0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł 6 września 2017, że mechanizm relokacji przyjęty przez Radę Europejską UE jest "wiążący prawnie i proporcjonalny". Najpierw oburzyła się premier Beata Szydło, a potem dołączył do niej szef MSZ Witold Waszczykowski i zapowiedział, że Polska "będzie walczyć dalej" i nie przyjmie uchodźców z relokacji.

Oboje użyli kilku fałszywych argumentów i manipulacji, którymi politycy PiS podpierają swoją decyzję o nieprzyjmowaniu uchodźców. OKO.press wielokrotnie wykazywało ich niedorzeczność. Tym razem odtwarzamy tzw. "przekaz dnia" dotyczący uchodźców i procedury relokacyjnej, który obowiązuje w partii rządzącej.

"Przekaz dnia" to rozsyłana elektronicznie politykom i polityczkom PiS instrukcja, jak komentować ważne tematy, jakich argumentów a nawet jakich wyrażeń używać i jak odpowiadać na pytania dziennikarzy. "Przekaz" o uchodźcach obowiązuje tak długo, że można go nazwać przekazem roku. Dyscyplina wypowiedzi obozu władzy jest tym bardziej potrzebna, że zbliża się termin rozliczenia Polski z relokacji przez Komisję Europejską.

Przeczytaj także:

Odrzucenie przez Trybunał Sprawiedliwości skargi Węgier i Słowacji na procedurę relokacji, oznacza, że wszystkie państwa muszą wypełnić wynikające z niej zobowiązania i przyjąć uzgodnione liczby uchodźców z Włoch i Grecji. Komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos zapowiedział, że jeśli Polska, Czechy i Węgry nie zmienią swojego postępowania „w nadchodzących tygodniach”, Komisja jest gotowa skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości.

W styczniu 2017 OKO.press analizowało "przekaz dnia" dla polityków PiS, który przypadkiem wyciekł do mediów. Podkreślaliśmy, że to "robota profesjonalistów". Instrukcja zawierała informacje co mówić w mediach na najważniejsze wtedy tematy – włącznie z gotowymi argumentami, a nawet wyrażeniami, których powinni używać. Poprzedni większy wyciek miał miejsce w grudniu 2016 roku. Instrukcja, do której dotarł „Super Express” podpowiadała, jak komentować wydarzenia w Sejmie z 16 grudnia. Brief PiS wyciekł też w listopadzie 2014 roku kiedy pracownicy biura prasowego partii omyłkowo przesłali dziennikarzom instrukcje dla posłów.

Niestety, takie wycieki nie zdarzają się codziennie.

Przekaz roku PiS dotyczący uchodźców

1. Uchodźcy wybrani do procedury relokacyjnej to tak naprawdę "nielegalni imigranci"

W ramach procedury relokacyjnej "wszystkich, którzy dotarli do Europy, potraktowano jako uchodźców" - powiedział minister Waszczykowski w trzecim programie PR 7 września.

OKO.press: Nieprawda. Procedura relokacji obejmuje tylko osoby z kilku państw, których lista jest stale aktualizowana przez Komisję Europejską – to m.in.: Syria, Bahrajn, Erytrea i Jemen. Są to osoby, które według prawa międzynarodowego są uchodźcami: uciekające z powodu zagrożenia zdrowia lub życia, często z terenów objętych działaniami zbrojnymi.

Owszem, do Europy dociera też wielu imigrantów ekonomicznych i osób, które nie podpadają pod definicję uchodźcy z Konwencji Genewskiej, którą ratyfikowała Polska. Ich jednak nie obejmie procedura relokacji. Kandydaci do relokacji to osoby znajdujące się w obozach dla uchodźców we Włoszech i Grecji. Są podwójnie sprawdzani: najpierw przez urzędników unijnych, a potem przez urzędników kraju członkowskiego, który miałby ich przyjąć. W przypadku Polski odpowiedzialny za to jest Urząd ds. Cudzoziemców, który może przyznać konkretnym osobom którąś z form ochrony międzynarodowej.

2. Uchodźcy z relokacji zagrażają bezpieczeństwu Polski. Decyzja dotycząca bezpieczeństwa kraju należy do rządu, a nie do Unii Europejskiej

OKO.press. Strachy na Lachy i nieprawda. Minister MSWiA Mariusz Błaszczak stwierdził, że "bezpieczeństwo Polski jest ważniejsze, niż tego typu nierozważne decyzje instytucji europejskich". Nie ma jednak racji twierdząc, że kwestia przyjęcia uchodźców z relokacji łączy się z bezpieczeństwem narodowym i w związku z tym leży w gestii rządów narodowych, a nie Komisji Europejskiej.

Po pierwsze, nie ma dowodów na to, że wzrost liczby uchodźców powoduje wzrost przestępczości. Po drugie, relokacja uchwalona na Radzie UE przez szefów rządów znacznej większości państw europejskich, dotyczy solidarności z dwoma najbardziej obciążonymi uchodźcami państwami członkowskimi - Włochami i Grecją.

Rada Unii Europejskiej wydała dwie prawnie wiążące decyzje - w lipcu 2015, dotyczącą relokacji 40 tysięcy osób, a we wrześniu 2015 - o relokacji 120 tysięcy osób, które zostały zaakceptowane przez ówczesny rząd RP. Premier Ewa Kopacz zobowiązała się do przyjęcia ponad 6 tys. osób - i tę liczbę Komisja Europejska traktuje jako wiążącą dla naszego kraju.

Jeśli zaś chodzi o bezpieczeństwo Polek i Polaków – w maju 2016 roku rząd PiS wprowadził poprawki do ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP, zakładające, że każdy uchodźca przybywający do Polski w ramach relokacji będzie prześwietlony trzykrotnie (już po pierwszej kontroli przez urzędników unijnych): przez policję, Straż Graniczną i ABW. Jeśli którakolwiek z tych instytucji uznałaby daną osobę za zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, nie zostałaby ona przyjęta (art. 86 Ustawy o cudzoziemcach). To oznacza, że polski rząd ma faktyczną wolność w ustalaniu, kto stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

Uchodźcy z relokacji byliby najstaranniej prześwietlonymi cudzoziemcami przekraczającymi granice Polski.

3. Polska nie musi przyjmować uchodźców z relokacji, przyjęliśmy bowiem olbrzymią falę migrantów z Ukrainy

OKO.press: Fałsz. Minister Waszczykowski specjalnie myli pojęcia, utożsamiając migrantów ekonomicznych z uchodźcami.

  • Uchodźca to osoba, która „na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przynależności do określonej grupy społecznej lub z powodu przekonań politycznych przebywa poza granicami państwa, którego jest obywatelem”. (Konwencja Genewska z 1951 roku, ratyfikowana przez Polskę).
  • Migranci to szersze pojęcie, obejmujące osoby, które dobrowolnie emigrują do innych krajów, głównie z powodów ekonomicznych.

Przyznanie statusu uchodźcy (lub innej formy ochrony międzynarodowej, takiej jak pobyt tolerowany czy ochrona uzupełniająca) jest procesem indywidualnym: niekoniecznie trzeba pochodzić z kraju objętego działaniami zbrojnymi, żeby być prześladowanym.

Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców, od 2014 roku którąś z form ochrony międzynarodowej przyznano zaledwie czterem procentom z 6 tys. 256 obywateli Ukrainy, którzy ubiegali się o azyl w Polsce.

Od 2014 roku status uchodźcy w Polsce otrzymało 79 Ukraińców.

Miliony, o których mówi Waszczykowski, a wcześniej także premier Szydło, to migranci ekonomiczni. Osoby, którymi nie trzeba się zajmować, przeciwnie: które pracując rozwijają polską gospodarkę i zwiększają polskie PKB. Według niedawno opublikowanych danych GUS, już ok. 140 tys. cudzoziemców, głównie Ukraińców, płaci składki na ubezpieczenie społeczne w Polsce.

Stawianie znaku równości między uchodźcami a migrantami i sugerowanie, że Polska nie musi przyjmować uchodźców z relokacji, bo przyjęła już migrantów z Ukrainy i Białorusi, jest zwykłą manipulacją, dokonywaną z pełną świadomością, bo zarówno ministrowie Waszczykowski czy Błaszczak, a także premier Szydło mają na ten temat pełną wiedzę.

Słowa mają siłę

Pomimo tego, że uchodźców w Polsce jest niewielu, retoryka PiS przynosi smutne efekty – nie tylko w badaniach postaw, ale także w aktach fizycznej przemocy na tle ksenofobicznym i rasistowskim.

W Polsce w 2016 roku odnotowano rekordową liczbę przestępstw z nienawiści, czyli motywowanych domniemaną religią, narodowością, orientacją seksualną lub kolorem skóry. Nie ma jeszcze danych na rok 2017, ale nic nie wskazuje na to, żeby ta tendencja miała się odwrócić.

"Uchodźca wyobrażony" stał się sumą wszystkich strachów – imigracja i terroryzm są kwestiami, które najbardziej niepokoją Polaków. To paradoks, biorąc pod uwagę liczbę ataków terrorystycznych w Polsce ("zero") i odsetek imigrantów w społeczeństwie polskim (0,3 proc., najmniej w całej Unii).

W dodatku niepokój Polaków i Polek jest większy niż średnia w UE – terroryzmem niepokoi się 57 proc. Polaków (przy średniej UE 44 proc.), a imigracją 53 proc. Polaków (przy średniej UE 38 proc.).

Warto więc powtarzać do znudzenia, że "uchodźcy" to kategoria prawna, określająca grupę ludzi o określonym statusie prawnym, którzy często poza tym nie mają ze sobą nic wspólnego – są wśród nich muzułmanie, chrześcijanie i ateiści, altruiści i przestępcy. Podobnie zresztą, jak wśród Polaków – ale politycy PiS wolą, żebyśmy o tym nie pamiętali, wtedy bowiem możemy zacząć rozliczać rząd z rozwiązywania realnych, a nie wyobrażonych problemów.

Co to jest procedura relokacji i dlaczego jest potrzebna?

Przypomnijmy: relokacja to transfer osób ubiegających się o azyl z Grecji i Włoch do innych członków Wspólnoty. Procedurę relokacji rozpoczęły w 2015 roku decyzje Rady Unii Europejskiej, wydane na podstawie art. 78.3 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Dotyczy on pomocy krajom członkowskim, które znajdują się w sytuacji kryzysowej w związku z napływem obywateli krajów trzecich.

Polski rząd na czele z premier Ewą Kopacz w 2015 roku zobowiązał się do przyjęcia ponad 6 tys. osób i to ta liczba obowiązuje Polskę – według Komisji Europejskiej.

Rząd PiS nie zamierza jednak wykonywać tego zobowiązania i twardo obstaje przy stanowisku, że Polska nie przyjmie ani jednego uchodźcy z relokacji.

Podstawą prawną procedury dyscyplinującej jest artykuł 258 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Procedura składa się z dwóch etapów – przedsądowego i sądowego. W pierwszym etapie wysyłany jest list z zarzutami, tj. formalne ostrzeżenie – w przypadku Polski, Węgier i Czech ten etap został rozpoczęty 15 czerwca 2017 roku. Następnie wystosowywana jest tzw. uzasadniona opinia. Komisja wysłała ją 26 lipca.

W drugim etapie (sądowym), jeśli dany kraj nie zmienia swojego postępowania i dalej łamie unijne prawo, Komisja może pozwać jego rząd przed Trybunał Sprawiedliwości UE. Jego wyrok jest wiążący.

Jeśli kraj się do niego nie zastosuje, Trybunał Sprawiedliwości może na wniosek Komisji nałożyć karę finansową na podstawie art. 260 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Do tego, zanim zapadnie wyrok, Komisja ma możliwość wnioskowania do Trybunału Sprawiedliwości o tzw. środki tymczasowe, np. nakaz zamrożenia wprowadzanych zmian w prawie pod groźbą kar finansowych – tak jak postąpiła w przypadku wycinki Puszczy Białowieskiej.

;
Na zdjęciu Monika Prończuk
Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze