0:00
0:00

0:00

Andrzej Sucholewski cierpi na porażenie mózgowe czterokończynowe. Porusza się na wózku inwalidzkim.

W połowie czerwca 2018 roku poprosił posłankę Joannę Augustynowską z PO, by mógł - jako jej gość - wejść do Sejmu i uczestniczyć w posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Tematem obrad miał być zakończony trzy tygodnie wcześniej protest rodziców osób niepełnosprawnych (RON).

20 czerwca - w dniu posiedzenia komisji - posłanka umówiła się z Sucholewskim i jego mamą w sejmowym biurze przepustek. Jak relacjonują w rozmowie z OKO.press, pracownica biura najpierw próbowała ich "spławić", a potem zabrała ich dowody i dokądś poszła. Wróciła z przedstawicielem Straży Marszałkowskiej.

"Potem pracownik Straży też wyszedł. A gdy wrócił, oznajmił, że jestem wraz z mamą na wykazie osób wspierających protest osób niepełnosprawnych - w związku z tym do Sejmu nie wejdziemy. Chyba, że pani poseł napisze oświadczenie, że wyjdziemy z Sejmu po zakończonej wizycie " - opowiada Sucholewski.

Przeczytaj także:

Podkreślmy, że Sucholewski i jego matka nie byli w Sejmie podczas protestu RON. W tym czasie bywali jedynie pod parlamentem, razem z setkami ludzi wspierających protest. Nie mogli więc znaleźć się na liście osób, które naruszyły przepisy porządkowe Sejmu i na które Straż Marszałkowska nałożyła kilkuletnie zakazy wstępu (jak np. na Jakuba Hartwicha i jego mamę - Iwonę).

Mimo tego, by dostać zgodę na wejście do Sejmu, Sucholewski musiał mieć "poręczenie" posłanki. Joanna Augustynowska musiała napisać odręcznie oświadczenie, że „bierze pełną odpowiedzialność" za swoich gości i deklaruje, że opuszczą budynek po obradach komisji. Moment spisywania dokumentu nagrała asystentka posłanki.

View post on Twitter

„To było smutne i upokarzające, kiedy z posłanką Augustynowską czekaliśmy na wejście 20 minut, a innym osobom wejście zajmowało 30 sekund. Czułem się jak intruz” - wspomina Sucholewski. 26 czerwca skierował w tej sprawie pytania do Kancelarii Sejmu. Do tej pory nie dostał odpowiedzi.

„Niełatwy czas” dla kancelarii

Sprawę chciała wyjaśnić również posłanka Augustynowska. 3 lipca skierowała pismo do szefowej Kancelarii Sejmu, Agnieszki Kaczmarskiej. Chciała wiedzieć m.in.:

  • Czy prawdą jest, że Kancelaria Sejmu dysponuje listą osób, które uznano za wspierające protest osób z niepełnosprawnością i ich rodzin?
  • I czy do opracowania tej listy użyto metod operacyjnych, do których użycia uprawnione są służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa: niejawnej inwigilacji, technik rozpoznawania twarzy osób przebywających pod Sejmem, śledzenia urządzeń elektronicznych i innych?

Kancelaria Sejmu do tej pory nie odpowiedziała.

OKO.press również usiłowało dowiedzieć się czegoś więcej o "czarnej liście". Zapytaliśmy Centrum Informacyjne Sejmu:

  • Czy prawdą jest, że Kancelaria Sejmu ma czarną listę osób, które popierały protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych?
  • Na jakiej podstawie prawnej sporządzono tę listę?
  • Kto i w jakim celu zlecił przygotowanie listy?
  • Kto znajduje się na liście? I według jakiego kryterium dokonano wyboru osób umieszczonych na niej?
  • Kto i w jaki sposób zebrał dane dotyczące osób, które trafiły na listę?

Pytaliśmy też o "poręczenie", które musiała napisać i podpisać posłanka.

  • Na jakiej podstawie prawnej kazano jej podpisać oświadczenie?
  • Czy biuro przepustek i Kancelaria Sejmu kiedykolwiek wcześniej wymagały tego typu oświadczeń od posłów? A jeśli tak - w jakich okolicznościach? Ile było takich zdarzeń? Którzy posłowie musieli podpisywać takie dokumenty?

W odpowiedzi biuro prasowe przesłało nam jedynie lakoniczny komunikat:

„Trwający prawie półtora miesiąca protest okupacyjny był wyjątkowym oraz niełatwym czasem dla Kancelarii Sejmu oraz Straży Marszałkowskiej. Wydarzenia z kwietnia i maja nie pozostały wówczas bez wpływu na organizację pracy i funkcjonowanie Kancelarii oraz na zasady wstępu na teren kompleksu sejmowego.

Obecnie Sejm powrócił do standardowych reguł; jednocześnie w niektórych wypadkach stosowane jest, wskazane w Pana pytaniu, oświadczenie”,

O jakie wypadki chodzi? I kto decyduje, czy oświadczenie jest potrzebne czy też nie? Tego biuro prasowe nie sprecyzowało.

CIS przypomina za to, że obowiązkiem Straży Marszałkowskiej jest zapewnienie bezpieczeństwa w Sejmie i że ma ona prawo "sprawdzania i kontroli osób wchodzących na teren Sejmu". I dodaje, że „W przypadkach

gdy wśród potencjalnych gości Parlamentu mogą pojawić się osoby, które wcześniej nie stosowały się do przepisów organizacyjnych i bezpieczeństwa obowiązujących w Sejmie i Senacie, Straż Marszałkowska dysponuje informacjami, mogącymi pomóc w odpowiedniej ocenie sytuacji.”

Nasze pytania wysłaliśmy ponownie, tym razem bezpośrednio do dyrektora CIS, Andrzeja Grzegrzółki. Czekamy wciąż na odpowiedź.

Straż Marszałkowska, czyli Wielki Brat Patrzy

Na jakiej podstawie Straż Marszałkowska umieściła na jakiejś liście Sucholewskiego i jego matkę, skoro - jak pisaliśmy - nie byli oni w Sejmie podczas protestu RON? Skąd miała ich dane? Skąd wiedziała, że brali udział w zgromadzeniach wspierających protest, pod Sejmem?

Jak wspomina Sucholewski, w czasie trwania protestu został raz zaproszony do studia TVN 24. Był też na filmach nagrywanych przez KOD i zdjęciach zamieszczanych w internecie przez uczestników zgromadzeń. Sam także dużo pisał o proteście na swoim Facebooku. Wcześniej był w Sejmie kilka razy jako gość. Ale to wciąż nie wyjaśnia, w jaki sposób trafił na "czarną listę".

Być może odpowiedzią jest nowa ustawa o Straży Marszałkowskiej, która weszła w życie w maju 2018 roku.

Zgodnie z art. 4 tej ustawy, Straż Marszałkowska może pozyskiwać od policji i innych służb informacje, które mogą pomóc jej w realizacji jej zadań. Informacje te może przetwarzać bez wiedzy zainteresowanych. I przechowywać "przez okres niezbędny do wykonywania zadań".

Art. 4.

1. Organy administracji rządowej, organy samorządu terytorialnego oraz instytucje państwowe są obowiązane, w zakresie swojego działania, do współpracy ze Strażą Marszałkowską, a w szczególności do udzielania pomocy w realizacji jej zadań.

2. W zakresie niezbędnym do wykonywania zadań Straż Marszałkowska może:

1) korzystać z informacji o osobach i zagrożeniach udostępnianych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencję Wywiadu, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, Służbę Wywiadu Wojskowego, Policję, Straż Graniczną, Służbę Ochrony Państwa, Służbę Celno-Skarbową i Żandarmerię Wojskową;

2) gromadzić i przetwarzać informacje, w tym dane osobowe, mogące wpłynąć na realizację jej zadań.

3. Straż Marszałkowska może przetwarzać dane osobowe bez wiedzy i zgody osoby, której one dotyczą, jeżeli służy to realizacji zadań, o których mowa w art. 2.

4. Dane osobowe, o których mowa w ust. 2 pkt 2, przechowuje się przez okres niezbędny do wykonywania zadań przez Straż Marszałkowską, a weryfikacji tych danych dokonuje się co 5 lat od dnia ich uzyskania.

5. Prezes Rady Ministrów określi, w drodze rozporządzenia, zakres, warunki i tryb przekazywania Straży Marszałkowskiej informacji uzyskanych przez podmioty, o których mowa w ust. 2, z uwzględnieniem:

1) sytuacji, w których informacje są przekazywane;

2) przypadków nieprzekazania informacji lub ograniczenia ich zakresu;

3) sposobu dokumentowania tych informacji.

„Nie udzielam głosu, ale zapraszam”

Andrzej Sucholewski w końcu dotarł na posiedzenie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Podczas obrad posłanka Kornelia Wróblewska z .Nowoczesnej prosiła, by pozwolono zabrać mu głos.

„Pani poseł, niewątpliwie taka merytoryczna debata jest jeszcze przed nami. Naszego gościa serdecznie na nią zapraszamy w imieniu całej komisji. Proszę dopilnować, aby to zaproszenie do pana dotarło” - odparła Bożena Borys-Szopa z PiS, przewodnicząca komisji.

Później głos zabrała posłanka Augustynowska. Opisała problemy z wejściem Sucholewskiego do Sejmu. Pytała, czy posłowie PiS także muszą pisać odręcznie oświadczenia, gdy przyprowadzają gości. I również prosiła o udzielenie głosu Sucholewskiemu. Ale przewodnicząca Komisji konsekwentnie ignorowała te prośby tłumacząc, że nie tego dotyczy posiedzenie Komisji. W końcu odebrała głos Augustynowskiej.

Współpraca: Konrad Szczygieł

;
Na zdjęciu Sebastian Klauziński
Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze