Rosyjskojęzyczna redakcja Biełsatu alarmuje, że spodziewają się dużych cięć i utraty pracy. Dla osób, które w Rosji czekają represje, to fatalna informacja. MSZ uspokaja – prowadzone są rozmowy z TVP, jak zmienić stację, by miała większą oglądalność
TV Biełsat to polski kanał w językach białoruskim, rosyjskim i ukraińskim, skierowany głównie do Białorusinów, ale też Rosjan i Ukraińców. Polska uruchomiła go w 2007 roku, aby nasi wschodni sąsiedzi mieli dostęp do wiarygodnych informacji, a nie tylko propagandy Aleksandra Łukaszenki. Od tego czasu dwukrotnie kanałowi groziło zamknięcie, ostatnio za rządów PiS, po wizycie marszałka Stanisława Karczewskiego na Białorusi. Teraz pracownicy Biełsatu ponownie boją się o swoje miejsca pracy.
„Do naszej redakcji – rosyjskojęzycznego programu „Vot Tak”, dotarły wieści, że MSZ planuje nas zamknąć lub znacząco zmniejszyć czas antenowy i przerzucić nas z Bielsatu do TVP World. Mielibyśmy mieć tylko godzinę programu raz w tygodniu. Teraz mamy 13 godzin” – pisze nam jedna z zaniepokojonych wieloletnich pracownic Biełsatu. Przekonuje, że „Vot Tak” jest jednym z najbardziej udanych projektów stacji i „jednym z najbardziej rozpoznawalnych mediów rosyjskojęzycznych za granicą z milionami widzów”.
Faktycznie Vot Tak tylko na YouTubie ma 1.3 mln subskrybentów – 55% w Rosji – a ogląda go też nieznana liczba widzów na Telegramie, Facebooku i satelicie. Biełsat dociera za Moskwę, do zachodniego Kazachstanu i po Kaukaz.
Do tworzenia „Vot Tak” – programu informacyjnego na żywo, nadawanego codziennie godzinę rano i wieczorem – potrzeba zespołu 40 ludzi. To głównie Rosjanie. Korespondenci nadawali z Rosji, a nawet okupowanych miast Ukrainy.
Nasza rozmówczyni tłumaczy, że ewentualna utrata pracy to dla nich olbrzymi problem. Z 300 osób pracujących w Biełsacie tylko 30 jest na etatach, a reszta na umowach cywilno-prawnych. Mogą więc stracić pracę i dochód z dnia na dzień. Zaś bez pracy nie będą mogli przedłużyć wizy na pobyt stały w Polsce. Tymczasem 80 osób z rosyjskojęzycznej redakcji nie może wracać do Rosji. Część współpracowała z mediami Nawalnego. Reszcie też grożą sprawy karne i więzienie – przekonuje nasza rozmówczyni.
„W styczniu uznano nas w Rosji za »zagranicznego agenta«. Bo mówimy przede wszystkim o wojnie na Ukrainie, zniszczeniach, ofiarach, o Buczy, Mariupolu…
Od marca 2022 roku w Rosji obowiązuje tzw. ustawa o fejkach – przewiduje kary do 15 lat więzienia za rozpowszechnianie„fejków” o „specjalnej operacji” – czyli prawdy o działaniach wojsk rosyjskich na Ukrainie” – tłumaczy nasza rozmówczyni. Setki osób w Rosji już jest ściganych na podstawie tych przepisów, niektórzy zostali zaocznie skazani, dostając po 7-8 lat więzienia. Kilkadziesiąt osób już siedzi w koloniach karnych.
Członkini zespołu „Vot Tak” dodaje, że kilkoro z nich w 2016 roku odeszło lub zostało wyrzuconych z Polskiego Radia. Nie zgadzali się na propagandę, jaką wówczas zaczęła uprawiać „dobra zmiana” na antenie w Polskie Radio Dla Zagranicy.
Inny pracownik rosyjskojęzycznej redakcji: „Sytuacja jest trudna, bo dyrekcja ma upoważnienia finansowe tylko do końca lutego. Co potem? Nie wiadomo. MSZ rozmawia o nas z TVP, ale bez nas”.
Agnieszka Romaszewska-Guzy, redaktor naczelna Biełsatu, potwierdza częściowo te doniesienia i obawy pracowników. „12 stycznia odebrano mi pełnomocnictwa finansowe na podpisywanie umów, dokumentów itd. W styczniu ludzie pracowali bez umów, a przecież z 300 pracowników tylko 30 ma etaty, reszta – umowy cywilnoprawne. Po moich rozpaczliwych mailach do pana Syguta i Korkosza (dyrektor generalny i likwidator TVP – red.) pełnomocnictwa zostały mi przywrócone. Na miesiąc. W znacząco ograniczonej kwocie” – relacjonuje Romaszewska-Guzy.
Obecnie nie może podpisać umów na cykle programowe, bo kwoty przekraczają wysokości określone w pełnomocnictwie. Podpisuje więc umowy na każdy kolejny odcinek z osobna.
Romaszewska-Guzy twierdzi, że od 20 grudnia 2023, gdy TVP została przejęta przez nowe władze, nikt z nowego szefostwa stacji z nią nie rozmawiał. Rozmowy mają się rozpocząć dopiero po decyzjach Ministerstwa Spraw Zagranicznych – lwia część działalności Biełsatu pokrywana jest z dotacji MSZ właśnie.
„Gdy napisałam do wiceministrów MSZ – Jakuba Wiśniewskiego i Marka Prawdy – to zostałam skierowana do rzecznika prasowego. Omyłkowo, mam nadzieję”.
Szefowa stacji mówi, że MSZ przewidziało w budżecie na 2024 rok 209 mln zł na działalność radiową i telewizyjną – oprócz Biełsatu MSZ dofinansowuje też TVP Polonia, TVP Wilno i Polskie Radio dla Zagranicy. Deklaruje, że Biełsatowi wystarczą na rok 72 mln zł – ostatnio było 63 mln zł z MSZ i 9 mln z TVP.
Biełsat prowadzi 13 kanałów na YouTubie, a od 18 października 2023 do 16 stycznia 2024 odnotował na nich 13.6 mln unikalnych użytkowników.
Ogląda go pół miliona Białorusinów – ma to być najbardziej rozpoznawalna niezależna telewizja w tej wschodniej dyktaturze.
„Jesteśmy jednym z większych projektów zachodnich, dużym i bardzo cennym dla polskiej polityki zagranicznej. Koncepcja zmniejszania go jest dla mnie niepojęta” – kończy szefowa Biełsatu.
Agnieszka Romaszewska-Guzy jest prawicową dziennikarką, wielokrotnie stawała po stronie do niedawna rządzącego PiS. Jednocześnie Biełsat TV w czasie „dobrej zmiany” uprawiał też propagandę — na przykład na temat migrantów na granicy z Białorusią, miał przekaz podobny do tego, jaki płynął z kanałów TVP.
Tymczasem większość „dobrozmianowych” twarzy i decydentów, po przejęciu TVP przez nowe władze utraciła już te stanowiska.
Czy więc te ograniczenia, jakie spotkają Biełsat TV nie są wymierzone głównie w nią?
„Tak może być” – przyznaje Romaszewska-Guzy.
Pytamy ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o decyzje MSZ w sprawie tej stacji. „Biełsat zostaje” – odpowiada krótko.
Paweł Wroński, rzecznik prasowy resortu: „MSZ zamierza nadal finansować Biełsat. Jest pytanie, w jaki sposób, by to było efektywne. Na razie słuchamy propozycji TVP". Wroński dodaje, że do tej pory MSZ miał bardzo ograniczony wpływ na to, jak te programy wyglądały. Teraz to ma się zmienić. „Nam zależy, by były to dobre programy obcojęzyczne. Angielskie, niemieckie, rosyjskie. I chcemy wiedzieć, w jaki sposób dojdziemy do tego postulatu, oraz ile i za co polski podatnik będzie płacić” – podkreśla rzecznik.
MSZ zamierza finansować takie programy, które będą służyły polskiej racji stanu, kulturze i polityce zagranicznej.
Wroński dodaje, że rozsiewane wśród dziennikarzy opowieści, iż ktoś chce zlikwidować TV Biełsat, czy program „Vot Tak” są „bzdurą na resorach”. Ma wrażenie, że informacje kolportowane do mediów to forma wywierania wpływu na MSZ.
Zespół prasowy MSZ w przesłanym nam oświadczeniu podkreśla: „Biełsat TV ma bardzo istotne znaczenie z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej. Jest jednym z symboli polskiej polityki wschodniej, której celem jest demokratyzacja i wspieranie sił niepodległościowych w byłych republikach Związku Sowieckiego”.
Rozmowy między TVP a MSZ mają pomóc poszerzyć widownię Biełsatu i poprawić efektywność „w zakresie wydatkowania środków publicznych na ten format”.
Według zapowiedzi Sikorskiego w styczniu miały zapaść decyzje odnośnie dalszych losów TVP World – angielskojęzycznej stacji, która miała popularyzować w świecie polski punkt widzenia. Wraz z przejęciem władzy przez nowy zespół w TVP wyłączono nadawanie tego kanału. „To było też szczucie tyle, że po angielsku” – tłumaczy tę decyzję osoba z otoczenia obecnego obozu władzy.
„Decyzja dotycząca TVP World jeszcze nie zapadła. Obecnie trwają rozmowy” – informuje nas niepodpisany pracownik biura prasowego w MSZ.
Tymczasem Wirtualne Media napisały, że TVP World może wystartować nawet w tym tygodniu. Nie udało nam się skontaktować z p.o. dyrektora tej stacji Jerzym Kamińskim. Nieoficjalnie udało się nam jednak potwierdzić, że rzeczywiście trwają intensywne prace nad nową, mocno zmodyfikowaną ramówką TVP World. Ale stacja ma ruszyć najwcześniej pod koniec lutego albo z początkiem marca. Redakcja kanału zostanie przeniesiona z Woronicza, jeszcze nie wiadomo dokąd. Ze studiów TVP World obecnie nadaje TVP Info, które zostało do tego zmuszone „okupacją” budynku na Placu Powstańców przez byłe kierownictwo stacji i polityków PiS.
Na zdjęciu: 18.02.2021 Poznań. Plac Wolności. Manifestacja Białorusinów w związku z wyrokiem na dziennikarki telewizji Biełsat. Dziennikarki Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa skazane zostały na 2 lata kolonii karnej za relacjonowanie protestu w Mińsku.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze