0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Prawica zwarła szeregi, tym razem przeciwko owadom. A dokładniej przeciwko unijnej regulacji, która od stycznia 2023 roku dopuszcza dodawanie do żywności proszku ze zmielonych świerszczy.

Decyzja stanowi pozytywną odpowiedź na złożony jeszcze w 2019 roku wniosek wietnamskiej firmy Cricket One. W pierwszych dniach stycznia tego roku Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności orzekł, że „częściowo odtłuszczony proszek z Acheta domesticus jest bezpieczny w proponowanych warunkach stosowania i przy proponowanych poziomach stosowania". Pod łacińską nazwą kryje się świerszcz domowy.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Gdzie trafi mączka ze świerszcza

Decyzję poprzedziły – to warto podkreślić – cztery lata badań. Nową żywność w Unii dopuszcza Komisja Europejska po uprzedniej zgodzie Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). 3 stycznia 2023 roku Komisja Europejska wydała rozporządzenie zezwalające na wprowadzanie na rynek częściowo odtłuszczonego proszku ze świerszczy jako nowej żywności i zmieniające rozporządzenie wykonawcze (UE) 2017/2470.

Od 24 stycznia firma Cricket One może dodawać produkowany z owadów proszek do produktów suszonych i mrożonych (czyli nie znajdziemy go w produktach świeżych).

Będzie mogła dodawać go do (lista jest dość długa): produkcji pizzy, produktów na bazie makaronów, orzechów i nasion oleistych, przekąsek i sosów, przetworów mięsnych i zup, chleba i bułek wieloziarnistych, krakersów i paluszków chlebowych, batonów zbożowych, suchych mieszanek do wypieków, ciastek, przetworów ziemniaczanych, dań na bazie roślin strączkowych i warzywnych, serwatki w proszku, przekąsek na bazie mąki kukurydzianej, napojów piwnopodobnych i wyrobów czekoladowych.

Czy to prawda?

Czy Unia Europejska zmusza nas do jedzenia owadów?

Sprawdziliśmy

Nie, nikt nas do niczego nie zmusza. Prawo dodawania do niektórych produktów proszku ze świerszcza domowego uzyskała jedna firma. Musi o tym informować w podanym na opakowaniu składzie. Wraz z ostrzeżeniem o alergenach.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Firma Cricket One jest wietnamskim startupem z prowincji Binh Phuoc, trzy godziny na północ od Sajgonu, gdzie ma sieć farm produkujących proszek ze świerszczy. Według danych sprzed dwóch lat przetwarza 100 mln świerszczy miesięcznie.

Wnętrze farmy świerszczy. Materiał reklamowy firmy Cricket One

Informacja o składzie i ostrzeżenie o alergenach

Zezwolenie dotyczy całej Unii Europejskiej, a więc takie produkty z dodatkiem proszku z owadów firma Cricket One będzie mogła sprzedawać także w Polsce.

Ale – uwaga – dodatek odtłuszczonego proszku ze świerszcza będzie musiał być podany w składzie produktu. Nie jest więc tak, że ktoś nas, konsumentów, zamierza karmić owadami po kryjomu.

Na opakowaniu musi się też znaleźć informacja, że składnik ten może wywołać reakcję alergiczną u osób uczulonych na skorupiaki, mięczaki oraz roztocze kurzu domowego. I musi się znaleźć „w pobliżu listy składników”.

Ostrzeżenie o alergenach musi również być widoczne dla konsumenta w przypadku, gdy sprzedawany jest produkt bez opakowania (na przykład na wagę).

Przeczytaj także:

Owady jako żywność w Europie są już od kilku lat

Nie wiadomo, dlaczego styczniowe rozporządzenie wywołało poruszenie w internecie. Owady jako żywność nie są wcale w Europie nowością.

Już wcześniej, bo w 2022 roku wydano stosowne decyzje dotyczące świerszcza domowego (ale jako produktu żywnościowego, nie dodatku).

Od 2021 roku można sprzedawać także larwy mącznika młynarka i owady szarańczy wędrownej. W styczniu tego roku wydano także zezwolenie na sprzedaż larw pleśniakowca lśniącego (w postaci mrożonej, pasty, suszonej i sproszkowanej).

Można je sprzedawać w postaci mrożonej, suszonej lub sproszkowanej, ale nie jako dodatek do innych produktów. Dodawać można tylko proszek ze świerszczy.

Rozporządzenie Komisji Europejskiej określa maksymalne ilości proszku z owadów w 100 g każdego z produktów. Najwięcej można będzie dodać go do przekąsek (np. chipsów) i substytutów mięsa – 5 gramów. Jednym słowem proszek ze świerszczy będzie mógł stanowić maksymalnie 5 procent masy produktu.

Robi to ćwierć ludzkości

Czy to bezpieczne? Cóż, Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności badał to przez cztery lata od złożenia wniosku przez Cricket One w 2019 roku. Orzekł, że nie ma podstaw, by twierdzić, że dodatek mączki ze świerszczy mógł komuś zaszkodzić (z oczywistym wyjątkiem alergików wrażliwych na skorupiaki, stąd ostrzeżenia).

Skąd w ogóle pomysł na dodawanie mąki z owadów do żywności? Owady są pożywne, mają wysoką zawartość białka. Mają tę zaletę, że szybko się rozmnażają. Ich hodowla jest łatwiejsza i tańsza niż hodowla zwierząt. Jest też znacznie bardziej przyjazna dla środowiska.

Ślad węglowy białka z owadów jest o 75 proc. mniejszy niż na przykład hodowlanego drobiu. Badania FAO dowodzą zaś, że do produkcji tej samej ilości białka z owadów potrzeba sześć razy mniej paszy niż białka ze zwierząt hodowanych na mięso.

Owady są zresztą jadane w wielu krajach na świecie. Szacuje się, że regularnie jada je około dwóch miliardów ludzi. Jadalnych jest ponad dwa tysiące gatunków tych zwierząt.

Czy to z powodu wojny? Nie, żywności w Unii nie brakuje

Wbrew niektórym komentarzom, dopuszczenie produktów z owadów nie ma związku z agresją Rosji i toczącą się wojną w Ukrainie. To prawda, Ukraina była przed jej wybuchem znaczącym eksporterem zbóż i olejów. Eksport ten znacząco spadł, ale nas to nie powinno dotknąć bezpośrednio. Unia Europejska jest w zasadzie samowystarczalna żywnościowo.

Unia jest eksporterem pszenicy i jęczmienia, jest samowystarczalna, jeśli chodzi o kukurydzę, cukier oraz większość owoców, warzyw i produktów pochodzenia zwierzęcego (zarówno mleczarskich jak i mięsnych). Pośrednio jednak wojna w Ukrainie nas dotyka, wzrosły bowiem ceny zbóż na globalnych rynkach i ceny nawozów sztucznych.

Unia eksperymentuje raczej, czy Europejczycy będą chcieli jadać produkty z dodatkiem owadów. Skoro jada je co czwarty mieszkaniec planety, może przyjmą się w Europie (z korzyścią dla środowiska).

Najchętniej owady zjedzą Francuzi. Największą rezerwę mają Włosi i Polacy

Czy przekonamy się do tego składnika na naszych stołach? Zgodnie z badaniem Europejskiej Agencji Konsumentów (skupia 45 europejskich organizacji konsumenckich z 32 krajów) z 2020 roku jedynie co dziesiąty mieszkaniec Unii był skłonny zamienić mięso na owady.

Z innego badania, przeprowadzonego przez YouGov rok później, wynikało, że najchętniej zrobiliby to Francuzi – bo aż co czwarty. Niewiele mniej było takich odpowiedzi w Danii (24 proc.) i w Niemczech (22 procent).

Najmniej chętni do wprowadzenia takiej nowości do menu byli Włosi (17 proc.) i zaraz za nimi Polacy. W swojej diecie owady jako regularną pozycję rozważało 18 proc. mieszkańców naszego kraju.

Mają dwa razy więcej białka niż wołowina

Trochę szkoda. Jak wyjaśnia Peter Alexander na łamach „The Conversation”, owady zawierają (w zależności od stadium rozwojowego i gatunku) od 40 do ponad 60 procent białka. Dorosłe owady świerszczy wietnamska firma Cricket One wybrała nie bez powodu – zawierają go aż 65 procent. Jest to białko zwierzęce, więc tak samo wartościowe, jak wołowe czy drobiowe.

Tyle że jest go ponad dwukrotnie więcej niż w piersi z kurczaka (w której białka jest około 30 procent), czy chudej wołowinie (zawiera około 23 procent). I znacznie więcej niż na przykład w jajkach (13 procent) czy tofu (8 procent).

Ziemniaki też były kiedyś tylko paszą dla zwierząt

Alexander przypomina też, że żywieniowe zwyczaje się zmieniają. Pomidory przez niemal dwa stulecia uważano za trujące. Homary, dziś rarytas, były ongiś tak powszechne, że używano je jako nawozu, przynęty na ryby i karmiono nimi więźniów. Podobnie było z ostrygami, które długo były pożywieniem najuboższych.

Nie trzeba daleko szukać. Nawet ziemniaki nie są przecież w naszej diecie od zbyt dawna. Długo karmiono nimi tylko zwierzęta (i armie). Rozpowszechniły się w Europie na dobre dopiero w XVIII wieku, gdy okazało się, że przynoszą trzy razy więcej kalorii z hektara, niż zboża.

[Podobno Ludwik XVI, by przełamać niechęć chłopów do ziemniaków, nakazał dozorowanie upraw przez wojsko. Okoliczni chłopi uznawali, że musi być to niezwykle cenna roślina, więc je podkradali. Przyspieszyło to rozprzestrzenianie się upraw ziemniaków we Francji.]

Może kiedyś nie będą już nas dziwić placki z mączki ze świerszczy, tak jak nie dziwią dziś ziemniaczane?

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Michał Rolecki
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze