0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.plFot. Agnieszka Sadow...

Dziewczyna o brązowej skórze stoi wyprostowana na tle muru granicznego i smutno wpatruje się w obiektyw. Ma na sobie górę od piżamy – granatową, w białe niedźwiedzie, księżyce i śnieżynki, granatowe dresowe spodnie i zielone kalosze, a spod ciemnozielonej chusty nie wymyka się nawet kosmyk włosów. Na lewym nadgarstku ma szpitalną opaskę. Pacjentów w piżamach i z opaskami można spotkać w plenerze w przyszpitalnych ogródkach. Ta dziewczyna jednak nie znajduje się w ogródku. Jest w Puszczy Białowieskiej, po białoruskiej stronie zapory, gdzie została wyrzucona z placówki Straży Granicznej, dokąd trafiła ze szpitala.

Ze szpitala za płot, ale w papierach musi się zgadzać

Dziewczyna ze zdjęcia to H., Somalijka. Długo stała pod granicznym płotem, prosząc o wpuszczenie i o azyl w Polsce. Bezskutecznie. W końcu udało się jej przejść przez granicę, ale w lesie zachorowała i trafiła do szpitala w Hajnówce. Tam lekarze zdiagnozowali u niej zapalenie wyrostka robaczkowego i przewieziono ją do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Okazało się jednak, że operacja nie jest konieczna. Dziewczyna trafiła do placówki Straży Granicznej, a stamtąd prosto – w piżamie i ze szpitalną opaską – za mur. Badanie RTG nadgarstka H. wykazało, że jest pełnoletnia. Wprawdzie w badaniu tolerancja błędu wynosi ok. dwóch lat, więc nie można na jego podstawie stwierdzić ze stuprocentową pewnością, w jakim wieku jest H, ale to nie przeszkodziło służbom przyjąć, że na pewno jest dorosła i wyrzucić ją za płot.

Jak podał w odpowiedzi na pismo radcy prawnego Darii Górniak-Dzioba mjr SG Dariusz Znaczko, p.o. Komendanta Placówki SG w Dubiczach Cerkiewnych,

Somalijka „nie deklarowała chęci złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej na terytorium RP”.

Informacja o tym, że H. nie chce ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce, zaskoczyła aktywistów Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego.

Dziewczyna wielokrotnie zgłaszała taki zamiar.

Zapytali więc ją o to. Dziewczyna napisała na komunikatorze, że mimo że się źle czuła i miała problem ze stawaniem na jedną stopę, została siła wsadzona do samochodu i zawieziona do placówki SG, gdzie spędziła noc. Funkcjonariusze mieli mówić jej, że Białoruś na nią czeka i nie pozwalali korzystać z toalety. Rano została sfotografowana i dostała dokument do podpisu. Odmówiła, a funkcjonariuszka podpisała się za nią.

Tak miało powstać potwierdzenie, że Somalijka nie chce ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce. A skoro był dokument, to funkcjonariusze SG wyrzucili ją za płot,

tak jak to robią w podobnych przypadkach, mimo że pushbacki na Białoruś naruszają wiążące Polskę prawo międzynarodowe.

Przemoc, brutalność, wprowadzanie w błąd

Przypadek H. nie jest odosobniony. Od kilku tygodni rośnie liczba cudzoziemców proszących o azyl w Polsce i wyrzuconych na Białoruś, którzy skarżą się, że funkcjonariusze SG zmuszali ich do podpisywania potwierdzenia, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce. „Zabrano nas na komisariat Straży Granicznej i poprosiliśmy o ochronę i azyl, a dźgnęli mnie we wszystkie palce dłoni. Powiedzieli nam, że będziemy mieszkać w Polsce, a po zakończeniu oficjalnych godzin pracy zabrali telefony komórkowe, stłukli i zmusili do pobrania odcisków palców, a potem przemocą wywieźli na Białoruś” – tak automatyczny translator tłumaczy informację, która aktywiści otrzymali od jednego cudzoziemca.

„Zmusili nas do podpisania dokumentu. Nie wiedzieliśmy, co jest w dokumencie. Po prostu zmusili nas do podpisania i po kilku godzinach deportowali na Białoruś”

– brzmi fragment innej rozmowy.

Joanna Sarnecka na Facebooku opowiedziała o mężczyźnie, który w lesie udzielił jej pełnomocnictwa i chciał ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce: „Chłopak przyjechał na placówkę. Miał czekać na składanie wniosku. Ten urzędowy rytuał ma swoje procedury, uczestniczy tłumacz, osoba kompetentna prowadzi wywiad. Tymczasem SG dała mu do podpisania dokument, że zrzeka się chęci ubiegania się o ochronę w Polsce. Odmówił. W ruch poszły pałki. SG pobiła go po nogach (to jedna z opisanych w „Protokole Stambulskim” zabronionych tortur), a potem zapakowała do samochodu i razem z innymi potraktowanymi w ten sam sposób wywiozła za płot”.

Alternatywą dla przemocy ma być wprowadzanie w błąd

Etiopczycy poskarżyli się, że dostali jakiś dokument do podpisu przy okazji pobierania odcisków palców. Powiedziano im, że dokumenty są z tym związane. Jasno poprosili o ochronę międzynarodową, więc nie spodziewali się, że zostaną wywiezieni na Białoruś, a jednak tak się stało.

Przez granicę przedostały się także dwie osoby z Kamerunu, dziewczyna i chłopak. Dziewczyna została w Polsce i trafiła do ośrodka otwartego. Chłopak został wyrzucony na Białoruś i napisał aktywistom, że

w placówce SG dostał dwa papiery do podpisu po angielsku: jeden, że chce się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, i drugi, że nie chce.

Straszyli, że go zabiją, jeśli nie podpisze papieru, że nie chce azylu w Polsce. W tej sytuacji zdecydował się na podpisanie tego, czego żądali pogranicznicy, mimo że mówił jasno, że chce w Polsce ochrony międzynarodowej i że chce zostać w Polsce. Został wyrzucony i to do wody.

– Do pewnego momentu przyjmowanie w placówkach SG wniosków o ochronę międzynarodową przebiegało bezproblemowo, ale od kilku tygodni coraz częściej docierają do nas informacje o tym, że cudzoziemcy, którzy przy pełnomocnikach deklarowali wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową, w placówce Straży Granicznej w Białowieży podpisali sporządzony po polsku dokument, że nie chcą się w Polsce ubiegać o tę ochronę – mówi Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej i Grupy Granica.

Pojawiły się wątpliwości co do przyczyny takiej zmiany zdania, i to powtarzającej się u różnych osób

– Z opowieści cudzoziemców – a są to osoby z różnych państw, często nieznające się wzajemnie i niemające ze sobą kontaktu – wynika, że scenariusze są trzy.

  • Pierwszy jest taki, że wiedzieli, co podpisują, ale zrobili to pod przymusem, często tez przemocą.
  • Drugi – że nie wiedzieli, co podpisują, bo dokument był po polsku i zostali wprowadzenie w błąd co do jego treści.
  • Trzeci scenariusz: że jeden z tłumaczy języka arabskiego współpracujący z placówką SG uspokaja, że podpisanie dokumentu jest dla nich bezpieczne i dobre – podaje Aleksandra Chrzanowska.

Przeczytaj także:

Straż Graniczna nie może odmówić przyjęcia wniosku o ochronę międzynarodową

Grupa Granica, powołując się na informacje otrzymane od Straży Granicznej, podaje, że od 13 grudnia 2023 roku do 4 czerwca 2024 roku

  • 7317 osób zostało „odstawionych do linii granicy”, czyli wyrzuconych za płot graniczny.

Przy czym z miesiąca na miesiąc liczby są coraz wyższe.

  • Aż 3200 osób pushbackowano od 4 maja do 4 czerwca 2024 (na zdjęciu u góry – mężczyzna prosi o ochronę międzynarodową na granicy w Polsce niedaleko miejscowości Topiło, 29 maja 2024. Fot. Agnieszka Sadowska/Agencja Wyborcza.pl)

Nie wiadomo, ile z nich zostało „nakłonionych” do podpisania, że nie chcą ochrony międzynarodowej w Polsce

– Nie prowadzimy statystyki dotyczącej odmów przez cudzoziemców wnioskowania o ochronę w Polsce – mówi mjr SG Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.

Zdanowicz podaje, że Straż Graniczna przyjmuje stosowne wnioski od osób, które chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową na terytorium Polski. Jest to indywidualna decyzja każdego z cudzoziemców. Nie potwierdza też informacji o nieprawidłowościach przy przyjmowaniu wniosków oraz nakłanianiu cudzoziemców do rezygnacji z ich składania.

– Informacje o procedurach administracyjnych prowadzonych wobec migrantów przekazywane są im również w tłumaczeniach na język im zrozumiały. Wszelkie procedury administracyjne związane z przyjęciem wniosku o ochronę międzynarodową są dokumentowane na piśmie i wprowadzane do odpowiednich baz danych. Wnioski o ochronę międzynarodową, są przyjmowane w obecności tłumacza. W 2024 roku funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału SG przyjęli 1424 wnioski o ochronę międzynarodową, obejmujące 1519 osób – tłumaczy Katarzyna Zdanowicz.

Zniechęcanie do składania wniosków o ochronę międzynarodową trudne jest do udowodnienia

Cudzoziemcy, którzy się o nią ubiegają, są wyrzucani za płot. A jeśli po raz kolejny decydują się na jego przekroczenie, to boją się ponownie składać wnioski. Próbują dostać się od razu do Niemiec albo dalej.

Wiele osób, które wnioskują o ochronę międzynarodową w Polsce, w gruncie rzeczy też chce jechać dalej. Jak podaje Urząd ds. Cudzoziemców, w tym roku w ośrodkach dla cudzoziemców prowadzonych przez Urząd (tzw. otwartych) zostało zakwaterowanych 1,8 tys. osób. Placówki samowolnie opuściło, nie czekając na rozpatrzenie wniosków uchodźczych, prawie 1,1 tys. cudzoziemców.

Takie statystyki nie usprawiedliwiają naruszenia prawa przy przyjmowaniu wniosków o ochronę międzynarodową, do których przyjmowania zobowiązuje Polskę prawo międzynarodowe i prawo krajowe.

Ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanowi, że organ Straży Granicznej właściwy do przyjęcia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej przekazuje wnioskodawcy na piśmie w języku dla niego zrozumiałym informacje m.in. o zasadach i trybie postępowania w sprawie udzielenia ochrony międzynarodowej, przysługujących mu prawach i ciążących na nim obowiązkach i skutkach ich niewykonania oraz o konsekwencjach wyraźnego i dorozumianego wycofania wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej, a także zapewnia pomoc tłumacza przy składaniu wniosku.

;
Regina Skibińska

Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.

Komentarze