0:000:00

0:00

Wicepremier Jarosław Gowin zwrócił się na Twitterze do szefa Netflixa z żądaniem usunięcia "bluźnierczego film" z platformy. Zachęca do podpisywania petycji w tej sprawie.

View post on Twitter

Chodzi o film: "Pierwsze kuszenie Chrystusa" zrealizowany przez brazylijską grupę komediową Porta dos Fundos ("Tylne drzwi"). W serwisie Netflix swoją premierę miał 3 grudnia, można go też obejrzeć w Polsce. Film parafrazuje historię świętej rodziny umieszczając ją we współczesnym kontekście "zwyczajnej" (brazylijskiej) rodziny.

Jezus wpada na urodzinową imprezę niespodziankę z chłopakiem. Ma się dowiedzieć, że Bóg, którego całe życie nazywał wujkiem, jest jego biologicznym ojcem i że czeka go przyszłość mesjasza, na którą nie bardzo ma ochotę.

Tytuł filmu nawiązuje do arcydzieła Martina Scorsese „Ostatnie kuszenie Chrystusa” z 1988 roku, które wtedy też wywołało oburzenie.

Netflix nie pierwszy raz zalazł rządowi i prawicy za skórę. W sprawie map, które niesłusznie umieszczały obozy zagłady w granicach II RP w serialu Iwan Groźny z Treblinki interweniował sam premier Morawiecki.

Interwencja Gowina ma mniejsze szanse na powodzenie, bo jest bezpośrednim atakiem na wolność słowa i nieudolną próbą reglamentowania tego, co jest w Polsce zobaczalne. Żeby nie kusiło.

Dlaczego nie Mahomet?

W petycji polecanej przez Gowina, którą w momencie powstawania artykułu podpisało prawie 1,5 mln osób, czytamy: „Każdego roku brazylijska grupa »komediowa« »Porta dos Fundos« produkuje na święta Bożego Narodzenia film, którego celem jest atakowanie chrześcijan i chrześcijaństwa".

Dopowiadamy: w zeszłym roku tym filmem był „Ostatni Kac”, który dostał nagrodę Emmy. Parodiował Kac Vegas i był być może bardziej „bluźnierczy”, bo pokazywał Chrystusa jako pijaka. Nie wywołał jednak tak gwałtownego sprzeciwu jak tegoroczny, w którym pojawia się wątek homoseksualizmu.

„Można powiedzieć, że produkcje te mają jeden, jedyny cel - bluźnierstwo” - czytamy dalej. „Rzecz jasna obiektem tego bluźnierstwa jest tylko jedna, jedyna religia - chrześcijaństwo. Kolejny raz możemy przekonać się, że chodzi im wyłącznie o chrześcijaństwo, bo nic podobnego nie miało miejsca w stosunku do islamu".

Tutaj można się zatrzymać i zastanowić: dlaczego nie islam? Możemy tylko zgadywać, że pewne znaczenie ma tu fakt, że zarówno w Brazylii, jak i w Polsce, to chrześcijaństwo, a nie islam jest religią de facto narodową, panująca, której niektórzy głosiciele roszczą sobie prawo do decydowania o moralności całego społeczeństwa i ingerowania w edukację i politykę.

Przeczytaj także:

Elementy wiary chrześcijańskiej stały się elementami kultury, w tym - odrealniony i niedościgniony wzorzec świętej rodziny. Film można by zatem dość prosto zinterpretować jako próbę (inna sprawa czy udaną) ośmieszania obowiązującej moralności, polemikę ze wzorcami kulturowymi, satyrę na tradycyjną rodzinę... Nic nowego.

Autorzy petycji mają o wiele poważniejszą diagnozę. Okazuje się, że nie jest to po prostu nieśmieszny żart, tylko część większego spisku, który ma przerażający cel.

„Ten rodzaj »artystycznego« przekazu ma tylko jedną oczywistą konsekwencję: znieczulenie ludzkich sumień i przygotowanie całkowitej społecznej akceptacji dla dalszych i jeszcze bardziej krwawych prześladowań chrześcijan na całym świecie".

Dość niewinny film, być może o kilka tonów łagodniejszy niż np. „Życie Briana” Monty Pythona, w którym Brian (Jezus) rozpięty na krzyżu śpiewa pocieszającą piosenkę „Always look on the bright side of life”, staje się nagle groźnym wołaniem o rzeź chrześcijan.

Koktajlem Mołotowa w imię Chrystusa

Niektórzy brazylijscy obrońcy dobrego imienia Chrystusa nie do końca zrozumieli ewangeliczne wezwanie do nadstawiania drugiego policzka i wybrali się do siedziby Porta dos Fundos, żeby w nocy obrzucić ją koktajlami Mołotowa.

W internecie pojawiło się nagranie, na którym grupa zakapturzonych osób przyznaje się do ataku. Nazywają się Dowództwem Nacjonalistycznego Ruchu Oporu i deklarują, że przynależą do „Brazylijskiej Rodziny Integralistycznej”, ruchu, który powstał w latach trzydziestych XX wieku z inspiracji faszyzmem.

Atak miał być realizacją „pragnień wszystkich Brazylijczyków przeciwko bluźnierczej, burżuazyjnej i antypatriotycznej postawie, jaką przyjęła grupa marksistowskich bojowników Porta dos Fundo, kiedy wyprodukowała film na żądanie korporacji Netflix”.

Brazylijski Front Integralistyczny (FIB) natychmiast oświadczył, że nie ma z atakiem ani samozwańczym dowództwem nic wspólnego. Kiedy policja zidentyfikowała jako prawdopodobnego sprawce jednego z członków FIB, został szybko wyrzucony z organizacji. Udziela teraz wywiadów z Rosji, w których zapewnia, że nie boi się więzienia, bo już w nim był.

Jeden z twórców filmu, Gregório Duvivier, bronił produkcji zwracając uwagę na absurdalną nietykalność religii podczas gdy żartowanie z czarnych, gejów czy biednych jest dla tych samych oburzonych osób czymś codziennym.

A różnica jest znaczna, bo choć prawica kreuje wizję chrześcijan jako grupy najbardziej ciemiężonej, to osoby LGBT są dzisiaj codziennie mordowane - Brazylia przoduje w smutnym rankingu liczby zabójstw ze względu na orientację seksualną, a rasizm ma się coraz lepiej.

Zakazuję

Polemikę czy bojkot można uznać za zdrowe oznaki niezgody. Tym, co niepokojące i charakterystyczne dla prawicy zarówno w Polsce, jak i w Brazylii, jest odruch zakazywania. Apel Gowina nie pada z perspektywy polityka zatroskanego o uczucia części obywateli, tylko kalifa, który wolałby decydować o tym co jest "bluźnierstwem”, a co nie, a więc co można, a czego nie można oglądać.

PiS ma w tym cenzorskim przedsięwzięciu niezłą karierę, przypomnijmy:

  • na samym początku kadencji, 20 listopada 2015 minister kultury Piotr Gliński zaleca marszałkowi Dolnego Śląska „wstrzymanie przygotowań” do premiery spektaklu „Śmierć i dziewczyna” w Teatrze Polskim we Wrocławiu, w reżyserii Eweliny Marciniak;
  • w 2016 ten sam minister protestuje przeciwko niezakwalifikowaniu „Historii Roja” Jerzego Zalewskiego do konkursu 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni;
  • także w 2016 posłanka Anna Sobecka (PiS) wraz z innymi politykami prawicy składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa podczas spektaklu Olivera Frljića „Nasza przemoc i wasza przemoc” na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy (obraza uczuć religijnych, znieważanie symboli narodowych). W 2017, po 15 latach festiwal traci finansowanie państwa.
  • W 2017 roku minister kultury odebrał poznańskiemu Festiwalowi Malta przyznaną już w konkursie dotację. Zrobił to, ponieważ kuratorem imprezy był znów Oliver Frljić, znany jako reżyser głośnego spektaklu „Klątwa” z warszawskiego Teatru Powszechnego. Gliński przegrał potem w sądzie, który uznał, że minister kultury nie miał prawa odebrać raz przyznanej dotacji bez powodu.
  • W kwietniu 2019 po wizycie u ministra Glińskiego dyrektor Muzeum Narodowego zdejmuje ze ściany prace dwóch światowej sławy artystek: Natalii LL i Katarzyny Kozyry. „To jest Muzeum Narodowe i pewna tematyka z zakresu gender nie powinna być explicite pokazywana” – powiedział Miziołek „Gazecie Wyborczej”.

Takie cenzorskie decyzje są o tyle niebezpieczne, że padają na podatny grunt. PiS nie był jeszcze u władzy, kiedy Festiwal Malta zmuszony był odwołać spektakl Golgota Piknik z obawy o bezpieczeństwo uczestników festiwalu. Groźby płynęły z całej Polski.

Teatr całe szczęście niechcący przeniósł się na ulice i na Placu Wolności w Poznaniu zaowocował taką sceną: po jednej stronie grupa ludzi w zbiorowej akcji protestu czyta scenariusz zakazanego spektaklu, po drugiej grupa modlących się, próbuje ich zagłuszyć. Przez środek maszerowała pani z wuwuzelą, zagłuszając czytających.

Próby cenzurowania internetu przez „usuwanie” filmów są trochę jak ta wuwuzela - hałaśliwe, pokazowe i nieskuteczne.

;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze