0:00
0:00

0:00

Jeszcze w sobotę (3 marca 2018) Tadeusz Płużański groził pozwami trójce polityków: Joannie Senyszyn (SLD), Włodzimierzowi Czarzastemu (SLD), Piotrowi Szumlewiczowi (OPZZ). Mówili oni, że wśród walczących w podziemiu niepodległościowym byli zbrodniarze i bandyci oraz przypominali o ofiarach cywilnych.

"To jest lista z wczorajszego wieczora, ona może się rozszerzyć" - powiedział Tadeusz Płużański portalowi wPolityce. "Robimy teraz research, kto jeszcze wypowiadał się w podobny sposób w tym temacie w okolicy 1 marca. Nie można wykluczyć, że jeżeli ktoś pozwolił sobie na takie reakcje nienawistne, kłamstwa, też zostanie dołączony do tego pozwu zbiorowego".

Płużański uważa, że "in gremio Żołnierze Wyklęci zostali w ten sposób nazwani [bandytami lub zbrodniarzami]. Tam się pojawiły stwierdzenia sugerujące, jakoby wszyscy tak źle postępowali". W dodatku - jego zdaniem - z racji święta ich pamięć podlega szczególnej ochronie: "Druga rzecz, to jest czas, w którym to się dzieje. W Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który jest ich świętem. Tym żołnierzom należy się szacunek i ochrona. Jeśli ktoś ich nie szanuje, to naszym zdaniem powinien ponieść konsekwencje".

Płużański jest prezesem Fundacji "Łączka" i szefem publicystki TVP Info. Prywatnie jest synem filozofa Tadeusza Płużańskiego — współpracownika Witolda Pileckiego, który razem z Pileckim został skazany na karę śmierci; karę tę zamieniono mu na dożywocie, a ostatecznie ułaskawiono.

"[Odnotowaliśmy - red.] szereg skandalicznych wypowiedzi - towarzysza Czarzastego, towarzysza Szumlewicza, towarzyszki Senyszyn" - mówił Płużański. To mogą być te wypowiedzi:

"SLD jest jedyną formacją w Polsce, która o »żołnierzach wyklętych« będzie mówiła, że byli wśród nich ludzie uczciwie walczący o swoją godność, o swoją wizję kraju. Ale były też świnie, mordercy, złodzieje i gwałciciele. Byli ludzie, którzy zabili 187 dzieci. Dlatego żaden PiS, żadna manipulacja przy historii nie zdejmą tego jarzma »żołnierzy wyklętych«" - powiedział Włodzimierz Czarzasty na konferencji prasowej w Kielcach 1 marca.

Zbrodnie popełniane przez tzw. wyklętych przypominają nie tylko wymienieni przez Płużańskiego politycy. Partia Razem opublikowała film "Prawda o Żołnierzach Wyklętych. O tym nie usłyszycie w Telewizji Publicznej". Przypomina w nim zbrodnie "Burego", "Szarego" i "Toma", m.in. wymordowanie ukraińskiej wsi Wierzchowiny, gdzie zginęły dzieci i 80-letni staruszkowie czy mordowanie ukrywających się Żydów.

Adrian Zandberg z Razem pisał w "SuperExpressie": "Ludzie, którzy trafiali do lasu, byli różni. (...) wśród czczonych dziś wyklętych są też mordercy i bandyci. W szeregach Narodowych Sił Zbrojnych służyli ludzie, którzy współpracowali z gestapo. I tacy, którzy urządzali polowania na ocalałych z Holokaustu Żydów albo na świadków Jehowy".

Ustawa nie chroni szczególnie tzw. wyklętych

Na jaką podstawę prawną powołuje się Płużański? "Ustawa, dzięki której 1 marca stał się Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych z jednej strony pozwala oddawać hołd naszym żołnierzom, a z drugiej strony powinna powodować, że ci żołnierze znajdują się pod ochroną państwa. Bo ta ustawa określa ich jako bohaterów narodowych. Jeśli ktoś występuje przeciw bohaterom narodowym, powinien liczyć się ze słowami. A jeśli nie liczy się ze słowami, liczyć się z konsekwencjami".

Jednak z podpisanej przez Bronisława Komorowskiego ustawy o Narodowym Dniu Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” nie wynika żadna szczególna ochrona wymienionych w niej postaci historycznych. Ustawa ustanawia 1 marca jako święto państwowe. I tyle.

W 2007 roku Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, broniąc wolności wypowiedzi, wezwało państwa Rady Europy do usunięcia przepisów karnych dotyczących znieważania narodu, wojska, postaci historycznych, czy religii. Również OBWE krytykuje państwa, które mają karne przepisy dotyczące ochrony pamięci o zmarłych.

Takie przepisy karne obowiązują między innymi w Danii, Niemczech, Grecji i w Portugalii. Według statystyk podanych w raporcie OBWE z 2017 roku, w 2016 roku Niemczech skazano z tego paragrafu 3 osoby: jedną na karę pozbawienia wolności, dwie na karę grzywny.

W latach 1938-1970 w Polsce obowiązywały przepisy karne chroniące dobre imię zmarłego w 1935 roku Marszałka Józefa Piłsudskiego. Zostały uchwalone, żeby uciszyć przeciwników politycznych obozu rządzącego. Ze względu na wybuch II wojny światowej, stosowano je ledwie rok. Ostatecznie usunięto je dopiero 1 stycznia 1970 roku, kiedy w życie wszedł nowy kodeks karny Polski Ludowej.

Od 2001 roku mamy w Polsce jedną, wyróżniającą się w całej Europie, ustawę dotyczącą szczególnej ochrony imienia i wizerunku postaci historycznej: ustawę o ochronie dziedzictwa Fryderyka Chopina, która ustanowiła Narodowy Instytut Fryderyka Chopina (NIFC) i nałożyła na Ministra Kultury odpowiedzialność za dochodzenie ochrony dóbr, takich jak nazwisko Fryderyka Chopina i jego wizerunek, gdy są one wykorzystywane „w sposób przynoszący ujmę”. Powodem uchwalenia ustawy było m.in. zarejestrowanie nazwiska Chopina jako znaku towarowego przez producenta wódki. NIFC zarejestrował nazwisko „Chopin” jako słowny znak towarowy i udziela przedsiębiorcom licencji do oznaczania swoich towarów i usług. Obowiązująca od ponad piętnastu lat ustawa nie ma na celu i w praktyce nie ogranicza wolności wypowiedzi czy wolności prowadzenia i upowszechniania badań historycznych na temat skandalizującego za życia kompozytora. Nie przewiduje ona sankcji karnych.

Z jakich środków prawnych może skorzystać Tadeusz Płużański?

W Polsce, w przeciwieństwie do kilku innych krajów europejskich, w kodeksie karnym nie znajdziemy przepisów dotyczących naruszenia dobrego imienia zmarłych lub pamięci o zmarłych. Nie ma też przepisów szczególnie zapobiegających "szarganiu narodowych autorytetów". Tadeusz Płużański będzie mógł powoływać się na naruszenie przez wypowiedzi polityków SLD kultu bliskiej mu osoby zmarłej.

Może wstąpić na ścieżkę cywilną.

Przytaczane wypowiedzi polityków SLD mogą bowiem naruszać uczucia żyjących krewnych i bliskich tzw. żołnierzy wyklętych.

„Kult pamięci” osoby zmarłej jest dobrem osobistym. Za jego naruszenie, na podstawie artykułów 23 i 24 kodeksu cywilnego, można dochodzić m.in. złożenia przeprosin, zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny.

Jednak o tym, czy w omawianym przypadku doszło do naruszenia kultu pamięci osoby zmarłej, zadecyduje sąd. Nie wystarczy sam fakt stwierdzenia przez kogoś, że jego lub jej uczucia zostały urażone. Sąd oceni kontekst wypowiedzi, a także przeciętne reakcje, jakie w społeczeństwie wywołują ostre oceny w stosunku do osoby zmarłej. Sąd weźmie też pod uwagę, czy formułowane przeciwko zmarłemu zarzuty mają poparcie w faktach historycznych.

Sąd Najwyższy orzekając w 2004 roku w w sprawie o naruszenie kultu osoby zmarłej stwierdził:

„Publikowanie wypowiedzi będących formą udziału w debacie publicznej na temat faktów lub postaci historycznych stanowi z zasady przejaw dopuszczalnego i prawem chronionego korzystania z wolności wypowiedzi oraz przekazywania idei i poglądów, także wtedy, gdy są one kontrowersyjne i niezgodne z dominującą wersją wydarzeń historycznych.

Nie wyłącza to bezprawności działania autora wypowiedzi, jeżeli w jej wyniku doszło do naruszenia dóbr osobistych "postaci historycznych" (lub ich bliskich).

Sposób rozstrzygnięcia kolizji pomiędzy tymi dobrami uzależniony jest od konkretnych okoliczności sprawy”.

Sąd Najwyższy przywoływał też orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w w sprawie Lehideux przeciwko Francji:

„Jeśli nawet określone wypowiedzi mogą prowadzić do »ponownego otwarcia sporu i powrotu pamięcią do cierpień z przeszłości«, to upływ czasu i dystans do wydarzeń powinny wpływać na mniejszą surowość ocen wobec takich wypowiedzi. Jak wskazał Trybunał, stanowi to część wysiłku, który każdy kraj powinien podjąć, aby umożliwić otwartą dyskusję na temat własnej historii”.

Czy Senyszyn, Czarzasty i Szumlewicz powiedzieli nieprawdę?

Wśród żołnierzy podziemia niepodległościowego byli zbrodniarze. To niepodważalny fakt.

Niedawno opublikowaliśmy w OKO.press wspomnienia świadków mordów dokonywanych przez oddział Romualda Rajsa ps. „Bury”. W tekstach „Bury” wyjechał na górkę i dał znać, żeby nas wszystkich wystrzelali – opowieść pani Klaudii o zbrodni „żołnierzy wyklętych” i Pytała Burego: „Powiedz mi, gdzieś ty zamordował mojego męża?”:

"A ten dzieciak szesnastoletni biedny, Boże, jak on płakał. Żołnierza całował po dłoniach. Krzyczał: »Nie pójdę!«. Jego zaraz przy tych krzyżach zastrzelili. Ci co nie poszli do chaty to ich postrzelali. Jeden z sześciomiesięcznym dzieckiem na ramieniu i to dziecko zastrzelili".

"Zatrzymali tylko prawosławnych. Katolików odesłali. Myśleli, że może jeszcze ich puszczą. Zabiorą dobre wozy i konie, i puszczą. Ale nie. Zawieźli ich już za wieś w jamę powojenną, w las koło Puchał. I zamordowali"

Wszystkie te opowieści znajdują potwierdzenia w dokumentach IPN. Instytut Pamięci Narodowej uznał, że mordy Burego "noszą znamiona ludobójstwa".

W książce "Wielka trwoga. Polska 1944-1947" historyk prof. Marcin Zaremba pisze o "upadłych żołnierzach" - o "bandyceniu powojennego podziemia". Historyk zwraca uwagę, że wśród ludzi, którzy nie pogodzili się z nowym powojennym porządkiem nastąpiła "brutalizacja zachowań i radykalizacja poglądów politycznych, postrzeganie świata na manichejski, czarno-biały sposób", rósł radykalizm, wręcz fanatyzm poglądów, skłonność do rozwiązywania problemów za pomocą siły.

"Nie odmawiając heroizmu wielu żołnierzom i oficerom konspiracji antykomunistycznej, którzy zdecydowali się walczyć o wolną i niepodległą Polskę, nie można również nie zauważyć, że powoli coraz częściej ich walka przemieniała się w jakąś okrutną karykaturę samej siebie" - pisze prof. Zaremba.

Fundacja Łączka

Tadeusz Płużański jr jest prezesem Fundacji Łączka. Do celów działania fundacji należy „Wspieranie i prowadzenie inicjatyw o charakterze edukacyjnym i charytatywnym mającym na celu przywracanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych”, a także „Działalność na rzecz zapobiegania fałszowaniu historii Polski”. Ze strony fundacji nie można się dowiedzieć zbyt wiele o jej działalności, gdyż strona jest „w trakcie zmiany”, nie działa m.in. zakładka Władze Fundacji i Popierają nas. Z rejestru KRS wiadomo, że zarząd jest dwuosobowy, oprócz Płużańskiego należy do niego Beata Sławińska.

;
Na zdjęciu Anna Wójcik
Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.

Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze