0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Stronie Śląskie, zdjęcie z 15 września 2024, źródło: Facebook/MalwinaStronie Śląskie, zdj...

„Czy ktoś z okolic Strachocina/ Górnej/ cmentarza mógłby odnaleźć czarnego passata na parkingu przy cmentarzu? Moi rodzice uciekli do samochodu i ponoć są tam już dwa dni. Brak kontaktu od sobotniego poranka” – Łukasz wrzuca ten post w poniedziałek 16 września przed południem na grupie Stronie Śląskie na Facebooku. Trwa powódź. Po 40 minutach pod jego wpisem wciąż nie ma żadnych reakcji. Tego nie da się zalajkować. Łukasz wciąż czeka.

Najgorszy jest strach o bliskich. W Stroniu Śląskim woda zabrała nie tylko całą ulicę Nadbrzeżną i okolice. Zabrała też prąd i łączność. Przez kilkanaście, kilkadziesiąt kryzysowych godzin w czasie powodzi u wielu osób nie działają sieci komórkowe. Nie ma też dostępu do internetu.

Nie da się nawet dojechać do miejscowości i sprawdzić, co się dzieje, bo drogi są nieprzejezdne. Każda informacja o znalezieniu dojazdu do wsi czy miasteczka, pojawiająca się na lokalnych grupach internetowych (na których najczęściej piszą zaniepokojeni bliscy, a nie sami mieszkańcy), to prawdziwe wydarzenie. Brakuje też listy osób ewakuowanych. Nie wiadomo, kto gdzie jest, kto jest bezpieczny, a kto potrzebuje pomocy. W takiej sytuacji są także: Czarna Góra, Gierałtów, Stara Morawa, Bielice, Trzebieszowice, Ołdrzychowice i inne pobliskie miejscowości.

Ten tekst powstał w oparciu o wpisy w mediach społecznościowych, opublikowane 15 i 16 września 2024 roku. To bieżący zapis sytuacji, potrzeb i emocji osób znajdujących się na terenach dotkniętych powodzią, ich rodzin i przyjaciół. W momencie, gdy to czytasz, sytuacja w opisywanych miejscowościach może być już inna. Jak pomóc powodzianom? O uruchomionych zbiórkach przeczytacie tutaj.

W niedzielę wieczorem Paweł ze Stronia Śląskiego pisze na Facebooku: „Jesteśmy odcięci od świata, nie ma prądu, gazu, wody. Najpilniej potrzebna woda do picia. Mieszkańcy proszą o pomoc”.

Zrzut ekranu

„Bo najważniejszy jest kontakt z bliskimi”

W Lądku-Zdroju też nie ma łączności. 16 września przed południem na grupie Lądecko-Strońskie Archiwum na Facebooku Tomasz apeluje: „APEL do wszystkich sieci komórkowych i dostawców internetu działających na terenie Kotliny Kłodzkiej: zmobilizujcie się (ponad podziałami ) przywrócić komunikacje i dostęp do internetu na obszarze dotkniętym powodzią. Lądek, Stronie, Trzebieszowice, Ołdrzychowice, wiele innych mniejszych miejscowości nigdy wam tego nie wybaczy, jeżeli nie zrobicie nic w tym kierunku, pozdrawiam. Najważniejszy jest kontakt z bliskimi”.

Kacper: „Jeżeli ktoś jest w Lądku i ma możliwość przekazać innym. W urzędzie jest dostęp do Wi-Fi, a w stronę granicy z Czechami na wysokości ośrodka Lech-Czech – łapie zasięg. W Lutyni łapie zasięg telefoniczny. Stamtąd można skontaktować się z bliskimi.

Kamil dodaje: „Rozmawiałem z bratem, w urzędzie w Stroniu jest agregat i mają WiFi”.

Kinga pomaga, komu może: „Jeśli macie jakieś info, że ktoś potrzebuje podładować telefon, power bank, cokolwiek, odzywajcie się. Jest u mnie prąd. Jest WiFi”.

Ilona: „Niech zrobią listę osób ewakuowanych. To bardzo istotne informacje dla ich rodzin!”.

Listy ewakuowanych w Stroniu i okolicach w poniedziałkowe przedpołudnie wciąż nie ma. Nic nie wiadomo o wielu mieszkańcach. Czy są bezpieczni? Czy żyją? Agnieszka się zamartwia: „Na starym Gierałtowie jest mój tata i dziadek, na pewno potrzebują wody i żywności, a nie mam możliwości nawet dowiedzieć się, jak oni się tam trzymają”.

Monika szuka jakichkolwiek informacji: „Czy ktoś ma informację, czy z bloku w Stroniu przy Nadbrzeżnej ewakuowane były osoby i co się z nimi dzieje?” Helena informuje ją lakonicznie: „Praktycznie cała Nadbrzeżna nie istnieje”.

Karolina pyta: „Ktoś wie, jak wygląda sytuacja w Starej Morawie?” Zapada milczenie. Bo nikt z tych, którzy mają dostęp do internetu i są aktywni na Facebooku, nie wie, co się dzieje w tej miejscowości.

„Poszukuję informacji o rodzinie”

Łukasz szuka nie tylko rodziców w czarnym passacie. Nie ma też kontaktu z siostrami. Chociaż się nie odzywają, nie traci nadziei – wiadomo, problemy z łącznością. Ale może ktoś je widział? Znów pyta na facebookowej grupie: „Czy ktoś z was miał kontakt z moją siostrą Judytą lub Dorotą? Z tego co wiem, to są razem, ale nie mam z nimi kontaktu od soboty”.

Paulina: „Poszukuję informacji o rodzinie: Wioletta, Stanisław, Igor. Ktoś ich widział?”.

Krystyna: „Prośba‼️ Jeśli ma ktoś informacje lub możliwość dostania się do ośrodka Eskapada w Starym Gierłatowie proszę o informację , o mieszkańców martwi się rodzina”. Odpisuje jej Żaneta: „Z Gierałtowem nie ma kontaktu. Od wczoraj brak prądu i sieci komórkowej. Droga główna obok Eskapady zarwana”.

Dramat przeżywa Agnieszka; „Szukam agregatu dla mamy, która musi oddychać przez pompę tlenową. Męczy się kolejny dzień. Piszę o pomoc na różnych grupach. Może ktoś z urzędu pomoże!!!” Ktoś już jedzie w okolice Stronia z agregatem, ale czy dotrze do mamy Agnieszki?

Kasia: „Nie mogę się dodzwonić do mojej rodziny już od wczoraj. Czy ktoś ma może informacje o nich? Byli ewakuowani na bloki na Krótkiej.”

„Czy ktoś może przywieźć chleb i wodę?”

Jan dotarł do jednej z zalanych miejscowości. To Bielice położone tuż nad rzeką Biała Lądecka, kilkaset metrów od granicy z Czechami.

„Do Bielic nie ma żadnego dojazdu, główna droga zerwana, leśne powymywane, nawet porządną terenówką na tę chwilę nie ma opcji. Powiadomiłem straż pożarną o sytuacji, mają to przekazać do sztabu kryzysowego, liczymy na dotarcie śmigłowca. Śmigłowiec póki co lata nad Stroniem i Starym Gierałtowem. W Stroniu jest wojsko z wszelkim możliwym sprzętem, u nas nie było nikogo”.

Przeczytaj także:

Niektórzy zdołali się skontaktować z bliskimi. Jest chwila ulgi – żyją, są bezpieczni. „Dzwonił do mnie tato. Udało mu się złapać zasięg na Czarnej Górze. Jest jedzenie i woda” – informuje jeden z członków strońskiej grupy na FB. Ale nie jest to powszechna sytuacja.

Marcelina: „Witam! Czy mógłby ktoś zawieźć chleb i wodę na … (tu adres – przyp. aut.), tylne wejście po schodach?! Tam mieszka dwoje schorowanych starszych ludzi! Nie mają co jeść i pić!”.

Aleksandra już działa. Dociera, gdzie się da. „W szkole jest punkt żywnościowy dowozimy jedzenie i picie potrzeby chleb i podstawowe rzeczy. Proszę o pomoc, właśnie jadę po prowiant i wracam do Stronia. Jest dojazd od Czarnej” – pisze.

„60 procent miasteczka zniszczone”

W poniedziałkowe przedpołudnie Krystyna wrzuca post pomocowy na grupę „Moto obstawy”:

"Prosimy was o pomoc‼️ W związku z kataklizmem powodzi, jakim zostało dotknięte bliskie naszym sercom Stronie Śląskie, bardzo prosimy Was o wsparcie zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy. Sytuacja w Stroniu jest dramatyczna, około 60 procent miasteczka zostało zniszczone, ludzie stracili dobytek życia, a dzieci poczucie bezpieczeństwa i dach nad głową. Dlatego chcemy wesprzeć mieszkańców w tych dramatycznych chwilach”.

Tę zbiórkę prowadzą osoby z okolic Kalisza. Najbardziej potrzebna jest teraz woda i suche jedzenie. Ale też kaszki i mleko dla dzieci, koce, karimaty, środki higieny osobistej. I paliwo do agregatów. Krystyna już wie, co będzie potrzebne za chwilę, dlatego w poście wymienia też wiadra, łopaty, mopy, środki czystości. Wszystko, co niezbędne, by do domów można było wejść i je wysprzątać. Potem trzeba będzie próbować je wysuszyć. Przed nachodząca jesienią i zimą nie będzie to łatwe.

Pomoc zorganizował też Kacper. W poniedziałek rano informuje: „Zebraliśmy się i dziś będziemy jeździć po Kotlinie samochodami na trasie Kłodzko – Lądek – Stronie. Jeśli są osoby, które czegoś potrzebują, prosimy o kontakt – postaramy się pomóc i dostarczyć najbardziej potrzebne rzeczy. Mamy jedzenie, wodę, leki, środki czystości, cieple ubrania, latarki, powerbanki, odzież przeciwdeszczową oraz artykuły higieniczne, świece, zapałki, zapalniczki".

Kacper i jego ekipa mają też sprzęt umożliwiający ratowanie małych zwierząt. Teraz starają się zdobyć łodzie i inne pojazdy do poruszania się po wodzie, by dotrzeć tam, gdzie drogi przestały istnieć.

„Potrzebne wszystko”

Do Kacpra od razu zgłaszają się potrzebujący. Klaudia informuje o mieszkańcach Stronia, którzy nie mają nic do jedzenia. Ilona prosi o wodę dla mieszkańców Raduchowa. Dodaje, że chodzi także o dzieci i osoby starsze.

Hanna dodaje: „Dojedźcie do Gierałtowa, Bielic, tam też są ludzie uwięzieni”. Od Dominiki wiadomo, że nie ma tam też dostępu do wody pitnej. Studnie działają przecież na prąd. A prądu brak. Poza wodą Dominika prosi też o konserwy i gotowe dania w słoikach. Bo nie ma też gazu. Nie ma jak ugotować czegokolwiek.

Irena pisze wprost: „Potrzebne wszystko”.

Kamila: „Bardzo martwię się o moją rodzinę. Jeżeli ktoś ich widział, proszę tutaj tylko napisać, że są bezpieczni. Rodzice: Katarzyna i Roman, brat Kuba oraz dziadkowie: Bronisława i Jerzy”.

„Kochani, jest droga!!”

Poniedziałek, 16 września, godz. 11:00. Wreszcie jakaś pozytywna wiadomość. Dagmara pisze: „Kochani, jest droga dostępna do naszego Stronia!!!”.

Natychmiast odpowiada jej Damian: „Róbcie trasę na Google Maps dla pomocy humanitarnej!”.

Bo pomoc jest już niedaleko, tylko ten dojazd... Wojsko i straż pożarna używają śmigłowców, ale kolejka jest długa. Skoro jest droga, może Stronie doczeka się wody do picia. I jedzenia.

Aneta dopytuje: „Jak wygląda sytuacja w Kamienicy?”. Odpowiada jej Ania: „Dramatycznie, rzeka wylała drogę, nie da się dojechać, potrzebna jest pomoc, ludzie nie mają się jak ewakuować”.

W poniedziałek w samo południe wiadomo, że woda pitna dotrze do Krosnowic pod Kłodzkiem. Portal Kłodzko.24.eu informuje, że właśnie jedzie tam beczkowóz. Jest znane miejsce postoju, można przyjść z wiadrami i butelkami. Ci, którzy mają internet, podają wiadomość dalej, do bliskich, sąsiadów.

Lokalne portale internetowe, które potrafią szybko reagować, okazują się najlepszym źródłem potrzebnych informacji.

Woda, jedzenie, miejsca ewakuacji, zapowiedzi przywrócenia prądu do kolejnych miejscowości, pierwsze transporty z pomocą humanitarną – o tym piszą od kilku dni non stop.

Utonęło schronisko

W niedzielę w zalanym Kłodzku toczyła się też walka o schronisko dla zwierząt, prowadzone przez Fundację Pod Psią Gwiazdą. Jednak woda dotarła także tam, o czy wieczorem poinformowała fundacja na swoim fanpage'u:

„Utonęło nasze schronisko. (...) Serce krwawi, kiedy widzimy jak miejsce, które tak kochaliśmy, odbiera nam woda. Podczas ewakuacji naszych podopiecznych, mimo że staliśmy w wodzie, z emocji było nam gorąco. Baliśmy się o ich zdrowie i życie, a one bały się tego, co działo się wokół. (…) Zwierzęta były wydane na domy tymczasowe, do innych schronisk, a kiedy sytuacja stawała się dramatyczna, po prostu wypuszczane w bezpiecznym miejscu. Teraz, kiedy nasze schronisko tonie, cząstka nas tonie razem z nim. Ostatnie 48 godzin spędziliśmy walcząc, ale niestety przegraliśmy tę walkę”.

Zrzut ekranu wpisu Fundacji Pod Psią Gwiazdą

Po setkach pytań o los zwierząt fundacja wyjaśniła, że przeniesienie zwierząt w bezpieczne miejsce w tamtej sytuacji oznaczało po prostu wyciągnięcie ich z wody i przeniesienie na suchy teren.

„Ludzie, którzy byli tam z nami, nie znając naszych podopiecznych, wynosili zwierzęta na własnych rękach, nie patrząc na to, że nie każdy pies jest przyjazny, kiedy się boi. Przenosiliśmy zwierzęta za nasyp kolejowy, a kiedy nie mieliśmy już takiej możliwości, zostały wypuszczone na nasypie. (…) Na tamten moment najważniejsze było to, by każdy zwierzak był na suchym terenie”.

Fundacja natychmiast uruchomiła zbiórkę na odbudowę schroniska. W ciągu kilku godzin zebrała 22 tysiące złotych, ale aby bezdomne zwierzaki miały gdzie się podziać, potrzeba będzie jeszcze ogromnego wsparcia.

„Tam jest teraz Wenecja”

W poniedziałek, 16 września, rano, na grupie „Kłodzko 998 Alarmowo” na Facebooku Jola wrzuca zdjęcia z zalanych Ołdrzychowic Kłodzkich. To jedna z nielicznych informacji o tym, co się dzieje z tą miejscowością. Zerwane mosty, zalane domy, zniszczone drogi.

Zrzut ekranu

Pod postem natychmiast pojawiają się pytania od bliskich. Konkretne adresy: Kłodzka 72, Młyńska 15, Młyńska 22 (ta ulica biegła najbliżej rzeki); budynek, gdzie na dole jest apteka, budynki przy przedszkolu, ulica Fabryczna, Kłodzka 25 i zakon sióstr franciszkanek, Kłodzka 90 i sklep „U Patryka”. I pytania: Czy ktoś widział mieszkających tam ludzi? Czy ktoś co wie?

Ktoś pyta: „Trasa: Kłodzko – Lądek. Przejadę czy bez szans?”. Odpowiada Ewa: „Bierz skrzydła i leć, bo tam jest teraz Wenecja”.

Kilka osób stale dopytuje o Trzebieszowice. Ale nie ma żadnych odpowiedzi. O mieszkańcach tej miejscowości nic tu nie wiadomo. A łączności wciąż brak.

W poniedziałek przed południem pęka zbiornik Topola na Nysie Kłodzkiej. „Dokąd pójdzie ta woda?” – dopytuje Łukasz. Po chwili już wie – na Paczków. Burmistrz Paczkowa ogłasza „bezwzględną ewakuację mieszkańców dolnej części miasta Paczków, dolnej części Kozielna, dolnej części Starego Paczkowa.” Czekają na nich pomieszczenia w szkołach, przedszkolach, hali sportowej, ośrodku kultury.

Urszula pyta: „Czy to się kiedyś skończy?”

Kiedy tak. Ale jeszcze nie teraz.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze