0:00
0:00

0:00

Wczoraj, 23 listopada 2021 roku odbył się czwarty pogrzeb w Bohonikach. Na muzułmańskim cmentarzu należącym do żyjących tu od XVII w. Tatarów pochowano szczątki przedwcześnie urodzonego dziecka (ok. 26-27 tydzień). Rodzice chcieli mu nadać imię Halikari. Jego matka jest w stanie krytycznym w jednym z podlaskich szpitali. Jak się dowiedzieliśmy, ojciec z pięciorgiem dzieci przebywa w ośrodku dla cudzoziemców.

Bohoniki, 23.11.2021. Pogrzeb przedwcześnie urodzonego dziecka migrantów
Fot.: Aleksandra Perzyńska/OKO.press

W niedzielę 21 listopada na cmentarzu odbył się pogrzeb 37-letniego mężczyzny z Jemenu. Uczestniczył w nim brat zmarłego. W poprzednim tygodniu polscy muzułmanie pochowali 19-latka z Syrii oraz mężczyznę o nieznanej tożsamości.

Bohoniki, 21.11.2021. Pogrzeb 37-letniego migranta z Syrii
Fot.: Aleksandra Perzyńska/OKO.press

Imam kończąc ceremonię z 23 listopada: „Nie upatrujemy w nikim winy, Bóg osądzi, kto jest winien. (…) Myśleliśmy, że [pierwszy pogrzeb] to będzie incydentalne wydarzenie - pogrzeb jednego brata. Okazuje się, że ten sektor się powiększa i powiększa. Ubolewamy nad tym. Mamy nadzieję, że więcej nie będzie pochówków, ale jeżeli będą potrzebne, jesteśmy gotowi je zorganizować”

Bohoniki, 23.11.2021. Pogrzeb przedwcześnie urodzonego dziecka migrantów
Fot.: Aleksandra Perzyńska/OKO.press

O pomocy migrantom i organizacji pogrzebów dla muzułmanów zmarłych przy polsko-białoruskiej granicy rozmawiamy z Maciejem Szczęsnowiczem, przewodniczącym Zarządu Gminy Muzułmańskiej Bohoniki.

Hanna Szukalska, OKO.press: Pomagacie uchodźcom i imigrantom?

Maciej Szczęsnowicz: Zbieramy dla migrantów odzież, jedzenie, wodę i ja sam wożę do lasu, na granicę, bo mam przepustkę. Jak nie mam czasu dowieźć, przyjeżdża Straż Graniczna. Gotujemy każdego dnia zupę też dla służb mundurowych.

My, jako muzułmanie polscy mieszkający na tych ziemiach, chcemy nieść pomoc dla jednej ze stron i też tej drugiej.

Czyli przekazujecie dary i jedzenie migrantom, ale też dokarmiacie funkcjonariuszy?

Dowożę do placówki Straży Granicznej zupę i dary. Działam prywatnie, nie jako stowarzyszenie, ale chętne osoby się dorzucają. Wspieramy migrantów i służby mundurowe, bo szkoda ludzi. I jednych, i drugich szkoda.

O sytuacji migrantów wiemy sporo, ale wiele osób zdziwi się, że funkcjonariuszom też trzeba pomagać.

Rozmawiam ze Strażą Graniczną. Mają psychologa, ale i tak mocno przeżywają. Mają rozkaz – jak uchodźca przejdzie na naszą stronę, to muszą go złapać. Ale też karmią i przebierają. Sam widziałem. I wodę dają. Kanapki oddają, nawet podpaski widziałem, że funkcjonariuszki oddawały.

Strażnicy bardzo przeżywają, że mają ludzi wypchnąć na Białoruś. To jest po prostu tragedia, powiem szczerze.

Rozmawiał Pan z osobami, które przekroczyły zieloną granicę?

Koło nas, w Bohonikach, została zatrzymana grupa, w której było sześcioro dzieci, trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Najmłodsze dziecko miało cztery miesiące. A dwulatek był umierający. Trafili do szpitala. Chyba tydzień później została zatrzymana grupa sześciu mężczyzn. Pojechaliśmy tam z pracownicami Domu Pielgrzyma w Bohonikach.

Jak ich zobaczyłem, to ja, mężczyzna, płakałem. Wyczerpani byli, jeden nie był w stanie nawet ręki utrzymać, żeby się napić.

Policjant dał im jabłko, to podzielili się nim i nawet ogryzek zjedli. Zawróciliśmy się z moimi pracownicami do Domu Pielgrzyma, wzięliśmy gorące jedzenie, pojechaliśmy tam i na asfalcie na blachach pokroiliśmy i na jednorazowych talerzach podaliśmy.

Jak to się stało, że Wasza gmina wyznaniowa organizuje ceremonie pogrzebowe zmarłych migrantów?

W Michałowie działa Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie "Droga". Z mediów dowiedziałem się, że planują się z nami skontaktować, czy zrobilibyśmy pogrzeb. Słyszałem też, że jednego ze zmarłych planowano poddać kremacji. Nie zgodził się na to pewien ustosunkowany muzułmanin, którego nazwiska nie chcę podawać. Porozmawiałem z naszym imamem, z zarządem i ustaliliśmy, żeby wszyscy muzułmanie zostali pochowani na cmentarzu muzułmańskim, żeby mieli godny pochówek. No i tak się zaczęło. Teraz dzwonią burmistrzowie, wójtowie i udostępniamy cmentarz.

Ile pogrzebów zorganizowaliście do tej pory?

19 listopada został u nas pochowany 19-letni chłopak z Syrii, trzy dni później osoba NN, a 21 listopada – 37-letni mężczyzna z Jemenu. Widziałem te ciała, w stanie strasznym byli, powiem szczerze. To tragedia jest.

A wczoraj, 23 listopada, pogrzeb dziecka, które urodziło się przed terminem, około 26. tygodnia. Kobieta jest w krytycznym stanie na OIOM-ie, mąż i piątka dzieci przebywają w ośrodku dla cudzoziemców.

Czy rodziny zmarłych uczestniczyły w pogrzebach?

Rodzina 19-letniego chłopaka była włączona na Messengerze, na kamerce. Widzieli całą procedurę: przywiezienie trumny przed meczet, modlitwa, przewóz na mizar [cmentarz muzułmański – przyp. red.] i sam pochówek. Na miejscu była z kolei osoba, która znała zmarłego – jest imigrantem, pracuje jako lekarz w Polsce.

Na pochówek 21 listopada przyjechał z Jemenu brat zmarłego. Zabranie ciała jest bardzo kosztowne, rodziny nie było prawdopodobnie na to stać.

Przeczytaj także:

Jak reaguje Pana gmina wyznaniowa?

Ludzie chwalą, że się tym zająłem. Ja sam jestem już zmęczony – dziennikarze dzwonią nocami, a jest też dużo dodatkowej pracy: i pomoc, i dokumenty, procedury, ambasady. Jestem w kontakcie ze Strażą Graniczną i policją. Ale nie mogę inaczej, muszę coś robić, muszę pomagać ludziom.

Gdyby ktoś chciał Was wesprzeć w finansowaniu pogrzebów, może to jakoś zrobić?

Może przekazać datek na nasze konto z dopiskiem: na migrantów, na pogrzeby, ale też na SG czy żołnierzy. Jeśli ktoś woli dać mi do ręki pieniądze, to piszemy protokół przekazania. Chcemy to robić w pełni oficjalnie, żeby ktoś potem nie powiedział, że się wzbogaciliśmy na ludzkiej tragedii.

Co Pan czuje, jako polski muzułmanin, widząc nienawistne komentarze wobec migrantów?

Polska jest krajem chrześcijańskim, powinna dbać o życie ludzi, a wielu wypisuje takie bzdury, że głowa mała.

Te komentarze, które czytam – serce kraje się na kawałki. Polska przecież też kiedyś potrzebowała pomocy. Ludzie uciekali.

Tak samo i te osoby uciekają za lepszym życiem. Wiele osób jest wykształconych: uciekają lekarze, studenci. Większość nie chce do Polski, chcą do Niemiec, bo tam mają swoje rodziny, które wcześniej powyjeżdżały. Chcą lepszego życia, chcą kształcić się, pracować.

Polacy też przecież wyjeżdżają za lepszym życiem: do Niemiec, kiedyś do Wielkiej Brytanii, do Ameryki. Tak samo i oni.

Każdy boi się, żeby nie wybuchła taka panika, jak we Francji. Ja nie jestem za tym, żeby przyjąć wszystkie osoby, ale tym, które już tu są, trzeba pomóc. Gdy ktoś potrzebuje pomocy, to nie powinno się patrzeć, jakiego ktoś jest wyznania, koloru, czy bogaty, czy biedny. Każdemu trzeba pomóc.

W żadnej wierze nie uczy się złego, to wszystko jest to, co ludzie wybudują między sobą, między religiami.

Żadna religia nie prowadzi do wojny, ale ludzie i polityka.

Boi się Pan zimy?

U nas zaczął śnieg prószyć wczoraj. A jak przyjdzie mróz, to pozamarzają. Ile człowiek wytrzyma na mrozie? Ja dwie godziny na podwórku wytrzymam chodząc. A tam dzień i noc, dzień i noc. To jest coś strasznego. Trauma im pozostanie do końca życia, tym, którzy przeżyją.

;
Na zdjęciu Hanna Szukalska
Hanna Szukalska

Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.

Komentarze