0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Obietnicę nowych miejsc pracy minister edukacji Anna Zalewska złożyła w Łodzi osobiście. W lutym spotkała się z samorządowcami, żeby opowiedzieć o wdrażaniu reformy szkół. Uzasadniała wtedy, że nowe etaty się pojawią, bo średnia liczba uczniów w klasach podstawówki jest mniejsza niż w likwidowanych gimnazjach. Łódzcy samorządowcy nie dawali wiary. Z ich szacunków wynikało, że w wyniku reformy oświaty 70 nauczycieli będzie musiało pożegnać się z zawodem.

OKO.press krytykowało "papierowe wyliczenia" Zalewskiej. Faktycznie, oddziały w podstawówkach są mniejsze niż w gimnazjach, ale na jednego nauczyciela przypada więcej dzieci. Ponadto trudności z utworzeniem nowej sieci szkół sprawiają, że w do dotychczasowych podstawówek zgłasza się więcej dzieci i klasy będą liczniejsze niż do tej pory.

Przeczytaj także:

Reforma wchodzi do szkół, nauczyciele tracą pracę

Dziś, niecałe dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego, wiadomo już, że w łódzkich szkołach pracę straci 200 nauczycieli i 72 pracowników administracji i obsługi.

To osoby, którym kończą się umowy na czas określony, którzy przeszli w stan nieczynny (przez pół roku dostają „gołą” pensję i jeśli przez ten czas nie dostaną oferty pracy, otrzymają wypowiedzenie). W tej grupie aż 100 osób to „ofiary” reformy oświaty wprowadzonej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Z setki tracącej pracę 48 osób to nauczyciele likwidowanych gimnazjów, którzy „nie załapali się” na etaty w powstających siódmych klasach szkół podstawowych. Uczyli gimnazjalistów m.in. języków obcych, wychowania fizycznego, biologii, fizyki.

Trela: Nie chcę takiego prezentu

„Pamiętam, że wtedy w lutym minister Zalewska powiedziała, że ma dla mnie prezent. Miały nim być dodatkowe etaty dla nauczycieli" – mówi OKO.press Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za edukację. - "Prezent przyjąłem, ale od razu dodałem, że w niego nie wierzę. Nie myliłem się. Dziś trzeba zwolnić około 100 nauczycieli. Jeżeli tak ma wyglądać prezent od pani minister, to bardzo dziękuję. Nie chcę go.

Zapewnienia o tym, że w wyniku reformy nikt nie straci pracy, są oszustwem. Nie jedynym, jakie padło z ust polityków PiS. Choć PiS obiecał słuchać obywateli, widzimy jak wygląda rozpatrywanie wniosku referendalnego. Ani jedno, ani drugie nie jest realne”.

Samorządowcy są rozżaleni, że błyskawiczne tempo wprowadzania reformy odbije się na uczniach i nauczycielach. I nie mają satysfakcji z tego, że doskonale to przewidzieli.

„Oceniam reformę jako bubel prawny, który został narzucony samorządom. Pewnie teraz rząd za potencjalne wpadki będzie chciał obarczyć odpowiedzialnością samorządy. Bez skrupułów stwierdzi, że to samorządy nie poradziły sobie z „dobrą zmianą” – podejrzewa Tomasz Trela

i podkreśla, że reforma została wprowadzona za szybko, bez konsultacji. „Takiej reformy nie można przeprowadzić w pół roku. Przecież prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę w styczniu, a już 1 września 2017 roku zmiany mają wejść w życie. Nie da się tak działać, bo wyjdą błędy. I wychodzą. Gdyby pani minister przyjechała do Łodzi, wzięła udział w debatach organizowanych przez samorząd, gdyby chciała się z nami spotkać, porozmawiać. Ale nie chciała” – mówi Tomasz Trela.

Samorząd łódzki chce pomóc zwalnianym nauczycielom

Co stanie się ze zwolnionymi nauczycielami? W miniony piątek Urząd Miasta Łodzi wraz z Powiatowym Urzędem Pracy zorganizowali spotkanie wysyłając do wszystkich zwalnianych imienne zaproszenia. Poinformowali ich, że jeśli zarejestrują się jako bezrobotni, mogą skorzystać z dofinansowania do studiów podyplomowych albo do własnej działalności gospodarczej w wysokości 24 tys. zł (tą formą byli zainteresowani nauczyciele języków obcych, którzy planują założyć swoje szkoły językowe). Mogą także zapisać się na kursy i zmienić kwalifikacje, bo szans na ponowne zatrudnienie w szkołach nie mają.

Pracownicy z Urzędu Pracy zostali uprzedzeni, że mają objąć zwalnianych nauczycieli indywidualną opieką. Nauczyciel WF obecny na spotkaniu powiedział, że nawet jeśli znajdzie gdzieś pracę, to na pewno nie da mu tyle satysfakcji, ile praca z młodzieżą.

Komentarze