Szef gabinetu prezydenta Dudy chwali polską dyplomację za kolejny sukces: Polsce udało się dołączyć do Rady Praw Człowieka ONZ. Nie wspomina, że szanse na to stanowisko wynosiły ponad 66 proc., a oprócz Polski do Rady dostały się m.in. Armenia, Wenezuela, i Brazylia, gdzie prawa człowieka są nagminnie łamane. Polska pod rządami PiS też jest na cenzurowanym
"Kolejny międzynarodowy sukces Polski! Polska wybrana do Rady Praw Człowieka ONZ. Po pracach w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, rozpoczniemy nowe zadania. Dziękuję polskim dyplomatom, którzy razem z Prezydentem RP zabiegali o ten wybór. Znów pokazaliśmy, że jesteśmy skuteczni!" - napisał w piątek 18 października rano na Twitterze Krzysztof Szczerski.
Rzeczywiście – w czwartkowym głosowaniu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ Polska została wybrana na trzyletnią kadencję w Radzie w latach 2020-2022. Rada działa od 2006 roku jako organ pomocniczy Zgromadzenia. Jego celem jest promowanie poszanowania praw człowieka przez państwa członkowskie ONZ.
Minister Szczerski uznaje wynik głosowania za „kolejny międzynarodowy sukces Polski”. Okolicznościowy komunikat wydało także Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Kolejny międzynarodowy sukces Polski! Polska wybrana do Rady Praw Człowieka ONZ. [...] Dziękuję polskim dyplomatom, którzy razem z Prezydentem RP zabiegali o ten wybór. Znów pokazaliśmy że jesteśmy skuteczni!
Ale polscy dyplomaci nie musieli specjalnie się wysilać, a samo stanowisko w Radzie ciężko uznać za wielkie zwycięstwo dla Polski.
Przede wszystkim ze względu na skalę przeprowadzonych wyborów, w których Polska nie miała dużej konkurencji.
W Radzie zasiada jednocześnie 47 krajów, czyli nieco ponad ¼ wszystkich członków ONZ. Co roku wymieniana jest 1/3 jej składu. Wśród członków 13 to kraje z Afryki, 13 z Azji i Oceanii, 8 z Ameryki Łacińskiej i Karaibów, 6 z Europy Wschodniej oraz 7 z Europy Zachodniej i reszty świata.
Polska należy do krajów zgrupowanych w Europie Wschodniej i tylko z nimi mogła konkurować o to stanowisko. Warto zaznaczyć, że Europa Wschodnia to najmniej liczna grupa, w której skład wchodzą 23 kraje.
Nasz region miał tym razem do obsadzenia dwa miejsca. Zgłosiło się na nie trzech kandydatów – oprócz Polski jeszcze Armenia i Mołdawia. Najwięcej głosów otrzymali Ormianie – poparło ich 144 członków Zgromadzenia Ogólnego. Na drugim miejscu była Polska ze 124 głosami. Ostatnia Mołdawia - ze 107 głosami – odpadła.
Ale mimo że konkurencja nie była duża, to i tak była większa niż zazwyczaj. Głosowanie nad członkostwem w Radzie jest bowiem z reguły czystą formalnością, a zainteresowane kraje w ramach danej grupy regionalnej w miarę regularnie wymieniają się członkostwem.
W tym roku w regionach Europy Wschodniej, Ameryki Łacińskiej oraz Azji wyjątkowo zgłosiło się więcej kandydatów niż przewidzianych miejsc. W każdym przypadku odpaść musiał tylko jeden kraj. Z Europy Zachodniej i reszty świata dostały się oba kandydujące państwa, a z grupy afrykańskiej wszyscy czterej kandydaci.
Na nieformalną rotacyjność w wyborze członków wskazują poprzednie kadencje Polski w Radzie. Ostatnio byliśmy jej członkiem w latach 2010 - 2013, a wcześniej w latach 2006-2007. Nic nie wskazuje, by był tu potrzebny duży dyplomatyczny wysiłek.
Sukces niknie w oczach, gdy przyjrzymy się pozostałym krajom, którym razem z Polską udało się dostać do Rady.
Członkiem na lata 2020-2022 została wspomniana wyżej Armenia. W raporcie za rok 2018 badacze organizacji Human Rights Watch napisali, że kraj ten musi mierzyć się z korupcją i niezliczonymi naruszeniami praw człowieka. W tym m.in. nadużyciami władzy państwowej, przemocą domową, przemocą i dyskryminacją wobec osób LGBT.
Nie najlepiej jest także w grupie Ameryki Łacińskiej. Nowymi członkami Rady zostały Wenezuela i Brazylia, w których prawa człowieka, mówiąc delikatnie, nie są obecnie brane na poważnie.
Wenezuela to państwo na skraju społecznej i gospodarczej zapaści, w ucieczce przed którą ok. 4,5 mln mieszkańców było zmuszonych do emigracji. Ale prezydent Nicolás Maduro nie zamierza odchodzić i posiłkuje się armią. Prześladowani są aktywiści dziennikarze, obrońcy praw człowieka. Często trafiają do więzień, w których nie obowiązują już żadne prawa.
W Brazylii władzę sprawuje natomiast prezydent Jair Bolsonaro, który pochwalał tortury z czasów dyktatury wojskowej, zachęcał policję do "wymierzania sprawiedliwości" i odmawiał praw człowieka m.in. więźniom.
Eksperci podkreślają, że kraje te mogą wykorzystywać członkostwo w Radzie jako argument, że nie łamią praw człowieka. I w ten sposób zamykać usta krytykom.
Niewykluczone, że podobną strategię przyjmie nowy rząd PiS. A członkostwo w Radzie pozwoli mu tonować krytykę ONZ.
Bo Polska także ma poważne problemy. Jak napisali w ostatnim raporcie badacze z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, w ciągu ostatnich czterech lat w naszym kraju nastąpił poważny regres w poszanowaniu praw człowieka. Tak źle nie było pod tym względem od 1989 roku.
Rada ma za zadanie pomagać ONZ w umacnianiu prawnoczłowieczych standardów. A także reagować na przypadki naruszenia tych standardów w państwach członkowskich, wydając zalecenia. W tym celu współpracuje ze specjalnymi sprawozdawcami i przedstawicielami ONZ, którzy badają poszczególne obszary tematyczne. Na podstawie ich doniesień Rada trzy razy do roku wydaje Powszechny Przegląd Okresowy dla każdego z krajów.
W lipcu 2019 roku Polskę odwiedził specjalny sprawozdawca ONZ ds. niezależności sędziów i prawników Diego García-Sayán. Jak pisaliśmy w OKO.press, jego uwadze nie uszedł coraz bardziej opresyjny system dyscyplinarek. W swoim wcześniejszym raporcie dużo miejsca poświęcił wolności krytykowania poczynań władzy przez sędziów i prokuratorów.
ONZ przyglądało się też temu, jak Polska radzi sobie z narastającą plagą mowy nienawiści. W październiku 2018 roku specjalna sprawozdawczyni ds. praw kulturalnych Karima Bennoune krytykowała polski rząd za brak reakcji na przypadki łamania praw osób LGBT.
W ostatnim Powszechnym Przeglądzie Okresowym Rada Praw Człowieka rekomendowała Polsce m.in. zmiany w kodeksie karnym tak, by polskie przepisy penalizowały mowę nienawiści wobec osób LGBT. Naciskała też na to, by polski rząd wdrożył zalecenia Komisji Weneckiej Rady Europy, która krytykowała "reformy" sądownictwa Ziobry.
Rekomendacje Rady, choć bolesne dla międzynarodowego wizerunku Polski, nie są prawnie wiążące. Jak dotąd rząd odpierał krytykę, przedstawiając ONZ własne raporty, z których wynikało, że spełnia "najwyższe standardy".
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze