Kilka lat temu IHRA, której Polska jest członkiem-założycielem, uznała, że "polskie obozy" to fałszowanie historii. Dzięki zabiegom polskiej dyplomacji poszerzono definicję "negacjonizmu". Dziś IHRA apeluje do prezydenta Dudy o zawetowanie ustawy o IPN. Jeśli ją podpisze "to by znaczyło, że jest przeciwko Deklaracji Sztokholmskiej i przeciwko IHRA"
"Przedmiotem dyskusji jest skomplikowana rzeczywistość. Ustawa została tak napisana, by uniemożliwić badanie tych trudnych i skomplikowanych kwestii" - krytykuje ustawę o IPN Yehuda Bauer, honorowy przewodniczący IHRA. W sprawie niefortunnej ustawy, która grozi więzieniem za opisywanie prawdziwych losów Żydów w czasie wojny, głos zabrali przewodniczący i honorowy przewodniczący Międzynarodowego Sojuszu na Rzecz Pamięci o Holocauście (International Holocaust Remembrance Alliance, IHRA).
„IHRA powinna domagać się - wszelkimi środkami - by ta ustawa została anulowana. Nie przyjęłoby jej żadne cywilizowane społeczeństwo. Polska jest kluczowym członkiem IHRA, a relacje IHRA z polskimi kolegami były zawsze absolutnie doskonałe.
Jednak polski rząd musi się zdecydować: czy jest za wolnością badań, pracy naukowej i publikacji, za prawem zarówno do błędu, jak i do tego, by mieć słuszność - czy też jest przeciwko temu wszystkiemu. A to by znaczyło, że jest przeciwko Deklaracji Sztokholmskiej i przeciwko IHRA” - napisał światowej sławy historyk Yehuda Bauer.
IHRA zrzesza rządy i badaczy z całego świata, zajmuje się upamiętnianiem Holocaustu, promocją badań i nauczania na temat Zagłady. Polska jest jednym z państw-założycieli. Podstawą działania organizacji jest tzw. Deklaracja Sztokholmska z 2000 roku. Jej pierwszy punkt głosi:
„Holokaust (Shoah) w sposób fundamentalny podważył zasady, na których oparta jest cywilizacja. Bezprecedensowy mechanizm Holokaustu będzie zawsze niósł uniwersalne przesłanie. Pomimo upływu ponad 50 lat wciąż żyją uczestnicy tych wydarzeń, którzy mogą dać świadectwo tragedii, jaka stała się udziałem narodu żydowskiego w czasie Holokaustu. Również ogromne cierpienia milionów innych ofiar nazistów pozostawiły niezatarte piętno w historii Europy”.
Deklaracji zobowiązuje państwa członkowskie IHRA do prowadzenia badań i działalności edukacyjnej na temat Holocaustu, a wręcz do tego, by „rzucić nowe światło na wciąż nieznane aspekty i epizody Holokaustu”.
W 2013 roku IHRA uznała sformułowanie „polskie obozy” za jedną z form fałszowania historii.
MSZ chwalił się wówczas, że stało się to dzięki staraniom polskiej dyplomacji. Na międzynarodowej konferencji w Toronto przyjęto roboczą definicję „negacjonizmu". Dopisano do niej punkt, o który zabiegali polscy dyplomaci: „próby rozmycia odpowiedzialności za utworzenie obozów koncentracyjnych i obozów śmierci, zakładanych i prowadzonych przez nazistowskie Niemcy, poprzez obarczanie winą innych narodów lub grup etnicznych”.
Przewodniczący IHRA, Benno Bättig, zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy, by zawetował ustawę o IPN.
„Podkreślam prawo do nieskrępowanych i badań i otwartej debaty i zdecydowanie apeluję do Prezydenta Dudy, by przemyślał opinie ze strony międzynarodowej społeczności i przemyślał konsekwencje tej ustawy".
Benno Bättig cytuje też mocne słowa honorowego przewodniczącego IHRA Yehudy Bauera, które sugerują, że Polska może utracić członkostwo w organizacji. Historyk Yehuda Bauer to jeden z najwybitniejszych badaczy Holocaustu, autor m.in. książki "Przemyśleć Zagładę”. W swoim oświadczeniu (publikujemy je poniżej) na temat ustawy o IPN Bauer zwraca uwagę na trzy kwestie:
Żądanie, by nie mówić o „polskich obozach” jest uzasadnione i oczywiste - pisze Bauer. „W tych obozach nie było polskich strażników, tylko polscy więźniowie i ofiary". Tyle że cały problem jest wydumany, nieistniejący (non-issue): „żaden poważny naukowiec ani polityk, ani rząd nie będzie się sprzeciwiał temu polskiemu żądaniu”. Polsce przyznają rację wszystkie centra badań nad Holocaustem afiliowane przy IHRA.
„Wydaje się, że prawdziwym celem tej ustawy jest atak na wolność badań na temat Holocaustu w Polsce”.
Artykuł 55a.1 nie ma sensu. Jest dziwaczny (odd) - pisze Bauer. „Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność...” - zapisano w ustawie. Problem w tym, że w czasie wojny państwa polskiego nie było.
Polscy politycy i wspierający władzę historycy manipulują historią o stosunku Polaków do Żydów w czasie wojny. Najlepszym przykładem jest powoływanie się na przykład rodziny Ulmów z Markowej. To tam właśnie zaprosił premier Mateusz Morawiecki dziennikarzy na rozmowę wyjaśniającą stanowisko jego rządu w sprawie niefortunnej ustawy.
"Muzeum prezentuje naród polski jako naród wybawców, co jest bezczelnym kłamstwem. Ukrywa fakt, że w wioskach i miasteczkach wokół Markowej chłopi wychodzili z widłami i kijami, by polować na Żydów i zabijać tych, którzy próbowali się ukrywać, albo wydawali ich polskiej policji, która całkowicie kolaborowała z Niemcami, albo też wydawali ich bezpośrednio Niemcom. Polski udział w mordowaniu Żydów był rozpowszechniony".
Bauer pisze, że liczba 60 tysięcy osób, które pomogły Żydom, jest przesadzona. Było ich najwyżej 20 tysięcy (spośród ponad 20 milionów Polaków - dodaje historyk). Jednak byli oni prawdziwymi bohaterami - "real heros". "Żaden Żyd w Polsce nie mógł przetrwać bez jakiejś pomocy ze strony Polaków".
"Przedmiotem dyskusji jest skomplikowana rzeczywistość. Ustawa została tak napisana, by uniemożliwić badanie tych trudnych i skomplikowanych kwestii: rzekomo ma chronić prace naukowe i artystyczne przed ściganiem. Ale kto o tym zdecyduje? Co z dziennikarstwem śledczym? Co z artystami, którzy nie zdobyli jeszcze uznania? Albo z przewodnikiem turystycznym, który opowiada, jak lokalna społeczność radośnie rabowała własność zamordowanych lub przepędzonych Żydów. Co ze zwykłym magistrantem, który pisze pracę seminaryjną? (...)
W takiej atmosferze nie może być wolności badań i publikacji. To jest autorytarny, nieliberalny klimat".
IHRA Honorary Chairman Statement on Polish Legislation
"I would like to comment on the current issue of the IHRA's attitude to the amendment to Polish legislation, passed by the Polish parliament, relating to the so-called protection of Polish national honor dealing with the Holocaust.
The IHRA's mission, as defined in the Stockholm Declaration, is to deal with the memory of the Holocaust, and further education and research on the issues connected with that genocide. Poland is committed to the Declaration, and that is the basis of its membership in the IHRA. The legislation under discussion deals, beyond the verbiage, with at least three distinct issues.
One is the opposition to calling the concentration and death camps in Poland in World War II "Polish" camps, which is a justified and obvious demand: these were German camps on occupied Polish soil. There were no Polish guards in those camps, only Polish prisoners and victims. But this is a non-issue: no serious academic or politician or government will object to this Polish demand. The IHRA fully supported the Polish stand on this matter. The Polish government's insistent repetition of a demand that is accepted by practically all Holocaust Research and Memorial Centers - certainly by all the major centres in Jerusalem, Washington, Amsterdam, Paris (and elsewhere) affiliated with the IHRA - seems to hide the real purpose of the legislation, which is to attack free research on the Holocaust in Poland. I am deeply suspicious of concepts like 'national honor', certainly when it applies to whole nations or ethnicities.
The second issue is that the legislation criminalizes anyone who claims that the Polish nation or State was responsible for the crimes perpetrated on Polish soil during the war. This is an odd argument. There could be no act of the Polish nation or State on Polish soil during the war, because Poland was occupied and terrorized by a foreign power. There was an underground anti-German political and military presence which of course could not act as an open government. The Polish government-in-exile had only limited control over the underground. It is true that contrary to other countries, there was no Polish political collaboration with Nazi Germany. This is hardly surprising, because Nazi Germany had no wish to establish or negotiate with any Polish political group - they wanted to eliminate the Polish nationality as such and turn the Polish people into slaves. The 'national' pride here is again a non-issue.
The third, and central, point is the question of Polish-Jewish relations on occupied Polish soil during the war. Establishment historians in Poland argue that the Polish people tried to rescue the Jews. There were, they say, huge numbers of Polish rescuers, and the prototypical case is the Ulma family in the small township of Markowa. The Ulmas tried to rescue two Jewish families, were betrayed and were murdered, together with the Jews they had tried to hide. The museum established there presents the Polish nation as a nation of rescuers, which is a blatant lie. It hides the fact that in the villages and small townships around Markowa, peasants went out with pitchforks and clubs to hunt down and kill the Jews who tried to escape, or handed them over to the Polish police who fully collaborated with the Germans, or handed them over to the Germans directly. This was repeated all over the Polish countryside. Polish participation in the murder of Jews was widespread. The rescuers – not 60.000, as some Polish quasi-historians argue, but maybe up to a third of that number or less, out of some 21 or so million ethnic Poles – were real heroes. They had to protect Jews not only from the Germans, but also, in many cases, mainly from their Polish neighbors. Positive attitudes to Jews by an important minority, however, went beyond the rescuers, many helped, and some of the underground movements were friendly to Jews. Most were not. But no Jew in Poland could survive without some help from Poles.
It is this complicated reality that is the subject under discussion. The legislation is designed to make research of this difficult and complicated subject impossible: it supposedly protects scientific and artistic works from criminalization. But who determines what such works are? What about an investigative journalist? An aspiring but not (yet?) recognized artist? Or a tourist guide explaining how the local population gleefully robbed the property of the Jews as they were being herded to be murdered? Or a simple B.A. student writing a seminar paper and asking for material at an archive – when they submit their paper, will they then serve 3 years in jail because they found that a group of villagers murdered their Jewish neighbors? I guess they will prefer not to write the paper. In such an atmosphere there can be no free research or publication. It is an authoritarian, illiberal, climate. It is opposed, openly and courageously, by wonderful Polish historians, mainly but not solely around the Polish Center for Holocaust Research, with such prominent professors as Barbara Engelking, Dariusz Libionka and many others. They published a declaration of their own on January 28 of this year (actually a re-publication of a very strong opposition to the legislation in 2016). The governmental policy is also opposed by the director of POLIN, the museum of Polish Jewry in Warsaw.
The IHRA should demand, with all possible force, that this kind of legislation be annulled. It cannot be recognized by any civilized society. Poland is an essential part of the IHRA, and the relations within the IHRA with Polish colleagues have been, at all times, absolutely excellent. But the Polish government must make up its mind: for freedom of inquiry, research, publication, the right to err as well as the right to be right, or against it, and that means against the Stockholm Declaration and against the IHRA."
Professor Yehuda Bauer, Honorary Chairman to the IHRA
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze