Na Telegramie opublikowany został projekt umowy pożyczki, której w 2020 roku miał udzielić Michałowi Dworczykowi szef rządowej agencji. Minister przekonuje, że nawet gdyby miał taki dług, nie musiał go ujawniać w oświadczeniu majątkowym, jeśli spłacił go do końca roku
W czwartek (15 lipca 2021) wieczorem kanał "Poufna Rozmowa" na Telegramie zniknął. Według Wirtualnej Polski - stało się to dzięki "interwencji polskiego rządu oraz pomocy jednego z krajów NATO".
Ale wiele pytań związanych z publikowanymi na tym kanale w sieci dokumentami, które miały pochodzić z poczty elektronicznej Michała Dworczyka, wciąż pozostaje aktualnych.
Za sprawą jednego z tych dokumentów odkryliśmy dziurę w przepisach dotyczących oświadczeń majątkowych. Przekreśla ona właściwie sens wymieniania w oświadczeniach zobowiązań finansowych polityków.
Chodzi o opublikowany na Telegramie projekt umowy pożyczki, której stronami mieli być szef kancelarii premiera Michał Dworczyk i Michał Kuczmierowski, wówczas szef Agencji Rezerw Materiałowych (obecnie Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych).
Według dokumentu, umowa miała zostać zawarta 11 sierpnia 2020 roku. Zgodnie z nią, Dworczyk miał pożyczyć od Kuczmierowskiego 40 tys. zł. Pieniądze miały zostać zwrócone bez odsetek, do końca 2020 roku.
Transakcja wydaje się prawdopodobna: Dworczyk i Kuczmierowski znają się od lat. Obaj przez wiele lat działali w ZHR, a dziś utrzymują bliskie relacje z środowiskiem byłych harcerzy, którzy dalszą drogę dla siebie znaleźli w Opus Dei.
Dworczyk kilkakrotnie skarżył się publicznie na problemy finansowe (m.in. przez kredyt hipoteczny we frankach i konieczność zwrotu nagrody przyznanej przez premier Beatę Szydło). W 2020 roku - jako minister i poseł - zarabiał miesięcznie średnio nieco ponad 16 tys. zł. W tym czasie wynagrodzenie prezesa Agencji Rezerw Materiałowych mogło wynosić nawet ponad 32 tys. zł miesięcznie.
W oświadczeniu majątkowym za 2020 rok Dworczyk wymienia kilka zobowiązań: kredyt hipoteczny z 2007 roku (do spłaty jeszcze 65 tys. franków szwajcarskich), zaciągnięte w czerwcu 2000 roku pożyczki z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych kancelarii premiera (35 tys. zł) i z kancelarii Sejmu (30 tys. zł) oraz "pożyczkę prywatną".
Z oświadczenia wynika, że pożyczka ta została zaciągnięta w lipcu 2020 roku i opiewała na kwotę 30 tys. zł. Na koniec roku do spłaty pozostało 20 tys. zł.
Zapytaliśmy więc ministra Dworczyka:
W imieniu ministra odpowiedziało nam Centrum Informacyjne Rządu. Choć nie powoływaliśmy się w pytaniach na dokument z Telegramu - CIR podkreślił, że "nie odnosi się do publikowanych w sieci materiałów będących przedmiotem działania w ramach akcji dezinformacyjnej poza terytorium RP".
Oraz że wszystkie informacje, które Dworczyk - jako poseł i minister - miał obowiązek wykazać w oświadczeniach majątkowych, zostały w nich zawarte. Ale CIR wyjaśnił równocześnie, że "oświadczenie majątkowe musi być zgodne na dzień 31 grudnia roku poprzedniego" i że
"oznacza to, że w oświadczeniu podawany jest stan na ostatni dzień roku (w tym przypadku 31 grudnia 2020), a tym samym nie uwzględnia [ono] działań w trakcie danego roku kalendarzowego, które nie mają wpływu na stan na koniec roku".
Z odpowiedzi CIR (w imieniu Dworczyka) wynika, że jeśli polityk zaciągnie pożyczkę w ciągu roku, za który składa oświadczenie majątkowe, i spłaci ją do 30 grudnia tego samego roku, nie musi ujawniać jej w oświadczeniu majątkowym.
"Można wyobrazić sobie sytuację, że polityk bierze od kogoś pożyczkę, oddaje pieniądze przed sylwestrem, a w Nowy Rok znów pożycza pieniądze - i tak wiele razy. Jeśli przyjąć interpretację przepisów przedstawioną przez CIR, opinia publiczna o takich zobowiązaniach nigdy by się nie dowiedziała" - mówi Krzysztof Izdebski, prawnik, specjalizujący się w dostępie do informacji publicznej, autor publikacji o przeciwdziałaniu korupcji, członek władz Fundacji ePaństwo.
"Oświadczenia majątkowe miały z założenia zapobiegać sytuacjom, w których politycy korzystaliby z pieniędzy z niewiadomych źródeł, np. od osób o niejasnych powiązaniach.
Na zdrowy rozum - w oświadczeniu powinny zostać więc ujawnione wszystkie relacje finansowe polityka. Jeśli w rzeczywistości nie trzeba ich ujawniać - to znaczy, że mamy poważną dziurę w przepisach" - dodaje Izdebski.
Sam minister Dworczyk nie jest konsekwentny w stosowaniu interpretacji przedstawionej w odpowiedzi CIR: przy pożyczce, którą wymienił w oświadczeniu za 2020 rok, podał zarówno całkowitą sumę zobowiązania (30 tys. zł), jak i kwotę która została do spłacenia na 31 grudnia (20 tys. zł).
W swoim oświadczeniu minister nie ujawnia, od kogo pożyczył pieniądze. Pozwala jednak na to kolejna dziura w przepisach - znana powszechnie co najmniej od 2014 roku, gdy "Newsweek" opisał sprawę prywatnej pożyczki zaciągniętej przez Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes PiS wymienił ją po raz pierwszy w oświadczeniu z 2011 roku - wtedy było to 200 tys. zł. W 2014 roku pozostawało mu do spłacenia 80 tys. zł. W żadnym z oświadczeń za lata 2011-2014 Kaczyński nie ujawniał jednak, kto jest pożyczkodawcą.
"Newsweek" wskazywał wówczas, że druk oświadczenia majątkowego instruuje, że należy w nim podać wszystkie zobowiązania powyżej 10 tys. zł, "w tym zaciągane kredyty i pożyczki oraz warunki, na jakich zostały udzielone (wobec kogo, w związku z jakim zdarzeniem, w jakiej wysokości)". Powołując się na ekspertów tygodnik pisał, że Kaczyński powinien ujawnić, kto mu pożyczył pieniądze.
Na wniosek sejmowej komisja etyki, prezes PiS złożył wówczas korektę oświadczenia. Okazało się, że pieniądze pożyczyła mu Janina Goss - wieloletnia przyjaciółka rodziny Kaczyńskich, działaczka Porozumienia Centrum, a później PiS.
W międzyczasie jednak Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zatajenia prawdy w oświadczeniach majątkowych Kaczyńskiego. Ówczesny rzecznik tej prokuratury, Przemysław Nowak, tłumaczył, że z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora "nie wynika w sposób jasny obowiązek podawania konkretnych danych wierzyciela". Nakazuje ona tylko wskazanie warunków, na jakich zostały udzielone pożyczki i kredyty.
Dwa lata temu OKO.press ujawniło szereg nieścisłości w oświadczeniach majątkowych Michała Dworczyka.
Wiosną 2019 roku, gdy minister krytykował protestujących nauczycieli, którzy domagali się podwyżek i zachwalał szkoły swoich dzieci, mówiąc, że „na szczęście” nie ma w nich strajku - sprawdziliśmy co to za placówki. Okazało się, że to szkoły pod patronatem Opus Dei.
Przy okazji odkryliśmy, że Dworczyk w przynajmniej w 12 oświadczeniach majątkowych nie wymienił posiadanych udziałów w spółce, która zapewnia bazę materialną tym szkołom. Nieprawdziwe oświadczenia składał jako radny Warszawy, sejmiku mazowieckiego, poseł i szef KPRM.
Po naszej publikacji, w oświadczeniu na Facebooku, Dworczyk napisał, że nie pamiętał o udziałach w spółce, bo nie uczestniczył w jej działalności i nie uzyskał z niej nigdy żadnych przychodów. Ale gdy tylko dowiedział się o „zaniedbaniu” – czyli gdy OKO.press wysłało do niego pytania w tej sprawie – złożył korektę oświadczeń. Faktycznie skorygował wówczas 4 ostatnie oświadczenia.
W TVN24 Dworczyk przyznawał, że sprawa jest „dość kompromitująca” dla niego. „To jest sytuacja, która nigdy nie powinna się wydarzyć; to jest rzeczywiście mój błąd. Mogę tylko powiedzieć: przepraszam” – mówił.
W czerwcu 2019 ujawniliśmy, że Dworczyk zataił w swoim oświadczeniu majątkowym także udziały w działce i domu – bliźniaku na obrzeżach Warszawy. I nie podał dochodu ze sprzedaży willi, którą wybudowali z żoną.
Minister przyznał wtedy, że w deklaracji majątkowej za 2012 rok „nie uwzględnił” – czyli po prostu nie wpisał – 1/16 udziałów w działce z bliźniakiem. Od siebie dodał, że zapomniał także o ułamkowych udziałach w innej działce. Tłumaczył, że o nieruchomościach zapomniał „w wyniku szeregu dokonywanych czynności prawnych”.
Nieprawidłowości w oświadczeniach Dworczyka analizowało wówczas Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ostatecznie uznało jednak, że nie było podstaw do wszczęcia kontroli oświadczeń. I sprawę zamknęło.
Afery
Władza
Michał Dworczyk
Jarosław Kaczyński
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów
Janina Goss
Michał Kuczmierowski
Opus Dei
oświadczenia majątkowe
Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze