0:000:00

0:00

Liderzy unijni przyjęli w niedzielę 25 listopada 2018 26-stronicową deklarację zasad (Framework Declaration) oraz bardzo szczegółowe Porozumienie o Brexicie, które liczy aż 585 stron. Parlament brytyjski, Europejski oraz parlamenty państw członkowskich muszą ratyfikować Porozumienie do 29 marca 2019 roku. W innym wypadku dojdzie do „twardego Brexitu” i do chaosu we wzajemnych stosunkach na nieprzewidywalną skalę.

Liderzy europejscy zadeklarowali w licznych wywiadach, że nie będzie dalszych negocjacji nad podstawami umowy. Unia pragnie zniechęcić Londyn do prób renegocjowania Umowy w przyszłości, starając się jednocześnie osłabić niepokój 27. państw członkowskich. Należy pamiętać, że Umowa musi zostać teraz przegłosowana przez Parlament Europejski, a ostateczny Traktat o opuszczeniu Wielkiej Brytanii musi zostać przyjęty przez parlamenty państw członkowskich i oficjalnie ratyfikowany.

Będą jednak prowadzone szczegółowe rokowania nad sposobami implementacji, które mogą wywrócić porozumienie. Może ono też, co jest wysoce prawdopodobne, zostać odrzucone w Izbie Gmin.

Obie strony prowadzą więc równocześnie przygotowania do sytuacji, w której dojdzie do najczarniejszego scenariusza, czyli do odrzucenia porozumienia i „twardego Brexitu”. Brytyjski minister finansów Philip Hammond, zwolennik Brexitu, wezwał ostatnio do przyjęcia porozumienia, twierdząc, że brak porozumienia i hard Brexit narażą gospodarkę brytyjską na ogromne straty.

Koniec swobodnego przepływu ludzi

Co wynika z umowy? Przede wszystkim koniec ze swobodnym przepływem ludzi, na czym zależało Brytyjczykom. Obie strony zapowiadają wypracowanie wspólnych reguł opartych na zasadach niedyskryminacji.

Pozostać ma wymiana bezwizowa dla podróży turystycznych czy zawodowych oraz zapewnienie pełnych praw dla obywateli unijnych na terenie Wielkiej Brytanii oraz obywateli brytyjskich w państwach unijnych.

Porozumienie nie zapewnia Londynowi pełnego dostępu do Jednolitego Rynku oraz do Unii Celnej. Tekst zapowiada dalsze szczegółowe rokowania nad „pozbawionym ograniczeń handlem” […] „opartym na głębokiej współpracy regulacyjnej i celnej i przepisach zapewniających równe szanse otwartej i uczciwej konkurencji”.

Wiele stolic podejrzewa, że Brytyjczycy chcieliby zjeść ciastko i je zachować. Mieć dostęp do Jednolitego Rynku oraz Unii Celnej, a jednocześnie będą wprowadzać polityki konkurencyjne, które by łamały zasady wspólnego rynku. Dlatego wprowadzono dwa bardzo ważne elementy:

  1. zasadę "A Level level playing field", to znaczy, że obie strony będą postępowały zgodnie z tymi samymi, równymi i sprawiedliwymi zasadami;
  2. oraz – do czego Unia zmusiła Londyn – zasadę, że wszelkie nieporozumienia i różnice w interpretacji uzgodnionych zasad będzie rozstrzygał Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Przeczytaj także:

Ogromny koszt

Oba punkty łamią słynne "czerwone linie" premier May dotyczące suwerenności. W wielu miejscach Porozumienia pojawiają się odniesienia do wiążącej obie strony roli Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w interpretacji prawa unijnego, a zatem do całego porozumienia o Brexicie, gdy do niego dojdzie. Można sądzić, że będzie to nie do przyjęcia dla zwolenników twardego Brexitu w Partii Konserwatywnej.

Premier May ogłosiła w czwartek, że wynegocjowała najlepsze porozumienie dla Wielkiej Brytanii. Mówiła: „Realizuje ono wolę narodu wyrażoną w referendum, przywraca kontrolę nad naszymi granicami, naszymi pieniędzmi i naszymi prawami, jednocześnie chroniąc nasze miejsca pracy, bezpieczeństwo oraz integralność Zjednoczonego Królestwa”.

Faktem jest, że optymistyczne, obliczone na użytek wewnętrzny oświadczenie May przykrywa realia – spodziewany ogromny koszt gospodarczy opuszczenia Unii. Kolejny punkt: podtrzymując wcześniejsze zobowiązania Wielka Brytania wpłaci w najbliższych latach do budżetu unijnego ponad 39 miliardów euro. To również wywoła sprzeciw w Izbie Gmin.

Partnerstwo w bezpieczeństwie

Wiele stron Porozumienia poświęcono przyszłej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa – „stosowania prawa w sprawach kryminalnych, polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony oraz współpracy w innych dziedzinach wspólnego zainteresowania”.

Otwiera to możliwość współpracy Wielkiej Brytanii z takimi projektami jak Europejska Agencja Obrony (EDA) oraz udziału brytyjskich przedsiębiorstw w projektach finansowanych przez Europejski Fundusz Obronny (EDF). Brytyjczycy będą mogli współpracować na wyjątkowych zasadach w wojskowych projektach w ramach PESCO – Permanentnej Współpracy Strukturalnej. Do końca roku Komisja ma ogłosić propozycję zasad współpracy z PESCO państw nie będących członkami Unii.

Problem Irlandii Północnej

Istnieje groźba, że ponowne powstanie granicy celnej z Republiką Irlandzką, członkiem Unii, może doprowadzić do destabilizacji, a nawet do ponownego rozlewu krwi, zakończonego po dekadach pokojowym Porozumieniem Wielkanocnym z 1998 roku. Obie strony chciały porozumienia, ale Unia nie może się zgodzić na wyłom w zasadach funkcjonowania Jednolitego Rynku i Unii Celnej. Unia poszła na kompromis, by ułatwić sytuację premier May i odłożono sprawę na później, zapowiadając, że pokojowe „Porozumienie Wielkanocne musi zostać utrzymane w całości”, a rozwiązanie problemu granicy widząc w… nowoczesnej technologii, co twierdziła Theresa May.

Wywołuje to niepokój brexitowców, którzy obawiają się osłabienia więzi Wielkiej Brytanii z Irlandią Północną, gdyby ta została pełnym uczestnikiem Jednolitego Rynku i Unii Celnej, gdy pozostałe części Zjednoczonego Królestwa - nie. Dla brytyjskich protestanckich lojalistów najważniejszym jest niepodważanie suwerenności brytyjskiej w Irlandii Północnej. Reprezentująca ich niewielka partia Democratic Unionist Party gwarantuje torysom większość w Izbie Gmin, toteż partia ta ma ogromne znaczenie dla przyjęcia lub odrzucenia porozumienia.

Nagle, w ostatniej chwili, pojawił się problem Gibraltaru. Hiszpania uznaje Gibraltar za swoje terytorium, które zostało przekazane Wlk. Brytanii w traktacie pokojowym w 1713 roku. Premier Hiszpanii Pedro Sánchez zagroził zawetowaniem porozumienia, domagając się, by problem przyszłości Gibraltaru znalazł się w porozumieniu o brexicie. Jednak po intensywnych rozmowach z May Sánchez zgodził się, że sprawa ta będzie negocjowana między rządami brytyjskim i hiszpańskim. Obie stolice zgodziły się, że będą dalej rokować nad większym wpływem Madrytu na funkcjonowanie Gibraltaru, granicy, przepływu ludzi, towarów, usług itp.

Nadciąga chaos

Niezależnie od uzgodnionego porozumienia mamy do czynienia z trudnym do ogarnięcia chaosem, który uderzy nade wszystko w Wielką Brytanię i jej gospodarkę. Już dzisiaj niepokój doprowadził do zmniejszenia inwestycji zagranicznych i przeprowadzki licznych międzynarodowych koncernów na kontynent. Obecnie gospodarka brytyjska rozwija się najwolniej w całej Europie, niewiele powyżej 1 procenta rocznie.

Skupialiśmy się przez minione dwa lata, co zrozumiałe, na brexicie. Nie zmienia to faktu, że cały świat przechodzi przez okres dramatycznych strukturalnych zmian. Wiele z nich jest wynikiem przemian technologicznych, w strukturze międzynarodowego handlu i produkcji, zmian klimatu, masowych migracji, a na dodatek nierówności uznawanych za nieakceptowane, prowadzących do braku zaufania, politycznej frustracji w wielu państwach Zachodu, gospodarczej i politycznej fragmentacji.

Żadne z państw samodzielnie nie będzie w stanie się tymi problemami uporać.

Eugeniusz Smolar jest analitykiem z dziedziny stosunków międzynarodowych w Centrum Stosunków Międzynarodowych

;

Udostępnij:

Eugeniusz Smolar

Analityk z dziedziny stosunków międzynarodowych w Centrum Stosunków Międzynarodowych. Specjalizuje się w problematyce bezpieczeństwa międzynarodowego i NATO, relacjach transatlantyckich, polityce wschodniej UE i Rosji, a także w kwestiach praw człowieka i demokracji. Wcześniej m.in. współpracownik KOR, współtwórca wydawnictwa „Aneks”, dyrektor Sekcji Polskiej BBC, wiceprezes zarządu Polskiego Radia SA i prezes CSM. Jest członkiem Rady Programowej Forum Polsko-Czeskiego przy MSZ.

Komentarze