0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Michael N MaggsMichael N Maggs

Ołów to jedna z najbardziej szkodliwych substancji na Ziemi. Jednak wciąż używa się go do produkcji amunicji myśliwskiej. Według informacji podanych przez Europejską Agencję ds. Chemikaliów (ECHA) w Europie myśliwi rocznie mogą pozostawiać w środowisku nawet ok. 19 tys. ton ołowiu.

W środę 25 listopada Parlament Europejski zakazał stosowania amunicji ołowianej na obszarach wodno-błotnych. Ma wejść w życie za dwa lata.

Dwie prawicowe frakcje europarlamentarne, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR) oraz Tożsamość i Demokracja (ID), zgłosiły podobnie brzmiące sprzeciwy, ale zostały one odrzucone.

Teraz potrzebne jest tylko zatwierdzenie Rady Europejskiej. Ten zakaz został już przegłosowany na początku września 2020 roku przez unijny komitet REACH, ale potrzebował jeszcze zgody Parlamentu i Rady.

Niech Żyją!: "Długo wyczekiwana zmiana"

Warto odnotować, że osobliwe stanowisko zajęła Europejska Federacja Łowiectwa i Ochrony Przyrody FACE, która zrzesza organizacje myśliwskie z całej Europy. Co do zasady popiera ona zakaz, ale nie odpowiadają jej proponowane przepisy.

Sprzeciw myśliwych wzbudziło m.in. wykorzystanie w rezolucji definicji terenu podmokłego z Konwencji Ramsarskiej (jako rzekomo zbyt szerokiej). A także wprowadzenie stref buforowych otaczających mokradła, w którym również nie można strzelać ołowiem.

"To długo wyczekiwana i bardzo potrzebna zmiana, ze względu na potężną skalę zatrucia toksycznym ołowiem dzikich ptaków. Według danych naukowych w Europie każdego roku umiera wskutek tych zatruć milion ptaków wodno-błotnych a kolejne 3 miliony zapadają na wyniszczającą ich organizmy ołowicę"

- mówi OKO.press Tomasz Zdrojewski z koalicji "Niech Żyją!"

"Ta zmiana jest ważna również ze względu na zdrowie ludzi, a zwłaszcza dzieci, spożywających mięso dzikich zwierząt. Ołów degraduje układ nerwowy i odpornościowy, uszkadza narządy wewnętrzne, powoduje wady rozwojowe u niemowląt i nowotwory" - dodaje.

Przeczytaj także:

Rocznie umiera milion ptaków

Zakaz dotyczy terenów podmokłych w rozumieniu Konwencji Ramsarskiej, międzynarodowego układu o ochronie obszarów wodno-błotnych. Cytując dokument, chodzi o:

"tereny bagien, błot i torfowisk lub zbiorniki wodne, tak naturalne jak i sztuczne, stałe i okresowe, o wodach stojących lub płynących, słodkich, słonawych lub słonych, łącznie z wodami morskimi, których głębokość podczas odpływu nie przekracza sześciu metrów".

"Obecnie szacuje się, że w wyniku polowań i strzelania sportowego co roku na tereny podmokłe UE trafia 5 tys. ton śrutu ołowianego. [...] Ponadto szacuje się, że około 14 tys. ton śrutu ołowianego jest wprowadzanych każdego roku do środowisk lądowych. [...] Kolejne 2000-6000 ton ołowiu jest uwalniane do środowiska wodnego z ciężarków wędkarskich" - czytamy na stronie ECHA.

Według danych ECHA ołowiem zatruwa się w Europie rocznie 4 mln ptaków z czego 1 mln umiera.

Dlaczego ten zakaz jest tak ważny na obszarach wodno-błotnych? Ponieważ właśnie tam ołowiana amunicja jest szczególnie szkodliwa dla ptaków.

Na tzw. ptactwo - w Polsce to 13 gatunków łownych - poluje się za pomocą amunicji śrutowej. Ale część z nich nie trafia w cel i opadają na dno stawów i jezior, przy których się poluje. A tam śruciny są łykane przez ptaki, które albo mylą je z jedzeniem, albo z kamykami, które niektórym gatunkom służą do rozdrabniania pokarmu w żołądkach.

"Przypadki połknięcia śrutu ołowianego są powszechne wśród wielu gatunków ptaków wodnych, m.in. kaczek, gęsi, łabędzi i ptaków brodzących. Badania wykazały niebezpiecznie wysoki poziom ołowiu w mózgowiu m.in. u 30 proc. gęsi, 36 proc. krzyżówek i 14,6 proc. łabędzi czarnodziobych" - czytamy na stronie "Nauka dla Przyrody".

Naukowcy: tylko całkowity zakaz amunicji ołowianej rozwiąże problem

Problem zatruć ołowiem dotyczy też drapieżnych ptaków szponiastych. Również w Polsce, choć nie jest znana skala tego zjawiska. Przy czym zatrucia mogą pochodzić nie tylko od postrzałów, ale też zjedzenia zawierających ołowiane drobinki mięsa i wnętrzności. A także np. gryzoni zatrutych środkami do zwalczania szkodników.

"Przykładowo jeden z martwych bielików postrzelony pod Sieradzem prawdopodobnie w maju 2007 roku padł dopiero na początku listopada na skutek głodu, wycieńczenia i prawdopodobnie ołowicy od trzech śrucin tkwiących w jego ciele. Szczegółowe badania wykazały także jedno z najwyższych do tej pory w Polsce stężenie rtęci w jego tkankach. Nawet bieliki zatrute rtęcią nad Bałtykiem w latach 80. XX w. nie miały takiego stężenia tego metalu"

- czytamy w artykule "Przyczyny śmiertelności ptaków szponiastych i sów na podstawie analizy danych »Kartoteki ptaków martwych i osłabionych« Komitetu Ochrony Orłów".

Bardzo smutne wyniki przyniosły badania amerykańsko-szwedzkiego zespołu naukowców nad orłami przednimi w Szwecji, które w 2017 r.oku omawiał "Monitor Leśny". Okazało się, że orły zjadają pozostawione przez myśliwych resztki wypatroszonych zwierząt a także padlinę zwierząt zastrzelonych z amunicji myśliwskiej, co powoduje ich zatrucie i skutkuje gorszą zdolnością latania i polowania.

Jak podaje blog leśniczy, orły z większym stężeniem ołowiu w organizmie poruszały się wolniej i rzadziej.

"Jedynym wyjściem, aby uratować orły, jest - według naukowców - całkowity zakaz używania amunicji ołowianej" - czytamy w artykule.

Dania była pierwsza

"Polska dotąd była jednym z ostatnich krajów UE, które nie wprowadziły żadnych ograniczeń w użyciu amunicji ołowianej. Dlatego dla naszego kraju ten zakaz ma szczególne znaczenie" - komentuje decyzję UE Zdrojewski.

Dania nie czekała na UE i zdecydowała, jako pierwszy kraj w Europie, o wprowadzeniu całkowitego zakazu stosowania amunicji ołowianej.

Ma tam zniknąć z użycia do 2023 roku. Dania była też pierwszym europejskim krajem, który zakazał stosowania ołowiu w amunicji śrutowej. Zrobiła to jeszcze w 1996 roku.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze