0:00
0:00

0:00

138. miesięcznica katastrofy smoleńskiej odbyła się przy wyjątkowo zaostrzonych środkach ostrożności. Po raz pierwszy od czasu, gdy jej obchody przeniosły się na Plac Piłsudskiego w Warszawie, organizatorzy zgłosili tzw. zgromadzenie cykliczne. Wojewoda mazowiecki zarejestrował je jako zgromadzenie “w celu oddania hołdu Ofiarom katastrofy w Smoleńsku”.

Oznacza to, że aż do 2024 roku będzie miało pierwszeństwo przed jakimikolwiek innymi manifestacjami.

Podobnie jak wcześniej podczas miesięcznic na Krakowskim Przedmieściu, Służba Ochrony Państwa zamknęła dziś rano dostęp do Placu Piłsudskiego. Okalające go ulice zastawiono barierkami i wozami, a przejścia strzegły oddziały policji, żandarmerii i SOP o wiele liczniejsze niż w poprzednich miesiącach.

To skutek wydarzeń z 10 września 2021. Aktywiści Lotnej Brygady Opozycji, nieopodal placu Piłsudskiego zorganizowali wtedy kolejną kontrmanifestację, na której krzyczeli przez megafony: “Balbina, kazałeś lądować bratu?”, “Gryzie cię sumienie?”, “Pokaż raport”, “Prawdy nie zagłuszysz”, “Czy był zamach?”. Kamera OKO.press zarejestrowała wtedy reakcję Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS karcącym tonem powiedział ministrowi MSWiA Mariusza Kamińskiego: “Policja nic nie robi”.

Przeczytaj także:

Aktywiści Lotnej Brygady zgłosili więc zgromadzenie pod Zachętą. Muzeum od placu Piłsudskiego i stojącego na nim pomnika schodów smoleńskich oddziela tylko ulica Królewska. Żeby być słyszanymi, czworo aktywistów weszło na cokół obok drzwi wejściowych Zachęty ok. 2 metry nad ziemią. Kolejny wszedł na pobliskie drzewo. Przez megafony wykrzykiwali stamtąd te same hasła, co miesiąc wcześniej.

Prezes strasznie zły

“Te krzyki były tak głośne, że dopadły prezesa aż przy pomniku Lecha, stojącego kilkaset metrów od budynku Zachęty. Zanim jeszcze przyszedł Kaczyński, słyszeli je Gliński, Brudziński, Sasin, Sobolewski. Widać było, że odwracają głowy. I że są zdenerwowani. Kaczyński był zły. Po uroczystościach zebrał swoich ludzi i ich musztrował. Kamiński ze zwieszoną głową poszedł do samochodu” - relacjonuje reporter OKO.press Robert Kowalski.

Jeszcze przed zakończeniem uroczystości po aktywistów Lotnej Brygady przyszli antyterroryści.

“Dwóch weszło na drzewo. Zabrali aktywiście tubę i odbył się pojedynek. Straż pożarna rozwinęła pod nimi poduszkę powietrzną. Skoczył. Pozostała czwórka siedziała na cokole z lampą przy głównych drzwiach do Zachęty. Tam akcja abordażu. Policjant przystawiał drabinę, a Arkadiusz Szczurek, nie przerywając krzyczenia przez megafon, próbował odepchnąć ją nogą” - opowiada Kowalski.

W końcu wszyscy zeszli na dół. Pięcioro aktywistów zostało zatrzymanych i trafiło na komendę przy ul. Wilczej. Policja zarzuca im naruszenia miru domowego Zachęty oraz złośliwie przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego. Za pierwsze przestępstwo grozi do roku więzienia, za drugie — do dwóch lat. O karalnym przeszkadzaniu w akcie religijnym może być jednak mowa tylko wtedy, gdy organizatorem jest kościół lub inny związek wyznaniowy o uregulowanej sytuacji prawnej.

“Jak tłumaczył nam nadkomisarz, ponieważ w zgromadzeniu uczestniczył ksiądz, to sprawia, że była to uroczystość religijna. Wygląda na to, że religia smoleńska jest już oficjalną religią państwową i jej obrzędy są pod ochroną” - mówi OKO.press Tita, aktywistka Lotnej Brygady Opozycji.

Przedstawiciele aktywistów złożyli zażalenia na ich zatrzymanie — przekazał nam mec. Jerzy Jurek. Policjanci powinni więc bezzwłocznie doprowadzić ich do sądu, żeby mógł rozstrzygnąć, czy zatrzymanie było zasadne. Nie chcieli jednak tego zrobić.

Kolejne dwie osoby, które obserwowały akcję Lotnej, policja spisała i wypuściła. Wcześniej jednak poturbowała.

Kamera OKO.press niewpuszczona

Na ogrodzony teren obchodów miesięcznicy Służba Ochrony Państwa nie wpuściła operatorów OKO.press. Gdy pokazali legitymacje naszej redakcji, usłyszeli, że organizator ich sobie nie życzy. Innych dziennikarzy wpuszczali bez problemu.

Naszemu reporterowi Robertowi Kowalskiemu to samo powiedział Cezary Jurkiewicz, przewodniczący warszawskiego klubu radnych PiS, przedstawiający się jako “pełnomocnik organizatora”.

“Powiedziałem, że nigdzie stamtąd nie odejdę. Wtedy przyszedł do mnie oficer SOP-u i otoczyło mnie 12 policjantów. Powiedział, że muszą sprawdzić, czy nie stanowię zagrożenia, bo podobno dziwnie się zachowywałem. Wyprowadzili mnie poza kordon. Miesięcznicę musiałem oglądać zza ulicy” - relacjonuje Kowalski.

Udało nam się jednak nagrać obchody 138. miesięcznicy dzięki uprzejmości jednego z fotoreporterów, który został wpuszczony.

Wieniec

Zgromadzenie cykliczne zostało zarejestrowane do godz. 12:00, chociaż uroczystość zakończyła się parę minut po godzinie 09:00. I do 12:00 SOP bronił wejścia na plac Piłsudskiego. Spacerowicze, rodziny z dziećmi, okoliczni mieszkańcy i biegacze byli zmuszani do okrążania terenu.

Dopiero po godzinie 12:00 SOP-owcy dopuścili do pomnika smoleńskiego Zbigniewa Komosę, który co miesiąc składa pod nim wieniec. Jak co miesiąc, żandarmeria wojskowa wieniec od razu stamtąd zabrała. A jego samego otoczyli żandarmi i policjanci. Policzono ich — było dokładnie 110 funkcjonariuszy. Jeszcze po godz. 13:00 siedział pod schodami. Odebrał od nas telefon:

“Czekam, aż inni obywatele zostaną dopuszczeni pod pomnik, ale są zablokowani. Staram się tłumaczyć władzy, że to nie granica państwa i to nie uchodźcy, ale to do nich nie trafia”.
;
Na zdjęciu Daniel Flis
Daniel Flis

Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Na zdjęciu Robert Kowalski
Robert Kowalski

Dziennikarz radiowy i telewizyjny, producent, reżyser filmów dokumentalnych. Pracował w m.in Polskim Radiu, „Panoramie” TVP2. Był redaktorem naczelnym programu „Pegaz” i szefem publicystyki kulturalnej w TVP1. Współpracuje z Krytyką Polityczną, gdzie przeniósł zdjęty przez „dobrą zmianę” program „Sterniczki” z Radiowej Jedynki. Tworzy cykl „Kamera OKO.press”.

Komentarze