Wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker nie szczędził zapewnień o świetnej współpracy rządu z NGO-sami i samorządami. Ale ci zachwytu nie podzielają. „Zanim zapadły jakiekolwiek rządowe decyzje, my już działaliśmy" - mówią przedstawiciele ruchu samorządowego TAK! Dla Polski
Premier Mateusz Morawiecki powołał ministra Pawła Szefernakera na stanowisko pełnomocnika rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy. Tuż po powołaniu, na konferencji 2 kwietnia, Szefernaker zapewniał o współpracy rządu z samorządami i organizacjami pozarządowymi w niesieniu pomocy uchodźcom i uchodźczyniom z Ukrainy. Dodał, że władze państwowe zapewniają bądź zapewnią im wsparcie finansowe na ten cel.
"Cieszę się, że te działania [na rzecz uchodźców - przyp. red.] są ulokowane w MSWiA, gdzie zaangażowane jest całe kierownictwo resortu, na czele z ministrem Mariuszem Kamińskim, z ministrem Maciejem Wąsikiem, ministrem Bartoszem Grodeckim i Błażejem Pobożym - wszyscy razem pracujemy na rzecz pomocy uchodźcom" - mówił podczas pierwszej konferencji prasowej w roli Pełnomocnika rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy. Zapewniał też, że od pierwszych dni rosyjskiej agresji państwo podejmowało działania w związku z kryzysem. "To przede wszystkim działania służb mundurowych, m.in. WOT, Policji czy Straży Pożarnej i Granicznej".
Innego zdania są jednak wolontariusze i wolontariuszki, działający na granicy polsko-ukraińskiej od pierwszych dni rosyjskiej agresji. Pojawiały się i pojawiają nadal skargi na brak wyraźnej obecności państwa na granicy.
Nie jest też tajemnicą, że gdyby nie zaangażowanie indywidualnych osób w pomoc na wielu poziomach, w Polsce czekałaby nas katastrofa humanitarna.
"Pytasz, czy dostrzegamy obecność rządu, to ja zapytam, gdzie jest centrum zarządzania kryzysowego. To jest przecież ich rola, cholera jasna, by tu być i koordynować wszystko. Więc tak naprawdę my wszyscy wyręczamy władzę, wszystko jest oparte na dobrej woli i chęci, która jeszcze tu jest." - mówiła OKO.press o sytuacji na granicy Jana Shostak, białoruska aktywistka. W kwestii służb mundurowych komentowała:
"Oczywiście państwo nie zatrudniło tłumaczy/tłumaczek. Co najwyżej władze lokalne zatrudniają pojedyncze osoby, ale to tyle. Z tego, co nam wiadomo, rząd scedował komunikację z nowakami i nowaczkami [czyli uchodźcami/czyniami - przyp. red.] na ręce żołnierzy WOT, funkcjonariuszy Policji i Straży Pożarnej, którzy – znowu – w przeważającej większości nie znają języka". Pomoc na granicy ze strony rządowej okazywała się więc nie tylko niewystarczająca, ale też nieodpowiadająca na realne potrzeby.
Nie inaczej wygląda sytuacja w polskich miastach - znaczna część uchodźców i uchodźczyń mieszka tymczasowo w domach prywatnych, którymi dzielą się mieszkańcy.
„Nasi rozmówcy z rządu liczą, że przez dwa miesiące Polacy będą wspierać uchodźców. Dodatkową motywacją będą pieniądze - 1200 zł za osobę przez 60 dni" - pisze „Dziennik Gazeta Prawna". A co dalej? Wszystko wskazuje na to, że uchodźcy będą musieli radzić sobie sami.
Szefernaker zapewnia, że "jest znacząca rezerwa, jeżeli chodzi o miejsca w ośrodkach przygotowanych przez samorząd, jak i przez ośrodki rządowe" i że ośrodki te są przygotowane na kolejne fale migracyjne. Należy jednak w pierwszej kolejności uregulować sytuację mieszkaniową na rynku, by uchodźcy, którzy u nas zostaną, mogli mieszkać "na swoim". Jak pisaliśmy w OKO.press, w dwa tygodnie od początku wojny ceny mieszkań na wynajem w Polsce skoczyły dwa razy bardziej niż przez cały ostatni rok. Bez interwencji państwa w kwestii rynku najmu, uchodźcom i uchodźczyniom może grozić kryzys bezdomności.
"Rząd musi słuchać naszego głosu oraz przygotować miejsca dłuższego pobytu dla uchodźców. Ta pierwsza fala uchodźców dotarła do nas, ludzie otworzyli swoje serca i przyjęli wiele osób do siebie, ale wszystko ma swój początek i koniec. Ważne, żebyśmy byli na to przygotowani. Wiąże się to z finansami, ale też ze zmianą prawa, bo niektóre procedury trwają tyle, że dostosowanie jakiś obiektów np. pustostanów, które mamy jako samorząd, trwałoby pół roku albo dłużej" - mówił w Portalu Samorządowym prezydent Przemyśla Wojciech Bakun - "Musimy działać teraz, szybko, uruchamiać środki, uruchamiać procedury, które pozwolą nam stworzyć takie miejsca już. Bo ten problem zaraz się zacznie, jeśli już się nie zaczął".
"Skala wyzwań związanych z pomocą uchodźcom dopiero się zaczyna. Ważna jest współpraca wielu środowisk, rządu i samorządu, organizacji pozarządowych i ludzi dobrej woli" - mówił wiceszef MSWiA - "Chcę zapewnić, że wszystkie te punkty do których trafiają uchodźcy i w których byli uchodźcy, mają możliwość podpisania umów z wojewodami tak, żeby te działania, które podjęły, były finansowane z budżetu państwa". Zadeklarował również "pełną możliwość refinansowania działań, które podjęły organizacje pozarządowe".
Szefernaker wskazał też, że za współpracę z NGO-sami odpowiada Rada Działalności Pożytku Publicznego - organ, któremu w rządzie patronuje wicepremier Piotr Gliński, będący - zgodnie z zapewnieniami - w stałym kontakcie z przedstawicielami instytucji pozarządowych. Na poziomie regionalnym tę rolę mają realizować wojewodowie. "Chcemy, by w regionach przedstawiciele NGO-sów nie mieli wątpliwości, że jeżeli są problemy w komunikacji, to administracja rządowa jest otwarta na współpracę w rozwiązywaniu takich problemów". Takie deklaracje wydają się co najmniej dalekie od rzeczywistości, o czym przekonuje nas prezeska działającej od lat Fundacji Polskie Forum Migracyjne, Agnieszka Kosowicz.
Kosowicz zaprzecza, by słyszała cokolwiek o refinansowaniu, mimo że fundacja od początku wojny niesie pomoc uchodźcom i uchodźczyniom z Ukrainy. I dodaje:
"Jesteśmy bardzo zainteresowani współpracą z różnymi agendami rządowymi, ale póki co zabiegamy o spotkania i rozmowy i do tej pory do niczego takiego nie doszło. Nie słyszałam, by którakolwiek z organizacji, z którymi działamy od lat, współpracowała z ministerstwami. Wiem, że na poziomie pomocy w Ukrainie takie spotkania rządu z NGO-sami mają miejsce, natomiast nie mam wiedzy o tym, by taki dialog miał miejsce w kontekście działań tu na miejscu".
Istnieje jednak co najmniej jedna organizacja pozarządowa pomagająca uchodźcom z Ukrainy, która deklaruje współpracę z rządem - Polski Czerwony Krzyż. W poniedziałek, 4 kwietnia, odbyło się spotkanie ministra Szefernakera z przedstawicielami Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, gdzie omawiane były bieżące sprawy dotyczące uchodźców.
"Jeśli chodzi o dialog i wsparcie rządowe, to nie musimy się ich domagać - inaczej niż miało to miejsce w przypadku działań, które prowadziliśmy na granicy polsko-białoruskiej. Od samego początku współpracowaliśmy z urzędami wojewodów, przekazując m.in. łóżka i materace do ośrodków recepcyjnych. Ta współpraca ma miejsce tu i teraz, ale przede wszystkim musi dotyczyć projektów długofalowych i służyć rozwiązaniom na przyszłość. Bez tego Polska nie da rady udźwignąć tych wyzwań" - mówi OKO.press Michał Mikołajczyk z PCK.
Wynika z tego, że rząd, owszem, z NGO-sami współpracuje, ale z pewnością do tej współpracy dopuszczone są jedynie wybrane organizacje, nie zaś wszystkie, które w ogromnym stopniu zaangażowały się w działania na rzecz uchodźców i uchodźczyń z Ukrainy, i które liczą na dialog z rządem. A tych jest w Polsce niemało.
Administracja rządowa jest otwarta na współpracę w rozwiązywaniu problemów komunikacyjnych z organizacjami pozarządowymi, pomagającymi uchodźcom z Ukrainy
Szefernaker przekonywał, że rząd we współpracy z wojewodami dąży do "usystematyzowania" punktów recepcyjnych. Oznacza to, że w każdym punkcie zbiorowego kwaterowania uchodźców i uchodźczyń jedna z działających tam organizacji pozarządowych będzie operatorem takiego miejsca, a ich działania w tym zakresie będą opłacone przez państwo.
"Tylko że takie takie decyzje wymagają namysłu i rozmowy z organizacjami, które operują na miejscu. Rozumiem, że z perspektywy rządu ważne jest mieć jednego partnera po stronie samorządowej, który ogarnie taki punkt. Ale w każdym z takich punktów potrzebne są zróżnicowane formy pomocy i ciężko, by wszystkie były zapewniane przez jedną organizację lub żeby jedna organizacja kierowała ogromem pracy wszystkich pozostałych. Teraz te działania w każdej placówce są podzielone między różne NGO-sy - pytanie, czy w tak krótkim czasie uda się znaleźć jeden podmiot, który weźmie na siebie odpowiedzialność za takie miejsce" - mówi Kosowicz.
Szefernaker poinformował też o co najmniej 625 tys. numerów PESEL wydanych uchodźcom i uchodźczyniom z Ukrainy. Dodał, że rząd zakupił 3 tys. mobilnych punktów przyjmowania wniosków o PESEL, z czego 2 tys. trafiło już do gmin, które mają nimi zarządzać. Jego zdaniem ilość wydanych numerów świadczy o tym "jak dobrze może wyglądać współpraca rządu i samorządów".
Wiceszef MSWiA mówił też, że w ciągu ostatnich 10 dni do budżetów samorządów trafiło ponad 350 mln zł środków, które zostały przekazane jako refinansowanie działań, podjętych przez samorządy na rzecz pomocy uchodźcom "w pierwszych dniach funkcjonowania specustawy i w kolejnych, gdy jeszcze nie było rozwiązań prawnych".
I chociaż zdarzają się samorządy takie jak miasto Kraków, które deklarują zadowolenie z pomocy finansowej otrzymywanej przez wojewodów, tak nie brakuje tych, którzy mówią otwarcie: działania ze strony rządu zostały podjęte zbyt późno. I dodają, że władze centralne nadal robią zbyt mało względem władz lokalnych.
30 marca odbyła się konferencja ruchu samorządowego Tak! Dla Polski, na której zaprezentowano raport z pomocy udzielonej w 30 dni od wybuchu wojny w Ukrainie przez wspólnoty lokalne oraz organizacje pozarządowe.
Beata Moskal-Słaniewska, członkini zarządu ruchu samorządowego TAK! Dla Polski mówiła wtedy: "Z naszego raportu wynika jasno, że nasz rząd nie przygotował do tej pory żadnej strategii dotyczącej polityki migracyjnej. Rozumiemy, że aby przygotować strategię potrzeba czasu, natomiast żeby przygotować procedury wystarczy nieraz kilka, kilkanaście godzin". Jak twierdzi, z powodu braku tych procedur, samorządy były zmuszone tworzyć je samodzielnie, m.in. to, w jaki sposób rejestrować uchodźców/czynie, jak weryfikować zgłoszone lokum, jak zapewnić im pomoc na co dzień.
"Zanim zapadły jakiekolwiek rządowe decyzje, my już to zrobiliśmy, udowadniając kolejny raz, że samorządowcy, którzy są za zwyczaj wystawieni na pierwszą linię frontu, kiedy dzieje się coś złego, dadzą sobie radę.
Ale mimo to dalej wymagamy od rządu wsparcia, przede wszystkim finansowego. Minął miesiąc, a my nadal ludzi, którzy przebywają na terenie naszych miast i naszych gmin, musimy codziennie żywić".
"Nocleg dla uchodźców z Ukrainy w 80 proc. polskich gmin zapewniany jest w mieszkaniach prywatnych a w 20 proc. gmin w miejscach zabezpieczonych przez samorządy. Jedynie 46,8 proc. posiłków jest przygotowanych przez samorządy wojewódzkie. Urzędy wojewódzkie udostępniają jedynie takie fragmentaryczne dane - precyzyjnych i rzetelnych informacji brak. Z takim brakiem profesjonalizmu mierzymy się w każdym aspekcie obecnego kryzysu" - czytamy w raporcie.
Z raportu wynika też, że długie kolejki po PESEL wynikają z "niedostarczenia przez rząd zadeklarowanych mobilnych zestawów do nadawania numerów PESEL (w tym do pobierania odcisków palców) oraz środków na zaangażowanie dodatkowych pracowników".
Zachwyt wiceszefa MSWiA nad współpracą w tym zakresie okazuje się więc być raczej jednostronny.
"Apelujemy do rządu o stworzenie systemu dobrowolnej relokacji uchodźców oraz organizację okrągłego stołu z udziałem rządu, organizacji międzynarodowych, samorządów, NGO-sów, żeby wspólnie wypracować strategię. Czas improwizacji się skończył” - mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski na konferencji 30 marca. Być może zapewnienia ministra Pawła Szefernakera okażą się realną odpowiedzią na te apele. A być może będą tylko próbą ostudzenia nastrojów.
Uchodźcy i migranci
Paweł Szefernaker
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
Ukraina
Ukraińcy w Polsce
wojna w Ukrainie
Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".
Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".
Komentarze