0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

"Komisja pozywa Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) i wnosi o wprowadzenie środków tymczasowych, aby zatrzymać wycinki w jednej z ostatnich pierwotnych puszcz w Europie" - czytamy na stronie Komisji Europejskiej (KE).

KE ostrzegała przed tym już 27 kwietnia 2017 roku. Tamtego dnia rozpoczęła ostatni etap procedury prawnej przeciwko polskiemu rządowi w związku z wycinką w Puszczy Białowieskiej. Odrzuciła tłumaczenia polskiego ministerstwa środowiska, jakoby cięcia były konieczne, by uratować Puszczę przed kornikiem drukarzem, który rzekomo „zjada” ten naturalny las. KE dała Polsce miesiąc na zatrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej, ale Ministerstwo Środowiska nie zastosowało się do wezwania.

Przeczytaj także:

Polska złamała prawo

Przypomnijmy fakty. 25 marca 2016 roku minister środowiska Jan Szyszko podpisał aneks do Planu Urządzenia Lasu nadleśnictwa Białowieża. Pierwotnie Plan zakładał pozyskanie ponad 63 tys. m3 drewna w ciągu 10 lat. Aneks pozwala Lasom Państwowym na wycinkę w tym czasie aż 188 tys. m3 drewna.

„Naruszenie prawa przez ministra Szyszkę polega na tym, że podpisał on aneks, który zwiększał pozyskanie drewna, bez dokonania oceny tego, jaki wpływ ta decyzja będzie miała na chronione w Puszczy Białowieskiej gatunki i siedliska” – mówiła OKO.press Katarzyna Kościesza z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Tymczasem zobowiązuje go do tego prawo środowiskowe Unii Europejskiej.

Decyzja o wycince naruszyła dwa przepisy – art. 6 ust. 2 i art 6 ust 3 dyrektywy siedliskowej UE.

W drugim przepisie mowa jest o tym, że "każdy plan lub przedsięwzięcie, które nie jest bezpośrednio związane lub konieczne do zagospodarowania terenu, ale które może na nie w istotny sposób oddziaływać, […] podlega odpowiedniej ocenie jego skutków dla danego terenu z punktu widzenia założeń jego ochrony".

Polskie władze powinny były przed rozpoczęciem wycinki upewnić się, czy nie wpłynie ona niekorzystnie na dany teren. Właśnie z tego nie wywiązał się minister Szyszko.

Nie mniej istotne jest złamanie art. 6 ust. 2. Mówi on, że państwa członkowskie UE są zobowiązane do podejmowania działań mających na celu unikanie "pogorszenia stanu siedlisk przyrodniczych i siedlisk gatunków".

Są również zobowiązane do nie "niepokojenia gatunków, dla których zostały wyznaczone takie obszary". A to znaczy, że działania w Puszczy stoją także w konflikcie z dyrektywą ptasią.

"Dla niektórych z tych gatunków Puszcza Białowieska jest najważniejszym lub nawet ostatnim miejscem występowania w Polsce. Dostępne dowody wskazują, że działania te są niezgodne z celami ochrony tego obszaru i wykraczają poza środki niezbędne do zapewnienia zrównoważonego użytkowania puszczy" - czytamy w opublikowanym dziś komunikacie.

Komisja nie wierzy ministrowi Szyszce

"Skierowanie sprawy do TSUE oznacza, że minister Szyszko nie zdołał przekonać ekspertów w Komisji Europejskiej, że intensywna wycinka w Puszczy Białowieskiej jest zgodna z unijnym prawem" - mówi OKO.press Agata Szafraniuk z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

"A składał pisemne wyjaśnienia co najmniej dwukrotnie w ramach standardowej procedury – odpowiadał na wezwanie do usunięcia naruszenia prawa i na kwietniową uzasadnioną opinię" - dodaje.

Jak mówi prawniczka, bardzo niewielki procent spraw kończy się w Trybunale, bo KE woli kończyć sprawy polubownie. Tym razem jednak się nie dało.

"Skierowanie sprawy do Trybunału jest ostatecznością, dlatego szybkość, z jaką to się stało, pokazuje, jak oczywiste jest naruszenie prawa w tym przypadku" - mówi Szafraniuk.

Podkreśla też, że w unijnym prawie ochrony środowiska kluczowa jest zasada prewencji. Chodzi więc przede wszystkim o ochronę środowiska i obszarów chronionych, a nie usuwanie skutków szkód już wyrządzonych.

"Żadne kary finansowe nie zrekompensują utraty tak wyjątkowego lasu. Dlatego szybkie reakcje instytucji unijnych w sytuacjach, gdy istnieje ryzyko nieodwracalnej szkody są tak potrzebne i ważne" - mówi Szafraniuk.

Czym są "środki tymczasowe"?

KE zawnioskowała do TSUE o zastosowanie tzw. środków tymczasowych. Czyli o wezwanie do zatrzymania wycinki jeszcze przed wyrokiem Trybunału. Sprawy dotyczące środków tymczasowych są rozpatrywane przez TSUE w pierwszej kolejności. Nawet w ciągu kilku lub kilkunastu dni.

Trybunał używa tego narzędzia tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy szkoda wynikająca z łamania prawa jest poważna i nieodwracalna. A tak właśnie jest w przypadku wycinki w Puszczy.

"Postanowienie o zastosowaniu środków tymczasowych wiąże Państwo Członkowskie, które jest ich adresatem" - mówi Szafraniuk.

"Jeżeli zatem Trybunał przychyli się do wniosku Komisji i nakaże Polsce zaprzestania wycinki w Puszczy Białowieskiej, polskie władze będą musiały się do tego zastosować" - tłumaczy prawniczka.

A jeśli Polska się nie zastosuje?

Możliwe, że Polska odmówi zastosowania się do środków tymczasowych. Co wtedy? Trudno powiedzieć, bo - jak dotąd - państwa UE się do nich stosowały.

"Gdyby jednak Polska się opierała, to mogłoby w takim przypadku znaleźć zastosowanie postępowanie przymuszające. W postaci ponowienia nakazu, a nawet orzeczenia sankcji finansowych, jak ma to miejsce w przypadku niedostosowania się przez Państwo członkowskie do ostatecznego wyroku" - wyjaśnia Szafraniuk.

Tak czy inaczej, ewentualne zignorowanie decyzji Trybunału z pewnością nie pozostanie bez wpływu na przebieg całego postępowania. A także na ostateczny wyrok.

Miałoby to również negatywny wpływ na obraz Polski na arenie europejskiej.

Ostateczny wyrok

A co się stanie, jeśli Polska zignoruje ostateczny wyrok TSUE, który najpewniej nakaże zaprzestanie wycinki w Puszczy Białowieskiej?

"Minimalna kara za niewykonanie wyroku w przypadku Polski to ponad 4 mln euro" - mówi Szafraniuk. "Może być też nałożona okresowa kara pieniężna, która jest naliczana dziennie, miesięcznie, bądź kwartalnie. Aż do czasu wykonania wyroku"
;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze