Gdy w Polsce pisowskie władze zajmowały się absurdalnym oskarżaniem polityków PO o współpracę z Rosją, za naszą wschodnią granicą rozpoczęto kolejną fazę wojny informacyjnej, nakierowaną na Polaków. Realizuje ją Białoruś, tyle że zgodnie z interesami Kremla
„Hieny Europy! Jak zabijają muzułmanów w Polsce, na Litwie i Łotwie?” – to tytuł materiału o Polsce, który można obejrzeć na polskojęzycznych stronach i kanałach społecznościowych Międzynarodowego Radia Białoruś.
Inny: „Jak uciekinierzy z Białorusi kradną polskie pieniądze?” Kolejny: „Wielki wywiad z Emilem Czeczko: o morderstwach, rozstrzelaniu migrantów i ucieczce na Białoruś”.
Jest też materiał o tematyce gospodarczej: „W jaki sposób białoruskie kołchozy stały się przykładem dla Polski?”
Liczba materiałów adresowanych do Polaków stale rośnie. Po polsku działa już nie tylko Radio Białoruś. Także białoruska agencja informacyjna Belta uruchomiła stronę w języku polskim. Rozpoczęły się nawet oficjalne wizyty Polaków na Białorusi.
A to dopiero początek. Planowane są wyjazdy reporterskie na Białoruś dla polskich dziennikarzy, wywiady białoruskich polityków w polskich mediach oraz ogólna intensyfikacja kontaktów. Główną oś komunikacyjną mają stanowić… środowiska prorosyjskie w Polsce.
Prokremlowscy aktywiści już współpracują z Radiem Białoruś. Na antenie mówią o Stanach Zjednoczonych jako o „wspólnym wrogu Słowian” i apelują o współpracę polsko-białorusko-rosyjską.
„Powinniśmy współpracować w ramach wspólnoty słowiańskiej i z Białorusią, i z Rosją. (…) Nasi wrogowie – Stany Zjednoczone – próbują nas poróżnić, zrobić interes swój kosztem Słowian, kosztem pokoju między nami. (…) Zero wojen między sąsiadami: Polską, Białorusią i Rosją. Niech żyje pokój i przyjaźń, i współpraca polsko-białorusko-rosyjska!” – taki apel w październiku wygłosił jeden z polskich aktywistów.
Dotychczas państwo polskie w żaden sposób nie zareagowało na te informacyjne działania naszych wschodnich sąsiadów.
Informacyjna ofensywa ruszyła jesienią. Zarówno Radio Białoruś, jak i Belta to państwowe media białoruskie. Do tej pory, mimo istnienia polskiej Telewizji Biełsat, adresowanej do Białorusinów, władze białoruskie nie realizowały podobnych działań wobec Polaków. Zmieniło się to dopiero w drugiej połowie września tego roku. Jak przekonywali szefowie obu mediów, zamierzają pokazywać Polakom „prawdę” – o Białorusi, ale i o Polsce.
„Polska wersja portalu BelTA stwarza możliwości informowania naszych sąsiadów, zwykłych Polaków, o sprawach, które ukrywają przed nimi ich władze” – stwierdziła Irina Akułowicz, dyrektor generalna Belty.
Oczywiście w rzeczywistości kanały te rozpowszechniają nie prawdę, lecz białoruską reżimową propagandę. Ich oglądalność czy słuchalność w Polsce jest na razie niewielka, nie należy więc przeceniać ich wpływu na polskie społeczeństwo.
Istotne jest tu jednak co innego. Po pierwsze: jesienna białoruska ofensywa informacyjna nie została zakończona po wyborach parlamentarnych w Polsce. To działanie nastawione na długofalowe oddziaływanie, a nie na realizację celów krótkoterminowych. Białoruskie media mogą więc sobie pozwolić na powolne zdobywanie odbiorców.
Po drugie: monitorowanie materiałów Radia Białoruś pokazuje, kto z Polski współpracuje z reżimem Łukaszenki. Okazuje się, że z białoruskim medium współpracę podjęły środowiska prorosyjskie w Polsce. Nastąpiło swoiste przesunięcie, wynikające prawdopodobnie z potrzeby uniknięcia ryzyka, jakie dziś, podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej, wiąże się z otwartą współpracą z Rosją.
Zwolennicy Kremla, nie narażając się na zarzuty o bycie „rosyjskimi onucami”, przesunęli swoją aktywność z kierunku rosyjskiego na białoruski.
Realizują identyczne cele co wcześniej, głoszą te same poglądy, ale mają mniej kłopotów. Wyjeżdżają na Białoruś, spotykają się z przedstawicielami władz, wypowiadają się dla tamtejszych mediów i snują plany rozbudowanej kooperacji.
W Polsce aktywność na linii białoruskiej nie spotykała się do tej pory z żadną oficjalną krytyką. Przez ostatnie lata polskie władze i służby z niezrozumiałych powodów pomijały fakt, że Białoruś ściśle współpracuje z Rosją, także, jeśli chodzi o działania służb specjalnych. Amerykańskie służby i firmy wywiadowcze od kilku lat ostrzegają, że Białoruś jest wykorzystywana przez rosyjskie służby jako „false flag” (fałszywa flaga).
Oznacza to, że operacje oficjalnie zlokalizowane na Białorusi, w rzeczywistości realizowane są przez Rosję. Państwo Łukaszenki stanowi przykrywkę dla niejawnych działań Moskwy w wojnie informacyjnej.
Tezę o białoruskiej przykrywce stawiano między innymi podczas analizowania słynnej polskiej afery mailowej z wykradzionymi mailami Dworczyka. Wówczas informacje pochodzące z tej korespondencji prezentowały właśnie media białoruskie. Jednak wiele śladów wskazywało na to, że za aferą stoi Rosja.
Obecna ofensywa informacyjna, choć znów – oficjalnie białoruska, jest jednak realizowana zgodnie z celami Kremla, na jego rzecz i prawdopodobnie z jego inspiracji. Wystarczy zresztą posłuchać wypowiedzi Polaków w reżimowym radiu, by zauważyć, że zazwyczaj wymieniają oni Białoruś i Rosję jako państwa niemal tożsame, a przynajmniej mające identyczne interesy polityczne.
Przyjrzyjmy się, jak to wygląda w szczegółach. Radio Białoruś szeroko informowało między innymi o wizycie dwudziestoosobowej polskiej delegacji na Białorusi w październiku. Koordynacją wyjazdu zajmował się Roland Dubowski i kierowane przez niego Stowarzyszenie Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej. To nie przypadek.
Niektóre organizacje kombatanckie od lat wykorzystywane są przez działaczy prorosyjskich do budowania swoich wpływów w Polsce.
Dubowski jest aktywnym członkiem facebookowych grup „Tak dla przyjaźni polsko-rosyjskiej” oraz „Nie dla rusofobii i putinofobii w Polsce – dyskryminacja Polaków”. Między innymi na tych grupach publikuje informacje o działalności kombatanckiego stowarzyszenia. W styczniu 2023 członkowie i sympatycy tej organizacji spotkali się z ambasadorem Rosji. Tym także Dubowski pochwalił się na Facebooku.
W październiku razem z Dubowskim na Białoruś wybrali się między innymi: Piotr Panasiuk z Polskiego Ruchu Antywojennego (organizacja założona przez prorosyjskiego działacza Leszka Sykulskiego), Jarosław Augustyniak (wcześniej współpracownik rosyjskiego Sputnika Polska) czy Henryk Mikietyn (prezes Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Białoruskiej, skazany w maju 2023 za „publiczne pochwalanie wszczęcia i prowadzenia wojny napastniczej przez Federację Rosyjską przeciwko Ukrainie”).
Relacjonujący ów wyjazd Roland Dubowski wymienił także współpracujące podmioty. Były to: Braterstwo Słowian, Ruch Suwerenność Narodu Polskiego, Polski Ruch Lewicowy, Polski Ruch Antywojenny, Myśl Polska, Zjednoczenie Patriotyczno-Robotnicze Grunwald, Stowarzyszenie Tradycji Ludowego Wojska Polskiego im. Gen. Zygmunta Berlinga, Rosyjskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe z siedzibą w Białymstoku, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Białoruskiej.
Większość była wcześniej w polskich mediach opisywana jako organizacje prorosyjskie.
Oficjalnym celem wyjazdu był udział w uroczystościach upamiętniających pamięć żołnierzy poległych w bitwie pod Lenino. Ale, jak powiedział Dubowski dla Radia Białoruś: „Przyjeżdżamy tu też po to, aby walczyć o pokój między naszymi ojczyznami, Polską i Białorusią, pokój między Słowianami, żeby przeciwstawić się wojnie. (…) Powinniśmy współpracować w ramach wspólnoty słowiańskiej i z Białorusią, i z Rosją. (…) Nasi wrogowie – Stany Zjednoczone – próbują nas poróżnić, zrobić interes swój kosztem Słowian, kosztem pokoju między nami”.
Apelował: „Zero wojen między sąsiadami: Polską, Białorusią i Rosją. Niech żyje pokój i przyjaźń, i współpraca polsko-białorusko-rosyjska!”.
Zaś towarzyszący mu Piotr Panasiuk (który w mediach społecznościowych otwarcie podaje materiały z rosyjskich mediów) stwierdził: „Przyjechaliśmy, by budować mosty, które są ciągle zrywane pomiędzy naszymi narodami”.
Delegacja spotkała się z lokalnymi władzami białoruskimi. To niejedyna wizyta Polaków na Białorusi. Co kilka miesięcy gości tam Krzysztof Tołwiński, były poseł PiS i były wicemarszałek województwa podlaskiego. Obecnie jest liderem niszowej partii politycznej „Front”, która także głosi konieczność współpracy z Białorusią i Rosją.
Tołwiński jest zresztą regularnie zapraszany przez Radio Białoruś. Na antenie tego medium dzieli się swoimi specyficznymi poglądami. Chętnie też wypowiada się dla agencji Belta.
„Negując rolę narodu rosyjskiego i białoruskiego w walce z nazizmem podczas II wojny światowej, tworzymy podstawy do kolejnych ideologii neonazistowskich lub nazistowskich. Mamy z tym do czynienia dzisiaj na Ukrainie. (…) Jeżeli Polacy mówią, że Ukraińcy walczą dziś o wolność i bezpieczeństwo Polaków, w bratobójczej walce na zlecenie Stanów Zjednoczonych, to jak nie nazwać tego jako kolejnej formy nazizmu, który rodzi się na naszych oczach?” – mówił w grudniu, podczas kolejnej wizyty na Białorusi.
A w październiku opowiadał: „Żadna z partii, która jest obecnie w polskim Sejmie, nie reprezentuje suwerenności państwa polskiego, ponieważ te wszystkie partie są zależne od jednego ośrodka decyzyjnego: Stanów Zjednoczonych”. I przekonywał: „Jest kwestią czasu, kiedy Federacja Rosyjska uporządkuje Ukrainę”.
Poza Tołwińskim na antenie radia udzielają się również inni Polacy o poglądach prorosyjskich. W audycjach uczestniczyli między innymi:
W Radiu Białoruś jest także audycja publicystyczna na temat Polski, zatytułowana „Myśli o Polsce”. Wypowiadają się w niej stali komentatorzy. Prowadzącym jest Daniel Mikusek, który przedstawia się jako polski politolog, choć wcześniej był przedsiębiorcą, miał firmę na Dolnym Śląsku. Od niemal roku mieszka jednak na Białorusi, prowadzi kanał na Telegramie w języku polskim i rosyjskim z typowymi treściami propagandowymi.
Mikusek w radiu dyskutuje z Pawłem Jańskim, Konradem Hartungiem, Piotrem Piotrowskim i Aleksiejem Dziermantem. Dwaj ostatni to Białorusini.
Jański to kolejny polski przedsiębiorca, który wiele lat spędził w Wielkiej Brytanii. Jak sam opowiadał w jednej z audycji na YouTube, wyjechał stamtąd, bo był „zawiedziony” brytyjskim sądem. Ten, według jego relacji, w sąsiedzkim sporze nie przyznał mu racji oraz chciał mu „odebrać dzieci”. Jański przeniósł się więc na Białoruś i stamtąd komentuje wydarzenia w Polsce na antenie reżimowego medium.
Hartung, który zawsze występuje w mundurze, to etniczny Polak mieszkający na Białorusi, prezes Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego Elizy Litwinki, który wspiera reżimową propagandę.
To dziwne towarzystwo prowadzi długie i częste rozmowy o Polsce, snując wizje na przykład o tym, że mogliby ogłosić się polskim rządem na obczyźnie.
Albo opowiadając o planowanych przez Tuska „czystkach w służbach specjalnych”.
Być może najważniejsze z polskiej perspektywy są jednak deklaracje o rozwoju białoruskiej ofensywy informacyjnej. Ma się on odbywać we współpracy z prorosyjskim pismem „Myśl Polska”. Od początku wojny w Ukrainie współpracuje ono z rosyjskim portalem NewsFront. Według amerykańskich służb jest kontrolowany przez funkcjonariuszy rosyjskiego wywiadu. Kontakty z Białorusinami więc nie dziwią, jednak każą z uwagą przyglądać się przedstawianym publicznie zapowiedziom.
Oto 17 listopada Radio Białoruś poinformowało, że odbyło się spotkanie online, podczas którego ustalano, jakie projekty można zrealizować razem z „Myślą Polską”. Wskazano: organizację wywiadów z przedstawicielami Białorusi dla różnych platform informacyjnych w Polsce, tworzenie materiałów na temat mniejszości polskiej na Białorusi, a nawet organizację „działalności reporterskiej” na Białorusi dla polskich dziennikarzy. Wszystko oczywiście pod kontrolą reżimowej administracji i służb.
Do tej pory państwo polskie w żaden sposób nie zareagowało na białoruską ofensywę. Wręcz przeciwnie – współpracujący z Radiem Białoruś nie mieli najmniejszych problemów w realizowaniu swojej działalności.
Jeśli sytuacja się nie zmieni, możemy spodziewać się intensyfikowania kontaktów, otwierania kolejnych kanałów informacyjnych oraz wzmacniania współpracy.
Stojący za reżimem Łukaszenki Kreml zaciera ręce. Ale też czeka na to, co zrobią nowe polskie władze. To od nich dziś zależy, czy wschodnia wojna informacyjna dalej będzie bez przeszkód realizowana w Polsce.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Propaganda
Świat
Białoruś
białoruskie
dezinformacja
Kreml
prokremlowscy aktywiści
Rosja
środowiska prorosyjskie
wojna informacyjna
wpływy rosyjskie
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze