0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Prezes IPN zabawiał dzieci z okazji Dnia Dziecka w Sejmie. Opowiadał tam o pracy IPN - który zajmuje się m.in. "dekomunizacją" nazw ulic zgodnie z uchwaloną w zeszłym roku ustawą (uzasadnienie: "propagowanie symboliki komunistycznej byłoby demoralizujące dla społeczeństwa"). Według "Gazety Wyborczej" w całym kraju zostaną zmienione nazwy kilkuset ulic. Zmianom towarzyszą spory - np. w Olsztynie chciano zmienić nazwę ulicy Jacka Kuronia. W Warszawie zmiany miały objąć m.in. ulicę Lewartowskiego - działacza ruchu oporu w getcie, zamordowanego przez Niemców. Wzbudziło to protesty organizacji lewicowych.

O tym wszystkim prezes Szarek nie powiedział. Powiedział za to nieprawdę.

Dzieci mogły nie zdawać sobie sprawy, że usłyszały nieprawdę. Główna fala dekomunizacji ulic i pomników przetoczyła się przez Polskę po 1989 roku i dziś IPN pozostały tylko niedobitki niesłusznych symboli.

Niżej podpisany osobiście przyglądał się demontażowi pomnika Feliksa Dzierżyńskiego na pl. Bankowym (wówczas pl. Dzierżyńskiego) 16 listopada 1989 roku. Pomnik w spektakularny sposób rozpadł się i runął na ziemię - jak wówczas śmiano się w tłumie, okazało się, że był pusty w środku (można tę scenę zobaczyć na youtube, pamiętam, że atmosfera przypominała wesoły piknik). Nieopodal, na pl. Żelaznej Bramy, zdemontowano tzw. pomnik utrwalaczy - "Pomnik Poległym w Służbie i Obronie Polski Ludowej". To tylko dwa przykłady: w Polsce usuwano wówczas pomniki komunistyczne masowo - niektóre można dziś obejrzeć w Galerii Socrealizmu w pałacu Zamoyskich w Kozłówce.

Zmieniano także nazwy ulic - w Warszawie zmieniono wtedy m.in. ul. Marcelego Nowotki na Władysława Andersa. Zmiany objęły całą Polskę - np. w samych Gliwicach kilkadziesiąt ulic (niekiedy w zabawny sposób, np. Aleję Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przemianowano w 1992 roku na Al. Przyjaźni).

Opowieści prezesa Szarka, że dopiero po 28 latach wolności na IPN spadł obowiązek "posprzątania" polskiej przestrzeni z niesłusznych symboli, są więc kompletną nieprawdą.

Tego samego dnia w radiu TOK FM prezes tłumaczył, dlaczego IPN nie będzie obchodził rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku (chociaż nie były w pełni wolne, doprowadziły do powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego i upadku komunizmu w Polsce). Prezes oświadczył, że to nie jest okrągła rocznica (brak sympatii PiS do tych wyborów jest powszechnie znany, chociaż to Lech Kaczyński zasiadał przy Okrągłym Stole) i przypomniał, że 4 czerwca 1992 roku po "nocy teczek" upadł rząd Olszewskiego.

Pamiętajmy, że 4 czerwca 1992 roku to obalenie rządu Jana Olszewskiego, który podjął się na wiele lat przed powołaniem Instytutu Pamięci Narodowej trudnego zadania rozliczenia się z agenturą komunistyczną
Półprawda. W 1992 r. Macierewicz oskarżył ludzi niewinnych
TOK FM,01 czerwca 2017

Otóż wszystko było inaczej, niż sugeruje prezes Szarek. Rząd Jana Olszewskiego - o czym jego wielbiciele nie lubią przypominać - był rządem mniejszościowym, w dodatku nie popieranym przez prezydenta Wałęsę, i wiosną 1992 roku jego dni były już policzone. W Sejmie leżał już wniosek o wotum nieufności. Ujawnienie w Sejmie przez Antoniego Macierewicza 4 czerwca 1992 roku tzw. "listy Macierewicza" - po którym nastąpiło ekspresowe odwołanie rządu przez Wałęsę i większość sejmową - nie było "rozliczeniem z agenturą", tylko desperacką walką o polityczne przetrwanie oraz próbą destabilizacji sejmowej większości. Co więcej, Macierewicz posądził o agenturalność różne osoby niesłusznie - w tym zasłużonego polityka prawicy Wiesława Chrzanowskiego, marszałka Sejmu. W 2000 roku Chrzanowskiego oczyścił z zarzutów sąd lustracyjny.

A zatem sformułowanie prezesa Szarka, że rząd Olszewskiego "podjął się" rozliczenia z agenturą komunistyczną jest tak bardzo nieścisłe, że trudno je uznać za prawdziwe. Niczego się nie podjął, tylko próbował, i nie z agenturą, tylko - w znacznej mierze - ze swoimi politycznymi przeciwnikami, których Macierewicz posądził (słusznie lub niesłusznie) o współpracę z komunistyczną tajną policją. Niektórzy z posądzonych, nawiasem mówiąc, współpracowali w latach 50. i przez krótki okres czasu, a później byli zdeklarowanymi wrogami reżimu.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze