0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Środowiska kulturalne oburzyły się poniedziałkowym (8 października 2018) tweetem ministra kultury i wicepremiera Piotra Glińskiego. Zabrał głos w sprawie spotkania w poznańskim Teatrze Polskim z Janem Tomaszem Grossem, autorem m.in. słynnych "Sąsiadów" o polskiej zbrodni w Jedwabnem. Gliński wezwał wyborców do zmiany władz samorządowych (w domyśle - w Poznaniu), bo to one "mają w ręku" większość teatrów w Polsce.

Jednak pewna oddolna inicjatywa może dać ministrowi bezpośredni wpływ na teatry (i inne instytucje), których nie jest i nie będzie „właścicielem”. To postulat organizatorów Ogólnopolskiej Konferencji Kultury. OKO.press otrzymało informację o proponowanych przez nich zmianach ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej.

Czy minister kultury będzie mógł zablokować przedłużenie kadencji dyrektora każdej samorządowej instytucji artystycznej w Polsce?

Skąd się biorą dyrektorzy?

Dyrektora lub dyrektorkę instytucji artystycznej – np. teatru czy filharmonii - powołuje się na kadencję od 3 do 5 lat. Jeśli lokalne władze chcą kontynuować współpracę z daną dyrektorką bądź dyrektorem, mogą przedłużyć kontrakt bez przeprowadzania konkursu. Minister opiniuje taką decyzję, ale jego opinia nie jest wiążąca.

Minister kultury musi obecnie wyrazić zgodę tylko wtedy, kiedy samorząd chce powołać nowego dyrektora bez konkursu. W przypadku konkursu deleguje dwóch swoich przedstawicieli do 9-osobowej komisji. Czyli ma na dyrektorskie nominacje wpływ mocno ograniczony.

Teraz może się to zmienić.

Wstępna wersja projektu zmiany ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej zawiera bowiem artykuł 15ab, którego punkt 4 brzmi:

Minister właściwy do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego może wyrazić w ciągu 30 dni sprzeciw, jeżeli organizator [samorząd - przyp. red.] wskazał, że dyrektor zostanie wybrany w sposób określony w art. 15aa ust. 1 pkt 2 lub 3 [czyli "negocjacji z mistrzem" lub "wyboru na kolejną kadencję" - przyp. red.]. W takiej sytuacji organizator jest obowiązany do przeprowadzenia konkursu.

Gdyby proponowane rozwiązanie weszło w życie, minister mógłby sabotować funkcjonowanie każdej instytucji kulturalnej w Polsce działającej nie po jego myśli. Blokować przedłużanie kadencji i powoływanie bez konkursu (mistrzów) - artystów czy menedżerów kultury, których samorząd chciałby zatrudnić.

Na straży wartości i religijnych uczuć

Ten niepozorny zapis byłby więc potężnym narzędziem kontroli życia artystycznego w Polsce. Zwłaszcza, że obecny minister lubi recenzować działania artystów i wypowiadać się o wartościach niesionych jego zdaniem przez sztukę. Miewa ciągoty cenzorskie, bywa też naciskany przez środowiska skrajne w PiS, według którego jest zbyt umiarkowany.

W przypadku Pawła Łysaka, dyrektora miejskiego Teatru Powszechnego w Warszawie, atakowanego przez prawicę za spektakl „Klątwa”, Gliński mógł tylko wybrzydzać i zrzucać odpowiedzialność na prezydent Warszawy. Hanna Gronkiewicz-Waltz przedłużyła w lipcu Łysakowi umowę o kolejne cztery lata. Gdyby proponowany przez OKK zapis już obowiązywał, Gliński najpewniej uległby presji i wystąpił w roli obrońcy uczuć religijnych prawicy przed „bluźnierczą” sztuką, blokując przedłużenie umowy dyrektora.

Kultura jest (jeszcze) wolna

Do tej pory ingerencje rządu PiS w samorządową kulturę miały charakter incydentalny. Były, owszem, głośne i nieraz skandaliczne - jak w przypadku odebrania już przyznanej dotacji festiwalowi Malta czy wysłania marszałkowi Dolnego Śląska pozbawionego podstawy prawnej pisma, nakazującego (bezskutecznie) odwołanie premiery w Teatrze Polskim we Wrocławiu - ale nie były systemowe. Inaczej niż w przypadku rolnictwa, ochrony środowiska czy kultury fizycznej, gdzie otwarcie odbierano samorządom kompetencje i pieniądze. Teraz to ma się zmienić.

O groteskę ociera się fakt, że tak silne wzmocnienie kontroli władzy centralnej nad samorządowymi instytucjami kultury proponowane jest jako postulat „oddolny”.

W redagowanie dokumentu zaangażowany jest Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, państwowa instytucja, która była organizatorem ministerialnej Ogólnopolskiej Konferencji Kultury. Jej dyrektorem jest muzykolog, dr Artur Szklener.

Ogólnopolska Konferencja Kultury zwołana została po zignorowaniu przez ministerstwo oddolnego Kongresu Kultury w październiku 2016 roku. Spora część środowisk artystycznych podjęła dialog z ministerstwem, rozmawiając m.in. o problemach bytowych artystów czy niedoskonałości prawa o kulturze. Obecnie redagowane przez NIFC postulaty poddawane są dyskusji.

Dopiero później ministerstwo kultury może przedstawić je jako swój projekt ustawy, a Sejm przegłosować.

Co na to Gliński?

Zapytaliśmy ministerstwo kultury o jego stosunek do pomysłu prawa „weta” dla Glińskiego. Otrzymaliśmy odpowiedź:

„Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie otrzymało jeszcze rekomendacji Zespołu Ekspertów Ogólnopolskiej Konferencji Kultury, który podsumowuje propozycje zgłoszone w trakcie OKK. W związku z tym nie może odnieść się do przedstawionej propozycji.”

Źródła bliskie resortowi kultury wskazują, że minister Gliński - mimo pokusy kontroli - wcale nie musi być zainteresowany wzięciem na siebie dodatkowej odpowiedzialności.

Wcześniej w OKO.press pisaliśmy o innym postulacie Ogólnopolskiej Konferencji Kultury – funduszu, który miałby umożliwić objęcie ubezpieczeniem dziś nieubezpieczonych artystów. Ponieważ tamten postulat nie dotyczy ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej, nie ma go w omawianym tu pakiecie proponowanych zmian.

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Przeczytaj także:

Komentarze