Dr Katarzyna De Lazari-Radek jest wykładowczynią na Uniwersytecie Łódzkim. Zajmuje się teorią dobrostanu, bioetyką, prawami zwierząt. Napisała dwie książki wspólnie z prof. Peterem Singerem, najsłynniejszym współczesnym utylitarystycznym filozofem.
Katarzyna De Lazari-Radek mówi OKO.press, że
- konflikty dotyczące wolności wyboru, życia, śmierci i cierpienia są zawsze dotkliwsze i głębsze, bo dotyczą tego, czego najbardziej się boimy;
- decyzję należy zostawić tym, którzy cierpią. Są granice narzucania własnej moralności i własnego światopoglądu;
- różni nas opinia na temat tego, czy embrion albo płód „jest osobą”;
- tych problemów moralnych nie pomoże nam rozwikłać nauka
Miłada Jędrysik: Jedną z najważniejszych kwestii światopoglądowych dzisiejszego świata jest pogląd na aborcję. Dlaczego akurat to tak nas różni?
Katarzyna De Lazari Radek: Różnimy się między sobą i to na co dzień oczywiście w bardzo wielu kwestiach: czy można używać środków antykoncepcyjnych, czy wolno nam zabijać zwierzęta na pokarm, czy są sytuacje, w których wolno nam kłamać? Konfliktów moralnych jest całe mnóstwo. Jednak, gdy dotyczą wolności wyboru, życia, śmierci i cierpienia, stają się dotkliwsze, głębsze, bardziej problematyczne.
Po prostu, dotyczą tego, co dla nas najważniejsze, czego najbardziej się boimy. Konflikt dotyczący zakazu lub pozwolenia na przerywanie ciąży wynika z zupełnie odmiennych światopoglądów, które nie dają się pogodzić na podłożu moralnym. Dlatego tak ważne jest prawo, które da możliwość wyboru, w pewnych określonych ramach, realnie największej grupie osób.
Jedna ze stron widzi w zarodku i płodzie istotę bezwzględnie wartościową, godną życia w każdych warunkach, podczas gdy ta druga przesuwa granicę – życie istoty ludzkiej jest dla niej wartościowe, ale później: gdy już odczuwa, jest świadoma, może żyć samodzielnie.
Oczywiście to uproszczony podział. Do tego dochodzi mnóstwo niuansów. Historia raczej pokazuje, że religie często kogoś wykluczały z grona osób wartościowych. Stąd zabijano niewiernych, palono na stosie kobiety, a jeszcze nie tak dawno na przykład, Kościół katolicki wspierał karę śmierci.
Z czego się wywodzi to przekonanie o absolutnej świętości życia nienarodzonego?
Z tego, że życie dane jest od Boga i oprócz ciała, posiadamy również duszę. To metafizyczne założenie. Nie do sprawdzenia. Ale w zasadzie wszelkie twierdzenia moralne są nie do sprawdzenia. Jako etyczka mam oczywiście nadzieję, że filozofia różni się od religii tym, że ta pierwsza może przedstawić argumenty, powody, dla których myślimy w ten, a nie inny sposób. Ale zdaję sobie sprawę, nazbyt czasem boleśnie, że jeszcze nikt nie wymyślił jednego pewnego źródła uzasadnienia prawd moralnych.
Skąd wiemy, co jest dobre, a co złe? Bo tak rodzice nas wychowali, bo żyjemy w takiej, a nie innej kulturze, bo ksiądz na kazaniu powiedział.
Jak zaczynamy się nad tym zastanawiać, to mam nadzieję, że coś tam nasz rozum też nam podpowiada, choćby zgodnie z zasadą: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.
Jeśli chodzi o nieuleczalne wady płodu, to wydaje się, że większość intuicyjnie rozumie to tak, że przeciwstawia się cierpienie kobiet albo zmuszenie ich do wyboru bardzo trudnej drogi życiowej prawu innej istoty do istnienia. Czy dla etyka to również wystarczające argumenty?
Moralność nie jest systemem danym nam raz na zawsze i odgórnie. Podlega ciągłym zmianom. Osobiście mam nadzieję, że jednak, mimo wszystko, jest kierowana postępem naszego rozumu.
Doszliśmy szczęśliwie do wniosku, że nie wolno torturować istot odczuwających ból, że sprawiedliwy system społeczny nie może deprecjonować ludzi ze względu na rasę, płeć czy orientację seksualną. Być może kiedyś dojdziemy do tego, że nie może również deprecjonować ze względu na gatunek.
Jednak nie można oczekiwać od etyki, że odpowie na wszystkie nasze problemy. Nie można właśnie dlatego, że nie ma, jak sprawdzić jej odpowiedzi. Nawet ci, którzy głęboko wierzą, powinni przecież rozumieć, że religii jest kilka, że ludzie interpretują pisma święte swoich religii w różny sposób. Trzeba wciąż i wciąż myśleć, zastanawiać się, wątpić.
Czasami życie jest tak skomplikowane, że nasze własne, partykularne doświadczenie nie pozwala nam zająć stanowiska moralnego. Internet pełen jest teraz wzruszających relacji matek i kobiet, które poroniły, które urodziły ciężko upośledzone dzieci, które rodziły obumarłe płody, dla nich dzieci. Ich doświadczenie obce jest większości. Jak mogłabym coś radzić albo co gorsza, moralizować?! Tu filozofia nie pomoże. Ja mogę tylko pokornie słuchać i pozostawić decyzję tym, którzy cierpią. Jest granica narzucania swoich poglądów, swojego światopoglądu.
Mnie akurat Pani światopogląd bardzo ciekawi, bo mam wrażenie, że może rozjaśnić obraz wielu osobom, które niekoniecznie wierzą w nieśmiertelną duszę.
Dam trochę przewrotny przykład. Sama jestem hedonistką. Uznaję, że ostateczną wartością jest przyjemność i brak cierpienia.
Z mojego punktu widzenia rodzenie dzieci, które umrą zaraz po urodzeniu w męczarniach jest niemoralne.
Tak to mi wychodzi z rozumowania filozoficznego i myślę, że gdyby takie nieszczęście przydarzyło się mi i mojemu mężowi, zakończylibyśmy ciążę jak najszybciej. Ale czy ja mogłabym rekomendować takie działanie jakieś innej kobiecie? Czy ja mogłabym jej, głęboko wierzącej, że trzeba dziecko ochrzcić i pochować, powiedzieć, że robi źle? Czy ja mogłabym zmusić kogoś do aborcji?
Jeśli nie, to dlaczego ktokolwiek inny miałby zmuszać rodziców do rodzenia i patrzenia na śmierć czy wielkie cierpienie swojego dziecka? Po prostu należy przyznać, że czasem jesteśmy bezsilni, nie wiemy, co jest lepsze, a co gorsze.
Mimo wszystko, jak uzasadnić usunięcie ciąży w przypadku gwałtu? Przecież to będą prawdopodobnie zdrowe dzieci, niczemu nie winne? Albo dzieci z Zespołem Downa, których część nie ma wad współistniejących i może żyć długo i szczęśliwie? Czyli w zasadzie – jak uzasadnić na gruncie filozoficznym i etycznym każde przerwanie ciąży, bez dodatkowych okoliczności?
W zasadzie tym pytaniem dochodzimy do sedna problemu. Proszę się nie gniewać, ale nie potrafię udzielić prostej odpowiedzi. Niektórzy odwołują się do praw. Jestem takiego rodzaju filozofem, który nie lubi tego robić. Moim zdaniem, nic to nie daje.
Kaja Godek mówi o prawie „nienarodzonego dziecka” do życia, a Sylwia Spurek o prawie kobiet do przerywania ciąży. Nie bardzo wiem, skąd te prawa się wzięły i jak je porównać.
To jak w ogóle możemy o tym rozmawiać?
Problem opisałabym tak. Nasz stosunek do aborcji zależy od dwóch podstawowych zmiennych. Po pierwsze, czy traktujemy embrion czy płód jak „osobę”, której coś się należy. To, że płód jest człowiekiem, jest oczywiste. Nie jest ani kotkiem, ani rybką. Ale, gdy zastanawiamy się, czy jest „osobą”, chcemy się dowiedzieć, czy należy już do kręgu istot, którym jesteśmy coś winni, w stosunku do których powinniśmy się zachowywać należycie.
Jak zwierzęta?
Jak zwierzęta. Długo myśleliśmy, że nie mamy względem nich żadnych obowiązków. Teraz myślimy, że jakieś mamy. Ale dlaczego? Ja bym powiedziała, że dlatego, że potrafią cierpieć, a cierpienie jest złe. Wiemy i rozumiemy, co to znaczy cierpieć, bo ból jest stałym ludzkim doświadczeniem. Przez analogię, czynienie krzywdy wszystkich zwierzętom jest złe. Ci, którzy je zjadają, muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego, mimo cierpienia, można je im zadawać.
Dla mnie zatem miarą „osoby” jest umiejętność doznawania cierpienia i przyjemności. Dopóki zarodek i płód nie mają tej umiejętności, ponieważ nie pozwala na to ich system nerwowy, dopóty nie są „osobą” i ich wartość zależy od akceptacji przyszłych rodziców. Ale dla osoby wierzącej, zarodek i płód mają wartość od początku powstania, ponieważ uznają, że posiadają duszę, a miarą osoby jest jej posiadanie.
Po drugie, nasz stosunek do aborcji zależy od tego, jak ważymy i traktujemy interesy uwikłanych w sytuację moralną osób. Jednym słowem, czy interes płodu do życia jest równoważny, mniej czy bardziej ważny od interesu przyszłych rodziców, w szczególności życia matki. Moje rozumowanie byłoby następujące: płód jeszcze nie czuje, nie jest świadomy. Jest jak żołądź, który może być dębem, ale jeszcze nim nie jest.
To klasyczna metafora filozofki Judith Jarvis Thompson. Peter Singer idzie jeszcze dalej, mówiąc: „Wyrzucenie kiełkującego żołędzia nie jest tym samym co ścięcie wiekowego dębu. Ugotowanie jajka nie jest tym samym, co wrzucenie żywego kurczaka do gotującej wody. Książę Karol jest potencjalnym królem Anglii, ale nie ma teraz praw króla”.
Za to kobieta w ciąży jest w pełni ukształtowaną, odczuwającą osobą.
Każda sytuacja będzie różna. Do tej pory nasze prawo te różnice, pomimo restrykcyjnych zapisów, elementarnie zauważało. W wypadku ciężkiego upośledzenia płodu, ciężkiej choroby, etc. należy wziąć pod uwagę z jednej strony możliwość rozwoju dziecka, jego cierpienie, ale i szczęście, z drugiej to, jak rodzina poradzi sobie z wychowywaniem i troszczeniem się o to dziecko, cierpienie rodziców. Taki rachunek robi każdy, kto stanie przed tym dramatycznym wyborem. Dlaczego ktoś miałby narzucać innym rozwiązanie tak trudnych dylematów?
Rzeczy, które można kłaść na tych szalach jest tak wiele, że powtórzę – każdy powinien mieć możliwość myślenia i rozważania tego samemu. Podobnie z gwałtem. Ma Pani rację, dziecko może być zupełnie zdrowe i szczęśliwe, ale jego przyszła mama może sobie nie poradzić psychicznie z ciążą i wychowaniem. Czy ja mogłabym ją ocenić?
Najtrudniej oczywiście obronić jest tzw. przerywanie ciąży na żądanie.
Ale filozofia takie argumenty ma, jak wspomniani wyżej Thompson i Singer.
Tak, argument, że płód jest wartościowy potencjalnie, ale nie aktualnie, a to istotna różnica, do mnie przemawia. Natomiast, przyznaję, że do mnie samej nie trafia argument „moje ciało, moja decyzja”. Nie byłby to argument do przerwania ciąży, dajmy na to w 26 tygodniu, prawda? Dlaczego? Bo płód byłby już całkiem dobrze wykształcony i miałby szansę na samodzielne życie. Skoro tak, to powrócę do pomysłu poszukiwania charakterystyki „osoby”.
Jeśli twierdzę, że można usunąć ciążę na przykład do 12 tygodnia „na żądanie”, to dlatego, że płód nie ma jeszcze cech, które czynią go „osobą”, na przykład jeszcze nie cierpi, albo nie jest w żaden sposób świadomy.
Osobiście dla mnie najsilniejszym argumentem za dopuszczeniem aborcji na żądanie w pierwszym trymestrze ciąży jest to, że kobieta, która nie chce mieć dzieci, znajdzie sposób, by ciążę usunąć. Należy umożliwić jej dokonanie tego w najbezpieczniejszy możliwy sposób. Znam wiele kobiet, które usunęły ciąże, ponieważ nie chciałaby być matkami. I to też, wydaje mi się, można zrozumieć.
A które z argumentów ruchu pro life są najtrudniejsze do obalenia? Czy nie jest tak, że stronie pro life łatwiej jest uruchamiać nasze emocje? Zdjęcia rozszarpanych płodów, bijące serduszko w łonie matki, rzekomo niekończące się cierpienie po stracie…
Po obu stronach są ogromne emocje. Wywoływanie silnych uczuć jest jedną ze strategii perswazji. PETA, organizacja walcząca o zmianę naszych kulinarnych upodobań i przejście na weganizm, również wykorzystuje drastyczne zdjęcia i filmy, które mają przekonać nas do ich racji. Robią to po to, by nam pokazać, jakie są realia życia zwierząt. Przeciwnicy aborcji pokazują nam drastyczne zdjęcia, ponieważ walczą o to, by nie krzywdzić „niewinnej istoty”. I ogólnie, trzeba by przyznać, że krzywdzenie niewinnej istoty jest złe. Tylko że ja definiuję „niewinną istotę” w odmienny sposób.
Powstaje pytanie, jak uchwalać prawo, kiedy oceny moralne w społeczeństwie tak się rozjeżdżają.
No właśnie. Rozmowa o prawie jest tutaj szalenie ważna. Pani minister Emilewicz stwierdziła ostatnio, że „rolą polityka jest maksymalizowanie dobra”. Tylko pytanie brzmi: czyjego dobra? Jej system wartości, wypływający z jej światopoglądu, jest nieco inny niż mój. W niektórych sprawach pewnie byśmy się zgodziły, ale w pewnych zupełnie nie.
Myślę, że rolą polityka nie jest zbawianie innych, ani narzucanie swojego patrzenia na świat, ale tworzenie prawa jak najbardziej inkluzywnego, w ramach którego może działać zgodnie ze swoimi interesami, pragnieniami, marzeniami jak największa ilość osób.
Strona pro life argumentuje, że arbitralne podejmowanie decyzji o życiu i śmierci prowadzi niechybnie do totalitaryzmu. Jak można skontrować tę tezę?
Nie przepadam za nazywaniem strony antyaborcyjnej „pro life”. Ja tam też jestem pro life i to znacznie szerszej rzeszy istnień, bo zwierząt również.
Ale to ciekawe, musiałam pomyśleć dłuższą chwilę nad tym pytaniem, wydało mi się tak nieintuicyjne. Dlaczego pro-choice miałoby prowadzić do totalitaryzmu, gdy właśnie ta strona nie chce podejmować arbitralnie decyzji o życiu i śmierci? Ale rozumiem, oczywiście, że chodzi im o to, że decydując, że płód ma przeżyć, czy nie staję się takim jakby Bogiem. Silne przeświadczenia metafizyczne, a takim jest to, że Bóg istnieje, powinny być przyjmowane ostrożnie, prawda? Bywają religijne państwa totalitarne.
Wszędzie tam, gdzie jesteśmy przeświadczeni o swoich racjach i narzucamy je siłą, dążymy do totalitaryzmu. Musimy dać innym wolność w obszarach tak delikatnych jak: seksualność, prokreacja, wybór rodziny, etc. Nie bez przyczyny większość religii chce kontrolować właśnie te obszary.
A czy nauka – bo wiemy coraz więcej o komórkach, o genach, o tym, jak tworzy się nowe życie, kiedy płód zaczyna cokolwiek czuć – daje albo może dać jakieś argumenty?
Nauka niestety nie pomoże rozwikłać problemów moralnych. Tak, jak mówiłam. Z naukowego punktu widzenia embrion jest człowiekiem, nikim innym. Ale czy to coś znaczy z moralnego punktu widzenia? To, co może zrobić nauka, to odkryć, kiedy istota posiadająca mózg zaczyna odczuwać cierpienie i przyjemność. Ale to etyka musi zastanowić się, czy jakością, którą powinniśmy wziąć pod uwagę ustanawiając wartość życia jest fakt, że odczuwamy cierpienie i przyjemność, czy może decydujemy się na inną jakość.
Jebać OKO.PRESS i jego czytelników!
_ CIERPIENIE jest kluczem do oceny prawa do aborcji! — Kto powiedział, że zdeformowany płód nie mający szans na przeżycie lub godne życie nie cierpi, i to razem z matką, z którą jest zintegrowany biologicznie i psychicznie? Nawet w pełni zdrowy zarodek lub płód „musi” cierpieć tak jak matka, bo jest jej częścią! — Czy ktoś zastanowił się, dlaczego nastolatkowie albo dorośli ludzie poddani niegodnemu cierpieniu odbierają sobie życie?
_ To EWOLUCJA „wymyśliła”, że płód jest częścią ciała kobiety! Ale to już człowiek „wymyślił” DOKTRYNĘ, że zarodek lub płód można ukraść kobiecie, w imię przejęcia władzy nad nieoświeconym ludem. Udział Kościoła Katolickiego w forsowaniu swojej doktryny zaprzeczającej śmierci i zaprzeczającej prawom biologii, jest szczególnie perfidny. Dążenie do totalnej władzy nad „owieczkami” prowadzi Kościół Katolicki wprost do palenia ludzi na stosie, gnębienia w więzieniach, torturowania kobiet i do zakazywania wiedzy o powstawaniu człowieka.
_ Dlaczego pozwalamy na zaprzeczanie temu, że zarodek lub płód jest WŁASNOŚCIĄ kobiety, tak jak inne części jej ciała, chociaż na końcu ma spełnić inne cele niż podtrzymywanie życia kobiety? Dlaczego wszelkie zmiany w prawie NIE IDĄ W KIERUNKU OBRONY PRAWA KOBIET do decydowania o własnym płodzie, dopóki nie opuści on ciała matki i nie stanie się osobnym bytem?
_ Decyzja KACZYSTÓW i KLERYKALISTÓW o zakazie aborcji, motywowana rzekomo ideologicznie i religijnie (a tak naprawdę żądzą władzy), jest STAWIANIEM PRAW BIOLOGII NA GŁOWIE. Śmierć w ogóle jest zaprogramowana przez ewolucję. Również zaprogramowana przez ewolucję jest śmierć w ciele kobiety, w formie naturalnego poronienia. Zaburzenia w rozwoju zarodków lub płodów, to także zjawisko naturalne. Jeśli medycyna lub społeczeństwo nie może kobiecie pomóc w urodzeniu zdrowego dziecka, to pozostaje postąpić zgodnie z wolą kobiety. To jej NIEZBYWALNE PRAWO!
Część 1 (wpis długi i dla chętnych, należałoby przeczytać wszystkie trzy części 😉 przepraszam) Ja trochę się z Panią Prof. nie zgadzam. Zaznaczyła Ona bowiem, że dla obu grup ważne jest życie, ale dla zwolenników aborcji na życzenie, zaczyna się ono, albo zaczyna być ważne, później. Cóż – ja jestem zwolennikiem aborcji na życzenie, mimo że płód dla mnie, od momentu połączenia komórki jajowej z plemnikiem, to życie i naturalny etap w rozwoju człowieka (oczywiście połączenie komórki jajowej i plemnika to zygota, po zagnieżdżeniu mamy zarodek, a od 12 tygodnia płód – mój opis był skrótem myślowym i to chyba jest również podpowiedzią dlaczego 12 tydzień w związku z dyskusją z Moniką Styczyńską, oczywiście argument o zdrowiu kobiety nadal w mocy, nawias dopisany, pierwotnie bez nawiasu). Mimo tego jestem zwolennikiem aborcji na życzenie. Dlaczego? Zaczynam więc od tego, że życie i wolność to wartości nadrzędne, i wartości, o których nie można rozstrzygać. Tutaj przywołuję zdanie Edelmana, które zawsze bulwersuje, ale coś unaocznia. „W zasadzie najważniejsze jest samo życie. A jak już jest życie, to najważniejsza jest wolność. A potem oddaje się życie za wolność. I już nie wiadomo, co jest najważniejsze”. Zdanie bulwersuje, bo użyte w kontekście aborcji a nie wojny, ale przecież pokazuje, tym którzy mówią, że życie jest najważniejsze, że w imię mojej wolności jestem gotów oddać swoje życie, ale co istotne, zabić również drugiego człowieka. Nawet jeśli teraz przeciwnicy aborcji zaczną deklarować, że oni tak naprawdę gardzą powstańcami warszawskimi, bo Ci odbierali życie innym i nie szanowali swego życia w imię wolności, to to nie ma znaczenia, bo jednak społecznie wolność jest ogromną wartością i Twój indywidualny wybór tu nie rozstrzyga. Tak samo w aborcji. Tym samym nie można rozstrzygnąć co jest ważniejsze – czy życie płodu, czy wolność kobiety, a tym bardziej nie można tego narzucać i rozstrzygać prawem.
Część 2. Ponadto dochodzi jeszcze jedna kwestia, ciąża to bardzo specyficzny stan. Jest to stan, w którym natura (dla ateistów), czy też Bóg (dla wierzących) uzależniła/uzależnił życie płodu od organizmu matki (gdy poruszam ten argument, przeciwnicy aborcji natychmiast krzyczą, że noworodek też nie jest w stanie żyć samodzielnie i potrzebuje opieki dorosłej osoby, tak to prawda, tylko narodzonym już dzieckiem może zająć się ktokolwiek dorosły, natomiast płód i jego byt jest uzależniony od jednego konkretnego organizmu i nie można go wymienić na innego chętnego), skoro więc naturalnie życie płodu uzależniono od organizmu matki, to nie można sztucznie teraz matki uzależniać od płodu. Tym samym muszę zgodzić się na aborcję na życzenie.
Ciekawi mnie od którego momentu uważa Pan, że w łonie matki jest już dziecko, a nie płód?
Osobiście uważam, że płód to etap rozwoju człowieka do momentu rozwiązania.
To do którego momentu wg Pana można dokonać aborcji?
Zgodnie z tym co mówią lekarze, do 12 tygodnia aborcja powinna być na życzenie. Po tym terminie jest niebezpieczna dla zdrowia i życia kobiety.
Rozumiem, że to ograniczenie do 12 tygodnia to ze względu na zdrowie i życie kobiety. Ale dlaczego do 12 tygodnia wg Pana powinna być aborcja na żądanie? To chyba nie lekarzom o tym wyrokować.
Pozostawiam do uznania. Uważam, że w takiej konkretnej sytuacji jednak lekarze i medycyna powinni mieć coś do powiedzenia. Poza tym aborcja na życzenie do 12 tygodnia wydaje się wystarczającym czasem na podjęcie decyzji. Oczywiście nie wykluczam możliwości dokonania zabiegu po tym terminie, ale to już raczej nie na życzenie, tylko z jakichś powodów zdrowotnych np. i w sytuacji gdy jednak lekarze ocenią co stanowi większe zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, czy podtrzymanie ciąży, czy aborcja. To oczywiście moje zdanie, nie okopuję się na stanowisku, po prostu przekonuje mnie argumentacja, która pojawiła się przy kompromisie aborcyjnym np. w Niemczech.
Część 3 .I wreszcie na końcu – czy jestem zwolennikiem aborcji? Osobiście nie. Uznaję jednak, że w tak newralgicznej kwestii powinna działać siła argumentu, nie powinien działać argument siły. Powinniśmy skupić się na tym dlaczego kobiety decydują się na aborcję. Moim zdaniem przeogromny wpływ na tę decyzję ma strach. Kobiety boją się o swoje życie (jak ono będzie wyglądać) i życie tego przyszłego dziecka (nieważne czy je pozostawi, czy odda do domu dziecka). Jeśli jako społeczeństwo nie chcemy aborcji, to musimy, jako społeczeństwo, stworzyć poczucie bezpieczeństwa kobietom i dziewczynom w ciąży, stworzyć taki system pakietów socjalnych i rozwiązań prawnych, że kobieta będzie się czuła bezpiecznie. Jeśli nas na to nie stać, to nie możemy mścić się na kobiecie łamiąc jej elementarne prawa, a jak napisałem wyżej, nie możemy w ogóle o tym rozstrzygać prawem. To jest moje zdanie. Można się z nim nie zgadzać, ale wydaje mi się, że jest racjonalne i merytoryczne.
Świetna argumentacja!
Bardzo ciekawa wypowiedź.
W połączeniu z artykułem powyżej, daje do myślenia.
Komentarz przez pomyłkę… Nie mogę usunąć.
Dziękuję za jedna z najważniejszych rozmow na ten temat, jakie pojawiły się ostatnio w "przestrzeni publicznej internetu".
Proszę obydwie Panie o przyjęcie wyrazów szacunku i serdeczne pozdrowienia.
Ja też dziękuję za tę rozmowę, jedynie tylko nie jestem zwolenniczką utylitaryzmu.
Rozmowa na trudny temat. Jednak jeden akapit moim zdaniem jest rozstrzygającym i tak ważnym w kontekście obecnych wydarzeń cyt. "Myślę, że rolą polityka nie jest zbawianie innych, ani narzucanie swojego patrzenia na świat, ale tworzenie prawa jak najbardziej inkluzywnego, w ramach którego może działać zgodnie ze swoimi interesami, pragnieniami, marzeniami jak największa ilość osób."
„(…) sama jestem hedonistką. Uznaję, że ostateczną wartością jest przyjemność i brak cierpienia”.
– „Wedle hedonizmu wiodącą zasadą ludzkiego działania jest przyjemność w sensie rzeczywistym, jak i normatywnym (…) Przyjemnośc wypływająca z pragnień neurotycznych może być, ale nie musi być nieświadoma. Perwersja masochistyczna jest przykładem świadomej przyjemności czerpanej z neurotycznych pragnień. Osoba sadystyczna doznająca przyjemości z upokarzania ludzi lub skąpiec czerpiący radość z uciułanych pieniędzy może (lub nie) uświadamiać sobie przyjemności, które czerpie z zaspokajania swych pragnień” (E. Fromm, Niech się stanie człowiek Z psychologii etyki)
Czy przyjemność masochisty i sadysty jest gorsza czy lepsza od przyjemności altruisty?
Nie ma sesnu pytanie czy jest gorsza czy lepsza.Poki nie wyplywa negatywnie na drugiego czlowieka nikt nie ma prawa decydowac za osobe jakie moze miec przyjemnosci a jakie nie.
Etyka Robinsona Cruzoe ma znikome zastosowanie w społeczeństwie i przez to mizerny walor.
Jestem hedonistką było przecież półżartem. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.
„Główny argument przeciw aborcji, wyłożony formalnie, przedstawiałby się mniej wiecej tak:
Pierwsza przesłanka: Złe jest zabijanie niewinnej istoty ludzkiej.
Druga przesłanka: Ludzki płód jest niewinną istotą ludzką.
Wniosek: Jest więc złe zabijanie ludzkiego płodu.
Zwykle liberał zaprzecza drugiej przesłance tego argumentu (…) Konserwatysta wskazuje na ciągłość pomiedzy zapołodnioną komórką jajową i dzieckiem, i wzywa liberałów do wskazania takiego stadium w tym stopniowym procesie, które zakreśla moralnie znaczącą linię (,,,)
Zobaczyliśmy, że liberałom nie udało się ustanowić moralnie znaczącej linii podziału między nowo narodzonym niemowlęciem a płodem i że ich argumentom – z możliwym wyjątkiem argumentu Thomson, jeśli jej teoria praw może zostać obroniona – także nie udaje się usprawiedliwić aborcji w sposób, który nie narusza stwierdzenia konserwatystów, że płód jest niewinną istotą ludzką” (P. Singer, Etyka Praktyczna).
Bzdura, taką linią jest wykształcenie się układu nerwowego. I to jest dolne ograniczenie, bo to warunek konieczny, ale nie wystarczający.
”W jakimkolwiek bowiem uczciwym porównaniu moralnie relewantnych cech, takich jak racjonalność, samoświadomość, świadomość, autonomia, przyjemność, ból itd., bydło, świnia i tak wyśmiewane kurczęta sa daleko przed płodem niezależnie od stadium ciąży – jeśli zaś dokonamy porównania płodu mniej więcej ni z trzymiesięcznego i ryby, to ryba wykazałaby się większymi oznakami świadomości.
Moja sugestia jest więc taka, żeby nadać życiu płodu nie większą wartość niż życiu zwierzęcia niebędącego człowiekiem o podobnym stopniu racjonalności, samoświadomości, świadomości, zdolności odczuwania itd. Ponieważ żaden płód nie jest osobą, żaden nie ma takiego roszczenia wobec życia jak osoba” (P. Singer, Etyka Praktyczna).
Wnioski Ferdinanda Wspanialego:
(1) Aborcja z trzech powodów do mniej więcej 12 tygodnia ciąży (jak przez ostatnie 27 lat)
(2) W żadnym razie aborcja na życzenie (nawet do 12 tygodnia), gdyż naruszałoby to ład esencjalny życia społecznego (cokolwiek miałoby to znaczyć).
Faceci rozstrzygają co kobiecie wolno, a co nie w temacie aborcji. Faceci, których przecież facet nie urodził, tylko kobieta…
I szkoda że urodziła Ferdynanda, który tylko we własnych oczach jest Wspaniały.
Taaa, można by sie zgodzić, gdyby była odpowiednia edukacja seksualna małoletnich, żeby rozpoczynając życie płciowe mieli odpowiednią wiedzę o antykoncepcji i odpowiedni do niej dostęp. Oraz oczywiście pozytywny do niej stosunek. Drugą sprawą jest powszechny dostęp do pigułki dzień po, kiedy jeszcze nue ma mowy o zarodku. Ale ideologia wkroczyła już tutaj, więc niedługo ochroną zostaną objęte plemniki i komórki jajowe…a poniewaz połowa zapłodnionych komórek jajowych nie zagnieżdża się, wydalonym zygotom będzie się urządzało pogrzeby.
To ostatnie to już oczywista przesada – ale zawsze intryguje mnie dlaczego np. Kościół, tak broniąc życia od poczęcia nie zaleca (czy wręcz nie nakazuje) jakiejś formy pogrzebów poronionych płodów. Rozumiem, że nieochrzczone ale przecież już ludzie, czy nie? Moim zdaniem zapewne nie najgorszy, ale specyficzny przykład hipokryzji…
To bardzo dziurawe rozumowanie, graniczące z bełkotem (cytat z Singera).
Definicja złą jako zabijania niewinnego… uff. Niewinny czego? Winnego czegośtam już dobrze zabijać? W jakim systemie moralnym? Przecież chyba nie tym "konserwatywnym".
Druga przesłanka oczywiście ekstremalnie dziurawa. Patrz przypowieść o żołędziu.
Nie udało się określić linii podziału? Udało się lepiej niż "konserwatystom". Przynajmniej są uchwytne kategorie bólu, odczuwania, świadomości… Po drugiej stronie udało się tylko w ramach rozumowania "człowiek, bo człowiek" – godnego przedszkolaka. BTW – co to dokładnie jest "poczęcie" wg doktryny "konserwatystów"?
Tak. Dziecko po urodzeniu jest głupsze od wielu zwierząt, szczególnie obdarzonych świadomością (to kolejny trudny temat). Dlatego zwierzętom należy się szacunek i powinniśmy przejść na weganizm.
Można się zastanowić nad cierpieniem – czy jest ono "prawadziwe" u istoty nieświadomej? Czy ból jest wtedy tylko negatywnym sygnałem środowiskowym, bez konsekwencji nazywanych przez nas bólem? Wtedy można by zjeść ślimaka, ale już nie ośmiornicę.
Co ma też znaczenie przy rozważaniu aborcji do momentu pojawienia się szczątkowej świadomości u powstającego człowieka.
To bardzo ważne, bo zawsze występuje tu ważenie dobrostanu istoty w pełni wykształconej i świadomej (matki) i istoty dopiero stającej się osobą (płodu).
BTW – piszę "konserwatystów" w cudzysłowie, bo jeszcze niedawno zarówno kościół katolicki jak i konserwatyści mieli zgoła odmienne wyobrażenia o aborcji.
Nauka ma wiele innych faktów istotnych etycznie: że zarodki mogą się łączyć i dzielić, więc nadawanie im osobowości prowadzi do absurdu, że komórki płodu kolonizują organizm matki, i to na stałe, więc piętno niechcianego dziecka jest większe niż się wydaje, że człowiek w śmierci mózgowej jest (biologicznie) tak samo człowiekiem jak zarodek, a jakoś można go zabić…
Zgadzam się.
Co do pytania o przyjemność sadysty to rozumiem, że jest to krytyka utylitaryzmu. Gratuluję argumentu 🙂
"Przyjemność" to jedno a "użyteczność" to drugie. Pytanie dotyczy hierarchii przyjemności (vide: Arystyp vs Epikur).
Fakt, zgadzam się. Ale wg mnie ani 'użyteczność' ani 'przyjemność nie mogą być wartościami wiodącymi.
Pewnie, że nie mogą – należy raczej postępować zgodnie z obowiązkiem i ze względu na obowiązek (coś w rodzaju deontologizmu kantowskiego) aniżeli dążyć do szczęścia (co zaleca wszelkiego rodzaju eudajmonizm). Generalnie – sfera powinności jest czymś ontycznie doskonalszym niż sfera doznań takich czy siakich.
Doskonała jest tu równowaga.
Zgadzam się. To tak przy okazji rozwiązuje mój pewien dysonans poznawczy 🙂
"Jeśli twierdzę, że można usunąć ciążę na przykład do 12 tygodnia „na żądanie”, to dlatego, że płód nie ma jeszcze cech, które czynią go „osobą”, na przykład jeszcze nie cierpi, albo nie jest w żaden sposób świadomy."
Mozna spokojnie stwierdzic ze plod nawet w pozniejszym czasie niema wiecej swiadomosci niz kura. Wiekszy sens ma pytanie czy zabic kure na rosol bo ta juz zyje i czuje a nikt sie przy jajku tego nie pyta. Problemem jest stuczny i niezasluzony autorytet imbecylow ktorym sie zdaje ze maja prawo dla innych roztrzygac. Sama teoria ze plod obojetnie w jakim tygodniu przed urodzeniem ma jakas swiadomosc jest bez zadnej podstawy. Do tej pory nie istnial zaden czlowiek ktory by pamietal jak bylo w brzuchu. A przypuszczanie jakiejs duszy i uzywanie tej bajki jako argument … po prostu brak slow. Naracja kosciola ze czlowiek jest wyzszym niz inne zwiezeta doprowadza do bezmyslnego niszczenia natury. Zabijania zwiezat bez zadnego szacunku lub wyzotow sumienia i twozenia sztucznego problemu nienarodzonch istot zapominajac z premedytacja o cierpieniu realnych zywych, a w tym wypadku najbardziej z tego powodu cierpiacych kobiet. Patrzac realnie i brutalnie, nikt ktory potrafi zabic cielaka nie powinien miec z plodem najmniejszego problemu.
Nie mam w temacie aborcji żadnych radykalnych poglądów ale jedną bzdurę tu napisałeś – "Do tej pory nie istnial zaden czlowiek ktory by pamietal jak bylo w brzuchu" A istnieją tacy co pamiętają jak było całe miesiące (a i pierwsze lata nawet) po urodzeniu? Więc to akurat nie argument.
"Naracja kosciola ze czlowiek jest wyzszym niz inne zwiezeta doprowadza do bezmyslnego niszczenia natury." Z tym za to bardziej nie mogę się zgodzić – z zastrzeżeniem, że niestety przez sam fakt pozwolenia na aborcję bez ograniczeń nasz stosunek do natury raczej się niestety nie poprawia…
Problem z aborcją jest problemem obecnie religijnym, napędzamy prze dokładnie tych samych ludzi, co bronią hodowli norek na futra, okrutnego zabijania koszernego zwierząt czy "Bóg dał nam ziemię do podbijania". Czyli problem jest generowany przez ludzi wyznających "moralność" literacką, arbitralnie zmyśloną.
Ich rola jest fatalna, bo utrudnia rzeczywistą dyskusję o człowieczeństwie, osobach, świadomości i moralności opartej na obserwowalnych zjawiskach (cierpienie, dobrostan).
Oczywiście, całkowita racja. Tylko chodziło mi o to, że niestety po drugiej stronie (jeśli w ogóle można wszystko sprowadzać tylko do dwóch stron sporu) przyzwolenie na postępowość, prawa kobiet, w tym aborcję nie łączy się bynajmniej automatycznie ze zmianą naszego stosunku do natury – inaczej (przynajmniej w świecie zachodnim) problem kryzysu ekologicznego nie istniałby już od sporego czasu…
Proeuropejskie elity – od posłów aż po ulicznice – wyzywające Polaków od ciemnogrodu okazały się być bandą nieokrzesanych troglodytów, nie tylko chamskich, wulgarnych i agresywnych…
https://dorzeczy.pl/kraj/159304/ostra-klotnia-spiewaka-i-czuchnowskiego-wypieraj-palancie-zabolalo-gnojka.html?fbclid=IwAR3wm3P6D5vdxhpsoV5nD20AV_GlxycvTQTnMvcsXTposSf8CtU_62FnWNo
Za komuny kulturalnie zachowujące się oddziały ZOMO i milicji, odpierały podobne hordy zdziczałych troglodytów, rzycających kamieniami, obrzucających te dobre służby, ale i włdze państwowe inwektywami, zachowywały się w sposób chamski i agresywny, wywołując niesmak i oburzenie aktywu partyjnego i władz…A Trybuna Ludu i Dziennik Tv pokazywały tę niebywałą agresję, to chamstwo, udowadniając niedowiarkom, że to władze sa dobre, a protestujący- źli…
…ale i obleśnych. (tu posłanka KO, Jachira).
https://www.facebook.com/KamieniKupa1/videos/992920201222212/
Wiecie już dlaczego Lewica w tym kraju nie rządzi? Kiedy raz na jakiś czas szaleńcy przejmują ulice i dostają szansę na swoję publiczną autoprezentację, wtedy dopiero rozumiemy dlaczego pewne środowiska trzeba konsekwentnie trzymać z daleka od władzy. Właśnie dlatego, że są lewicą. Rewolucja francuska, Rewolucja Bolszewicka, Woja Domowa w Hiszpanii, Black Lives Matter – wywracanie świata do góry nogami zawsze wygląda tak samo. Gimbazy i smartfoneria, która powinna wieczorami lekcje odrabiać to 70% tych matek-polek, które zapewne masowo chcą nam zawyżać demograficzne wskaźniki.
Och, lewica w moim kraju rządzi duszami mojego narodu. Tylko ten kraj jest chwilowo okupowany przez obcy, faszystowski naród. Okupant to okupant – kiedyś go wypędzimy a kolaborantów ukażemy.
90% tych szumowin na ulicach nie ma pojęcia po co tam przyszło. Tak jak przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego nie miało pojecia, że coś takiego istnieje i że ma zamiar od dawna zająć się rozsądzeniem zgodności prawa aborcyjnego z konstytucją. A że ustawa ta z konstytucją niezgodna była, wiadomo było od dawna, o czym dobitnie świadczy panika jaką wywołały na lewicy pierwsze sygnały, że ktoś tę zadawnioną sprawę zamierza w końcu ruszyć. Mamy więc na ulicach motłoch w amoku, który jest ślepym narzędziem w rękach ludzi nienawidzących wartości, które tę cywilizację zbudowały.
Swoje problemy zwalczasz u innych.
Typowy fundamentalista.
Wskażesz które to wartości zbudowały tą cywilizację?
Szanowna Redakcjo, czuję się urażona słowami "dh dh" i wnoszę na podstawie regulaminu komentarzy OKO.press o zbanowanie "dh dh". Zostałam nazwana szumowiną i uważam to za ubliżanie. Proszę o działania moderatorów zgodne z wytycznymi Regulaminu OKO.press.
Zapomnij. Nie ma komu moderować… :/
Ja tez tak uwazam, ale lepiej kazdemu nawet takim czyms co udaje czlowieka jak dh dh lub inni podobni dac podjum by sie sami ujawnili. Oproc tego uzywaniem kodeksow buduje sie wlasna klatke a nieraz ulzy i jest potrzebne wyzwac chama od chamow. Jak pani widzi probuje sie dyskredytowac ruch kobiet za wulgarnosc. W kraju w ktorym wulgarnosc jest nacjonalnym sportem.;)
Dlatego zostawmy cenzure. Niech sie czuja wolni. Latwiej ich rozpoznac.
do dh dh Tę cywilizację zbudowały wartości oświeceniowe, dalekie od zasad kościelnych. Odbywało sie to przy pełnym oporze Kościoła. Gdyby nie te wartości, dalej wierzylibyśmy, że Ziemia jest płaska, odrzucilibyśmy wiele- albo większość wynalazków będących w/g Kościoła wymysłem i dziełem Szatana, palilibyśmy ludzi na stosie i traktowali dziecko jak zwierzątko, z którego dopiero kiedyś być może będzie człowiek…zresztą pierwszym, którego lewicowe idee rozeszły się szeroko po zachodnim świecie, był niejaki Jezus…to, ze zostały wykorzystane do zbudowania instytucji na wskroś prawicowej, nie zmienia faktu.
Oczywiście że ustawa antyaborcyjna była zgodna z Konstytucją, Konstytucja bowiem nie rozstrzyga od kiedy życie człowieka ma być chronione i nie rozstrzyga czy życie płodu jest ważniejsze od wolności kobiety. Środowiska lewicowe wszczęły alarm, bo wiadome było, że ustawiony Trybunał mgr Przyłębskiej drukuje wyroki na zlecenie. O tym, że wyrok mógł być inny (a nawet powinien być inny) świadczy to, że w ustawionym przez Przyłębską Trybunale 2 na 15 sędziów zgłosiło zdanie przeciwne. Trzeba też pamiętać, że Konstytucję uchwalala lewica, więc lewica absolutnie nie dopuściłaby zapisów, które zabraniają aborcji. Poza tym od 2004 roku zaczęła rzadzić centroprawica, gdyby ustawa była niezgodna z Konstytucją, prawica przynajmniej od 2004 roku mogła zgłosić niekonstytucyjność. Nie robiła tego, bo Trybunał był obiektywny, niezależny i niekierowany przez podstawionych magistrów, tylko przez niezależnych profesorów. No i na koniec – ktoś naprawdę poważnie traktuje orzeczenia mgr Przyłębskiej? Magister Przyłębskiej której wyroki były bardzo często podważane w apelacjach i bardzo często uchylane? Bez żartów… Kolejne orzeczenie do uchylenia…
Dwie poprawki. Pierwsza ważniejsza – 2 na 15 sędziów (nie 5). Druga – "centroprawica" jeśli już to rządziła (ostatnio) od 2007, chyba że uznamy za nią pierwsze rządy PiSu – ale to i tak 2005 nie 2004.
W sprawie aborcji orzekało 15 sędziów, gdzieś przeczytałem, że orzekało 5 sędziów, ale pewnie w notce "zjedzono 1". Faktycznie mój błąd. PO uważam za partię centroprawicową, PiS za prawicową i tu potwierdzam to był 2005 rok. Poprawka mogłaby dotyczyć również tego, że przecież centroprawica wcale nie musiała czekać aż uzyska władzę, żeby skierować zapytanie o konstutucyjność rzeczonego przepisu, ale władza mogła być im potrzebna do ewentualnej zmiany przepisów, gdyby Trybunał wydał takie orzeczenie.
A tu kilka szczegółów z zycia wybitnego "ałtorytetu" dla dhdh: Julia Przyłębska "…odbyła aplikację sądową oraz złożyła z wynikiem dostatecznym egzamin sędziowski", "W 2001 złożyła wniosek o powołanie na sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu. Jej kandydatura została negatywnie zaopiniowana przez właściwe organa Sądu Okręgowego z uwagi na liczne błędy przy wydawaniu orzeczeń[9], ponadprzeciętną liczbę uchylanych wyroków oraz wysoką absencję w pracy, co złożyło się na konkluzję, że jej powrót do orzekania byłby niekorzystny dla wymiaru sprawiedliwości[13]. Do przyczyn licznych uchyleń wyroków wydanych przez Julię Przyłębską należało, między innymi, nieprzeprowadzanie postępowania dowodowego przed wydaniem wyroku, obraza prawa materialnego, pomijanie w orzeczeniach podstawowych faktów sprawy, naruszanie granic swobodnej oceny dowodów oraz dokonywanie ustaleń sprzecznych z aktami spraw. Dwukrotnie sąd wyższej instancji nakazał wpisanie uwag do akt personalnych Julii Przyłębskiej w związku z „rażącym naruszeniem prawa przez wydanie wyroku po rozprawie, o której strony nie zostały zawiadomione oraz rozstrzygnięciem o roszczeniu prawomocnie osądzonym”, a także w związku z „rażącym naruszeniem prawa przez sporządzenie wyroku nie zawierającego ustaleń faktycznych, analizy zgromadzonych dowodów ani wyjaśnienia podstawy prawnej”… 😉
Jak pogodzić prawo do życia z prawem do aborcji? Wystarczyło spojrzeć na artykuł 37 Konstytucji i przeczytać definicję cudzoziemca w ustawie o cudzoziemcach. Tutaj jest pełna analiza zgniłego wyroku Trybunału Konstytucyjnego wydanego celowo do rozwścieczenia Polaków w środku epidemii:
https://wolne-forum-transowe.pl/art-decyzja-antyaborcyjna-trybunalu-konstytucyjnego-k-1-20
Dodatkowo przypadkiem przeoczono, że inny punkt tej ustawy, który też był analizowany – jest sprzeczny z prawem do równości kobiet i mężczyzn.
Konkret wywiad, jeden z lepszych jaki czytałem w tym roku. Pani doktor świetnie posługuje sie argumentami. Powiedziałbym nawet, że takich ludzi obecnie bardzo brakuje w naszym parlamentarnym zoo -otwartych i umiejących spojrzeć na sprawę z szerokiej perspektywy.
W punkt.
10/10
W oratorskim ferworze \"cus\" się Panu dh dh nieco pozajaczkowalo. Wszystkie wymienione wydarzenia do \"jednego wora, a wor do jeziora?\" Każde z nich miało inny kontekst historyczny, inne przyczyny, inne mechanizmy zakulisowe i inne skutki. Pan Ferdinand na pewno dokładnie i systematycznie potrafi to Panu wytłumaczyć, w razie wątpliwości. Na razie nie zredefiniowaliśmy sobie jeszcze pojęc \"lewica\" i \"prawica\", ponieważ używanie ich do opisu dzisiejszej rzeczywistości z zachowaniem klasycznych definicji jest anachronizmem, na dodatek wprowadzającym w blad. Sluza do manipulowania ludźmi, po prostu. Słowa pozostaly takie same, ale ich \"pola semantyczne\" się zmienily, jeśli Pan woli. I nie jest to \"lewactwo\", \"prawactwo\" tylko semantyka. Co do chetnych na zawyżanie demografii to już Pan zupełnie odleciał. Może to i lepiej, horyzont może się nieco poszerzy? ps. nie jest Pan obrońca żadnych wartości, Pański język wystarczająco dobitnie świadczy o tym, że sam odbiera sobie prawo do ich reprezentowania
Wow. Uwielbiam kobiety z wlasnym i ostrym rozumem.
Dziękuję, ale i Panu się oberwie:) Czy kobieta z własnym rozumem to rzadkość? Zwłaszcza ostatnio, i tutaj? I pod ta rozmowa? Ehhh, tyle "krwi i potu w piach"….. pozdrawiam
O, pani jest grozna. Co mi sie jeszcze bardziej podoba.;) Kazdy czlowiek z wlasnym rozumem jest zadki bez wzgledu na plec nawet i tutaj. "krwi i potu w piach"-Sorry tej wskazowki nie rozumie. W pierwszym momencie kojazy mi sie Sysifos i jego prozna meka. Po krotkim szukaniu znalazlem tylko Vicente Blasco Ibáñez – The Four Horseman… ale mysle ze pani o czyms innym myslala. Brakuje mi dalszych szczegol.
Rozumiem, że nawet najpoważniejszy temat, nawet w sytuacji zagrożenia można nieco oswoic, kiedy się łapie dystans. Ale nie warto za daleko iść w "heheszki" i rozmywać problem. Zakladam, że dobrze Pan rozumie i że mamy podobne zdanie na wiele tematów, stanowiących przedmiot toczacego się sporu i dyskusji. Pozdrawiam
Dyskusja pozorowana. A ja chcę mieć prawo do NIEŻYCIA i NIEURODZENIA SIĘ. Mam? Nie. Dlaczego?
Dobry txt.
Jeśli chodzi o embriony, to do pewnego rozwoju jesteśmy podobni nawet jaszczurom. Trzeba też zauważyć, że zawsze silniejszy ma rację. Gdy ma się okazję trochę poobserwować działania w przyrodzie, to widać dużą brutalność różnych jej przedstawicieli. Wg informacji z badań, to nawet rośliny informują się, gdy zaczynają grasować na nich szkodniki. Dla nich człowiek też jest szkodnikiem. Jeśli będziemy mieć więcej empatii dla drugiego, to będzie zdecydowanie najlepiej, niż gdy wprowadzimy jakiekolwiek, nawet najliberalniejsze, prawo. My, jako osobnicy z zewnątrz, nigdy nie będziemy mieli wszelkich danych, by z pełną odpowiedzialnością orzekać, jak powinna postąpić druga, w pełni autonomiczna, osoba, bo
tylko ona zna wszystkie szczegóły do podjęcia określonego działania. Tak widziałbym naszą wspólną egzystencję w tej rzeczywistości i to bez wprowadzania bytów, o których można wszystko powiedzieć za wyjątkiem jednego, że rzeczywiście istnieją. Pragnę też zauważyć, że istnieje takie pojęcie jak trauma okołoporodowa, która w konsekwencji wpływa na przyszłość życia i to nawet wtedy, gdy z pozoru młody osobnik jest wg standardów medycznych normalny. O warunkach egzystencji uszkodzonych psychicznie i fizycznie, którzy są już w tej rzeczywistości, nikt z wrzaskliwych antyaborcjonistów nie chce nic słyszeć i widzieć. Zgrabny rysunek widziałem: Jeden przemawia z trybuny do grupy innych: – Kto jest przeciwko aborcji? Wszyscy byli za. – Kto chce adoptować niepełnosprawne dziecko? Nie było nikogo. I tak to widzę. A widzenia są najczęściej – jak nam pozwoli silniejszy(!).
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Najsilniejszym argumentem za legalizacją kradzieży jest to, że jak ktoś naprawdę będzie chciał coś ukraść to ukradnie. Super argument.
Należy od tego zacząć, że obywatelstwo w myśl Konstytucji zdobywa się przez urodzenie. Płód się nie urodził i w myśl ustawy o cudzoziemcach i art. 37 Konstytucji jest cudzoziemcem i ustawowo wolno ograniczyć jego prawa. Nawet gdy nie jest to płód z chorobą letalną. Był taki zapis w ustawie aborcyjnej i został usunięty niekonstytucyjnie przez Trybunał Przyłębskiej na życzenie PiS.
Nie ma więc podstaw do rozważania czy płód to osoba, czy jest życie itp.
Kolejny etap rozbrajania państwa przez Przyłębskich: 19 listopada: odwołanie RPO.