Jedną z inicjatyw prezydenta Andrzeja Dudy w kampanii było ograniczenie działalności organizacji społecznych na terenie szkół. Projekt ustawy zmieniający prawo oświatowe już w piątek, 17 lipca, miał trafić pod obrady sejmowej komisji edukacji.
Posiedzenie ze względów formalnych (niedopełnienie ustawowego terminu na konsultacje ze stroną społeczną) zostało jednak odroczone. Poznaliśmy już jednak szczegóły projektu.
Przypomnijmy, że prezydent ogólnie zapowiadał, że rodzice będą musieli wyrazić zgodę na organizację zajęć przez stronę społeczną. Do tej pory, zgodnie z art. 86 prawa oświatowego, kontrolę nad działaniami wykraczającymi poza podstawę programową pełnił dyrektor wraz z radą rodziców.
Prezydent chce, by obok pozytywnej opinii rady rodziców dyrektor miał obowiązek uzyskania zgody większości rodziców uczniów danej szkoły. Jak miałoby wyglądać takie referendum?
Na 14 dni przed planowanymi zajęciami dyrektor szkoły wysyłałby rodzicom „prospekt informacji wychowawczej” przygotowany przez organizację społeczną. Miałby on zawierać:
- prezentację idei wychowawczych stowarzyszenia;
- prezentację programu działalności wychowawczej lub programu rozszerzającego i wzbogacającego formy działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki;
- przedstawienie idei wychowawczych, które będzie realizował konkretny program;
- wskazanie osób, które będą realizowały program w szkole lub placówce, wraz z informacją o posiadanym przez te osoby doświadczeniu zawodowym, w szczególności w zakresie objętym programem;
- informację zawierającą opis materiałów graficznych oraz pomocy dydaktycznych wykorzystywanych podczas realizacji programu.
Po otrzymaniu folderu, rodzice mieliby 7 dni na wyrażenie zgody lub zgłoszenie weta. Brak odpowiedzi automatycznie liczy się jako zgoda. A zajęcia mogą się odbyć, jeśli zgodę wyrazi znacząca większość rodziców.
Prezydencki pomysł na konflikt
W praktyce to nic innego jak kolejny etap odbierania szkołom autonomii i wypędzania z placówek edukacyjnych organizacji, które promują zasady równouprawnienia czy tolerancji.
Już w 2016 roku minister Anna Zalewska wprowadziła nadzorczą rolę rad rodziców nad obecnością NGO’sów w szkołach. Efekt? Od ponad 3 lat dyrektorzy rzadziej sięgają po ich wsparcie edukacyjne.
Propozycja prezydenta oznacza pełny paraliż.
Po pierwsze, już sam sposób decydowania dostarcza tony dodatkowej pracy administracyjnej, której w szkole i tak nie brakuje. Na szkolne korytarze wprowadza się też niepotrzebne konflikty światopoglądowe.
Wyobraźmy sobie, że rodzice dostają folder proponujący zajęcia antydyskryminacyjne. Ich organizatorem jest stowarzyszenie, które na co dzień walczy o prawa osób LGBT w Polsce. Część rodziców na to hasło podnosi larum, że nie chce „seksualizacji dzieci”. Reszta odpowie, że to przecież zajęcia z tolerancji i praw człowieka.
Ale na skrzynki mailowe rodziców może równie dobrze trafić też propozycja zajęć z „ochrony życia poczętego” prowadzonych przez Ordo Iuris. I tu znów mamy problem. Jedni rodzice nie zgodzą się na obecność treści nienaukowych w murach szkolnych, inni stwierdzą, że to przecież zgodne z nauczaniem Kościoła.
Takie sytuacje mogą porozrywać szkolną społeczność. Najbardziej prawdopodobne, że organizacje – niezależnie jakie – w ogóle znikną z życia szkoły. Komu bowiem będzie chciało się prowadzić wielotygodniowe spory nad dodatkowymi zajęciami?
Odbije się to, jak zwykle, na uczniach. Stracą oni bowiem szansę na kontakt z żywą wiedzą i spotkania z ludźmi, którzy ucieleśniają postawy obywatelskie.
Atak na szkołę, LGBT i organizacje społeczne
Negatywną opinię do projektu przedstawiła już m.in. grupa zrzeszająca nauczycieli „Protest z Wykrzyknikiem”. W uzasadnieniu zwracają uwagę, że konstytucyjne prawo rodziców do wychowywania dzieci z własnymi przekonaniami jest już wystarczająco chronione, a dodatkowe przepisy są zbędne.
Nauczyciele pomysł Andrzeja Dudy zaproponowany w toku homofobicznej kampanii traktują jako próbę przeniesienia sporów ideologicznych na teren szkoły.
„Widzimy w tym manipulowanie rodzicami w celu wzbudzenia w nich podejrzliwości wobec działań proponowanych przez nauczycieli i dyrekcję szkoły. W polskiej szkole potrzebna jest przestrzeń do budowania relacji opartych na wzajemnym zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa, współpraca różnych podmiotów i godzenie odmiennych przekonań i zróżnicowanych potrzeb” – pisze PzW.
Nauczyciele zwracają też uwagę, że projekt zupełnie pomija podmiotowe traktowanie uczniów i pozbawia ich możliwości budowania kompetencji społecznych i obywatelskich niezbędnych do życia w coraz bardziej różnorodnym społeczeństwie.
„Grozi to utrwalaniem uprzedzeń wobec osób ze społeczności LGBT+, co w realiach szkolnych może oznaczać ich wykluczenie czy wręcz motywowaną uprzedzeniami przemoc rówieśniczą.
Szkoła potrzebuje teraz bardziej niż kiedykolwiek edukacji antydyskryminacyjnej i edukacji obywatelskiej, a wyspecjalizowane organizacje pozarządowe mogą skutecznie wesprzeć nauczycieli w tych działaniach”.
PzW działania prezydenta traktuje też jako kolejny atak na organizacje pozarządowe. Część z nich utrzymuje się bowiem m.in. z realizacji projektów edukacyjnych na terenie szkół. Jeśli stracą możliwość pracy z uczniami, stracą jednocześnie źródło utrzymania.
Szkoła musi mieć autonomię
Jak mógłby wyglądać system, który godzi potrzeby rodziców z autonomią szkoły? Z przepisów powinny być wyłączone wszystkie zajęcia prowadzone przez organizacje pozarządowe, które realizują podstawę programową.
Nie trudno wyobrazić sobie, że grupa paramilitarna prowadzi zajęcia historyczne (co już się często dzieje), a organizacje zajmujące się prawami człowieka przedstawiają materiał obejmujący podstawę WOS-u.
Konsensusem mogłoby być zostawienie zgody rodziców w przypadku zajęć, które realizują program wychowawczo-profilaktyczny szkoły. On także, zgodnie z prawem oświatowym, powstaje w konsultacji z radą rodziców.
W programach znajdują się ogólne wytyczne dotyczące działalności szkoły. Najczęściej odpowiadają one na problemy środowiskowe np. samobójstwa nieletnich czy korzystanie z używek.
Ale drogowskazem jest też, dziś zdecydowanie zaniedbana, preambuła ustawy prawo oświatowe:
„Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości Ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu się na wartości kultur Europy i świata. Szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich
w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności”.
Czy religia, w tym katolicka, nie powinna być konsultowana, jako zajęcia organizacji społecznych?
Na propagowanie religii, też powinna być zgoda rodziców. Czemu nie?
Oczywiście, że powinna być i nie można dziecka bez zgody rodziców wpisać na listę uczestników lekcji religii. Rodzice nie korzystają z przysługującego im prawa bojąc się, że dziecko będzie sekowane.
Duda jest postacią tragiczną. Najgorsze szambo, Średniowiecze, wypad z demokratycznej Europy. Ludzie coscie narobili. Litości
Jak widać PAD-alec nie tylko się uczy, ale i pracuje. Wzrasta tempo przesuwania Polski do najciemniejszego zaułka zabobonu i kołtuństwa.
Wymaganie zgody rodziców to "atak na szkołę, LGBT i organizacje społeczne"
Dlaczego? Rodzice mogą się nie zgodzić?
To ukłon w stronę najwierniejszego wioskowo-malomiasteczkowego-katolickiego elektoratu. Tam gdzie zazwyczaj najlepiej wykształceni są nauczyciele. Gdzie o programie nauczania decydował dyrektor szkoły będą teraz decydować półanalfabeci pod dyktando równie tempego wioskowego klechy.
"o programie nauczania decydował dyrektor szkoły będą teraz decydować półanalfabeci pod dyktando równie tempego wioskowego klechy."
I ja tempy [sic] wioskowy półanalfabeta mam na was głosować? (Nie pisze się "tempy" tylko "tępy", chyba że jest to aluzja do "o tempora o mores")
6 lat emigracji robi swoje, będę uważał, dziekuję
Z autora artykułu wychodzi mały autorytarny potworek, który w imię rzekomej obrony dzieci przed ich "ciemnymi" rodzicami depcze demokratyczną logikę. Oczywiście troska ta jest fałszywa, bo jedyne co martwi pana Antona to ograniczenie pola dla lewicowej propagandy w szkole. Obrzydliwość.
Panie Michale, gdzie pana tolerancja, gdzie pochwała zdobyczy demokratycznej jaką jest wolność słowa?
.
Zdumiony, pozdrawiam.
"gdzie pochwała zdobyczy demokratycznej jaką jest wolność słowa?"
Proszę zrobić eksperyment, pójść na plac zabaw i zacząć głosić swoje poglądy do dzieci. Ciekawe jak rodzice zareagują.
Tak jak zalecenia WHO nie są dla dzieci do czytania, tak i ten tekst, pod którym się wypowiadamy, nie jest skierowany do uczniów. Jeśli zaś chodzi o meritum sprawy: rodzice nie mają odpowiedniego wykształcenia, aby ubezwłasnowolniać profesjonalistów, specjalistów i dyrekcje szkół. Wrócimy do wieków ciemnoty, gdy ludzie pokroju antyszczepionkowców zdobędą demokratyczny mandat do narzucania programów szkołom.
"rodzice nie mają odpowiedniego wykształcenia, aby ubezwłasnowolniać profesjonalistów, specjalistów i dyrekcje szkół"
Znaczy się dzieci są własnością "oświeconego" państwa bo rodzice są ciemni i głupi? Państwo jak za rządów NSDAP, będzie kształtować nowego człowieka?
Demokracja nie polega na tym, że w każdej sprawie przeprowadzamy referendum (np. czy Ziemia jest okrągła), lecz na tym, że nasi wybrańcy umożliwiają profesjonalnym kadrom rozwiązywać społeczne problemy. Tak jak oczekujemy od lekarza prawidłowej diagnozy, od sędziego niezależności, a od urzędnika uczciwości i znajomości przepisów, tak od edukatorów oczekujemy profesjonalnego, zgodnego z najnowszą wiedzą podejścia do naszych dzieci. Tylko w ten sposób dajemy im szanse na przeskoczenie naszego poziomu.
Krzysztof Skladanowski "Demokracja … polega na tym, …że nasi wybrańcy umożliwiają profesjonalnym kadrom rozwiązywać społeczne problemy. "
Demokracja zadziałała, i wybrańcem jest Prezydent Duda, który ma inną opinię niż Pan, będący zwolennikiem "profesjonalnych kadr" (czyli hunwejbinów nowej Rewolucji Kulturalnej)
Nie ma idealnego systemu politycznego na świecie, tzw. foolproof, czyli odpornego na złą wolę i głupotę ludzką. System demokratyczny też można spieprzyć, czego dowodem są wspomniane przez ciebie rządy NSDAP w Niemczech, a w Polsce rządy 'dobrej zmiany', którą ja nazywam 'łaskawą zmianą', przywołując biskupów niemieckich, którzy tak nazwali początki rządów Adolfa Hitlera.
Obrzydliwością jest pisanie przez szmalcownika na stronie OKO.
Co za problem z tym szkolnictwem i jakimiś żądaniami nauczycieli. Wprowadzić trzy klasy podstawówki, nauczyciele przykościelni i resztę zwolnić, niech jadą zbierać szparagi do Niemiec i po herbacie. Dalsze ewentualne szkolenie tylko płatne i rząd oszczędza na swoje wypłaty. Jak widać reformatorów mamy zatrzęsienie i co jeden to lepszy.
Najprościej. Heil Hitler, Heil PIS
MIESZKANIA DLA MŁODYCH I ZWIĘKSZENIE DZIETNOŚCI !
Dzięki epidemii NOWE IDZIE !
ZBLIŻAMY SIĘ DO EUROPY ?
20-25% Polaków, praktykujących katolików, chodzi do kościoła. Dla reszty, to tylko historia i tradycja.
Szkoda tylko, że mniejszość chce większości narzucać swoją wiarę, a kler nie może się pogodzić, albo zrozumieć, że epoka straszenia ludzi zaćmieniem słońca i całowania w rękę księdza, bezpowrotnie minęła. Mamy XXI wiek !
Nic dziwnego, że Polska jest światowym liderem w spadku religijności, zwłaszcza wśród młodych.
Jeśli, dzięki epidemii, ludzie przyzwyczają się do uczestniczenia w mszach odprawianych w TV
lub internecie, to część kościołów może stać się niepotrzebna.
Jak będą niepotrzebne, to część zostanie wyburzona, albo sprzedana deweloperom i zaadoptowana na mieszkania, kina, teatry, baseny, sale sportowe itp., tak jak to się stało / dzieje w całej Europie.
Czy w ten sposób mogą zostać rozwiązane w Polsce problemy z mieszkaniami, zwłaszcza dla młodych Polaków oraz nastąpi wzrost zamożności społeczeństwa, które nie będzie musiało utrzymywać 11 000 kościołów i dziesiątków tysięcy duchownych ?
Wzrost zamożności społeczeństwa może przyczynić się do poprawy jakości życia Polaków ?
Czy wreszcie Polacy mogą mieć pieniądze na posiadanie dzieci oraz na zaspokajanie potrzeb wyższych, np. uprawianie hobby, rozwijanie swoich talentów, zainteresowań i pasji ?
Amen
P.S.
Ciekawe, ile przeznaczy pieniędzy na walkę z epidemią koronawirusa kk, najbogatsza instytucja w Polsce, który przez wieki zgromadził majątek o wartości setek miliardów czy nawet bilionów zł, w tym "pozyskał", albo jak mówią "przytulił" od wiernych 3 % powierzchni Polski (ok. 1 000 000 ha ziemi) ?
Czy ja dobrze rozumiem, że jeśli większość rodziców nie wyrazi zgody, to dana organizacja nie będzie mogła zrobić w ogóle zajęć dla powiedzmy mniejszości chętnych w liczbie 49%? Będzie po prostu zablokowana? To jest ciekawe, bo może czas zacząć w każdej szkole głosować w ten sposób, czy ksiądz/zakonnica może wejść na teren szkoły, czy nie może? Jakby nie było kościół jest organizacją zewnętrzną.
Niestety, lekcje religii prowadzone przez księdza/zakonnicę są od dłuższego czasu objęte programem szkolnym i głosowanie rodziców nie ma nic do tego. A w ogóle, to może czas już planować tajne komplety…
Tradycyjnie już w całej tej dyskusji pomijane jest zdanie uczniów. O ile w podstawówce jeszcze jest to jakoś tam zrozumiałe, o tyle w szkole średniej spory wpływ na decyzję powinni mieć sami uczniowie – ale w tej akurat kwestii zaskakująco zgodne w milczeniu są obie strony, zarówno ta rzekomo miłująca "podmiotowość uczniów" (pod warunkiem że robią to, co wymyśli nauczyciel) jak i ta troszcząca się o to by "dzieci" były wychowywane zgodnie z przekonaniami rodziców (znowuż zapominając o tym, że wszelkie akty prawne już obowiązujące nakazują brać zdanie starszego dziecka pod uwagę przy każdej decyzji).