0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Prokuratura, a konkretnie Prokuratur Generalny, przegrał w Sądzie Najwyższym kilkanaście dni temu. Jego kasację wniesioną na korzyść oszustki i niekorzyść sędziego Piotra Gąciarka rozpoznała Izba Karna SN. I oddaliła ją jako „oczywiście bezzasadną”.

SN nie miał wątpliwości, że w tej sprawie sędzia Piotr Gąciarek był ofiarą oszustwa. I że nie ma podstaw do uchylenia – jak chciała prokuratura – wyroku skazującego oszustkę.

Jak TVP zrobiła materiał o „przerażającym” sędzim

Sprawa wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego w sprawie Piotra Gąciarka, sędziego z Sądu Okręgowego w Warszawie i wiceprezesa warszawskiego oddziału stowarzyszenia sędziów Iustitia, to przykład tego, jak prokuratura, na której czele stoi Zbigniew Ziobro może wykorzystywać swoje uprawnienia przeciwko osobom krytykującym „dobrą zmianę” w sądach.

A sędzia Gąciarek ma ostry język i Ziobry się nie boi. Często krytykował „dobrą zmianę” w sądach. Broni też represjonowanych sędziów i prokuratorów. Dlatego sprawa sądowa dotycząca jego prywatnego życia została wykorzystana do uderzenia w niego.

OKO.press pisało o tej sprawie kilka razy.

Przypomnijmy. W czerwcu 2018 roku interwencyjny program „Alarm” TVP wyemitował materiał dotyczący sędziego Piotra Gąciarka. Sugerowano w nim, że w wyniku miłosnego zawodu sędzia skrzywdził młodą kobietę i wykorzystał swoje znajomości w sądzie, by skazać ją na więzienie.

„Dla mnie to jest absolutnie przerażająca osoba w tym momencie”, „Zwyczajnie się go boję” – mówiła w programie o Gąciarku sama zainteresowana. Sugerowała, że sędzia użył swojego stanowiska do „zniszczenia innego człowieka” (czyli jej). I przekonywała, że powinien zmienić zawód.

Autorka materiału zestawiła relację kobiety z tym, że sędzia krytykował „reformę” sądownictwa wprowadzaną przez PiS i nową Krajową Radę Sądownictwa.

Tyle że sędzia Gąciarek jest w tej sprawie ofiarą kobiety. Poznał ją w 2013 roku na portalu randkowym. Był wtedy po rozwodzie, żył w emocjach. Znajomość trwała kilka miesięcy. Ale sędzia nigdy kobiety nie spotkał, tylko wymieniali wiadomości.

Lat 20, nie 30, nie w Portugalii, tylko w recepcji w hotelu

Kobieta od początku podawała się za kogoś, kim nie jest. Wymyśliła imię, nazwisko, wiek, polsko-portugalskie pochodzenie, wykształcenie, status majątkowy i wykonywany zawód. Pisała, że ma prestiżową pracę za granicą. Sędzia wysłał jej paczką około 13 tys. złotych w gotówce, telefon komórkowy za 2 tys. zł i kilka rzeczy. Miały jej być potrzebne za granicą, a pieniądze - na bilet do Polski.

Sędzia po zakończeniu znajomości zawiadomił prokuraturę, bo poczuł się oszukany przez internetową znajomą. Śledczy przyznali mu rację. W lutym 2015 roku Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów oskarżyła kobietę, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadziła sędziego Gąciarka do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości 17,5 tys. złotych.

Okazało się, że kobieta miała 20 lat (a nie 30 - jak pisała sędziemu) i wykształcenie gimnazjalne. I, że nie pracuje za granicą, tylko w polskim hotelu, jako recepcjonistka.

Kobieta złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze (10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i naprawienie szkody) i skazanie bez rozprawy. W kwietniu 2015 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa skazał ją na 10 miesięcy więzienia, w zawieszeniu na 3 lata.

Mimo wyroku nie oddała jednak Gąciarkowi pieniędzy. Szukał ich komornik, ale nie znalazł, więc egzekucję w 2017 roku umorzył. W uzasadnieniu umorzenia napisał, że dłużniczka jest bezrobotna.

W związku z tym, że szkoda sędziego nie została naprawiona, gdański sąd (właściwy ze względu na miejsce zamieszkania kobiety) zarządził wykonanie kary więzienia. I w czasie gdy internetowa znajoma Piotra Gąciarka miała się stawić w więzieniu, wystąpiła w programie „Alarm” w TVP.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Jak MalaEmi miała rozmawiać o Gąciarku z zastępcą Ziobry

Ponad rok po emisji tego materiału okazało się, że temat dla „Alarmu” mogła nadać MałaEmi, która organizowała hejt na niezależnych sędziów, a potem sama ujawniła cały proceder. Portal Onet pisał, że MałaEmi pisała o Piotrze Gąciarku do ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka (po wybuchu afery hejterskiej stracił stanowisko).

Jak podał Onet, MalaEmi chciała zainteresować prawicowe media znajomością, którą Gąciarek zawarł w internecie. Na początku kwietnia 2018 roku twitterowiczka pisała do wiceministra Piebiaka, że sprawą zainteresował się Przemysław Wenerski, szef redakcji programu „Alarm” w TVP.

Program wyemitowano pod koniec maja. A w czerwcu sprawą skazania oszustki zainteresował się departament sądowy Prokuratury Krajowej, który wypożyczył akta tej sprawy z sądu. Akta wypożyczono po to, by przygotować i złożyć kasację do Sądu Najwyższego na korzyść kobiety, która oszukała sędziego Gąciarka.

Kasację złożono w marcu 2019 roku. Jest to kasacja Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, choć formalnie podpisał się pod nią Robert Hernand, jeden z zastępców Prokuratora Generalnego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Prokurator Generalny: „To nie było oszustwo”

Prokurator Generalny w całości zaskarżył skazujący kobietę wyrok i chciał jego uchylenia. W kasacji zarzucał stołecznemu sądowi rejonowemu, że naruszył prawo procesowe. Jego zdaniem, sąd nie mógł zgodzić się na dobrowolne poddanie się karze, bo „okoliczności popełnienia zarzucanego skazanej przestępstwa budziły wątpliwości”.

Prokurator Generalny doszedł do wniosku, że nie popełniła ona oszustwa. Wziął ją w obronę dowodząc, że nie przyznała się do winy, a w złożonych wyjaśnieniach mówiła, że podszywała się pod inną osobę, by podnieść swoją atrakcyjność w internecie.

Prokurator Generalny sugerował w kasacji, że to sędzia Gąciarek mógł wyjść z inicjatywą pożyczenia jej pieniędzy i przekazania prezentów. Choć kobieta przyznała w prokuraturze, że mogła mu sugerować pożyczkę.

Kilkanaście dni temu Sąd Najwyższy oddalił jednak kasację Prokuratora Generalnego jako bezzasadną. SN uznał, że popełnienie oszustwa jest oczywiste.

Jasne były też motywy kobiety, która podszywała się w internecie pod inną osobę. Prokuratorowi nie udało się też zakwestionować stanu faktycznego sprawy. Ponadto nie podważał oceny dowodów przez sąd rejonowy.

Prokurator Generalny grzebie też w prywatnej sprawie sędziego Żurka

Sędzia Piotr Gąciarek to nie jedyny sędzia, przeciwko któremu prokuratura Ziobry sięgnęła po swoje uprawnienia, by dopiec mu w prywatnej sprawie.

Prokurator Generalny wniósł też skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego na niekorzyść sędziego Waldemara Żurka, rzecznika prasowego starej, legalnej KRS, twarzy obrony wolnych sądów.

W tej sprawie Prokurator Generalny wziął w obronę byłą żonę sędziego Żurka, też prawniczkę. Chodzi o sprawę ich wzajemnych rozliczeń finansowych po rozwodzie. Prokurator Generalny w skardze zakwestionował korzystny dla sędziego Waldemara Żurka wyrok.

Wcześniej była żona słała skargi na małżonka. Kopię jednej z nich wysłała m.in. do byłego wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Do skarg załączyła dokumenty dotyczące ich prywatnego życia. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Skarga nadzwyczajna Prokuratora Generalnego czeka na rozpoznanie w SN. Tyle że rozpozna ją nowa Izba powołana przez PiS, czyli Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Orzekają w niej nowi sędziowie SN, wybrani przez nową KRS, którą obsadzono głównie sędziami współpracującymi z resortem ministra Ziobry.

W zamyśle PiS ta Izba miała kasować stare, rażąco niesprawiedliwe wyroki. Teraz Ziobro angażuje ją w rozliczenia finansowe sędziego Waldemara Żurka, który za swoją twardą obronę wolnych sądów jest represjonowany wytaczanymi mu dyscyplinarkami.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze