„Jeśli weźmiemy pod uwagę to, ile osób z Polski wyjechało po 2004 roku i jaka jest w Polsce dzietność, powinniśmy być osobom z Ukrainy wdzięczni, że mimo tych trudności nasz kraj dobrze radzi sobie gospodarczo" – pisze dr Janina Petelczyc, specjalistka od ubezpieczeń społecznych
Miałam w liceum wspaniałą nauczycielkę historii. Nawet gdy przeszła na emeryturę, spotykała się z nami, nie oczekując żadnego wynagrodzenia i przerabiając dalej materiał. Ale wspaniałość pani profesor polegała jeszcze na czymś: zawsze wskazywała nam szerszy, społeczny kontekst wszelkich wydarzeń. Bardzo dobrze rozumieliśmy więc, że gdy nadchodzą trudniejsze czasy, poszukiwanie winnych nie w przyczynach strukturalnych, lecz w grupach mniejszościowych, jest typowe.
Nie jestem więc zdziwiona, gdy słyszę, jak politycy i zwykli obywatele opowiadają o tym, jak kolejki do lekarzy się wydłużyły, ceny mieszkań wzrosły, a Fundusz Ubezpieczeń Społecznych zaraz będzie niewypłacalny z winy Ukraińców, a nie z powodu obniżania składki zdrowotnej i braku polityki mieszkaniowej. Nie ma we mnie zdziwienia, ale jest smutek i niezgoda, bo idą za tym nieprawdziwe informacje oraz rośnie ksenofobia.
Tymczasem w państwie o naszej strukturze demograficznej przypływ osób z Ukrainy w dużej mierze w tzw. wieku produkcyjnym to zdecydowanie dobry obrót spraw.
Zacznijmy więc od struktury demograficznej. Polska jest starzejącym się społeczeństwem i bez uwzględnienia czynnika migracyjnego starzejemy się szybciej niż większość krajów Unii Europejskiej. Współczynnik dzietności (czyli liczba dzieci przypadająca na kobietę) od wielu już lat w Polsce bliski jest 1.2, a żeby zapewnić tzw. prostą zastępowalność pokoleń, a więc żeby kolejne pokolenie było co najmniej tak liczne jak poprzednie, współczynnik ten powinien wynosić 2.14.
Jak pokazują statystyki Komisji Europejskiej, nie udaje się to w żadnym kraju UE. Jednocześnie wydłuża się przeciętna długość życia, a to wiąże się ze zwiększonymi potrzebami w ochronie zdrowia, opiece długoterminowej i rodzi presję na systemy emerytalne przy mniejszej liczbie pracowników i brakach wśród osób wykwalifikowanych w szczególnie istotnych branżach.
Kobiety w Polsce nie zaczną rodzić więcej dzieci, a nawet jeśli, to nie tyle, aby doszło do zastępowalności pokoleń.
Oprócz innych czynników (kulturowych i ekonomicznych) po prostu pokolenie wyżu lat 70. i 80. XX wieku już przekroczyło wiek, w którym rodzi się dzieci, a więc kobiet w wieku rozrodczym jest mniej.
Proces starzenia się społeczeństwa spowolnić może przyjmowanie migrantów. Polityka migracyjna jest wielkim wyzwaniem i wiele błędów kraje Europy Zachodniej popełniły. Eksperci od migracji mogli z tego wyciągnąć liczne wnioski. Co wiemy na pewno, to to, że osoby z Ukrainy są nam bliskie kulturowo i dość łatwo przychodzi im nauka trudnego przecież języka polskiego. Jednocześnie już bardzo wzmacniają polski rynek pracy i system ubezpieczeń społecznych.
Liczba cudzoziemców, którzy pracują w Polsce i opłacają składki na ubezpieczenie wzrosła między 2014 rokiem a 2023 ponad dziewięciokrotnie. Zdecydowaną większość z nich stanowią osoby z Ukrainy. A kiedy prześledzimy ten proces, zobaczymy, że zaczął się znacznie wcześniej niż w 2022 roku, czyli przed rozpoczęciem przez Rosję pełnoskalowej wojny w tym kraju.
Źródło: opracowanie własne na podstawie: zus.pl
W sumie wszyscy migranci stanowią ponad 7 proc. wszystkich osób ubezpieczonych w ZUS, a sami Ukraińcy – 4,8 proc.
Tak samo jak wszyscy inni opłacają składki i dokładają się do systemu. Między innymi dzięki temu od kilku lat znacznie korzystniejsza była sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a dopłata państwa znacznie się obniżyła.
W kolejnych latach ZUS rezygnował z części dopłat, bo w większym stopniu, niż planowano, wpływy ze składek pokrywały wydatki.
Większość cudzoziemców stanowią mężczyźni, choć od wybuchu wojny w 2022 roku struktura ta się zmienia. Obecnie wśród wszystkich migrantów ubezpieczonych w ZUS mężczyźni stanowią 59,6 proc., a kobiety 40,4 proc. W przypadku migrantów z Ukrainy proporcja ta wynosi 52,2 proc. mężczyzn i 47,8 proc. kobiet.
Spojrzenie na strukturę wiekową ubezpieczonych także pokazuje nam, że najwięcej jest osób w kohortach młodszych, co jest kolejnym bardzo ważnym dla nas znakiem, że ubezpieczeni stanowią istotną część tzw. siły roboczej i potencjał demograficzny dla naszego kraju. Osoby w wieku do 44 lat stanowią 73,1 proc. wszystkich ubezpieczonych Ukraińców i Ukrainek.
Źródło: opracowanie własne na podstawie: portal statystyczny ZUS
Cudzoziemcy w systemie ubezpieczenia społecznego ogółem odmładzają rynek pracy. Udział ubezpieczonych cudzoziemców w wieku poniżej 40 lat jest znacznie wyższy niż w grupie wszystkich ubezpieczonych, natomiast udział cudzoziemców w grupie powyżej 49 lat jest znacznie niższy.
Jak widać na poniższym wykresie, istotne znaczenie w kontekście zatrudnienia osób z Ukrainy mają takie branże jak przetwórstwo przemysłowe, administracja i budownictwo oraz transport i gospodarka magazynowa. W dużej mierze są to te sektory, w których w Polsce brakuje rąk do pracy (dość powiedzieć, że w budownictwie osoby z Ukrainy stanowią 8,2 proc. wszystkich zatrudnionych w tej branży). Istotnie jest także to, że liczba osób pracujących w sektorze „opieka zdrowotna i pomoc społeczna" w listopadzie 2024 roku sięgała prawie 28 tys. osób. A zatem w powszechnym zarzucie o przyjazdach osób z Ukrainy rzekomo blokujących kolejki do lekarzy, zapomina się o tym, że osoby te swoją pracą także odciążają system.
Źródło: opracowanie własne na podstawie: portal statystyczny ZUS
Kiedyś już pisałam na łamach OKO.press o „emeryturze za jedną składkę”, ale temat wraca jak bumerang, więc ponownie napiszę: nie, osoby z Ukrainy ani z Białorusi, ani z Polski nie mają prawa do emerytury minimalnej po opłaceniu tylko jednej składki.
Problemem nie są, jak sugerują ostatnio politycy oraz niektórzy eksperci, umowy międzynarodowe o zabezpieczeniu społecznym, albo dyrektywa koordynacyjna, tylko polskie przepisy. Każdy, kto mieszka i pracuje w danym kraju, musi być objęty tymi samymi przepisami, niezależnie od tego, czy z tego kraju pochodzi, czy też do niego przyjechał. Są to podstawowe zasady demokratycznego państwa prawa, odwołujące się do zasady równego traktowania. Jednocześnie, jeśli ktoś pracował w kilku krajach, muszą być wobec niego lub niej stosowane zasady jednego ustawodawstwa (aby nie ubezpieczać się w dwóch miejscach naraz lub nigdzie), sumowania okresów ubezpieczenia (aby te okresy, gdy pracowało się gdzie indziej, nie przepadały) i zachowania praw nabytych (bo prawa do świadczeń nabywa się często w przeciągu trwania wielu lat, a zmieniające się przepisy nie mogą ich odebrać).
To są sprawiedliwe zasady. Na tej podstawie bardzo wielu Polaków, którzy emigrowali do krajów Europy Zachodniej, korzysta ze świadczeń, które tam nabyli i które wypłacają im te państwa, w których pracowali.
Przykładowo: Polska jest krajem o bardzo niskim świadczeniu dla bezrobotnych, które do tego przyznawane jest pod bardzo szczególnymi warunkami. W rezultacie garstka osób bezrobotnych dostaje bardzo niewysokie świadczenia. Ale inne kraje mają korzystniejsze zasady. Jeśli Jan Kowalski jedzie do Francji albo Niemiec i tam pracuje, a potem traci pracę, to świadczenie wypłaca mu system francuski, albo niemiecki.
I cóż widzimy, gdy spojrzymy w statystyki? Otóż Polacy są liderami, jeśli chodzi o pobieranie świadczeń dla bezrobotnych z innych krajów. A ze względu na tak liczną migrację po wejściu do UE, w przyszłości na pewno będziemy jednymi z liderów w pobieraniu świadczeń emerytalnych z krajów, w których wykonywaliśmy pracę. I jest to zupełnie naturalne i sprawiedliwe, dlatego też, jeśli ktoś pracuje w Polsce i płaci w Polsce składki, to nabywa prawo do świadczenia z ZUS na takich samych zasadach, niezależnie od obywatelstwa.
Osoby z Ukrainy funkcjonują na zasadach prawnych państwa, w którym pracują, czyli Polski (zasada równego traktowania, zasada jednego ustawodawstwa, zasada ochrony praw nabytych). Tak samo, jak Polacy np. w Niemczech funkcjonują w ramach niemieckich przepisów. I faktycznie, mamy jedno rozwiązanie, które wymaga zmiany: w Polsce nabywa się świadczenie po wpłaceniu jednej składki. Ale to nie jest świadczenie minimalne, tylko prawo do wypłaty przez ZUS emerytury. M.in. dlatego tak gwałtownie rośnie nam liczba tzw. emerytur groszowych, które zresztą otrzymują w absolutnej większości Polki i Polacy (mówią o tym m.in. badania prowadzone pod kierownictwem prof. Piotra Szukalskiego).
Zmiany nie wymaga więc umowa z Ukrainą czy innym krajem, lecz polskie ustawodawstwo. Konieczne jest po prostu wydłużenie minimalnego okresu pracy i składkowania uprawniającego do świadczenia w Polsce.
Prawo do emerytury minimalnej (1878,91 zł brutto) obecnie nabywa się, jeśli opłacało się składki przez 20 lat w przypadku kobiet i 25 lat w przypadku mężczyzn (co jest niesprawiedliwe i wynika z różnego wieku emerytalnego). Osoby z Ukrainy, które po zsumowaniu ze stażem z Ukrainy spełniają ten warunek, mogą uzyskać dopłatę do emerytury minimalnej w Polsce (czyli do emerytury ukraińskiej), ale pod warunkiem, że w Polsce mieszkają. Po wyjeździe świadczenie jest wstrzymywane. Poza tym, jak pokazują statystyki, absolutna większość Ukraińców i Ukrainek pracuje tu znacznie dłużej, niż czas na opłacenie tylko jednej składki.
Patronka mojego liceum Stefania Sempołowska napisała kiedyś „Polska jest wielka, tak wielka, iż obejmuje wszystkich, którzy się za jej dzieci uważają, bez względu na to, czy otrzymali w endecji lub w »Kulturze« patent na polskość”.
Jak weźmiemy pod uwagę to, ile osób z Polski wyjechało po 2004 roku i jaka jest w Polsce dzietność, to powinniśmy być osobom z Ukrainy wdzięczni, że mimo tych trudności nasz kraj dobrze radzi sobie gospodarczo.
Walczmy o lepszy i sprawiedliwszy system, sprawiedliwe składki na ubezpieczenia zdrowotne, politykę mieszkaniową dla ludzi itp., a nie przeciw tym, którzy nasze państwo wspierają.
pracuje w Katedrze Ubezpieczenia Społecznego SGH, zajmuje się systemem emerytalnym i inwestycjami funduszy emerytalnych oraz polityką społeczno-ekonomiczną Brazylii w ramach Fundacji Terra Brasilis
pracuje w Katedrze Ubezpieczenia Społecznego SGH, zajmuje się systemem emerytalnym i inwestycjami funduszy emerytalnych oraz polityką społeczno-ekonomiczną Brazylii w ramach Fundacji Terra Brasilis
Komentarze