Hanna Gill-Piątek, posłanka Lewicy, członkini Wiosny, potwierdziła 8 września, że opuszcza dotychczasową partię, a co za tym idzie również sejmowy klub Lewicy. Po godz. 11:00 podczas wspólnej konferencji prasowej z Szymonem Hołownią ogłosiła przystąpienie do ruchu Polska 2050.
We wspólnym wystąpieniu Hołownia nazwał Gill-Piątek „jedną z najlepszych postaci w polskiej polityce”. Wymieniał jej aktywność poselską: ponad 800 interpelacji w tej kadencji Sejmu, wywalczenie zakazu eksmisji w czasie zagrożenia epidemiologicznego, zapewnienie DPS-om materiałów z Agencji Rezerw Materiałowych, działalność na rzecz osób wykluczonych.
Podkreślał, że Polska 2050 składa się z trzech warstw: głowy, czyli think-tanku, serca, czyli ruchu obywateli i rąk, czyli polityków, którzy będą wcielać w życie wypracowane pomysły. „Hania jest pierwszą ręką naszego ruchu społecznego w parlamencie” – zapowiadał.
Hołownia mówił, że decyzja Gill-Piątek jest odważna, bo formalnie utrudni jej pracę w Sejmie. Samo przejście do ruchu „nie wiąże się z żadnymi obietnicami, synekurami”. Ale „jej droga do polityki wiodła przez aktywizm, a nie karierowiczostwo”.
„Pytano mnie: Dlaczego? Szymon po prostu jednoczy ludzi, którzy chcą zrobić coś dobrego. Nie kupował nikogo, nie obiecywał gruszek na wierzbie. Daje przestrzeń do tworzenia Polski takiej, w jakiej chcieliby żyć” – mówiła Hanna Gill-Piątek.
Gill-Piątek: Hołownia to nowa energia
Dlaczego Hanna Gill-Piątek zdecydowała się wystąpić z klubu i partii i dołączyć do ruchu Hołowni? Polityczka na Twitterze sugerowała, że wydarzeniem przełomowym miało być głosowanie nad podwyżkami. Sama nie wzięła w nim udziału. Była na urlopie. Rzeczniczka klubu Lewicy Anna Maria Żukowska publicznie wytknęła Gill-Piątek, że ta rzekomo miała się zarzekać, że głosowałaby tak jak większość klubu.
Dziś rano złożyłam rezygnację z klubu @__Lewica i z członkostwa w @wiosnabiedronia. Bardzo dziękuję kolegom i koleżankom z Wiosny i KKP Lewicy, wierzę, że nie raz będziemy jeszcze współpracować w #Sejm.ie, tylko w innej formule.
— Hanna Gill-Piątek (@HannaGillPiatek) September 8, 2020
„Pani Hania nikogo nie uprzedzała o tym, że chce odejść z klubu. W czwartek 3 września uczestniczyła w posiedzeniu klubu parlamentarnego. Nie składała żadnych zastrzeżeń. W sobotę otwierała w Łodzi biuro poselskie razem z posłami Lewicy. Próbowałem się z nią skontaktować wczoraj i dzisiaj. Przysłała jednozdaniową rezygnację. Tyle wiem na temat jej odejścia” – mówi w rozmowie z OKO.press Krzysztof Gawkowski, poseł Lewicy i sekretarz zarządu Wiosny.
Co takiego zatem ma ruch Hołowni, czego brakuje parlamentarnej Lewicy?
„W tej kadencji załatwiłam już wiele spraw, pomimo tego, że nie minęło jeszcze dużo czasu, a Lewica należy do opozycji. Ale szukałam miejsca, gdzie moje społecznikowskie zacięcie będzie mogło się dalej rozwijać” – wyjaśnia posłanka w rozmowie z OKO.press.
I dodaje: „Z Lewicą dojechaliśmy do końca pewnej drogi i się po prostu rozstajemy. Normalna rzecz. Chciałam być bliżej ludzi. W ruchu Hołowni czuję życie i ogromną energię, która po wyborach nadal nie wygasła. Bardziej przystępuję do ruchu Polska 2050, niż występuję z Lewicy. Niestety nie mogę być i tu, i tu. Lewica w tej chwili konsoliduje się, wzmacnia. Będzie silniejsza, więc to najlepszy moment, w którym mogę wystąpić. Ale ten ruch rozważałam od dawna”.
Trudno nie zauważyć, że Gill-Piątek odchodzi z formacji, która zdecydowanie popiera prawo kobiet do aborcji na żądanie oraz równość małżeńską dla osób LGBT. Szymon Hołownia opowiada się natomiast za zakazem aborcji z kilkoma wyjątkami, a osobom LGBT oferuje jedynie związki partnerskie. Lider Polski 2050 jeszcze podczas konferencji sugerował, że to sprawy kosmetyczne w porównaniu do tego, czym tak naprawdę powinni się zajmować politycy. „My spotykamy się tu w kwestiach konkretnych – dotyczących środowiska, mieszkalnictwa, wykluczenia społecznego” – komentował.
„W sprawie świeckości państwa różni nas tylko kwestia religii w szkołach. Na polu wartości światopoglądowych rzeczywiście niewielka część nas dzieli. Ale przez Sejm przechodzi rocznie ponad 800 ustaw. W sprawach, w których moje zdanie różni się od poglądów Szymona Hołowni, czy bardziej konserwatywnych posłów, będę głosować zgodnie z tym, co obiecałam moim wyborcom” – wyjaśnia OKO.press Gill-Piątek.
Co z 14 tysiącami ludzi, którzy głosowali na Hannę Gill-Piątek i na listę Lewicy? Czy nie poczują się oszukani?
„Lewica zostaje w parlamencie. A po włączeniu Wiosny w struktury SLD będzie jeszcze mocniejsza. Będziemy się w ramach opozycji uzupełniać, wzmacniać. Liczę na współpracę” – odpowiada.
Koło poselskie jeszcze przed wyborami
Politycy Lewicy mówią już o kłusownictwie Hołowni, wytykają mu, że chce mieć swoich parlamentarzystów, chociaż nie prowadził kampanii i nikogo do Sejmu nie wprowadził. „Niech Lewica uszanuje decyzję świadomej, dorosłej osoby” – odgryzał się Hołownia.
„Pani Hannie życzę powodzenia. Każdy ma prawo walczyć o ważne sprawy tak, jak uważa to za stosowne. Ocenią to wyborcy. Patrzę na tę sytuację bardziej przez pryzmat pana Hołowni.
Szymon Hołownia obiecywał politykę czystą, wolną od machlojek, obiecywał nowe otwarcie, a zaczyna od największego cwaniactwa, czyli od przejmowania posłów. Jeżeli to ma być to nowe otwarcie pana Hołowni, to nie chcę nawet pytać, jaki będzie koniec”
– komentuje dla OKO.press Krzysztof Gawkowski.
Tymczasem Hołownia zapowiada, że prowadzone są kolejne rozmowy i niedługo dojdzie do kolejnych transferów. Cel to utworzenie koła Polski 2050 jeszcze przed wyborami. Do tego potrzeba co najmniej jeszcze dwóch parlamentarzystów.
„Rozmawiałem z większością naszych posłów, zarówno tych doświadczonych w polityce, jak i tych, dla których to pierwsza kadencja. Wszyscy wyrażali brak zrozumienia dla decyzji pani posłanki. Nie pójdą tą drogą” – twierdzi Gawkowski.
I nie muszą. W Sejmie są jeszcze dwa inne opozycyjne kluby, które mogą stać się kuźnią kadr dla ruchu Hołowni: Koalicja Obywatelska i Koalicja Polska.
W lipcu i sierpniu w sondażach IBRIS-u, które uwzględniały ruch Hołowni, ugrupowanie zdobywało regularnie około 11 proc. Odpływali do niego wyborcy KO, PSL i Lewicy. Sam projekt Polska 2050 opiera się w końcu na pomyśle, żeby możliwie omijać to, co zarówno wyborców jak i polityków może dzielić tożsamościowo, czyli między innymi kwestia praw osób LGBT. Hołownia zapowiada też, że koło poselskie „pokaże różnorodność”.
Pracę na rzecz pozyskiwania kolejnych posłów z różnych klubów zapowiedziała też sama Hanna Gill-Piątek:
„Od razu wyciągam też dłoń do wszystkich, którzy chcą tworzyć parlamentarną ekipę Szymona. Do wszystkich, którzy mają odwagę i determinację, by wznieść się poza podziały na prawo i lewo. Dosyć wojny polsko-polskiej” – mówiła jeszcze rano podczas konferencji.
Bardzo mądra decyzja. Ruch 2050 to realna szansa na głęboką zmianę całej żałosnej mentalności bardzo wielu naszych polityków (służących przede wszystkim sobie i partii a dopiero potem wyborcom), od prawa do lewa. A samo posunięcie to również dowód na pragmatyzm ruchu, w którym rozwiązywanie realnych problemów ludzi liczy się (dużo) bardziej niż nadymane (zwłaszcza, choć nie tylko, przez obecne władze) spory światopoglądowe. Rozumiem frustrację niektórych posłów lewicy (choć niepotrzebną jeśli wczytamy się w słowa HGP), ale nazywanie tego 'cwaniactwem' jest zwyczajnie nędzne – mając na uwadze, że odchodzi ona ze stabilnej partii, o ugruntowanym finansowaniu i trwałej pozycji na scenie politycznej (tu mam bardziej na myśli SLD, które Wiosnę wkrótce wchłonie) do rodzącego się ruchu obywatelskiego, bez oczywistej przyszłości, utrzymywanego z datków tysięcy członków/sympatyków, w którego wartościach i programie różnego rodzaju "cwaniactwa" (głównie choć nie tylko obecnej władzy) napiętnowane są dobitnie i we wszystkich możliwych aspektach. Można wątpić w końcowy sukces tej drogi (czy w jego rozmiar) ale zarzucanie cwaniactwa czy "chciwości" (po stronie posłanki), bo o tym też gdzieś przeczytałem, jest, najdelikatniej ujmując, głęboko chybione (nie wspominając już o "kłusownictwie" SzH – czyli trzymając się analogii, rzeczy po pierwsze nielegalnej, po drugie – czynionej z użyciem przemocy). Coś poważnie nie tak z tobą, droga Lewico…
Przepraszam że nie odnoszę się do meritum sprawy i może jestem ignorantem, ale wydawało mi się że ruch obywatelski ma jakieś jasno postawione cele które chce wykonać, prawo które chce zmienić.
Czy poza dostaniem się do sejmu "Ruch Hołowni" ma jakiś cel?
I czy ruchy nie są oddolne? Skąd miał wstępne finansowane na swoją kampanię? Czemu nie chciał tego ujawnić?
Więcej pytań niż odpowiedzi.
Co do wyjścia ze stabilnej partii, o ugruntowanym finansowaniu, to jest to prawda, z drugiej strony dynamika poparcia tych partii jest nieco inna. SLD/Wiosna jest w miarę stabilna, ale nie mająca też zbyt optymistycznych rokowań na wzrost, z kolei "Ruch Hołowni" ma potencjał dużego wzrostu.
Nie mówię tego wszystkiego, jako jakiś zaciekły wróg pana Hołowni.
Chyba nawet mu lepiej życzę niż Platformie Obywatelskiej, ale nie mam wobec niego jakichś większych oczekiwań niż stanie się mniej skostniałą wersją Platformy Obywatelskiej.
Zapewne istotnie trzeba być sporym ignorantem pytając zwłaszcza: Czy poza dostaniem się do sejmu "Ruch Hołowni" ma jakiś cel? Wystarczy tylko poczytać, posłuchać (polska2050.pl) – naprawdę warto. I będzie dużo mniej pytań niż odpowiedzi 🙂 Powiem tylko, że gdyby realizacja celów ruchu była możliwa bez dostania się do sejmu, z pewnością (i radością) zrezygnowałby z takiego planu. A całe finansowanie od początku jest jawne, przejrzyste i pochodzi ze zbiórek obywatelskich. Tak – dziwne, nienormalne, chore, niemożliwe – a jednak jacyś szaleńcy próbują i na razie z sukcesem :).
A 'mniej skostniałą' wersją PO ma chyba szansę stać się zdecydowanie bardziej ta długo zapowiadana, tylko trochę pechowa, Nowa Solidarność (chwilowo spłynęła z g…m do morza ale może w końcu się uda – też nie życzę źle RT, dla jasności).
"Polskę solidarną solidarnością równych szans. W której każdy, niezależnie od zamożności i miejsca zamieszkania, będzie miał równe szanse na dobre życie. Chcemy państwa, które zachęcając do kreatywności i przedsiębiorczości, stworzy materialne podstawy dla społecznej solidarności. Nie marnując wysiłku ciężko pracujących Polaków na posady dla nepotów, uwłaszczanie partii na naszym wspólnym majątku, nigdy nie zostawi na marginesie osób wykluczonych, czy słabszych. Państwa, które wie, kto realnie potrzebuje wędki, a komu trzeba dać rybę. Bo widzi twarz człowieka, a nie pozycję w tabeli."
"Recepty na dostęp dla każdego obywatela do dobrze działające służby zdrowia. Do bezstronnej, a nie upartyjnionej, prokuratury. Do skutecznych sądów. Stymulującej ciekawość, a nie nakazującej zakuwać edukacji. Państwo, które zbudujemy to inwestycje we wszelkie usługi publiczne i w lokalną infrastrukturę uzgodnione z samorządami, których nie oszukuje się nie tylko odbierając pieniądze, ale i kolejne kompetencje. To silna i profesjonalna, a nie traktowana niczym wyrobnicy na pańskim dworze, służba publiczna. Kontrola gospodarki i administracji: od dobrze wyposażonego i uposażonego inspektora weterynaryjnego po nadzór budowlany.
To wreszcie bezpieczeństwo: militarne, energetyczne i cybernetyczne. Nie ograniczane do wewnętrznych spraw ministerstw, czy służb. Czas na państwo, które wesprze obywateli wiedzą i zachętą w coraz głębszym rozumieniu, że dziś bezpieczeństwo narodowe wymaga od każdego z nas czegoś dalece więcej, niż tylko okraszanych śpiewem rajdów z bronią po lasach."
To są puste frazesy a nie cele. De facto każda partia mogła by się pod tym podpisać. Jakbym to przeczytał, to nie zgadłbym która partia to napisała.
Co do finansowania, to żeby mieć pieniądze ze zbiórek obywatelskich, to trzeba mieć najpierw mieć ileś (pare set tysięcy? parę milionów?) żeby na start wyłożyć, żeby ludzie się dowiedzieli o Tobie i mogli Ci dać pieniądze.
Pan Hołownia na tyle na ile szukałem w gazetach nie podzielił się informacją ile to było pieniędzy i jedynce co powiedział, że to były jego własne pieniądze.
Był też jedyny, który nie zgodził się poinformować media o stanie swojego majątku jako kandydat w wyborach prezydenckich. Albo przynajmniej mi się nie udało znaleźć tej informacji.
Jedyną powiązaną informację jaką znalazłem, to że przyjaźni się z Kulczykami, którzy jak wiadomo są miliarderami. Kulczykowie zaprzeczyli, że mieli jakikolwiek związek z finansowaniem jego kampani.
"Frazesy" to pojęcie dość subiektywne, można z góry przyjąć, że wszystkie partie je stosują i dopiero potem przekuwają na jakiś program. Ruch 2050 dopiero się rodzi i rozwija i konkrety w oparciu o ten program będą się przebijać do społecznej świadomości – o ile różne media głównego nurtu będą tę opcję bardziej poważnie niż dotąd traktować. Przykład – ostatnia konferencja SzH dot. projektu ustawy o jasności finansowania partii politycznych – jedna z odpowiedzi (obok powstającego właśnie projektu ustawy o zarobkach polityków) na skandaliczne głosowanie w Sejmie w sierpniu nad podwyżkami. Żadna stacja bodaj się nie zająknęła, że ruch taki projekt stworzył i będzie go dalej rozwijać (konsultacje społeczne itd). Teraz sprawa przejścia posłanki z Wiosny, już bardziej medialna jako, że mniej merytoryczna – więc wzbudza większe poruszenie, co jest typowe dla naszej rzeczywistości gdzie pogoń za (często domniemaną) sensacją czy skandalem jest ważniejsza od dyskusji o realnych problemach. Nawiasem mówiąc w kampanii prezydenckiej SZH przedstawił bardzo konkretny program rozbity bodaj aż na 14 działów tematycznych (służba zdrowia, edukacja, ekologia, obronność itd) jak praktycznie żaden inny z kandydatów. Wejście do Sejmu (bądź na tę chwilę pozyskanie choćby symbolicznej reprezentacji) jest jedynie środkiem a nie celem, co dla każdego kto choć trochę zapoznał się z ideami i duchem prowadzenia polityki w R2050 jest nadto oczywiste.
W temacie finansowania szczegółów samego początku nie znam – bo choć poparłem w wyborach to wtedy go nie śledziłem dość szczegółowo. Wiem tylko, że całe ok 7mln zebrane do czerwca (i kolejny ponad milion od wyborów) było i jest jawne i rozliczane przez sztab (dziś ruch) i pochodzi z darowizn ( o "wkładzie własnym" nie wiem). Natomiast obserwuję co się tam dzieje od lipca (również wspierając) i naprawdę nie znajduję powodów by twierdzić że nie jest to obecnie (prawdopodobnie) najuczciwsza i najsensowniejsza opcja na polskiej scenie politycznej. Oczywiście mogę się mylić (lub może się to zmienić), ślepym fanatykiem nie jestem (ani za członka sekty się nie uważam :).
Trudni mieć pretensje do pana Szymona natomiast trudno zrozumieć postepowanie pani posłanki. Choc i to jeszcze ok, ale to głupkowate tłumaczenie, że będzie dalej za równością wbrew stanowisku 2050 to jakiś absurd. Nie można być przeciw pieklu kobiet i jednocześnie wspierać organizację, ktora to piekło popiera. No takie szpagaty dotychczas byly dostępne tylko w PO i u prezydenta Wałęsy co to byl za, a nawet przeciw.
Coś takiego powinno się wiązać z obowiązkowym zrzeczeniem się mandatu. Tak samo jak (na przykład) Robert Biedroń, Rafał Trzaskowski, Kosiniak-Kamysz etc. powininni być obecnie bezrobotni; z chwilą zgłoszenia udziału w wyborach prezydenckich powinni stracić swoje dotychczasowe stanowiska zdobyte, a jakże, w wyborach. Co to za demokracja, że człowiek może zagłosować na kandytata a ten po upływie ćwierci kadencji powie "a właściwie ostatni rok to były tylko żarty, teraz marzy mi się inny urząd".
Odejście z partii z list której weszło się do parlamentu = odejście z parlamentu.
Start w wyborach = odejście z obecnie zajmowanego urzędu (z oczywistym wyjątkiem ubiegania się o reelekcję).
No ni wiem. Z drugiej przecież strony, hipotetycznie, do takiej PO dostaje się osoba na wskroś liberalna lub lewicowa i zaczyna się jazda; równouprawnienie małżeństw, rozliczenie kleru, koniec finansowania kościoła, koniec nauczania religii… Taka osoba z jednej strony sama męczyłaby się z konserwatystami, z drugiej rozsadzałaby partię od środka. To nawet było widać na przykładzie duetu Trzaskowski – Rabiej, gdzie ten pierwszy temperował tego drugiego z pozycji konserwatysty. Gdyby nie podległość tego drugiego mieliby szansę rozkołysać PO na wszystkie strony. Lepiej dać odejść takiemu liberałowi zgodnie z głosem serca (nie ma teraz dokąd, w dodatku jest m konserwatysty), niż ma rozsadzić organizacje jak ścieki rurociąg pod dnem Wisły.
Jedynym słusznym ruchem byłby Ruch 2666.
Jedno tylko przemawia w obronie posłanki: ona na pewno nie przeszła do Szymona dla jakichś tam "fruktów". Bowiem pozaparlamentarny ruch – w przeciwieństwie do rządzącej partii – takowymi nie obdziela. Zresztą Wiosna również nie.
Mimo wszystko jednak uważam, że posłanka zawiodła większą część swych wyborców. O wiele bardziej fair zachował się na przykład Paweł Poncyliusz z Podkarpacia: był w PiS-ie, odszedł, całą jedną kadencję pozostawał poza sejmem, po czym w nowych, PO-wskich barwach stanął do kolejnych wyborów i z woli wyborców został posłem tej właśnie partii.
Nie rozumiem oburzenia osób cytowanych w artykule i tych wypowiadających się w komentarzach. Przecież, przynajmniej co do zasady, powinniśmy głosować na kandydatów, a nie na partie. Głosowanie na partie kończy się tym, że mamy w sejmie bezmyślne maszynki do głosowania. Wyborcy tej pani z pewnością nie powinni czuć się "oszukani", powinni zaufać jej, że przechodzi do innego stowarzyszenia po to, by lepiej reprezentować ich interesy.
Szczególnie w tym przypadku, gdy przechodzi do stowarzyszenia, którego nawet nie ma w sejmie. Co innego, gdyby ktoś przeszedł do partii rządzącej, wtedy faktycznie można by mieć poważne wątpliwości, czy nie chodzi o interes własny lub kogoś z rodziny, znajomych itp.
Problem w tym, że głosy kandydatów, którzy się nie dostaną do Sejmu zasilają tych, którzy są na górze listy. Ta pani dostała się więc do Sejmu nie tylko dzięki swoim wyborcom, ale wszystkim, którzy głosowali na Lewicę.
Nie, tu się zgadzam z Borysem. Jeśli HGP kogoś istotnie "zdradziła" to co najwyżej wąsko rozumiany interes swojej partii a nie żadnych wyborców. Nadal będzie robić to co robiła, tylko wierzy, że w nowej formacji jeszcze skuteczniej i ze świeżą energią – a w tematach (światopoglądowych), które ich różnią jest jasna deklaracja, że zostaje jak było, przy swoich zasadach. Ucierpieć może na tym najwyżej kasa czy stabilność struktur Wiosny/Lewicy (choć wątpię że aż tak bardzo) ale to już rozsądnego wyborcę chyba najmniej powinno boleć…
Można domniemywać, że madame Gill-Piątek hołubce lubi wycinać nie tylko w życiu prywatnym ale i publicznym, a taka była jeszcze niedawno skromna.
Ja popieram Lewicę, bo do niej po prostu jest mi najbliżej. Ale przypuszczam, że w sprzyjających okolicznościach Hołownia może przejąć sporo elektoratu… PiS. "PiSocjal" zaczyna się kruszyć, brakuje na obiecywaną podwyżkę emerytur, bo żeby robić socjal, trzeba dyscpliny w innych kwestiach – a PiS kupuje sobie bazę, trwoniąc miliardy na posadki dla nomenklatury partyjnej. Jeżeli zabraknie na ważniejsze transfery socjalne niż stosunkowo niewielka podwyżka emerytur, poparcie dla PiS zacznie się kruszyć. Jednocześnie nie sądzę, by ten socjalny elektorat masowo poszedł do Lewicy. Jego część jest faktycznie konserwatywna i zainteresowana właśnie partią prosocjalno-konserwatywną (ale już dyktatorskie zamiary PiS są w ich oczach złem koniecznym, a nie czymś, co prawdziwie popierają). Może się okazać, że kompromisową propozycją jest dla nich właśnie Polska 2050.
A jeżeli będzie głosowanie "światopoglądowe" – to pani posłanka poprze swoich wyborców czy kleryka Hołownię?
Jest jasno powiedziane kogo poprze, złośliwość zbędna 🙂 (a wierz mi, że wielu pragnęłoby takiego "kleryka" u władzy widząc co się obecnie na jej szczytach wyrabia w tematach państwo-kościół).
Szczury uciekają z titanica jakim jest bananowa lewica.