0:00
0:00

0:00

„Przyczyną tego, że jestem sądzony, jest nienawiść i strach jednego człowieka żyjącego w bunkrze. Wynikają one z tego, że przeżyłem, choć na jego rozkaz próbowano mnie zamordować bronią chemiczną" – powiedział w swojej mowie obronnej Aleksiej Nawalny (tłumaczenie całej mowy opublikowała „Gazeta Wyborcza").

Antyputinowski aktywista polityczny został 2 lutego 2021 skazany na 3,5 roku więzienia w kolonii karnej (sędzia zdecydowała, by wyrok 3,5 roku w zawieszeniu wobec Aleksieja Nawalnego, wydany w 2014 roku, zamienić na bezwzględne wykonanie kary). Na poczet kary zaliczono mu 10 miesięcy aresztu domowego, więc odsiedzi 2 lata i 8 miesięcy. Wyrok nie jest prawomocny, obrona już zapowiedziała apelację. Podkreślała, że zarówno zatrzymania, jak i aresztowanie i rozprawa sądowa odbywają się niezgodnie z kodeksem postępowania karnego.

Jak zwrócił uwagę portal gazeta.pl, obserwujący proces dziennikarze informowali, że rządowa telewizja Russia Today podała wyrok do wiadomości kilka minut wcześniej niż zrobił to sam sąd.

Podczas odczytywania wyroku Nawalny palcem na szybie kabiny dla oskarżonych narysował serce swojej żonie Julii.

View post on Twitter

Aleksiej Nawalny to prawnik, publicysta i czołowy rosyjski opozycjonista. Z pasją tropi korupcję w administracji Władimira Putina. 20 sierpnia 2020 roku podczas lotu z Tomska do Moskwy niespodziewanie stracił przytomność. W śpiączce został przewieziony do Berlina. Okazało się, że próbowano go zabić trującym środkiem bojowym z grupy nowiczoków. Zdecydował się na powrót do Rosji. 17 stycznia 2021 roku został aresztowany podczas kontroli paszportowej.

Przeczytaj także:

„Wziąłem udział w wyjaśnieniu swojego własnego otrucia"

Sprawa ciągnie się od 2014 roku, gdy Nawalny został skazany na 3,5 roku łagru w zawieszeniu za rzekomą defraudację funduszy francuskiej firmy Yves Rocher. Oskarżony był również jego brat Oleg Nawalny. Jemu sąd kary nie zawiesił i mężczyzna musiał ją odbyć. Bracia nie przyznawali się do winy. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał wyrok za bezpodstawny.

Zdaniem służb więziennych i prokuratury, Nawalny unikał zgłaszania się na kontrole, czego wymagał od niego warunkowy wyrok. Zarzuty te dotyczą okresu, gdy opozycjonista opuścił niemiecką klinikę. Nawalny podczas procesu zapewniał, że informował służby o tym, że przez nieokreślony czas będzie przechodził rehabilitację i kurację po zatruciu nowiczokiem. Mówił, że służby więzienne znały miejsce jego pobytu.

Podczas wtorkowego procesu Nawalny przekonywał, że jedynym powodem, dla którego stoi przed sądem, jest nienawiść Władimira Putina.

„Wziąłem udział w wyjaśnieniu swojego własnego otrucia. I dowiedliśmy, że to właśnie Putin, wykorzystując Federalną Służbę Bezpieczeństwa, dokonał tej próby zabójstwa. I nie tylko ja miałem być ofiarą. Dziś wielu wie już o tym i wielu się jeszcze dowie" – mówił Nawalny.

"Bo stało się jasne, że by poradzić sobie z oponentem politycznym – który nie ma ani telewizji, ani partii politycznej – trzeba po prostu zabić go bronią chemiczną" - dodał.

Opozycjonista nawiązał tu do nagrania rozmowy z funkcjonariuszem FSB, które opublikował na swoim profilu na Youtube. Przedstawił się w nim jako pomocnik sekretarza dyrektora FSB, generała Nikołaja Patruszewa. Niczego nie podejrzewający agent wyjaśnił w rozmowie z Nawalnym, że próba otrucia się nie powiodła, gdyż zbyt sprawnie zadziałały służby ratunkowe.

Podczas mowy Nawalny nazwał Putina „urzędniczyną, którego przypadkowo posadzili na fotelu prezydenta, który nigdy nie brał udziału w debatach czy wyborach". I że jedyny sposób walki politycznej, jaki Putin zna, to próby mordowania ludzi.

„Najważniejsze w tym procesie nie jest to, czym on się skończy dla mnie – posadzą mnie, czy nie. Najważniejsze jest to, że jego celem jest napełnienie strachem jak największej liczby ludzi. Posadzą jednego, żeby przerazić miliony"

– dodał. I wyraził nadzieję, że ludzie nie odbiorą tego procesu jako sygnału do tego, że mają się nadal bać.

Zatrzymania i protesty

Jak podała PAP, budynek sądowy ochraniały dwa kordony policyjne, a na sąsiednich ulicach ograniczano ruch. Zatrzymywano osoby postronne i dziennikarzy – łącznie ponad 320 osób. Na sali sądowej byli dyplomaci innych państw, co skrytykowała rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa.

Jak pisaliśmy w OKO.press, po zatrzymaniu Nawalnego przez Rosję przetoczyła się fala protestów. Największe manifestacje miały miejsce w Moskwie i Petersburgu, gdzie na ulice wyszło kilkadziesiąt tysięcy osób. Policja zatrzymała ponad 3 tys. osób.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze