Nie było pewne, czy ministerstwu rolnictwa uda się dogadać z rolnikami. Minister Henryk Kowalczyk wyszedł z sali obrad, a część uczestników zapowiedziała strajk okupacyjny. Ostatecznie w nocy podpisano porozumienie, a w nim 11 punktów, które pomogą polskim rolnikom
Były jajka rzucane w ministra rolnictwa, była zapowiedź strajku okupacyjnego, były rozmowy do nocy. Po tygodniach konfliktu i wielu godzinach debaty, udało się podczas okrągłego stołu osiągnąć porozumienie z rolnikami.
„Każde, choć najmniejsze załatwienie spraw w budowaniu bezpieczeństwa żywnościowego uważam za sukces" – powiedział po obradach lider AgroUnii, Michał Kołodziejczak. Zapewnił jednocześnie, że będzie uważnie patrzył władzy na ręce i kontrolował, czy punkty zawarte w postanowieniu są przez rząd realizowane.
Jest ich aż 11. Mają pomóc rolnikom, którzy ucierpieli przez napływ ukraińskiego zboża na polski rynek.
Rolnicy w ramach protestu 23 marca rozbili „zielone miasteczko" pod Urzędem Wojewódzkim w Szczecinie. Domagali się spotkania z ministrem rolnictwa, Henrykiem Kowalczykiem, ale też z premierem i z Jarosławem Kaczyńskim. Dzień wcześniej, podczas V Europejskiego Forum Rolniczego, w stronę sceny poleciały jajka – akurat w momencie, kiedy zjawił się na niej Kowalczyk. Niektórzy z protestujących mieli kamizelki z napisem „Oszukana wieś" – to nazwa inicjatywy wściekłych na rząd rolników z Lubelszczyzny.
Z kolei 17 marca, w trakcie Międzynarodowych Targów Rolniczych Agrotech w Kielcach, ministra powitały gwizdy i syreny, a także okrzyki „spieprzaj dziadu". Kowalczyk został ewakuowany z obiektu, w którym odbywało się wydarzenie.
Minister zapowiedział więc okrągły stół w sprawie rolnictwa. A na pytania o protesty, w tym ten w Szczecinie, odpowiadał: „Myślę, że jak rozwiążemy problem ogólny, to i w Szczecinie będzie spokojnie".
Przede wszystkim o ogromny napływ ukraińskiego zboża, tańszego od tego z Polski. Rolnicy mają pretensje do ministra Kowalczyka, który od początku wojny w Ukrainie przekonywał, że ukraińskie zboże tylko przez Polskę przejedzie i będzie wysyłane stąd na inne rynki.
„Zostawił rolników samych. Nie słuchał tego, co mówiliśmy od kilku miesięcy, szedł w zaparte. Zdradził i oszukał. Jeszcze w styczniu mówił, że zboże ukraińskie nie stanowi w Polsce takiego problemu, o jakim się dzisiaj mówi. I co się okazało? Że to, co mówił Kowalczyk, było nieprawdą. On miał informację, że tego zboża przyjeżdża dużo za dużo, że ono nie wyjeżdża z kraju i zalewa nasz rynek. Nie zrobił kompletnie nic" – wyjaśniał Kołodziejczak w rozmowie z „Rzeczpospolitą".
W podcaście Agaty Kowalskiej w OKO.press podłoże tego konfliktu wyjaśniała Joanna Solska, dziennikarka tygodnika „Polityka”.
„Zboże staniało i ono staniało nie tylko w Polsce, ale i na giełdach światowych. I drugi fakt jest taki, że w tym samym czasie, kiedy zboże zaczęło tanieć, 22 lipca, w czas żniw, pan wicepremier i minister rolnictwa w jednej osobie Henryk Kowalczyk biegał po różnych prawicowych telewizjach i namawiał serdecznie rolników, żeby, broń Boże, nie sprzedawali teraz swoich plonów. Mimo że wówczas były bardzo korzystne ceny, za pszenicę w skupie płacono 1600 złotych, gdy dzisiaj nawet tysiąc jest nieosiągalny. I on wtedy namawiał rolników, żeby oni się wstrzymali, bo ceny będą rosły" – mówiła.
Tymczasem ceny – wbrew zapewnieniom ministra – spadły.
Spadek był związany z porozumieniem, które zawarto 22 lipca 2022, otwierając czarnomorskie porty dla ukraińskiego zboża. Kraje afrykańskie, które zaopatrują się w zboże właśnie w Ukrainie, odetchnęły z ulgą. Ale zboże nie trafiło tylko do Afryki. Przyjechało również do Europy i do Polski.
„Zboże, które zostało w kraju, jest przechowywane w magazynach. Zarówno u rolników, jak i w firmach skupowych, w paszarniach" – mówiła w RMF szefowa Izby Zbożowo-Paszowej Monika Piątkowska. Dodała także: „Magazyny są pełne. Stąd protesty i zniecierpliwienie rolników, bo za kilka miesięcy kolejne zbiory, również rekordowe".
„Trzeba pomagać Ukrainie, ale ta pomoc nie może nam szkodzić. Jeżeli komuś szkodzi, to znaczy, że jest źle zorganizowana. My chcemy, żeby zboże wyjeżdżało od razu i żeby poprawić infrastrukturę w Polsce" – komentował w „Rzeczpospolitej" Michał Kołodziejczak.
Z tą infrastrukturą wiąże się kolejny problem, o którym w „Powiększeniu" mówiła Joanna Solska.
„Powinniśmy byli przygotować nasze porty, przygotować nabrzeża. A rząd po prostu palcem nie kiwnął. Na nabrzeżach portowych do tej pory leży węgiel, więc węgla ze zbożem raczej nie można mieszać. A mało tego, pan minister namawiał rolników, żeby nie sprzedawali zboża, więc problemy zaczęły mieć polskie zakłady olejowe i polskie młyny" – wyjaśniała.
Do okrągłego stołu w sprawie rolnictwa doszło 29 marca. Na spotkanie zaproszono m.in. przedstawicieli organizacji rolniczych (w tym AgroUnii), firmy eksportowe i przetwórcze.
Po kilku godzinach obrad minister rolnictwa ogłosił koniec okrągłego stołu i uznał, że porozumienie z rolnikami zostało zawarte. Obiecał m.in. złożenie wniosku do UE „o zastosowanie klauzuli ochronnej dotyczącej granicy polsko-ukraińskiej".
≠Nie ma żadnego porozumienia, ta propozycja jest nieakceptowalna" – podkreślał w rozmowie z mediami lider AgroUnii. Rolnicy podarli podpisane przez Kowalczyka 11 punktów podsumowania i zapowiedzieli strajk okupacyjny. Ogłosili, że jeśli negocjacje nie zostaną wznowione, nie opuszczą budynku resortu rolnictwa.
Tymczasem Henryk Kowalczyk zdążył dotrzeć do studia Polsat News i wziąć udział w „Gościu Wydarzeń".
„Jeśli moja dymisja zmieniłaby sytuację na rynku zboża, to chętnie się do niej zgłoszę. W tym momencie jestem od tego, by problemy rozwiązywać. Dymisja byłaby ucieczką" – mówił. Opowiadał też o incydencie z jajkami w Jasionce, tłumacząc, że rzucał nimi „człowiek wynajęty przez Konfederację". Pytany o „rady", jakich udzielał rolnikom w lipcu 2022, odpowiedział: „Tłumaczyłem, by nie sprzedawali zboża w panice podczas żniw. (...) We wrześniu czy październiku musiałbym mówić: »Sprzedawajcie zboże«. Wtedy nic nie mówiłem, decyzja należała do rolników. Powinienem mocno wyjaśnić: »Trzymajcie zboże tylko na żniwa«. Tyle że nie wszyscy zrozumieli intencje, za to jestem gotów przeprosić".
Przed godz. 21 Kowalczyk wrócił do ministerstwa rolnictwa, gdzie wciąż przebywali przedstawiciele organizacji rolniczych. „Sądzę, że to Jarosław Kaczyński go przysłał. Kazał mu wrócić, bo byłaby to kompromitacja dla rządu, gdybyśmy zostali tam do rana" - powiedział Wirtualnej Polsce Michał Kołodziejczak.
Około 23. udało się podpisać porozumienie z rolnikami, a w nim 11 punktów dotyczących polskiego rolnictwa.
Już po podpisaniu nocnego porozumienia, 30 marca, Komisja Europejska ostatecznie ogłosiła, że będą rekompensaty za straty wywołane importem zboża z Ukrainy, o które wnioskowała Polska.
„Kraje frontowe, które najbardziej pomagają w ramach korytarzy solidarnościowych, nie powinny cierpieć z powodu negatywnych konsekwencji. Zmobilizowaliśmy ponad 56 mln euro z rezerwy rolnej" - powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE. Zastrzegła, że Komisja będzie badać dalsze możliwości wsparcia.
Rolnicy z Polski dostaną w sumie 29,5 miliona euro. Tę kwotę można podwoić, korzystając z budżetu krajowego, co oznacza, że wsparcie może wynieść nawet 60 mln euro (ok. 280 mln zł). KE wesprze nie tylko Polskę – na liście beneficjentów znalazła się również Bułgaria (17 mln euro) i Rumunia (10 mln euro).
Gospodarka
Henryk Kowalczyk
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
AgroUnia
porozumienie z rolnikami
rolnictwo
zboże z Ukrainy
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze