0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Creative Commons Zero - CC0Creative Commons Zer...

Zjednoczona Prawica wespół z Konfederacją od 14 lutego przekonują, że gdy demokratyczna opozycja dojdzie do władzy, Polacy będą musieli „jeść robaki zamiast mięsa”. Zaś najbliższa Wielkanoc może okazać się ostatnią, podczas której wolno będzie skosztować białą kiełbasę. Akurat 14 lutego w „Dzienniku Gazecie Prawnej” ukazał się artykuł zatytułowany „Trzeba jeść mniej mięsa i pozbyć się aut. Klimatyczne zaciskanie pasa w stolicy”. Prawica natychmiast podchwyciła temat.

Jej narracja od początku opierała się na manipulacji i zawierała szereg nieprawdziwych tez. Mimo to została szeroko rozpowszechniana, ma bowiem cel polityczny: osłabić centrową i lewicową opozycję. Jedzenie lub niejedzenie mięsa kreowane jest na fundamentalną kwestię tożsamościową, która może decydować o… wynikach wyborów. Jeśli komuś wydaje się to absurdalnym żartem, zapewniamy, że prawicowi politycy nie żartują. Od tygodnia realizują typową akcję dezinformacyjną.

Przeczytaj także:

Nie ma newsa, jest reżyserowana histeria

Wszystko zaczęło się od wspomnianego artykułu DGP. Pod względem wiarygodności przekazu budzi on pewne wątpliwości - nie wspomniano w nim ani słowem, że podawane dane pochodzą z raportu z 2019 roku, a więc sprzed czterech lat. Nie ma tu żadnego newsa. Pozostaje dość stary (jak na medialne standardy) ekspercki materiał, w którym przedstawiono, jakie działania byłyby istotne, aby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych przez światowe metropolie, a dzięki temu ograniczyć zmiany klimatyczne. Wśród rekomendacji znalazły się i te, które dotyczą ograniczeń konsumpcji.

Raport powstał dla stowarzyszenia C40 Cities, do którego należą największe miasta z całego świata, w tym Warszawa, jako jedyna z Polski. To sprawiło, że natychmiast znalazła się na celowniku prawicowych propagandzistów. Warszawą, jak wiadomo, rządzi Platforma Obywatelska, a dokładniej jeden z jej polityków - Rafał Trzaskowski. I to stało się kluczowe dla prawicowej narracji.

W artykule DGP zacytowano stanowisko warszawskiego ratusza, że rzeczywiście zamierza on zachęcać do zrównoważonej konsumpcji oraz zapobiegać marnowaniu żywności. Ale od zachęt do równowagi bardzo daleko do zakazów. A właśnie w ten sposób całą historię zaczęła przedstawiać prawica.

Hasło „Trzaskowski zakaże jedzenia mięsa”, niemające oparcia w faktach, stało się jednym z najważniejszych przekazów konsumpcyjnej histerii prawicy.

Zyskało szeroki zasięg w sieci - w ciągu tygodnia temat dotarł do potencjalnych 92 milionów odbiorców (dane wg narzędzia Newspoint).

Wykres zasięgu i liczby wzmianek w sieci na temat raportu C40 Cities
Wykres zasięgu i liczby wzmianek w sieci na temat raportu C40 Cities, Newspoint.pl

Patryk Jaki: #RobakiPlus

Inne równie absurdalne hasła to:

  • Trzaskowski wprowadzi kartki na mięso;
  • opozycja zakaże Polakom jeść mięso i nabiał;
  • „kształtuje się już program opozycji – to #RobakiPlus. Mięso dla bogatych, dla zwykłych ludzi robaki”;
  • „najnowszy program Trzaskowskiego: wyrzucić mięso i żreć rośliny i robaki”.

Dwa ostatnie hasła to cytaty z wpisów eurodeputowanego Solidarnej Polski Patryka Jakiego na TikToku. Skąd się wzięły robaki? Manipulacja jest szersza i dotyczy nie tylko raportu C40 Cities. Dołączono do niej także fałszywe przekazy na temat nowej unijnej regulacji. UE dopuściła od początku bieżącego roku dodawanie do żywności proszku ze zmielonych świerszczy. To odpowiedź na wniosek wietnamskiej firmy z 2019 r.

Regulacja ta nie oznacza, że będziemy musieli jeść świerszcze – choć właśnie taką fałszywą tezę można najczęściej przeczytać w internecie. W Unii Europejskiej żywność sprzedają firmy z całego świata. Niektóre produkty są specyficzne dla tradycji konkretnych regionów. Ale ich obecność na rynku najczęściej w żaden sposób nie wpływa na to, co jemy na co dzień. Od 2021 roku w UE można też sprzedawać larwy mącznika – a jakoś nikt nie przekonuje, że będziemy musieli je jeść zamiast mięsa.

To polityczna manipulacja

A jednak teraz Polacy są straszeni wizją robaków na talerzach. Dlaczego?

Ponieważ w opisywanej manipulacji nie chodzi o fakty. Chodzi o emocje, które mają pomóc Zjednoczonej Prawicy w osiągnięciu celów wyborczych.

Po raz kolejny obserwujemy, jak rządzący, tym razem łącząc siły z Konfederacją, wywołują wśród ludzi lęk. Mamy się bać i na bazie tej lękowej motywacji zagłosować w najbliższych wyborach. A prawica już się postara, żebyśmy zrozumieli, że lęk przed brakiem kotleta ukoją jedynie PiS i Konfederacja.

Na przestrzeni lat PiS straszył już pustymi lodówkami, hordami muzułmańskich uchodźców zalewającymi Polskę, ostatnio – „ideologią LGBT”, która zniszczy polskie rodziny, a z dzieci uczyni ofiary pedofilii. Ile z tego okazało się prawdą? Nic. Ale każda z tych wizji pomogła PiS-owi wygrać wybory. Teraz mamy do czynienia z identyczną próbą wywołania lęku, który będzie służył temu samemu celowi: wyborczemu zwycięstwu.

Na pierwszy rzut oka temat zakazu jedzenia mięsa, który miałaby wprowadzić opozycja po wygranych wyborach, wydaje się absurdalny. Ale niekoniecznie takim jest. W polityce znaczenie mają te narracje, które dotyczą spraw bliskich zwykłemu obywatelowi, rzutujących na jego codzienne życie. Niewątpliwie tak jest z kwestiami konsumpcyjnymi, w tym z decyzjami o sposobie odżywiania.

„Agenda C40” i „indoktrynacja ekoterrorystyczna”

Prawica już próbuje nadać temu tematowi pozory ideologii – dokładnie tak samo, jak z tematem innej niż hetero orientacji seksualnej w 2019 roku. Wtedy z indywidualnych wyborów seksualnych wygenerowano opowieść o „groźnej ideologii LGBT”. Teraz z kwestii, czy jeść mięso i nabiał, czy nie (która także należy do sfery indywidualnych decyzji) tworzy się kolejny quasi-kulturowy przekaz.

Żeby zaobserwować ów proces, wystarczy przyjrzeć się wypowiedziom dwóch kobiet: małopolskiej kurator Barbary Nowak i marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Nowak w tweecie, zamieszczonym 19 lutego, napisała: „Nie tylko Trzaskowski realizuje w Polsce agendę C40, a w niej np. dietę planetarną, czyli bez mięsa, bez nabiału. W polskich szkołach na zajęciach dodatkowych trwa kształtowanie dzieci wg założeń agendy C40. Nie ma lex Czarnek, jest indoktrynacja ekoterrorystyczna”.

Zrzut ekranu tweeta Barbary Nowak
Zrzut ekranu

Zwracają tu uwagę dwa określenia: „agenda C40” oraz „indoktrynacja ekoterrorystyczna”. W 2019 roku mieliśmy „pełzające zło homoterroru”, więc łączenie diety bezmięsnej z „ekoterrorystyczną indoktrynacją” nie zaskakuje. Ma budzić negatywne skojarzenia i wzbudzać strach – przecież każdy boi się terrorystów.

Z kolei „agenda” to słowo politycznie wykorzystywane przez ruchy antysystemowe. Sugeruje istnienie jakiegoś potężnego planu, najczęściej niekorzystnego dla zwykłych ludzi i - co ważne – narzucanego z góry przez mainstreamowe elity. Sprawdziłam, w jakim kontekście określenia tego używają użytkownicy polskojęzycznych, antysystemowych kanałów na platformie Telegram. Znalazłam: „trans-agendę”, „gender agendę”, „zachodnią LGBT-agendę”, „agendę globalistyczną” i wiele podobnych. „Agenda C40” wpisuje się w ten ciąg określeń, budzących negatywne skojarzenia.

O co chodzi z Agendą C40?

Co ważne – określenie to jest już używane nie tylko przez kurator Nowak. W poniedziałek 20 lutego na konferencji prasowej przed warszawskim Urzędem Miasta poseł PiS Paweł Lisiecki stwierdził: „Ograniczenia w ramach agendy C40 przypominają te, które mają mieszkańcy Korei Północnej!

Rafał Trzaskowski odżegnuje się od agendy C40, mówi, że manipulacją jest to, że to on próbuje ją wprowadzić. A on Campusie Polska jasno wskazał, chwalił się, że Warszawa będzie pierwszym miastem, które tę agendę w Polsce wprowadzi" – rozwinął swoją wizję poseł. Po czym zapowiedział kontrolę poselską w warszawskim ratuszu.

Wypowiedź Lisickiego zawierała nieprawdę. Rafał Trzaskowski na Campusie mówił o dążeniu Warszawy do neutralności klimatycznej w 2050 roku (czyli za 27 lat!) i wspomniał, że razem ze stowarzyszeniem C40 ma plan, jak to zrobić. Nie mówił o Agendzie C40. Dlaczego to istotna różnica? Ponieważ

wbrew temu, co usiłuje nam wmówić prawica, Agenda C40 to zupełnie inny dokument niż ten o ograniczeniach konsumpcyjnych.

Został przyjęty przez stowarzyszenie C40 Cities w lipcu 2020 roku, w czasie pandemii koronawirusa. O mięsie nie ma w nim ani słowa. Za to sporo uwagi poświęcono nierównościom społecznym w dużych miastach i zapewnieniu osobom uboższym dostępu do tych samych zasobów (np. czystego powietrza, wody i jedzenia), z których korzystają bogaci.

Witek: to walka między cywilizacjami

Z kolei marszałek Sejmu Elżbieta Witek w niedzielnym wystąpieniu dokonała czegoś wyjątkowego: sprawę jedzenia mięsa i nabiału przedstawiła jako… starcie cywilizacyjne. Podczas spotkania z mieszkańcami w Elblągu najpierw zarysowała problem:

„Dowiadujemy się, że - i to nie jest żart - oni naprawdę chcą to zrobić: zakaz jedzenia mięsa, zakaz jedzenia nabiału, osiem sztuk odzieży w ciągu roku, zakaz używania samochodów spalinowych, najchętniej w ogóle nie mieć samochodu (...). To są hasła, które naprawdę musimy brać bardzo poważnie, bo to mówią prominentni politycy, szczególnie Platformy Obywatelskiej, a prezydent Warszawy powiedział, że jeśli PO wygra, to to zrobią jeszcze szybciej". Zarysowała też wizję totalnego upadku rolnictwa i gospodarki. A potem zdefiniowała wymiar nadchodzącego starcia:

„Przed nami kolejna walka, potężna walka między cywilizacjami: między cywilizacją, jaką znamy, opartą na chrześcijaństwie, na korzeniach chrześcijańskich, na prawie rzymskim, na kulturze greckiej, a cywilizacją zniewolenia człowieka, odebrania mu prawa do wolności i prawa do wyboru”.

Pisowskie starcia cywilizacyjne

PiS lubi starcia cywilizacyjne – lęk u odbiorców od razu wzrasta, gdy mowa o czymś tak fundamentalnym.

W kampanii 2019 prezes PiS Jarosław Kaczyński wykorzystywał ów motyw wielokrotnie. Choćby na konwencji w Częstochowie w październiku 2019 mówił: „Proces, który trwa na Zachód od naszych granic, proces niszczenia fundamentów tego wszystkiego, co tworzyło przez wiele wieków cywilizację chrześcijańską. (…) Nawet ktoś, kto nie jest wierzący, ale nie jest osobistym wrogiem Pana Boga, bo mamy takich w Polsce, musi zdawać sobie sprawę, że uderzenie w te fundamenty, które stanowią podstawę tej cywilizacji i podstawę polskości, będzie uderzeniem szczególnie groźnym i niszczącym całą naszą tkankę społeczną, to wszystko, co zapewnia trwanie Polski”.

Wówczas fundamentem cywilizacji miała być tradycyjna rodzina. Wraz z upływem czasu fundamenty w prawicowych wizjach stają się jednak coraz mniej wysublimowane.

Dziś u prawicy podstawą chrześcijańskiej cywilizacji stało się… mięso.

Marszałek Witek w potencjalnych ograniczeniach spożywania produktów pochodzenia zwierzęcego zobaczyła zniewolenie człowieka. Co ciekawe, zapomniała przy tym, że do podobnych ograniczeń od lat nawołuje Kościół katolicki – nazywa je postami. Najważniejszy z nich, będący przygotowaniem do Świąt Wielkanocnych - Wielki Post, zaczyna się za chwilę, bo w tę środę.

TVP jako główny przekaźnik manipulacji

O tym, jak straszny plan konsumpcyjny przygotowała dla Polaków opozycja, od 14 lutego przekonuje TVP. Tylko na twitterowym koncie TVP Info od 14 do 20 lutego opublikowano 22 tweety na ten temat. Można w nich przeczytać następujące frazy:

  • „Robaki zamiast mięsa?”,
  • „PSL będzie bronić prawa do rosołu z kury i kotleta schabowego”,
  • „C40 i żywność na kartki. Rafał Trzaskowski: Jak będziemy rządzić, to będzie szybciej”,
  • „Kancelaria Prezydenta o C40: Rozwiązania z Korei Północnej",
  • „Zakaz spożywania mięsa i nabiału? Co Warszawiacy (pis. oryg., z błędem ort. – przyp. aut.) sądzą o nowych pomysłach na »ulepszanie świata«?”.
Zrzuty ekranu tweetów TVP Info
Zrzuty ekranu

Komuna i Korea Północna

Na stronie TVP Info wchodzących witała tak zwana belka (wyróżniony pasek na górze strony) z napisem „RAPORT. C40: Koniec mięsa i samochodów”. Po kliknięciu w nią zainteresowani uzyskiwali dostęp do 15 materiałów Telewizji Polskiej, z których jedenaście zilustrowano zdjęciem Rafała Trzaskowskiego. Do tego dopasowane do prawicowej narracji tytuły, na przykład:

  • „Kaleta: Kartki żywnościowe w stolicy. Co na to Trzaskowski?”,
  • „Mięso, ubrania i auta dla nielicznych. Warszawa w planach C40 i Trzaskowskiego”,
  • „»Korea Północna Plus« Trzaskowski ujawnił program PO?”,
  • „»Objawia się nam wielkie szaleństwo«. Jarosław Kaczyński o wizjach C40”,
  • „Kartki na mięso. Dziennikarz pisze, jak wdrażane będą pomysły C40”.

Jak widać, w prawicowej dezinformacji sprytnie łączone są różne lęki, które mogą funkcjonować wśród Polaków. U jednych lęk wzbudzi wspomnienie komunistycznych kartek na mięso, u innych – skojarzenie z Koreą Północną. Kolejni przestraszą się, że nie będą mogli zjeść w niedzielę tradycyjnego rosołu. A wszystko to w oparciu o zmanipulowane dane i nieprawdziwe tezy. Rafał Trzaskowski od 14 lutego wielokrotnie dementował te przekazy, ale jego dementi nie ma nawet ułamka zasięgu, jaki tematowi nadają prawicowi politycy i usłużne im media.

Konfederacja razem z PiS-em

Nie tylko Zjednoczona Prawica postanowiła użyć raportu C40 Cities, by budować się politycznie na fałszywym przekazie. Zrobiła to także Konfederacja. Jeden z jej liderów, Sławomir Mentzen, już 15 lutego zamieścił na Facebooku długi wpis, w pełni zbieżny z przekazem Zjednoczonej Prawicy.

„Chciałbym zobaczyć miny mieszkańców Wilanowa, gdy usłyszą, że mają mieć prawo kupna trzech sztuk nowych ubrań rocznie, a samolotem polecą raz na trzy lata. Pod tym podpisują się poważni ludzie. Do tej organizacji należą największe miasta na świecie. Takich ograniczeń nie da się wprowadzić dobrowolnie, ktoś tu planuje złapać nas bardzo mocno za mordę” – napisał. – „Oni nam tę komunę rzeczywiście szykują. Przy czym tu będzie gorzej niż za komuny”.

Post zakończył jednoznaczną deklaracją: „Jeżeli walka z globalnym ociepleniem ma oznaczać zakaz mięsa i nabiału, brak prywatnych samochodów, 3 sztuki nowych ubrań na rok i jeden lot samolotem na 3 lata, to ja już w ciemno wybieram temperaturę wyższą o dwa stopnie.” Wpis został udostępniony na FB trzy tysiące razy.

Zrzut ekranu posta Sławomira Mentzena na Facebooku
Zrzut ekranu

Bardzo aktywni w rozpowszechnianiu tej narracji byli także politycy Solidarnej Polski. Zaczęli już 14 lutego i kontynuowali przekaz przez cały tydzień. Z danych monitoringu sieci wynika, że największą popularność zdobyły filmiki europosła Patryka Jakiego na Tik-Toku, w których przekonywał on, że opozycja ma dla Polaków program specjalny, który określił jako „#RobakiPlus”. Sześć filmików na ten sam temat zamieścił na TikToku Dariusz Matecki, działacz SP ze Szczecina.

Być może w najbliższych dniach sprawa raportu C40 Cities nieco przycichnie. Uwagę opinii publicznej przykuwać będzie najpierw wizyta prezydenta USA Joe Bidena, a potem rocznica wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Ale PiS i Konfederacja do tematu mięsa zapewne wrócą. Czy będą próbować na tyle przestraszyć Polaków swoją wizją, by uczynić z niej jedną z osi tematycznych tegorocznej kampanii wyborczej? To może wydawać się absurdalne. Ale cóż – witamy w Polsce.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze