0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: FB Tadeusza SamborskiegoFB Tadeusza Samborsk...

„Znam Tadeusza Samborskiego, wielokrotnie z nim rozmawiałem na ten temat. On nigdy nie wchodził w prorosyjskie dywagacje, on się od nich odcina, nie chce być tak odbierany i nie chce się z nimi utożsamiać” – mówi mi w sobotę 26 października 2023 rzecznik prasowy PSL-u Miłosz Motyka. Wypowiedź jest raczej zaskakująca w świetle tego, co opisuję. Zresztą oceńcie państwo sami.

Fotka z ambasadorem

Tadeusz Samborski, polityk PSL, ma komunistyczną przeszłość, za sobą wieloletnie pobyty w Moskwie. W stolicy Rosji zrobił doktorat. Potem przez dekadę pracował tam jako korespondent prasowy. Dziś współpracuje z prorosyjskim tygodnikiem i wspiera konkursy wiedzy o Rosji. Rzecznik PSL: „To go nie dyskwalifikuje”.

Wszedł do Sejmu z listy Trzeciej Drogi i jednym z najstarszych parlamentarzystów nowej kadencji. W kuluarowych dyskusjach słychać, że ma ambicje ministerialne. Choć ich spełnienie jest dziś mało realne. Na razie z powodu wieku ma szansę zostać marszałkiem-seniorem, otwierającym obrady parlamentu nowej kadencji.

Zdjęcie pokazujące go w tej roli pewnie chętnie włączyłby do swojej kolekcji. Ma w niej już fotografię z ambasadorem Rosji Siergiejem Andrejewem (to ta, której użyliśmy do zilustrowania artykułu) oraz zdjęcia z przyjęcia w ambasadzie Białorusi.

Od lat publikuje artykuły w prorosyjskim tygodniku „Myśl Polska”. Tygodnik ten można było zresztą dostać od Samborskiego lub wspierających go działaczy podczas wyborczych spotkań. Teksty z tego tygodnika regularnie przedrukowują rosyjskie media. Współpraca między nimi a „Myślą Polską” zacieśniła się po wybuchu wojny w Ukrainie. Mimo to Samborski nie zrezygnował z pisania do tego tytułu.

„Należy staranniej dobierać współpracowników, ale to go nie dyskwalifikuje jako kandydata na marszałka-seniora” – mówi nam Miłosz Motyka, rzecznik prasowy PSL-u, do którego należy Samborski. – „Po tym, jak stanowisko to objął Antoni Macierewicz, każdy będzie w stanie godnie pełnić tę funkcję. Także pan Samborski powinien mieć taką szansę. Chociaż oczywiście mamy w PSL-u wielu godnych kandydatów na tę funkcję, na przykład Marka Sawickiego.”

PRL-owski dyplomata na liście Trzeciej Drogi

W ostatnich latach Samborski wspierał konkurs wiedzy o Rosji, zapraszał na wystawę fotografii z Moskwy. Doceniał Ukraińców walczących na froncie, ale jednocześnie domagał się postawienia pomników upamiętniających „banderowskie ludobójstwo” na Wołyniu – i to pomników drastycznych, obrazujących zbrodnie z okresu II wojny światowej.

W Sejmie zasiądzie po raz trzeci. Wcześniej był posłem dwa razy: w latach 1993-1997 i 2001-2005. W swojej pierwszej kadencji czyścił polski MSZ z dyplomatów „solidarnościowych” (nie z komunistycznych!), a bronił tych z czasów PRL-u. Cóż, sam był za PRL-u dyplomatą.

Jak to się w ogóle stało, że Samborski, człowiek z taką przeszłością, nie tylko wszedł do Sejmu z listy opozycyjnej, demokratycznej partii, ale także był liderem tej listy w okręgu legnickim?

„Tadeusza Samborskiego rekomendowały dolnośląskie władze naszej partii” – jeszcze w czasie kampanii wyborczej wyjaśnił rzecznik Miłosz Motyka dziennikarzowi portalu Onet.pl. Stwierdził również, że „panu Samborskiemu przyprawiana jest prorosyjska gęba", zaś „jego stanowisko w sprawie Rosji i jej agresji na Ukrainę, nie różni się dziś od tego, jakie ma w tej sprawie PSL”.

Skoro tak, opiszmy tę „prorosyjską gębę” Samborskiego i przyjrzyjmy się jej dokładnie. Bo może to jednak nie żadna gęba, a zwyczajna twarz.

Kim był Samborski?

Tadeusz Samborski przygodę ze Wschodem rozpoczął wcześnie. W 1977 roku zrobił doktorat na radzieckim Uniwersytecie Państwowym im. Łomonosowa w Moskwie. Zaraz potem wrócił do Polski i został zatrudniony w PRL-owskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jako dyplomata reprezentował Polską Rzeczpospolitą Ludową w Laosie.

Gdy w 1983 roku wrócił do kraju, został korespondentem prasowym i na dziesięć lat wyjechał do Moskwy. Po powrocie w 1993 roku zastał zupełnie inny kraj – młodą demokrację, pełną możliwości, ale też chaosu i zawirowań.

Samborski z tych możliwości skorzystał – wystartował do Sejmu i został posłem. Akurat wtedy, gdy po rządach Solidarności władzę przejęła postkomunistyczna lewica.

W sejmowych archiwach zwraca uwagę zawód, jaki podał ówczesny poseł: „Nawiązywanie kontaktów handlowych, gospodarczych, kulturalnych, naukowych z zagranicą, ze szczególnym uwzględnieniem krajów Wspólnoty Niepodległych Państw”, czyli byłych republik radzieckich.

Jak widać, nie ukrywał swoich związków z byłym ZSRR.

Atakował solidarnościowych polityków

W latach 90. zrobiło się o nim głośno, gdy razem z posłem Tadeuszem Iwińskim (SLD) stworzył w Sejmie podkomisję nadzwyczajną Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP, która „oceniała stan kadr w MSZ”. Tyle że oceniała – wyjątkowo krytycznie – nie kadry komunistyczne, lecz te powołane po 1989 roku przez polityków solidarnościowych.

Jeszcze przed powołaniem podkomisji Samborski atakował Krzysztofa Skubiszewskiego, ministra spraw zagranicznych w pierwszych demokratycznych rządach w Polsce. Jak cytował w 2015 roku w „Gazecie Wyborczej” Jacek Harłukowicz,

Samborski nazywał wtedy politykę Skubiszewskiego „urazowo-zaściankową (…) w stosunku do Rosji”, a mianowanym przez niego dyplomatom zarzucał „jawne demonstrowanie niechęci wobec wschodniego sąsiada”.

Podkomisja przygotowała raport. Stwierdzono w nim, że osoby o solidarnościowym rodowodzie powinny zniknąć z MSZ, zaś polscy dyplomaci powinni przeciwstawić się „realizacji planów Watykanu na Wschodzie”.

Kiedy Samborski nie był w Sejmie, działał w organizacjach kresowych. Założył Stowarzyszenie Kulturalne „Krajobrazy” w Legnicy. Działał w Stowarzyszeniu Współpracy Polska-Wschód, był w zarządzie tej organizacji. Zasiadał też we władzach innych podmiotów: Stowarzyszenia Polska-Białoruś (formalnie wciąż jest jego wiceprzewodniczącym), Instytutu Kresów Rzeczypospolitej, Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, Ogólnopolskiego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na ludności polskiej Kresów Wschodnich, oraz Stowarzyszenia Współpracy Polska – Rosja.

Łączył te działania z pracą w samorządzie – w latach 2014-2018 był członkiem zarządu województwa dolnośląskiego.

Samborski publikuje w „Myśli Polskiej”

Wydaje się, że Samborski po prostu lubi Rosję i Białoruś, nawet teraz tego nie ukrywa, choć może nieco mniej tą sympatią epatuje. Lubi też Ukrainę, ale głównie w perspektywie kresowej. Stąd sentymentalne wycieczki do Lwowa i innych byłych polskich miast.

W 2020 roku zorganizował wyjazd wycieczkowo-studyjny na Białoruś. Polityk i uczestnicy wycieczki odwiedzili kilkanaście miast i mniejszych miejscowości, od Grodna, przez Mińsk i Nowogródek, aż po Brześć. Byli tam w maju, na trzy miesiące przed wybuchem kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.

Ciągle przypomina o Wołyniu. Kilka lat temu zbrodnię wołyńską nazywał ukraińskim ludobójstwem. Dziś pilnuje politycznej poprawności – w artykułach pisze już o „banderowskim”, nie o ukraińskim ludobójstwie. Artykuły te publikuje w tygodniku „Myśl Polska”, którego redaktorem naczelnym jest Jan Engelgard.

To periodyk jawnie prorosyjskiego środowiska, które od dawna współpracuje z rosyjskimi mediami. Od wybuchu wojny w Ukrainie ta współpraca stała się codziennością.

Materiały „Myśli Polskiej” regularnie przedrukowuje portal newsfront.ru – wydawana na Krymie rosyjska propagandówka, która według amerykańskich służb powstaje przy udziale funkcjonariuszy rosyjskiego wywiadu.

To w „Myśli Polskiej” pojawiają się materiały autorstwa oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji Mateusza Piskorskiego oraz innych działaczy zakładanej przed laty przez Piskorskiego prorosyjskiej partii „Zmiana”.

Koledzy z „Myśli Polskiej” tak cenią Samborskiego, że właśnie wydali książkę „Z Kresów nad Odrę”, zawierająca jego artykuły publikowane na łamach tego pisma.

„Od wielu lat autor współpracuje z tygodnikiem »Myśl Polska« publikując na naszych łamach głównie teksty poświęcone Kresom Wschodnim (ze szczególnym uwzględnieniem zbrodni OUN-UPA), ale także Ziemiom Odzyskanym” – tak reklamowana jest ta publikacja.

Z kim współpracuje Samborski?

Żeby dobrze zrozumieć, czym jest współpraca Samborskiego z „Myślą Polską”, trzeba wiedzieć, jakiego rodzaju artykuły ukazują się na łamach tego pisma (obecnie także portalu internetowego). Przyjrzyjmy się kilku wydaniom.

Oto numer z przełomu lutego i marca 2023 roku. Otwiera go wywiad Mateusza Piskorskiego ze Scottem Ritterem, zatytułowany „Jesteście pionkiem na amerykańskiej szachownicy”.

Ritter to amerykański pisarz, były oficer wywiadu Piechoty Morskiej. Niedawno publicznie ostrzegał przed nim Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej. Nazwał go „pożytecznym idiotą”, czyli komentatorem, który wypowiada opinie sprzyjające celom Kremla.

Ritter komentuje wojnę w Ukrainie. „Opinie, które wygłasza, są spójne z najbardziej agresywnymi narracjami propagandy Kremla” – stwierdził Żaryn.

W tym samym numerze Samborski opublikował materiał „Jeszcze o generale Hermaszewskim”.

Inny numer, z przełomu kwietnia i maja 2021 roku. Tygodnik otwierał „blok doniecki”. A w nim: rozmowa z Rodionem Mirosznikowem, przedstawicielem Ługańskiej Republiki Ludowej „Nie chcemy już do Ukrainy”.

Poza tym także artykuły Piskorskiego oraz Adama Śmiecha. Ten ostatni zatytułowano „Rusofobiczna gorączka”. O rusofobię od lat oskarża Polaków Kreml.

Dalej – „blok białoruski”, zawierający między innymi artykuł kolejnego znanego aktywisty z tego środowiska, Konrada Rękasa, pod tytułem „Łukaszenko – najlepszy sojusznik Polaków”.

Poza tym w numerze znalazły się dwa teksty o rosyjskim nacjonaliście i filozofie Aleksandrze Duginie („Myśl Polska” już po wybuchu wojny w Ukrainie wydała książkę Dugina). Obok takich materiałów opublikowano materiał Samborskiego o działaczce kresowej.

Przeczytaj także:

Motyka: on się od nich odcina

W najnowszym numerze „Myśli Polskiej” można z kolei przeczytać wywiad z rosyjskim politologiem „Rosja i Polska konserwatywnie oświecone” oraz wywiad z ambasadorem Palestyny w Polsce, zatytułowany „Izraelski apartheid”. Ten wywiad został przedrukowany przez rosyjską agencję Inosmi, czym pochwalił się na Facebooku Engelgard.

To właśnie ten tygodnik, z tego rodzaju publikacjami, rozdawano wyborcom podczas kampanii Samborskiego do Sejmu.

Zrzut ekranu, Facebook

„Czy wie pan, że poseł Samborski stale pisze artykuły do >Myśli Polskiej<, a tygodnik ten rozdawano w czasie jego kampanii wyborczej?” – pytam rzecznika prasowego PSL-u Miłosza Motykę.

„Wiem” – odpowiada. – „Znam Tadeusza Samborskiego, wielokrotnie z nim rozmawiałem na ten temat. On nigdy nie wchodził w prorosyjskie dywagacje, on się od nich odcina, nie chce być tak odbierany i nie chce się z nimi utożsamiać.”

Ciekawe, czy to w ramach odcinania się zaledwie trzy tygodnie temu „Myśl Polska” opublikowała wywiad z Samborskim. Wskazał w nim, że chce zostać posłem między innymi po to, by dokończyć „walkę o pamięć i godne uczczenie ofiar zbrodni ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na ludności polskiej Kresów Wschodnich RP”. Komentował: „W odczuciu sporej części Polaków nasza misja nie jest jeszcze skończona, zwłaszcza w kontekście szerzącego się na Ukrainie kultu zbrodniarzy, który trwa w najlepsze i nie widać jego końca.”

Podkreślał też, że jego współpraca z „Myślą Polską” trwa od lat, oraz ubolewał, że po wybuchu wojny w Ukrainie „wszystko, co jest związane z Rosją, stało się niepoprawne politycznie”.

Samborski: Wołyń – banderowskie ludobójstwo

Rzeczywiście, Samborski najczęściej pisze – nie tylko w „Myśli Polskiej”, ale także na swoim profilu na Facebooku – nie o Rosji, ale o polskich Kresach i o zbrodni wołyńskiej. Kiedy wspomina o Ukrainie, to albo w kontekście sentymentalnych wycieczek do miast, które kiedyś należały do Polski, albo przypomina o zbrodni wołyńskiej. Domaga się jej upamiętnienia.

Stale mówi o ukraińskim lub – w ostatnich latach – banderowskim ludobójstwie. Uznaje również za adekwatne określenie „genocidium atrox”, czyli ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Opisuje drastyczne szczegóły zbrodni. Wyraża zdziwienie, że decydenci nie zgadzają się na stawianie pomników poświęconych ofiarom Wołynia, które są drastyczne w formie.

„Oto Ukraińcy robili wszystko, by nie na swoim bądź co bądź terytorium postawić pomniki mordercom i oprawcom z UPA, a Polacy, którym artysta oraz nasi rodacy z USA podarowali pomnik Ofiar ludobójstwa, mają problemy z jego lokalizacją! Czy my rzeczywiście jesteśmy dumnym narodem, jak nas o tym przekonują politycy niemal wszystkich opcji politycznych?” – pisał w artykule latem 2023 roku.

Pełen uznania dla inicjatywy Suwerennej Polski

Natomiast wiosną wychwalał konkurs „Wołyń – Pamięć Pokoleń”, który odbył się pod patronatem ministra Przemysława Czarnka i IPN-u. Organizowali go politycy Suwerennej Polski: Michał Wójcik i Beata Kempa, razem z organizacjami kresowymi, do których Samborski albo należy, albo z nimi współpracuje.

„Oczywistym jest, że przeciw Konkursowi było środowisko »Gazety Wyborczej« i w tej materii jest to konsekwentna jej linia programowa. Niespodziewanie negatywne stanowisko w tej sprawie zajęli niektórzy naukowcy Polskiej Akademii Nauk, co budzi zdziwienie (…). Moim skromnym zdaniem Komitet Nauk Historycznych PAN skompromitował się żądaniem przerwania Konkursu. (…)

I chociaż organizatorzy i patroni Konkursu działają pod innymi szyldami i sztandarami niż moje środowisko polityczne, to z uznaniem odnoszę się do tej inicjatywy i jej rezultatów” – dowodził na łamach „Myśli Polskiej”.

Mimo że ten poseł Trzeciej Drogi potrafił w swoich artykułach pisać o bohaterstwie Ukraińców podczas wojny z Rosją, a w mediach zapewniał, że potępia agresję Rosji na Ukrainę, w jego przekazach w sieci nie znalazłam krytycznych słów na temat Rosji, Kremla czy Putina.

Białe Noce i rosyjski romans

Na współpracy z „Myślą Polską” prorosyjska aktywność Samborskiego wcale się nie kończy. Przez lata organizował Legnicki Festiwal Romansu Polsko-Rosyjskiego, podczas którego na Dolnym Śląsku występowali wykonawcy z Rosji i Białorusi. Festiwal nadal istnieje, tyle że po wybuchu wojny zmienił nazwę na „Jesienny romans”.

W tym samym regionie odbywał się też Konkurs Wiedzy Historycznej o Rosji „Białe Noce” (ostatni raz w 2022 roku, była to jego czternasta edycja), organizowany przez dolnośląski samorząd. Nie powinno dziwić, że to właśnie Samborski spotykał się z jego finalistami.

Celem konkursu było, jak napisał poseł na swoim koncie na Facebooku, „popularyzowanie wiedzy o Rosji, historii i kulturze rosyjskiej”. Konkursowe zmagania były też doskonałymi okazjami do zacieśniania kontaktów ze Wschodem – pojawiali się na nich konsulowie Rosji w Polsce.

Zrzut ekranu, Facebook, konto Tadeusza Samborskiego

W 2018 roku Samborski zapraszał na wystawę fotograficzną „Moskwa w obiektywie Krzysztofa Kułacza Karpińskiego”. Wystawę zorganizował Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu, podlegający pod Dolnośląski Urząd Marszałkowski. Działo się to wówczas, gdy Samborski był członkiem zarządu Województwa Dolnośląskiego.

W tym samym roku Samborski wziął udział w obchodach Dnia Niepodległości Republiki Białorusi – był jednym z gości przyjęcia zorganizowanego przez białoruską ambasadę. Ze zdjęć, zamieszczonych przez polityka na Facebooku, wynika, że na tym samym przyjęciu bawił także Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS.

Zrzut ekranu postu Tadeusza Samborskiego z Facebooka

Jak tłumaczył Samborski, jego kontakty wynikały z pełnionej przez niego funkcji członka zarządu województwa dolnośląskiego. Tyle że tę funkcję przestał pełnić w grudniu 2018 roku. Mimo to w 2019 roku spotkał się z ambasadorem Rosji, Siergiejem Andrejewem, o czym z dumą poinformował w mediach społecznościowych.

Zrzut ekranu, FB, konto Tadeusza Samborskiego

Świder, Borysiuk i Samborski

Natomiast w 2021 roku Samborski zapraszał na spotkanie autorskie Mariusza Świdra, autora książki „Jak budowaliśmy Rosję. Polskie korzenie imperium”. Współorganizatorem wydarzenia było założone przez niego Stowarzyszenie Krajobrazy.

Świder to absolwent Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej (MGIMO). Współpracuje z popularnym rosyjskim portalem regnum.ru.

W wywiadzie dla portalu stoletie.ru w październiku 2021 roku tak opowiadał o swoim sentymencie wobec stolicy Rosji: „Moskwa dała mi wiele dobrych rzeczy – żonę, syna, wykształcenie, przyjaciół, kontakty biznesowe. Jestem wdzięczny stolicy Rosji. Przyjazd tutaj jest jak powrót do domu”.

W tym samym miesiącu Samborski występował ze Świdrem na konferencji „Relacje Polska-Białoruś – co dalej?”, organizowanej między innymi przez Stowarzyszenie Polska-Białoruś, w którym Samborski jest wiceprzewodniczącym.

Prezes tej organizacji, Bolesław Borysiuk, to były poseł Samoobrony, a wcześniej sekretarz Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Na konferencji zaprezentował „wysiłki swego stowarzyszenia na rzecz podtrzymania dobrych relacji między Polską a Białorusią”.

„Stowarzyszenie – podkreślił Borysiuk – opowiadało się i opowiada za nie mieszaniem się Polski w wewnętrzne sprawy Białorusi” – poinformowała „Myśl Polska”. Wtedy już od ponad roku znane były fakty o wywoływaniu przez łukaszenkowski reżim kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.

Zaledwie półtora miesiąca później Samborski w Legnicy gratulował Świdrowi napisania książki o Rosji.

Zrzut ekranu, FB

To nie prorosyjska „gęba”, lecz rzeczywistość

Tadeusz Samborski jest wyjątkowo mocno osadzony w środowisku prorosyjskim w Polsce. Ma w nim wieloletnie kontakty, z jego aktywistami zrealizował liczne projekty, stale też publikuje w jednym z najbardziej zaangażowanych periodyków tego środowiska. Zna dyplomatów rosyjskich i białoruskich w Polsce. Wielokrotnie jeździł na Wschód, mieszkał tam, uczył się i pracował.

Swoje wschodnie zainteresowania kultywuje, a jego polityczna aktywność, sejmowa lub samorządowa, pozwala mu na realizowanie kolejnych prorosyjskich i probiałoruskich projektów. Mówienie o jego prorosyjskich poglądach nie jest przyprawianiem mu gęby, lecz wynika wprost z jego działalności.

I nic nie wskazuje na to, by jego nastawienie do naszych wschodnich sąsiadów zmieniło się po wybuchu wojny w Ukrainie.

Zrzuty ekranu postów Tadeusza Samborskiego pochodzą z jego konta na Facebooku.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze