KRONIKA SKÓRZYŃSKIEGO. Sąd Apelacyjny orzekł, że premier Mateusz Morawiecki skłamał, twierdząc, że rząd PiS wydaje w ciągu półtora roku tyle, ile rządy PO-PSL przez osiem lat. Premier wykonał wyrok, dając sprostowanie w telewizji. Według Jarosława Kaczyńskiego część polskich sędziów nienawidzi własnego narodu
Komisja Europejska zdecydowała o skierowaniu do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargi przeciwko rządowi polskiemu z powodu uchwalonej głosami PiS ustawy o Sądzie Najwyższym, która zdaniem KE gwałci zasady niezależności sądownictwa. „Wiadomości” TVP poinformowały o tym w materiale pt. „Polacy nie ufają Grzegorzowi Schetynie”.
Dzięki uczestniczącemu w konkursie na sędziego Sądu Najwyższego sędziemu Piotrowi Gąciarkowi, poznaliśmy wypowiedzi innych kandydatów do Izby Dyscyplinarnej SN. Jeden z nich uważa, że sprawdziłby się w Sądzie Najwyższym. Inna kandydatka jako rekomendację podała fakt, że od 30 lat jest mężatką, ma 26-letnią córkę i nigdy nie miała [z nią?] kłopotów. Jeszcze inny powoływał się na spotkania ze Stanisławem Piotrowiczem, posłem PiS i członkiem KRS, na licznych konferencjach.
Jarosław Kaczyński podczas spotkania wyborczego PiS w Olsztynie powiedział: „My reformujemy dziś sądownictwo. Oczywiście to nie jest jedyna przyczyna tej reformy, to jest jedna z wielu, ale ta ojkofobia, jak to się nazywa, czyli niechęć, nawet nienawiść do własnej ojczyzny, własnego narodu, to jedna z chorób, która dotknęła części sędziów i która prowadzi do nieszczęść”.
„Szczególnym rysem sytuacji na ziemi warmińsko-mazurskiej są pojawiające się roszczenia ze strony dawnych właścicieli. I są sądy, które nie stają po stronie Polaków tylko po stronie tych, którzy Polakami nie są” – oświadczył prezes PiS.
Publikowana w soboty i niedziele w OKO.press "Kronika Skórzyńskiego" to jedyny w mediach systematyczny zapis bieżących wydarzeń politycznych. Od 3 września 2017 roku prof. Jan Skórzyński prowadzi swoją kronikę równolegle: na bieżąco, jak do tej pory (w soboty), oraz cofając się w czasie do samych początków państwa PiS - do wyborów parlamentarnych jesienią 2015 roku i idąc dalej tydzień po tygodniu przez rok 2015 i 2016 (w niedzielę).
Pozwoli to na ciekawe porównania, a także przypomni zapomniane deklaracje i zwroty politycznej akcji. Wiemy, że wiele osób kolekcjonuje "Kronikę", teraz można to będzie robić bardziej systematycznie.
Premier Mateusz Morawiecki na spotkaniu wyborczym PiS w Warszawie zachwalał kandydata partii na prezydenta stolicy Patryka Jakiego. „Mówimy czasami, słusznie, że Patryk Jaki jest naszym szeryfem w Warszawie, że już dużo dobrego zrobił, mimo że jeszcze nie został prezydentem Warszawy. […] Widzę Johna Wayne w nim. Był Lucky Luke będzie lucky Jaki” – oświadczył premier.
Poparcie dla kandydatury Jakiego na prezydenta Warszawy wyraził także pochodzący z Łodzi europoseł Jacek Saryusz-Wolski. „To Patryk Jaki wdraża i walczy o wysokie, europejskie standardy uczciwości w życiu publicznym. To Patryk Jaki może sprawić, że – jako Polacy, bo to jest nasza wspólna stolica – nie będziemy się wstydzili za Warszawę w objęciach warszawskiej ośmiornicy, rządzonej przez zorganizowaną grupę przestępczą” – mówił polityk PO w latach 2003-2017, wyrzucony z tej partii po tym, gdy został kandydatem PiS na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej przeciwko Donaldowi Tuskowi.
Komisja Europejska zdecydowała o skierowaniu do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargi przeciwko Polsce w kwestii ustawy o Sądzie Najwyższym. „Komisja zdecydowała o pozwaniu Polski do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z pogwałceniem zasady niezależności sądownictwa” – powiedziała rzeczniczka KE Mina Andreeva. „Komisja Europejska podtrzymuje swoje stanowisko, że ustawa dotycząca Sądu Najwyższego jest niezgodna z prawem UE, jeśli chodzi o zasadę niezależności sędziowskiej, a zatem również zasadę nieusuwalności sędziów” – podkreśliła.
KE domaga się przywrócenia w Sądzie Najwyższym stanu sprzed 3 kwietnia 2018 roku, czyli sprzed wejścia w życie przepisów obniżających wiek emerytalny sędziów z 70 do 65 lat. W wyniku tego przepisu 27 spośród 72 czynnych sędziów SN powinno przejść w stan spoczynku, włącznie z I Prezes Sądu Najwyższego sędzią Małgorzatą Gersdorf. „Wdrożenie kwestionowanych przepisów regulujących przejście sędziów Sądu Najwyższego w Polsce w stan spoczynku zostało przyspieszone i tworzy zagrożenie w postaci poważnego i nieodwracalnego uszczerbku dla niezależności sądownictwa w Polsce, a tym samym dla systemu prawnego Unii Europejskiej” – twierdzi KE. Komisja wnioskuje, by sędziowie, którzy w świetle nowych przepisów już zostali wysłani na emerytury zostali przywróceni do orzekania, nawet jeśli na ich miejsce wskazano już kogoś innego – informuje PAP. Komisja Europejska wystąpiła o rozpatrzenie sprawy przez Trybunał w Luksemburgu w trybie przyspieszonym. Poprosiła, aby TSUE postanowił, aby do czasu wydania ostatecznego orzeczenia niektóre przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym pozostały zawieszone.
Szef rządu Mateusz Morawiecki zapytany o decyzję KE, odparł: „Szczególnie nas to nie dziwi, ponieważ wszyscy, którzy się tą sprawą interesują, wiedzą, że Polska jest od dłuższego czasu w pewnym sporze, co do zakresu reform wymiaru sprawiedliwości”.
Informację o decyzji Komisji Europejskiej, aby pozwać Polskę do unijnego Trybunału Sprawiedliwości „Wiadomości” TVP1 przedstawiły w materiale pod tytułem: „Polacy nie ufają Grzegorzowi Schetynie”. Państwowa stacja poinformowała, że Schetyna „jest politykiem budzącym największą nieufność Polaków”. Podpisany pod materiałem pracownik TVP Konrad Wąż powiadomił widzów, że „kiedy Komisja Europejska ogłaszała decyzje w sprawie pozwu przeciwko Polsce Grzegorz Schetyna pojechał do Berlina na spotkanie z Angelą Merkel”. „Nie miejmy złudzeń. Tak naprawdę to, że sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest bezpośrednio związane z tymi podejrzanymi skądinąd konszachtami pana Schetyny z Angelą Merkel” – skomentował publicysta „Sieci” i wPolityce.pl Wojciech Biedroń.
Według „Wiadomości” proniemiecka postawa PO może być wynikiem pomocy finansowej, jakiej na początku lat 90. CDU miała udzielić Kongresowi Liberalno-Demokratycznemu – „pierwszej partii Donalda Tuska”. Potem poinformowano o udziale I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf w konferencji naukowej w Niemczech. „Takie wizyty budzą zdziwienie u wielu Polaków” – brzmiał komentarz, opatrzony zdjęciami wojennych ruin Warszawy. „Jak mogą sprawy polskie interesować inne kraje?” – oburzała się anonimowa pani. Potem było jeszcze o tym, że większość Polaków popiera reformę sądownictwa. „Nie podoba się ona tylko opozycji i unijnym urzędnikom”. Na koniec TVP oskarżyła Schetynę o prorosyjskie gesty.
Minister obrony szef MON Mariusz Błaszczak zapytany w programie trzecim Polskiego Radia o hasło „Fort Trump”, odpowiedział: „Hasło jest rzeczywiście bardzo dobre, dlatego że te dwa wyrazy oddają całą ideę stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce na stałe, a więc baz amerykańskich w Polsce. Jest ono też bardzo popularne, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, w mediach na Zachodzie... […] Bardzo się przebiło. I to jest niewątpliwie sukces. Ja powiem, że rozmawialiśmy, kiedy w Blair House rano we wtorek ubiegły rozmawialiśmy z panem prezydentem, to przekonywaliśmy pana prezydenta do tego, żeby właśnie hasło wykorzystać […]”. Według Błaszczaka, „stała obecność wojsk amerykańskich w Polsce jest gwarancją dla naszego bezpieczeństwa, bo wiadomo, że agresor, rosyjski agresor nie napadnie państwa, w którym są wojska Stanów Zjednoczonych”.
Szef MON przekonywał, że „po tragedii smoleńskiej politycy ówcześnie rządzący, w tym prezydent Komorowski, mówili o zbudowaniu dobrych relacji z Rosją […]. I właśnie, gdyby nie zmiana władzy w 2015 roku, to ten scenariusz, ten zły scenariusz byłby dalej realizowany, bo politycy PO i PSL-u, no cóż, albo świadomie działali na szkodę Polski, albo nieświadomie, ale to sprowadzało się do obniżania zdolności obronnych naszego kraju. […] PO reprezentuje funkcjonariuszy SB i UB, zabiega o […] nienależne im przywileje. No tak, tacy są, po prostu tacy są. […] Oni są ważnym elementem tego układu, postkomunistycznego układu, który rządził w Polsce z małymi przerwami […]”.
Jak poinformowały „Sieci”, Jarosław Kaczyński został laureatem Biało-Czerwonych Róż portalu wPolityce.pl „za wzmacnianie narodowej wspólnoty i państwa polskiego”. Portal należy do Wydawnictwa Fratria braci Jacka i Michała Karnowskich, które kontroluje także tygodnik „Sieci” i portal wPolsce.pl. Pismo braci Karnowskich już raz nagrodziło Kaczyńskiego jako Człowieka Wolności w 2016 r.
W laudacji wygłoszonej 19 września Michał Karnowski wspominał rok 2010: „Czarna, straszliwa smoleńska chmura zasnuła wtedy nasze niebo, zdawało się, że gaśnie w Polsce światło narodowego ducha, że owa ciepła woda w kranie, rozkradanie wszystkiego, co się da, zwykła nieudolność, infantylizm, przyjęcie pozycji wasala najsilniejszych państw i ośrodków władzy w świecie, pogardliwy stosunek do tożsamości i dziedzictwa tysiąclecia na dekady już nas zdominują. I tak w istocie by było, gdyby nie ten obóz polski i propolski, który został tak nagle osierocony przez odejście śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dokonał tego nasz laureat […] pan premier Jarosław Kaczyński.
Stojąc w obliczu wielkiej osobistej tragedii, […] znalazł w sobie siłę, by podjąć zadanie dalszej walki o szansę naprawy państwa polskiego, by gromadzić wokół siebie ludzi, konstruować programy, prowadzić kampanie. Ale umiał też dać impuls wielu środowiskom naukowym, medialnym, kulturalnym, lokalnym, które podjęły wysiłek samoorganizacji, oddolnej budowy wysp, które złożyły się na archipelag polskości i wywalczyły zmianę. […] Nie będzie przesadą powiedzenie, że to był kolejny polski zryw, kolejna polska mobilizacja, wyrastająca z najlepszego ducha prawdziwej solidarności i całego jej dziedzictwa. […] Oto dziesiątki i setki tysięcy osób uznało, że nie można dać się złamać, że trzeba dać z siebie wszystko, że nie można oddać Polski w ręce jej złodziei. […] Twarde, jednoznaczne, połączone intelektualnym wizjonerstwem przywództwo pozwoliło przetrzymać najtrudniejszy czas, a potem przejść do ofensywy. Szansa nie została stracona, wysiłek nie został zmarnowany. A nawet odwrotnie, został pomnożony. […] Mam wrażenie, że chwilami ten obóz, czy jego część nie docenia przełomu, który stał się jego udziałem. […] I nie chce pamiętać, że niesie to zobowiązanie dyscypliny, pokory, ciężkiej pracy, także nad sobą. Niesie też wymóg szanowania jego konstrukcji oraz […] szanowania rozstrzygającego autorytetu naszego laureata. Wszak bez niego wielu byłoby jak ślepe kocięta”.
Jarosław Kaczyński zapewnił, że nie był demiurgiem wszystkiego, co się w Polsce działo po tragedii smoleńskiej. „Ja byłem tylko skromnym pracownikiem winnicy pańskiej” – stwierdził szef obozu rządzącego.
Premier Mateusz Morawiecki w odniesieniu do skargi Komisji Europejskiej na rząd polski powiedział: „Wszyscy wiedzą, że toczymy pewien spór – w dużym stopniu oparty o niezrozumienie sytuacji w kraju, który przechodzi transformację. […] Jak mają Holendrzy, Belgowie, Francuzi albo Niemcy Zachodni rozumieć, na czym polegał najpierw komunizm, a potem postkomunizm, skoro jego nie doświadczyli?”.
„W stosunku do spraw wiążących się z Sądem Najwyższym my cały czas toczymy dialog, ale jak widać Komisja Europejska zdecydowała się na wykonanie pewnego kroku, który ten dialog do pewnego stopnia urywa, czy może mocno go urywa” - powiedział premier. „Co do wyroku i zabezpieczeń, poczekajmy, jakie one będą, bo trudno tutaj spekulować w oparciu o komunikaty prasowe. Ja jeszcze nie zapoznałem się szczegółowo z tym, co KE dokładnie przeciwko nam do TSUE skierowała” – dodał szef rządu, cytowany przez PAP.
Sąd Apelacyjny orzekł, że premier Mateusz Morawiecki, minął się z prawdą, mówiąc na wiecu wyborczym PiS: „Żeby nie być gołosłownym, powiem tak: nasi poprzednicy przez osiem lat wydali 5 mld zł na drogi lokalne. To jest tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtora roku, porównajcie sobie”.
Sąd zobowiązał premiera do opublikowania w ciągu 48 godzin na antenie TVP Info i TVN przed głównymi wydaniami „Wiadomości” oraz „Faktów” oświadczenia o treści: „Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r. podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego PiS w Świebodzinie, że w ciągu 1-1,5 roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne niż za czasów koalicji PO-PSL w ciągu ośmiu lat”. Oświadczenie ma zostać jednocześnie odczytane i wyświetlone na ekranie.
Morawiecki zastosował się do wyroku. W czwartek jego oświadczenie, iż podał nieprawdziwe informacje, wyemitowano w TVN i TVP Info.
Marcin Wolski w „Gazecie Polskiej Codziennie” skomentował spotkanie Grzegorza Schetyny z Angelą Merkel:
„Pojechali pokłonić się / bossom w Berlinie / Podziękować, że mielą / Polskę w swoim młynie / ciągną ją przed oblicze / ober Trybunału / najchętniej by wsadzili / rząd do kryminału… / Jeden problem mnie gnębi / problem zasadniczy / na co banda lizusów / dziś właściwie liczy? / Że zyska nowe głosy / u swoich rodaków / że Niemcy wyślą czołgi / na Gdynię i Kraków? / Może to niewolnika / reakcja typowa / ślinić się na dzwoneczek / niczym pies Pawłowa?”.
Portal Wirtualnemedia.pl przygotował na podstawie danych Kantar Media zestaw tytułów prasowych, które zarobiły najwięcej na reklamach państwowych spółek i ministerstw w I półroczu 2018 r. Najwyższe dochody z tego typu reklam osiągnął tygodnik „Sieci” – 10,84 mln zł (o 3,28 mln zł więcej niż w tym samym okresie ub. r.). Drugie miejsce w tym zestawieniu zajął „Super Express”. Na trzecie miejsce awansowała „Gazeta Polska”, która na ogłoszeniach spółek państwowych zarobiła w tym okresie 6,64 mln zł (o 2,66 mln zł więcej niż rok wcześniej). Dochody „Wprost” z tego tytułu wzrosły z 5,1 mln zł do 6,5 mln zł. Zyski „Do Rzeczy” – z 5 mln zł do 5,6 mln zł. Jak podały Wirtualne media, państwowe firmy i instytucje w tym samym czasie poważnie ograniczyły wydatki w „Fakcie”, „Gazecie Wyborczej” i „Polityce”. Wpływy „Faktu” z tytułu publikacji takich reklam spadły o 2,61 mln zł – do 1,37 mln zł, w „Gazecie Wyborczej” – o 1,78 mln zł, do 213,9 tys. zł. „Polityka” nie zarobiła na nich ani złotówki.
Poseł Wolnych i Solidarnych Kornel Morawiecki powiedział w Radio TOK FM, że patrzy z rezerwą na projekt bazy wojsk amerykańskich w Polsce. „Nie widzę jakby potrzeby, bo to jest jakby szykowanie nas do wojny. My się starajmy poprawić stosunki z Rosją, starajmy się nasycić ten cały układ polityki wschodniej jakąś taką pozytywną treścią, nie szukajmy zwady tutaj. […] Ja bym wolał, żeby tą sprawę rozstrzygnęli między sobą Rosjanie i Amerykanie, żeby Putin...”. Ojciec premiera stwierdził: „to jest dla mnie oburzające nawet bym powiedział, panie redaktorze, że polskie elity, polskie media, polski rząd nastawia Polaków przeciwko Rosjanom. Rosyjskie elity, rosyjski rząd, rosyjskie media nastawiają Rosjan przeciwko Polakom. Przecież to jest coś niesamowicie szkodliwego dla obu tych naszych narodów”.
Morawiecki powiedział: „tej agresywnej polityki rosyjskiej tak specjalnie nie widzę. […] Na Donbas najpierw Kijów puścił czołgi i samoloty i armaty. Przecież […], tam była sprawa wielkiego zawirowania związana z prezydentem Janukowyczem, który miał olbrzymie poparcie demokratyczne na wschodzie”.
Minister obrony Mariusz Błaszczak odwołał dowódcę Komponentu Wojsk Specjalnych gen. Wojciecha Marchwicę i powołał na to stanowisko płk. Sławomira Drumowicza, dotychczasowego dowódcę jednostki specjalnej AGAT. Marchwicę na stanowisko dowódcy Wojsk Specjalnych powołał w marcu 2017 r. poprzedni szef MON Antoni Macierewicz.
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki zapytany o komentarz do decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zdecydował się wstrzymać proces wymiany sędziów w Izbie Karnej Sądu Najwyższego, powiedział: „Droga Pani, no kto to jeszcze się tym interesuje? Kto się w ogóle w tym może wyznać, co się dzieje w tym sądownictwie? Kogo to jeszcze interesuje, że parę osób się tam przyspawało do swoich stanowisk i próbuje jakoś utrzymać swoje dochody i przywileje?”. „Pana to już nie interesuje?” – zapytała dziennikarka TVN24. „W ogóle” – odparł Terlecki.
Sędzia Piotr Gąciarek, który uczestniczył w konkursie na sędziego Sądu Najwyższego, przytoczył w radio TOK FM wypowiedzi innych kandydatów do Izby Dyscyplinarnej SN (z protokołów posiedzeń KRS z 20 i 21 sierpnia 2018 r.). Notariusz Mirosław Józef Markiewicz – „Nie mam dorobku naukowego, moim dorobkiem są sporządzone przeze mnie akty notarialne”; adwokat Edyta Tawrel – „Jestem karnistą od samego początku, ale na drogę naukową zabrakło czasu”; sędzia sądu rejonowego Tomasz Koźmiński – „Jestem taką czarną owcą w środowisku. [...] Miałem już trzy sprawy dyscyplinarne i wszystkie były na moją niekorzyść. [...] W każdej dziedzinie moja wiedza jest wyróżniająca”; sędzia sądu okręgowego Damian Marcin Owczarek – „Ja jestem praktykiem, a nie teoretykiem, tak więc nie publikowałem. Na uczelni też nie pracowałem”; sędzia sądu okręgowego Stanisław Dominik Olchowy – „Izba Dyscyplinarna dlatego, że jest to coś nowego i uważam, że sprawdziłbym się”; adwokat Anna Jadwiga Pakalska – „Ja 30 lat jestem mężatką, mam córkę, która ma 26 lat i nigdy nie mieliśmy kłopotów”; sędzia sądu rejonowego Adam Antoni Kanafek – „Powziąłem wiadomość, że zostałem wyznaczony przez Ministra Sprawiedliwości do pełnienia funkcji sędziego sądu dyscyplinarnego i wtedy sobie pomyślałem, czemu nie”; sędzia sądu rejonowego Krzysztof Jerzy Piaseczny – „Mam takie poczucie, że Izba Dyscyplinarna, która jest nową jakością w naszym systemie prawnym, jest tego rodzaju strukturą, co do której ja mam poczucie, że tak jak mawiała moja babcia, ja bym się nadał”; adwokat Piotr Paweł Kamiński – „Z góry przepraszam za zamieszanie i spóźnienie, gdyż nie było mnie parę dni w domu i odebrałem późno zawiadomienie o terminie wysłuchania”; adwokat Agnieszka Katarzyna Kupczyk – „Jestem osobą młodą, ale już wychowałam trójkę dzieci. W tym okresie czasu dzieliłam pracę zawodową z obowiązkami rodzinnymi, co nie było proste. Pracowałam poza miejscem zamieszkania. Nie wystarczyło czasu, by rozwijać się naukowo”; sędzia sądu rejonowego Krzysztof Andrzej Rzodkiewicz – „W tym roku skończyłem 60 lat i pojechałem z żoną i córką na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Emocjonalnie podszedłem, jak wróciłem to w telewizji podawano informacje, że jest nabór do Sądu Najwyższego, że nikt nie chce się zgłaszać, że bunt środowiska i mi się ułożyło, że szukano czterdziestu sprawiedliwych”; sędzia sądu rejonowego Jolanta Korwin-Piotrowska – „Z panem Piotrowiczem miałam […] przyjemność spotykać się na licznych konferencjach, wtedy raczej w roli słuchacza. Było to co najmniej kilka razy, kiedy miałam okazję wysłuchać pana publicznych wystąpień”.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze