Rząd popełnił potężny błąd, otwierając w piątek 22 stycznia zapisy na szczepienia dla wszystkich 70-latków, które zaczną się już w poniedziałek. Rozbudził ogromne oczekiwania, którym nie mógł sprostać. Zafundował starszym ludziom sytuację, jak z czasów PRL, narażając ich przy okazji na zarażenie SARS-CoV-2. A dodatkowo jeszcze źle im doradzał i zmieniał reguły rejestracji.
Rząd musiał to przecież policzyć
Według skorygowanego (po ograniczeniu dostaw Pfizera) harmonogramu szczepień do końca I kwartału (a dokładniej do 4 kwietnia 2021) dawek, jakie Polska dostanie wystarczy na 3,1 mln pierwszych szczepień.
Decydując się na ogłoszenie naboru dla 70-latków rząd wiedział, że liczby są nieubłagane. Wystarczyło odjąć od dostępnych 3,1 mln (pierwszych) szczepionek liczbę osób, które już zapisały się na szczepienie. Minister Michał Dworczyk przedstawiał zresztą takie wyliczenia 22 stycznia rano na efektownej infografice:
- 750 tys. zarejestrowanych osób w wieku 80 plus;
- 100 tys. na szczepienie osób w DPS-ach i innych ośrodkach opieki społecznej;
- 1,055 tys. (ponad milion) wykorzysta grupa „o”, czyli służba zdrowia z przyległościami.
Zostaje więc około 1,2 mln szczepionek dla grupy 70-79 lat i to przy założeniu, że nie spłyną kolejne rejestracje osób 80 plus.
Według szacunków GUS (tzw. piramidy ludności) w 2021 mamy 3,16 mln osób w wieku 70-79. Już na starcie wiadomo było więc, że 1,9 mln osób z tej grupy szczepionki w I kwartale nie dostanie.
22 stycznia o 09:30 rano minister Dworczyk mówił, że mamy 2,95 mln „zapisanych terminów bądź też zaszczepionych osób”. Zapewne tego samego dnia większość z pozostałych 150 tys. miejsc została zajęta.
22 stycznia rano zdołało zarejestrować się 1,05 mln osób w wieku 70-79 lat.
Na samym początku pierwszego dnia rejestracji zostało jedynie 150 tys. miejsc dla pozostałych 2,1 mln uprawnionych, jedno miejsce na 14 osób.
A pamiętajmy, że rejestracja wciąż była otwarta dla osób 80 plus.
Dodajmy, że rząd podaje, że osób w wieku 70-79 lat jest 2,7 mln. Tymczasem jest ich więcej, co jeszcze zwiększa skalę rozczarowania.
Zobacz wyliczenia z tzw. piramidy wieku GUS
Ile dokładnie jest osób 70 plus?
Poprzednio pisaliśmy, że ok. 2,7 mln, tej liczby użył też 22 stycznia minister Dworczyk. Najprawdopodobniej kryje się w tym jednak błąd, bo kwalifikowani do szczepień są rocznikami, tzn. za siedemdziesięciolatka uważany jest człowiek urodzony w 1951 roku, choć większość z nich nie ukończyła jeszcze 70 lat. A to znacznie liczniejszy rocznik niż 1941, który został zakwalifikowany w całości jako osiemdziesięciolatkowie.
Populację poszczególnych roczników możemy znaleźć w gusowskiej strukturze ludności przedstawianej w formie piramidy na stronie Urzędu. Nie są to idealne dane – GUS podaje, że szacunki powstają na podstawie spisu powszechnego z 2011 roku. To jednak najlepsza informacja, jaką dysponujemy na temat struktury populacji według wieku.
Z tego szacunku wynika, że w 2020 roku osób z roczników 1942-1951 było 3 mln 220 tys., a w 2021 – 3 mln 116 tys.
Skąd więc liczba 2,7 miliona? Jeśli w danych z 2020 roku zsumujemy roczniki 1940-1949, to otrzymamy liczbę 2 mln 687 tys. osób. W zaokrągleniu – 2,7 miliona. Są tutaj jednak dwa roczniki, które brały udział w poprzedniej fazie rejestracji – 1940 i 1941, nie ma natomiast dwóch z obecnej – 1950 i 1951. Jeśli rzeczywiście stąd rząd wziął dane, które powszechnie podaje, to jest to absurdalna pomyłka i skandal, że strategia szczepień powstaje na tej podstawie.
Oczywiście nawet w wypadku, gdyby było to 2,7 mln, szczepionek nie starczyłoby dla wszystkich. Obecnie jednak sytuacja jest jeszcze gorsza.
Ponad połowa 70 plus bez szans na szczepionkę przed kwietniem
Szczepionka w I kwartale 2021 jest dostępna dla jedynie 37,1 proc. osób z grupy powyżej 70. roku życia, i to przy założeniu, że grupa 80 plus nie będzie się już zapisywać.
Tymczasem wg sondażu United Surveys dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM z 11 stycznia szczepić się chce 70 proc. Polaków. Według sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej” z 14 stycznia – 61 proc. Trend jest wzrostowy, bo w sondażach z listopada i grudnia mieliśmy wyniki często poniżej 50 proc.
Nie mamy niestety badania z podziałem na grupy wiekowe. Załóżmy, że dalej mamy trend wzrostowy, a najstarsi jako najbardziej narażeni, są bardziej skłonni do zaszczepienia się. Jeśli przyjmiemy, że wśród grupy 70 plus chętnych jest 80 proc. osób, to w I kwartale pierwszej dawki nie starczy nawet dla połowy chętnych (47 proc.).
Nawet gdyby chętnych było tylko 60 proc. szczepionki starczyłoby dla 63 proc. z nich. Na lodzie wciąż zostaje ponad 700 tys. seniorek i seniorów.
Już 6 stycznia alarmowaliśmy, że dla 70-latków zabraknie szczepionki i szacowaliśmy – przy nieco innych danych (np. rząd podawał, że „medyków” jest milion, okazało się, że 1,3 mln) – że gdyby szczepienia prowadzić rocznik po roczniku (od osób ponad 100 lat, których jest 3,4 tys., potem osoby w wieku 99, 98 itd.), to szczepionki w I kwartale starczyłoby dla 74-latków, ale już nie dla młodszych.
Dziś okazuje się, że to była dobra podpowiedź dla rządu – ogłosić zapisy na przykład dla 75 plus, a gdyby zostały pojedyncze miejsca zaprosić kolejny rocznik.
Niejasności zapisów, czyli dodatkowe zamieszanie
Skazując 70-latków na wyścig o szczepionki rząd nie dał im jasnych reguł gry.
We wszystkich informatorach powtarzano, że zarejestrować można się na trzy sposoby:
- dzwoniąc na bezpłatną i całodobową infolinię 989;
- elektronicznie poprzez e-Rejestrację dostępną na pacjent.gov.pl;
- osobiście, w lokalnej przychodni.
Do rejestracji elektronicznej potrzebny jest elektroniczny Profil Zaufany, który trzeba uprzednio założyć.
Do zapisu telefonicznego konieczny był numer PESEL. Powtarzała się informacja, że wiadomość o miejscu i terminie szczepienia przyjdzie sms-em. Jeden z autorów tego tekstu był świadkiem odesłania z kwitkiem starszej pani, która nie miała numeru komórkowego.
„Numer telefonu komórkowego nie jest wymagany, ale jeśli go podasz, otrzymasz SMS z potwierdzeniem umówienia wizyty na szczepienie” – 21 stycznia poinformowała rządowa strona.
Według jednej z rejestratorek, z którą rozmawiało OKO.press, można też podać numer telefonu stacjonarnego, potwierdzenie przyjdzie wtedy w postaci wiadomości głosowej. Nie udało nam się jednak potwierdzić tej zmiany reguł gry, która byłaby bardzo korzystna dla seniorów.
Teoretycznie zapisy wystartowały o 06:00 rano, ale wielu osobom udało się zarejestrować elektronicznie tuż po północy. To kolejny znak, że w tym wyścigu wygrywały osoby biegłe cyfrowo lub takie, którym pomogły dzieci czy wnuki.
SMS na ostatnią chwilę
W ostatniej chwili rząd zaproponował też rejestrację przez SMS. Żeby jej dokonać, trzeba wysłać wiadomość o treści „SzczepimySie” na numer 664 908 556. W odpowiedzi osoba zgłaszająca się ma otrzymać SMS z prośbą o numer PESEL, a w następnych krokach także o kod pocztowy.
W TOK FM dr Maciej Kawecki, prezes Instytutu Polska Przyszłości im. Stanisława Lema, ostrzegał przed taką formą rejestracji:
„Rozumiem rząd, że robi wszystko, by zarejestrować jak najwięcej seniorów na szczepienia. Natomiast przeanalizowałem całą tę procedurę i ona jest naprawdę niebezpieczna”.
Według eksperta jest to forma, którą bardzo łatwo będą mogli wykorzystać oszuści, którzy chcą wyłudzić dane od osób starszych. W grupie 70 plus biegłość w narzędziach elektronicznych często jest niska, dlatego może pojawić się problem z odróżnieniem rządowej prośby o numer PESEL od wiadomości od oszusta.
Kolejki w przychodniach, gdy miejsc już nie ma. Za to wirus sobie hasa
Dla wielu starszych osób wizyta w przychodni jest naturalnym sposobem zapisu, bo jest to miejsce „oswojone”, gdzie mają swojego lekarza rodzinnego, które kojarzy im się z pomocą. Dlatego od 5-6 rano w wielu miejscach ustawały się kolejki. W niektórych przychodniach seniorzy zapisywali się już przed 22 stycznia „na kartce” i zostali dopisani przez personel. Sytuacja zachęcała do „kombinowania”, tak jak w czasach PRL.
To wszystko sprawiło, że setkom tysięcy starszych ludzi rząd zafundował nerwy, frustrację i rozczarowanie, a w dodatku naraził ich na zakażenie COVID-19, bo w chaotycznej sytuacji walki o miejsce, trudniej było przestrzegać epidemicznych zasad.
„Jest spore zamieszanie i to nie sprzyja organizacji szczepień” – oceniał zapisy epidemiolog, dr Paweł Grzesiowski w TVN24. W tej samej stacji prof. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk, wirusolożka z Uniwersytetu Gdańskiego, mówiła ostro o tworzących się kolejkach pod przychodniami: „takie sceny są niedopuszczalne”.
W życiu społecznym, np. w nowoczesnej edukacji, dąży się do eliminowania sytuacji ostrej rywalizacji, aby nie stymulować tzw. „wyścigu szczurów” ze względu na koszty psychologiczne, jakie płacą jego uczestnicy.
Zafundowanie starszym paniom i panom wyścigu szczurów o własne zdrowie czy nawet życie jest karygodnym wyrazem braku wyobraźni rządzących.
Miejsca znikają w oczach, a Dworczyk doradza złą strategię
Szybko kończące się miejsca to problem nie tylko Warszawy. W dwustutysięcznym Sosnowcu o 12:00 nie było już żadnych wolnych miejsc na szczepienie w I kwartale.
Minister Dworczyk doradzał w południe 22 stycznia, żeby nie stać w kolejkach przed przychodniami i by skorzystać z rejestracji przez internet lub infolinię, jednocześnie podawał szybko rosnącą liczbę osób już zapisanych.
Rzecz w tym, że gdy Dworczyk udzielał seniorom tej porady, nie miała ona sensu, bo przebicie się przez infolinię było niemal niemożliwe. Sam minister informował, że w szczytowym momencie następowało 300 tys. prób połączeń na minutę.
Jedna z katowiczanek chciała zapisać swoją mamę telefonicznie. „Ale miła pani powiedziała mi, że nie może tego zrobić. Ma pod drzwiami tłum 50 osób, które czekają od świtu” – powiedziała lokalnej „Gazecie Wyborczej”.
„Od godziny 06:00 dzwoniłam na infolinię. Ta infolinia jest fikcją literacką. Po dwóch sekundach się rozłącza i jest komunikat: połącz się z biurem obsługi klienta. Jakim, do licha? Jaki numer?” – mówiła jedna z próbujących się zapisać seniorek Wirtualnej Polsce.
Strategia „przez przychodnię” wbrew radom Dworczyka dawała jednak jakieś minimalne szanse, bo przychodnie – nawet jeśli same nie miały miejsc – wskazywały czasem inne konkretne punkty, gdzie miejsca jeszcze były, albo zapisywały przynajmniej do systemu, który telefonicznie był nieosiągalny.
Marna pociecha II kwartału
Rano 23 stycznia jeden z autorów tekstu zadzwonił na infolinię 989 i zapytał, jak mają z żoną postąpić mając jednych rodziców w Olsztynie a drugich w Tarnowie. Starsi państwo zaproponowali, że mogą przyjechać do Warszawy na szczepienie, żeby rodzina pomogła im dotrzeć dotarciu na szczepienie? Uprzejmy młody człowiek poinformował, że w Warszawie nie ma już ani jednego wolnego miejsca.
Na pytanie, czy w takim razie można zarejestrować ich w miejscu zamieszkania, konsultant wyjaśnił, że niestety, w Tarnowie i Olsztynie również nie ma już miejsc.
„Możecie państwo zapisać rodziców na listę oczekujących” – usłyszeliśmy. Przy wyczerpanych miejscach na I kwartał oznacza to, że zapis będzie możliwy dopiero na II kwartał, czyli od kwietnia.
Jak tłumaczył Michał Dworczyk, w przypadku, gdy podany zostanie pesel, kod pocztowy i numer telefonu komórkowego, taki senior ma gwarancję, że gdy pojawi się kolejna dostawa szczepionki, a w konsekwencji wolne terminy w okolicy jego zamieszkania, „to konsultant zadzwoni i zaproponuje termin szczepienia”.
Duda proponuję prokuratorom porzucenie pracy. Dworczyk emertyom stanie bez potrzeby w kolejce. Min finansów wydawanie pieniędzy, zamiast oszczędzania. Min edukacji trudniejsze matury, gdy nauczania przestaje istnieć itd itp. Co by tu jeszcze spieprzyć?
Propagandą nie da się rozwiązywać problemów, pisowcy.
Absolwent podstawowego kursu zarządzania projektami wie, że wydajność prac (tempo prac) w sekwencji zadań projektowych wyznaczona jest przez tzw. wąskie gardło – czyli to zadanie, które ma najmniejszą wydajność (trwa najdłużej). Wie to również każdy zdrowo myślący praktyk.
Jeżeli z góry było wiadomo, że na początku roku dostawy szczepionek będą liczyły 360 tys. dawek na tydzień, to dla osób myślących oczywiste było, że bez względu na to, ile punktów szczepień się zorganizuje (miało ich być 8 tys., udało się zorganizować 6 tys.) i jaka będzie tygodniowa wydajność tych punktów (miała być min. 180 szczepień), nie da się zaszczepić tygodniowo więcej niż 360 tys. pacjentów. Jeżeli połowa dostawy jest odkładana na powtórzenie szczepień, to liczba ta spada do połowy (180 tys.). Więc propagowanie tzw. Narodowego Programu Szczepień i mówienie o milionie zaszczepionych co tydzień było idiotyzmem. Ale zwrócili na to uwagę dopiero dziennikarze, którzy podzielili liczbę szczepionek przez liczbę punktów i wyszło im średnio po 30 szczepionek na punkt tygodniowo.
Wnioski na temat kwalifikacji autorów Narodowego Programu Szczepień wyciągnijcie sami.
Tak,masz rację ale trzeba być absolwentem a nie karierowiczem.Z resztą medialnie i tak będziemy mistrzem świata.
To w znacznym stopniu absolwenci. Nawet doktorzy, docenci i profesorowie. Uczelni z 500 – nego miejsca w rankingu. Produkty awansu naukowego w ramach działalności komisji kwalifikacyjnej, składającej się z kumpli, kuzynów i politycznych nominatów.
W Zielonej Górze rejestracja dwóch osób, z tym samym kodem pocztowym, przy czym jedna osoba rejestrowana poprzez kontakt telefoniczny druga poprzez SMS. Wyznaczono te same terminy jeśli chodzi o dni ( koniec marca). Przy rejestracji telefonicznej która była wykonana o godzinę szybciej wskazano lokalizacje oddalone od Zielonej Góry o 60, 75 i 43 km. Rejestracja w formie SMS, stosunkowo szybki proces, i co ważne, na miejscu w szpitalu tymczasowym, czyli nie ma konieczności podróżowania po województwie, narażania siebie i innych na zarażenie. Wszystko jeśli chodzi o rejestrację SMS mogłoby wydawać się super. Powstał natomiast problem. Na numer telefonu z którego dokonano rejestracji przyszły dwie rozbieżne ze sobą informacje o terminie. Dzień ten sam natomiast inne godziny. Obawiam się że może dojść do sytuacji kiedy na jeden precyzyjny termin przyjdzie więcej niż jeden pacjent. Narazie jest początek szczepień a już tyle problemów i komplikacji. Strach pomyśleć co będzie za miesiąc dwa kiedy do szczepień będą zgłaszać się kolejne grupy i kiedy przyjdzie czas na przyjęcie drugiej dawki
Śmiec, nie wykształcony, bez doświadczenia, za to pilnie odczytujący myśli betonu partyjnego to najlepszy kandydat do elity władzy. Obawiam się, że przegłosowanie tych 40%, popierających takie kreatury staje się co raz bardziej wątpliwe.
„ W życiu społecznym, np. w nowoczesnej edukacji, dąży się do eliminowania sytuacji ostrej rywalizacji, aby nie stymulować tzw. „wyścigu szczurów” ze względu na koszty psychologiczne, jakie płacą jego uczestnicy.”
Brzmi humorystycznie.
***** ***
Szybko zapomnieliście o Seniorach powyżej 80 lat a jest wśród nich wiele którzy nie mogą się zarejestrować…..w swojej Przychodni…..Tam i w innych mówią, że już do marca nie ma zapisów.
Moja mama 81 lat -termin 9 marzec, mimo rejestracji w przychodni na początku stycznia ,,na listę" , ojciec 79 lat nie dostał się w ogóle. Brak szczepionek .Żaden sposób rejestracji nie zadziałał . Czyli: mama będzie narażona na to ,że tata ją zarazi oczekując na swoją kolej przez cały miesiąc zanim zadziała seria dwóch szczepień.
Wg mnie problem jest na jeszcze innej płaszczyźnie: punkty szczepień mają tzw terminy zewnętrzne (do grafiku centralnego) i wewnętrzne (do wewnętrznego użytku danego punktu szczepień).
Dla seniorów 70+ na zapisy od 22 stycznia zostało 1,2 mln szczepionek. Rano 22 stycznia min. Dworczyk powiedział, że przez net/infolinię zapisało się ok. 150 tys seniorów i zostało jeszcze ok. 150 tys wolnych miejsc.
Z tego wynika, że ok. 900 tys miejsc to terminy wewnętrzne, których nie było widać w grafiku centralnym, dostępnym na infolinii/necie. To były zapisy na zeszyt w przychodniach, robione często przed 22 stycznia.
Tzn, że tylko 300 tys terminów było dostępnych przez net/infolinię, co daje ok 10% dla 3 mln seniorów 70+.
Czy nie można było przez kilka tygodni zebrać telefonicznie/internetowo od seniorów chęć zaszczepienia wraz z PESEL i kodami pocztowymi (kolejność szczepień od najstarszych PESEL-i a nie wg kolejności zgłoszeń)? I centralnie przydzielać seniorów (od najstarszego) najbliższym punktom szczepień, z terminami ustalanymi z np tygodniowym wyprzedzeniem? Aktualnie szczepiony rocznik (miesiąc) powinien być non-stop ogłaszany w mediach, by wszyscy widzieli jak to idzie.