0:000:00

0:00

Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego (ZG PZŁ) przygotował propozycje zmian prawnych dotyczących łowiectwa. Zostały one zawarte w projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Dokument jest datowany na 24 września 2018 roku i został już przedstawiony Ministerstwu Środowiska. Propozycje zmian uzasadnia się w nim koniecznością skuteczniejszej walki z ASF - afrykańskim pomorem świń - poprzez odstrzał dzików.

Najbardziej zaskakującą zmianą zawartą w dokumencie jest umożliwienie polowania z łukiem na terenach wyłączonych z dzierżawy kół łowieckich oraz na obszarach zurbanizowanych.

Ponadto, projekt proponuje m.in. następujące zmiany:

  • szkolenie, układanie i sprawdziany psów myśliwskich ma być przeprowadzane w czasie polowań;
  • skrócenie czasu obowiązkowego informowania przez koła łowieckie o polowaniach zbiorowych z 14 do 7 dni;
  • umożliwienie udziału dzieciom w polowaniach - za zgodą obojga rodziców lub opiekunów prawnych (obecnie - na mocy ostatniej nowelizacji Prawa łowieckiego - jest to zakazane);
  • dopuszczenie odstrzału zwierząt w parkach narodowych w formie polowania zbiorowego z psami;
  • skrócenie stażu w kole łowieckim z jednego roku do sześciu miesięcy.

"Myśliwi związani z Zarządem Głównym PZŁ próbują tym projektem zmienić prawo łowieckie forsując korzystne dla siebie zapisy, które nie mają nic wspólnego z zapobieganiem rozprzestrzeniania się wirusa ASF, mimo iż takie jest uzasadnienie tego projektu" - mówi OKO.press Tomasz Zdrojewski z koalicji Niech Żyją!

To tylko pretekst do zmian, które mają obalić tegoroczną, dobrą zmianę prawa łowieckiego" - dodaje aktywista.

Przeczytaj także:

Postrzelać z łuku można, ale za granicą

Polowanie z łukiem jest dozwolone w niektórych krajach europejskich, m.in. w Serbii, Danii i Portugalii. Według danych podawanych przez Europejską Federację Myślistwa Łuczniczego w Europie jest ponad 35 tys. myśliwych-łuczników.

Choć w Polsce obecnie nie można polować z łukiem, to istnieje w naszym kraju Polskie Stowarzyszenie Myślistwa Łuczniczego. Organizuje m.in. kursy łucznictwa myśliwskiego według standardów International Bowhunter Education Program. Ale jeździć na polowania trzeba już za granicę.

ASF, czyli pretekst

Przepisy zaprojektowane i przedłożone resortowi przez ZG PZŁ otwierają Polskę dla miłośników polowania z łukiem - pod pretekstem walki z ASF.

Stosowanie łuków w terenie zurbanizowanym - jak czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy - ma "wyeliminować nadmierne płoszenie" dzików (np. "spowodowane hukiem wystrzału"). A przez to - efektywniejszy odstrzał tych zwierząt. To też rozwiązanie, które - czytamy dalej - "wyeliminuje ewentualne konflikty społeczne związane z hałasem podczas polowania".

"To absurd. Owe »konflikty społeczne« wynikają przede wszystkim z zagrożenia utraty życia lub zdrowia mieszkańców miast wskutek odstrzałów na terenie zabudowanym, a nie hałasu" - mówi OKO.press Zdrojewski.

I przypomina, że - na co zwracają uwagę eksperci - sami myśliwi są wektorem rozprzestrzeniania się wirusa ASF. Właśnie przez kontakt z zabitymi dzikami. "To nie dodatkowe uprawnienia myśliwych pomogą rozwiązać problem, a ścisła kontrola bioasekuracji przy odstrzałach sanitarnych dokonywanych przez myśliwych, zracjonalizowanie poziomu odstrzału i wprowadzenie zakazu dokarmiania dzikich zwierząt na obszarze kraju" - tłumaczy Zdrojewski.

"Dodać trzeba, że polowanie z łukiem wymaga wyjątkowych, specjalistycznych umiejętności, a w przypadku ich braku oznacza ból i cierpienie zwierząt. Dopuszczenie takiego uprawnienia jest szalenie ryzykownym pomysłem" - przekonuje.

Minister wcześniej powiedział: "nie"

Co ciekawe, kilka miesięcy temu z zapytaniem o ewentualne uczynienie realnym myślistwa łuczniczego w Polsce wystąpił do resortu środowiska Jarosław Sachajko z Kukiz'15, przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi. Argumentował, że łuk na świecie to coraz popularniejsze narzędzie polowań.

"Polska nie dołączy do grona państw dopuszczających polowania za pomocą łuku. Zmiana Prawa łowieckiego musi być poprzedzona badaniami naukowymi" - odpowiedział we wrześniu 2018 minister środowiska Henryk Kowalczyk. Dodał, że takie badania chce przeprowadzić uczelnia z Poznania.

Niechciany wyciek

Projekt ustawy wypłynął zupełnie przypadkiem. Zdjęcia dokumentu zamieścił na swoim profilu facebookowym myśliwy Dariusz Dudkiewicz.

To znana postać w środowisku PZŁ. Był przewodniczącym Tymczasowego Komitetu Krajowego Protestu Myśliwych PZŁ. Inicjatywa organizowała protest przed Ministerstwem Środowiska w lutym 2018 r. przeciwko niechcianym przez myśliwych zmianom w ustawie Prawo łowieckie.

Dudkiewicz opatrzył projekt komentarzem, w którym jedne propozycje zmian chwalił, inne - krytykował.

Upublicznienie treści dokumentu nie spodobało się jednak PZŁ. Zarząd Główny skierował do Dudkiewicza pismo, w którym wezwał go do ujawnienia, w jaki sposób wszedł w posiadanie dokumentu. "Należy zaznaczyć, że publikacja wewnętrznych dokumentów Polskiego Związku Łowieckiego jest działaniem na szkodę PZŁ i nie ma nic wspólnego z zapisanym w Statucie Polskiego Związku Łowieckiego 'dbaniem o o dobre imię łowiectwa polskiego i zrzeszenia', które obowiązują każdego członka PZŁ" - czytamy w piśmie.

Ta reakcja PZŁ na działanie własnego członka jest zastanawiająca. Można odnieść wrażenie, że Związek nie chciał, by projekt - przynajmniej w tym momencie - ujrzał światło dziennie, ponieważ zawiera zapisy, które mogą budzić społeczne kontrowersje.
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze