzacją i generującym szybki wzrost otwarciem europejskiego rynku na dobra i usługi wytwarzane w Europie Środkowo-Wschodniej. Od tamtego czasu wyprzedaż spółek Skarbu Państwa zdecydowanie zwolniła. Inwestorzy wiedzą również, że po 2020 Polska nie dostanie aż tylu europejskich pieniędzy, a co za tym idzie perspektywy wzrostu gospodarczego będą się osłabiać.
Posłanka Lubnauer mówiła tylko o pierwszym półroczu - rząd może jeszcze zakończyć rok z korzystniejszym bilansem, ale raczej nie ma szans by był wyższy, niż odnotowaliśmy w latach poprzednich.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze