Poseł PiS Dominik Tarczyński na antenie Radia Kielce zaatakował marszałka Adama Jarubasa, mieszając pojęcia uchodźców i imigrantów, szerząc atmosferę zagrożenia oraz stosując charakterystyczną dla PiS politykę zarządzania strachem. Panie pośle, w Polsce (i w Świętokrzyskiem) już są zarówno uchodźcy, jak i imigranci!
"Dopóki ja jestem posłem PiS, żaden nielegalny imigrant nie przyjedzie do województwa świętokrzyskiego" - powiedział poseł PiS Dominik Tarczyński na antenie Radia Kielce. Świętokrzyskie to jeden z tych regionów, gdzie obóz rządzący zdecydowanie dominuje: w wyborach 2015 lista Zjednoczonej Prawicy dostała tam prawie 43 proc. głosów (kolejna Platforma Obywatelska - zaledwie 17 proc., Nowoczesna - niecałe 5 proc). To stąd dostał się do Sejmu Zbigniew Ziobro i 8 innych posłów i posłanek z listy PiS i koalicjantów. Wśród nich Dominik Tarczyński.
W kieleckim radiu Tarczyński zapytał marszałka województwa Adama Jarubasa z PSL, czy jego partia jest za przyjmowaniem uchodźców oraz czy zgodzi się, by imigranci przyjechali do Świętokrzyskiego, jeśli zostanie ponownie wybrany na stanowisko. Przypomniał, że
Marszałek Jarubas odpowiedział oświadczeniem, w którym oskarża Tarczyńskiego o wykorzystywanie ludzkich lęków. Marszałek napisał: "PSL przed wyborami samorządowymi koncentruje się wyłącznie na pracy dla dobra mieszkańców regionu i chętnie podejmie merytoryczną dyskusję nad problemami dotyczącymi Świętokrzyskiego. Dyskusja ta jednak na pewno nie będzie się odbywać w duchu konfrontacji i straszenia obcymi.
Egzorcyzmy, wykorzystywanie ludzkich lęków i straszenie wyimaginowanym wrogiem bowiem pozostawiamy specjalistom w tym zakresie, a więc posłowi Tarczyńskiemu i jego internetowej ekipie".
OKO.press analizuje wypowiedzi posła Tarczyńskiego, który od marszałka Jarubasa domagał się "konkretów", jednocześnie posługując się manipulacjami i nieprawdziwymi informacjami.
Owszem, procedura relokacji się zakończyła, ale kraje UE negocjują reformę europejskiego systemu azylowego. Już w maju 2016 Komisja Europejska przedstawiła propozycje reformy europejskiego systemu azylowego – zmianę tzw. systemu dublińskiego. Jest tam postulat wprowadzenia stałego, obowiązkowego rozdzielnika uchodźców z karą 250 tys. euro za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Od czerwca 2017 odbywają się w tej sprawie regularne spotkania robocze. Według informacji RMF RM to właśnie na ostatnim z nich, 9 marca 2018, miała zapaść – na razie nieoficjalna – decyzja o tym, że w przyszłości wszystkie kraje członkowskie będzie obowiązywał stały rozdzielnik uchodźców, których będą musiały przyjąć. To decyzja bardzo kłopotliwa dla Polski i Węgier, które nie przyjęły ani jednego uchodźcy w ramach unijnych mechanizmów i przeciw którym w związku z tym toczy się postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.
Prawdą jest, że Europa nie ma pomysłu na rozwiązanie kryzysu migracyjnego. Jednak zamknięcie granic jest rozwiązaniem najgorszym z możliwych - uznają i eksperci, i zachodni politycy. Procedura relokacji oficjalnie zakończyła się sukcesem, nieoficjalnie w Brukseli mówi się otwarcie, że okazała się nieskuteczna – mało który kraj przyjął taką liczbę uchodźców, do jakiej się zobowiązał. Ale tylko Polska, Czechy i Węgry nie przyjęły ani jednej osoby. Do tego obowiązkowy charakter relokacji bardzo wzmocnił nastroje populistyczne i ksenofobiczne w naszej część Europy, i posłużył jako polityczne paliwo prawicowym politykom.
A kryzys migracyjny wcale się nie skończył, przeciwnie – jest stałym elementem rzeczywistości dzisiejszej Europy i dlatego niezbędna jest reforma europejskiego systemu azylowego. Ostatni moment, żeby politycy PiS zrozumieli, że nie chodzi tylko o solidarność z ofiarami wojny lub biedy, ale też o solidarność z innymi krajami członkowskimi, zwłaszcza Włochami i Grecją, do których przyjeżdża najwięcej uchodźców i migrantów.
Decyzję o przeniesieniu części uchodźców z Włoch i Grecji do pozostałych państw członkowskich UE podjęła jesienią 2015 roku Rada Europejska, czyli najwyższy organ władzy w UE. Rada składa się z szefów rządów i głów państw. Decyzja Rady Unii Europejskiej (każda decyzja Rady staje się obowiązującym prawem) została podjęta na podstawie art. 78.3 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Dotyczy on pomocy krajom członkowskim, które znajdują się w sytuacji kryzysowej. W tym wypadku kryzys został spowodowany gwałtownym napływem uchodźców z Syrii, Iraku i Afganistanu. Samo przenoszenie uchodźców nazwano relokacją.
W imieniu polskiego rządu w Radzie Europejskiej brała udział premier Ewa Kopacz. Jej rząd PO-PSL był bardzo niechętny przyjmowaniu uchodźców i w końcu zgodził się na przyjęcie ponad 6 tys. osób. I to ta liczba – według Komisji Europejskiej – obowiązuje Polskę.
Według danych Komisji Europejskiej z 9 listopada 2017, państwa członkowskie przyjęły w ramach relokacji 31 tys. osób (10 tys. z Włoch i 21 tys. z Grecji).
Cechą charakterystyczną wypowiedzi polityków PiS jest celowe mieszanie pojęć "uchodźców" i "imigrantów". Tymczasem wbrew temu, co twierdzi poseł Tarczyński, zarówno uchodźcy, jak i imigranci, również muzułmańscy, już są w Polsce – również w województwie świętokrzyskim. Od kampanii wyborczej 2015 PiS konsekwentnie kryminalizuje migrację, dzieląc społeczeństwa na „nas” i na „nich” i tworząc atmosferę zagrożenia. W ostatnich dwóch latach PiS dokonało niemożliwego: przekonało obywateli kraju, gdzie cudzoziemcy stanowią 0,3 proc. społeczeństwa, że „obcy” stanowią dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo.
Ale po kolei: zacznijmy od różnicy między uchodźcą a imigrantem. Według prawa międzynarodowego:
I wbrew dominującej narracji PiS, przedstawiciele zarówno jednej, jak i drugiej kategorii prawnej są już w Polsce. Jeśli chodzi o uchodźców, podstawą prawną jest ratyfikowana przez Polskę Konwencja Genewska i ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Część uchodźców dociera do Polski przez wschodnią granicę, ale od połowy 2016 roku jest ich zdecydowanie mniej, bo Straż Graniczna blokuje granicę w Terespolu, gdzie koczują setki osób, głównie Czeczenów i Tadżyków. Inni przylatują samolotem, np. na wizie turystycznej albo służbowej.
W 2017 roku przyjęliśmy 742 uchodźców, o 175 więcej niż w 2016, w tym osoby z Syrii i Iraku. Urząd ds. Cudzoziemców opublikował dane dotyczące udzielania ochrony międzynarodowej cudzoziemcom w 2017 roku. Polska udzieliła różnych form ochrony 742 osobom, w tym 29 osobom z Syrii (wniosków było 44) i 21 z Iraku (na 41 wniosków). W 2016 roku takich decyzji było 567. Wśród osób, które Polska obejmuje ochroną międzynarodowa rośnie proporcja Ukraińców, ale jak widać, przyjmujemy także – mówiąc językiem propagandy władz - „potencjalnych terrorystów” z Syrii, Iraku czy Afganistanu. Do kategorii „uchodźcy” zaliczamy osoby, które otrzymały wszystkie formy ochrony, krajowej i międzynarodowej: status uchodźcy, ochrona międzynarodowa, zgoda na pobyt humanitarny i pobyt tolerowany.
W świetle tych danych tym bardziej absurdalny jest argument rządu PiS, że Polska nie będzie przyjmować żadnych uchodźców z relokacji (w domyśle: z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej), bo zagrażają oni naszemu bezpieczeństwu. Osoby z tych krajów już u nas są! A uchodźcy z relokacji przechodziliby przez proces prześwietlania podwójnie – na poziomie i europejskim, i polskim, sprawdzane przez Urząd ds. Cudzoziemców.
Jeśli zaś chodzi o imigrantów, to według danych Ministerstwa Pracy, Rodziny oraz Polityki Społecznej, w samym 2017 roku cudzoziemcom wydano ponad 267 tysięcy pozwoleń na pracę. Pozwolenie na pracę udzielono m.in.: 151 obywatelom Indonezji, 125 Irakijczykom, 179 Irańczykom, 45 Jordańczykom, 119 Kirgizom i 96 Syryjczykom (większość mieszkańców wszystkich wymienionych krajów wyznaje islam).
W województwie świętokrzyskim pozwolenie otrzymało m.in.: 60 obywateli Bangladeszu, 12 Turków, 4 Pakistańczyków, 3 Syryjczyków i 12 Uzbeków. Pełne dane znajdują się na stronie Ministerstwa Pracy.
Po pierwsze, wyrażanie "nielegalny człowiek" jest błędem logicznym – nikt nie jest nielegalny i warto o tym pamiętać, wypowiadając się jako osoba publiczna. Możemy ewentualnie mówić o kimś, kto nie ma legalnego prawa pobytu w danym miejscu. Po drugie, możemy podejrzewać, że jest to dalsza część argumentacji posła Tarczyńskiego o tym, że w Polsce nie ma muzułmańskich imigrantów (która została obalona przy poprzedniej wypowiedzi). Jeśli zaś posłowi Tarczyńskiemu chodzi o osoby, które przyjeżdżają do Polski nielegalnie pracować, to OKO.press zdecydowanie popiera postulat jak najszybszego uregulowania statusu prawnego tych osób. Przypominamy również, że po otrzymaniu którejś z form ochrony, krajowej lub międzynarodowej, cudzoziemiec może swobodnie przemieszczać się po terytorium Polski i osiedlić się w dowolnym miejscu – również w województwie świętokrzyskim.
Udostępnij:
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze