W czasie uchwalania ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy politycy rządzącej prawicy nagle pokochali Unię Europejską - za to, że daje pieniądze. Krytykują nawet PO, że jest… antyeuropejska. Przypominamy, co mówią o Unii zazwyczaj - żeby się nikt nie nabrał
Nagle przestali mówić o tym, jak Bruksela czyha na polską niepodległość. W niepamięć odeszły spory o pogarszający się stan praworządności w Polsce, o przejęte przez władzę media publiczne, o prawa osób LGBT+.
Politycy rządzącej prawicy prześcigają się w chwaleniu Unii Europejskiej - podkreślając, że Unia daje pieniądze, które są Polakom potrzebne, a właściwie po prostu im się należą. (KPO to dla Polski 250 mld złotych na inwestycje).
W tym festiwalu wziął udział nawet polityk Solidarnej Polski Marcin Warchoł - kandydat na prezydenta Rzeszowa. To zabawne, ponieważ partia Warchoła jest przeciw ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy, z którego ma być finansowany Krajowy Plan Odbudowy.
W debacie zorganizowanej przez TVN24 2 maja 2021 Warchoł opowiadał wylewnie, ile dobrych rzeczy sfinansuje Unia w Rzeszowie: szpital, Centrum Zdrowia Dziecka, obwodnicę.
„Z Krajowego Planu Odbudowy na nasze piękne Podkarpacie może trafić nawet 43 mld złotych (…) Te pieniądze trafią na Podkarpacie, trafią do Rzeszowa, trafią do naszych dzieci, do pacjentów, jeśli chodzi o szpitale, będą z tego budowane drogi, obwodnice”
- mówił Marcin Warchoł podczas debaty w TVN24 2 maja. W marcu Warchoł obiecywał budowę monorail - nowoczesnej kolejki miejskiej - w Rzeszowie za pieniądze Unii Europejskiej.
To ten sam Warchoł, który np. jeszcze w lipcu 2020 roku, wspólnie ze Zbigniewem Ziobro, bronił tych samorządów, którym Unia odebrała fundusze za uchwalanie „stref wolnych od ideologii LGBT”.
Warchoł mówił wtedy o „aktach bezprawia” ze strony Unii. To także ten sam Warchoł, który w styczniu 2020 roku skarżył się na Unię, próbującą powstrzymać ingerencje rządu prawicy w system sądownictwa w Polsce i mówił o „podwójnych standardach”.
Także podczas debaty nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy w Sejmie politycy PiS przekonywali, że wzięcie pieniędzy od Unii to patriotyczny, ponadpartyjny obowiązek.
„W dziejach ojczyzny są chwile niezwykle ważne, gdy dla wspólnego dobra należy odłożyć wewnętrzne spory. Tak było już wielokrotnie, gdy Polska przystępowała do NATO, kiedy przystępowała do Unii Europejskiej, Unii na pewno nie idealnej, na pewno mającej swoje wady, ale jednak będącej projektem na (!) bezpieczną i zasobną Europę. I możemy być wdzięczni, że w tej Unii jesteśmy”
- mówił poseł PiS Henryk Kowalczyk, były minister środowiska.
Tak, to ten sam poseł Kowalczyk, który w 2018 roku zastąpił na stanowisku ministra środowiska Jana Szyszkę, wsławionego rozpoczęciem (i obroną) wycinek w Puszczy Białowieskiej. Kowalczyk chwalił poprzednika i bardzo powściągliwie wypowiadał się o wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który zmusił rządzących do wstrzymania wycinki.
O Unii mówił ciepło także premier Mateusz Morawiecki. Chodziło mu - naturalnie - o pieniądze.
„Warto z całą mocą podkreślić, że te środki, fundusze, nie mają żadnych barw, ani lewicowych, ani prawicowych, konserwatywnych, liberalnych czy jakichkolwiek innych. Mają tylko kolory biało-czerwone. To są środki, które należą do Polaków. Ciężka praca Polaków będzie wsparta dzięki inwestycjom"
Dziękował „wszystkim tym, którzy wznieśli się ponad swoje partyjne kalkulacje”. „Znaleźli się też posłowie, którzy zagłosowali za Polską” - dodawał.
Krótko mówiąc: pieniądze z Unii Polakom się po prostu należały.
Nagłą miłość do Unii Europejskiej odkryły także prorządowe media (OKO.press nie uwierzyłoby, gdyby nam ktoś to jeszcze niedawno powiedział).
„Działania PO przejdą do historii! To formacja, która próbowała najbardziej antyeuropejskiej akcji ostatnich lat” - oburzał się Michał Karnowski, redaktor portalu wPolityce.pl.
Poseł PiS, Witold Waszczykowski, b. minister spraw zagranicznych, podejrzewał nawet… niemiecką prowokację. Według spiskowej teorii Waszczykowskiego Niemcom po prostu nie zależy na tym, żeby Polska szybko się rozwijała, bowiem wówczas niedługo dogoni zachodniego sąsiada pod względem gospodarczym.
Także poseł Marek Suski (PiS) mówił w Sejmie o rzekomym spisku sił antyeuropejskich w Polsce - uznając za jedną z nich Koalicję Obywatelską.
„(...) jest pewna, niewielka grupa parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy, która w tej sprawie jest w stanie głosować z koalicją antyeuropejską, z koalicją PO i Konfederacji, bo tu powstała nowa koalicja na opozycji, do tej koalicji, przynajmniej w tym jednym głosowaniu dołączyła grupa Zbigniewa Ziobry, ale myślę, że to jest tylko taki jednorazowy sojusz” - mówił Suski.
OKO.press przypomina, kto tu jest naprawdę siłą antyeuropejską.
PiS wszedł w konflikt z Unią Europejską niemal natychmiast po wyborach w październiku 2015 roku. Spór dotyczył m.in.:
Tym wszystkim politycznym sporom towarzyszyła antyunijna kampania prowadzona przez lata w prorządowych mediach, m.in. w TVP czy w mediach braci Karnowskich („wPolityce.pl”, „Sieci”).
Przedstawiano w niej Unię jako siłę wrogą Polsce i Polakom, zdominowaną przez niechętne nam Niemcy, szerzącą demoralizację w postaci „ideologii LGBT” albo „ideologii gender”, potężną - ale też chylącą się ku upadkowi i stopniowo kolonizowaną przez wojujący islam.
OKO.press czuje się w obowiązku to przypomnieć - chociaż napisaliśmy o tych wszystkich konfliktach tysiące artykułów. Podejrzewamy, że za moment - kiedy już rządzący dostaną pieniądze - znów sobie przypomną, że Unii nie lubią.
Prawa człowieka
Propaganda
Henryk Kowalczyk
Mateusz Morawiecki
Marek Suski
Marcin Warchoł
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji
Unia Europejska
Krajowy Plan Odbudowy
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze