0:000:00

0:00

Sześcioletnia kadencja I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf upływa z ostatnim dniem kwietnia tego roku. To ważna data nie tylko dla całego SN, ale i całego wymiaru sprawiedliwości. Prof. Gersdorf broniła niezależności wymiaru sprawiedliwości. A działania na tym polu „starego” składu SN były mocnym wsparciem dla szeregowych sędziów w całej Polsce.

Od maja stery w SN powinien przejąć nowy prezes. To, kto nim zostanie, będzie kluczowe dla przyszłości sądownictwa.

Przez wirusa nie można zwołać Zgromadzenia w SN

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, którą wielokrotnie nowelizował PiS, kandydatów na nowego I prezesa SN ma wskazać Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, w którym mają prawo wziąć wszyscy sędziowie SN.

To spośród tej piątki prezydent wybierze nowego I prezesa.

Zgromadzenie miało się odbyć 31 marca, ale z powodu epidemii koronawirusa zostało przełożone na 21 kwietnia.

OKO.press ustaliło, że i to Zgromadzenie może zostać odwołane, z powodu epidemii. A to by oznaczało, że do końca kwietnia, gdy kończy się kadencja prof. Gersdorf, nie uda się wskazać kandydatów na nowego prezesa SN.

„Wszystko wskazuje, że tego zebrania 21 kwietnia nie będzie. Nie mamy pomysłu jak z tego wybrnąć. Nie chcemy zwoływać Zgromadzenia, żeby nie narazić sędziów na ryzyko zarażenia wirusem” – mówi OKO.press rzecznik SN sędzia Michał Laskowski.

Podkreśla, że w tej sytuacji prezydent najprawdopodobniej wyznaczy spośród sędziów SN osobę, która pokieruje tymczasowo SN. A potem to ta osoba będzie zwoływała Zgromadzenie SN.

Decyzja w sprawie planowanego na 21 kwietnia Zgromadzenia ma zapaść po świętach, ale odwołanie jest raczej pewne, bo już wszystkie jawne rozprawy i posiedzenia w SN zostały przez prezes Gersdorf odwołane do 4 maja.

Spekuluje się jeszcze, że prezydent mógłby zmienić regulamin SN i wprowadzić do niego możliwość przeprowadzenia Zgromadzenia online. Ale nie ma możliwości wyboru kandydatów na prezesa w ten sposób, bo z ustawy wynika, że głosowanie jest tajne.

Duda i tak wybierze swojego faworyta

Epidemia koronawirusa może opóźnić wybór nowego prezesa SN, ale go nie zablokuje. Jego wyboru nie zablokuje też ewentualne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. W internecie powtarzana się nieprawdziwa informacja, że PiS nie wprowadza stanu klęski żywiołowej, bo wtedy nie mógłby wybrać prezesa SN. Ale to nieprawda.

Konstytucja w artykule 228 par. 7 wymienia czyje kadencje ulegają wydłużeniu z powodu wprowadzenia jednego z trzech stanów nadzwyczajnych: tylko kadencje prezydenta, Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego. Nie ma tam mowy o wydłużeniu kadencji prezesa SN.

Osoby znające kulisy wymiaru sprawiedliwości, z którymi rozmawiało OKO.press, uważają, że nie ma jednak znaczenia czy Zgromadzenie SN się odbędzie, czy nie. Bo i tak wiadomo, że prezydent na nowego I prezesa SN powoła raczej „swoją”, zaufaną osobę wywodzącą się z grona nowych sędziów SN, nominowanych przez nową, niekonstytucyjnie powołaną KRS.

Umożliwiają to uchwalone przez PiS przepisy ustawy o SN. Zgromadzenie bowiem ma przedstawić prezydentowi 5 kandydatów na prezesa SN. Dzięki temu nowi sędziowie SN, głównie z Izb, które powołał PiS, czyli z Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, będą mogli wybrać swojego kandydata.

Bo każdy z sędziów może zgłosić kandydata na prezesa i oddać jeden głos. Wygrywa kolejnych pięcioro z największą liczbą głosów. Więc wystarczy 5-10 głosów, by dany kandydat trafił na listę, którą dostanie prezydent.

„Czy to strata, że nie będzie w kwietniu Zgromadzenia? Przy systemie wyboru kandydatów na prezesa SN i tak wiadomo, że zostanie wybrany faworyt prezydenta. Bo do wyboru kandydata wystarczy kilku sędziów. Zgromadzenie sędziów SN [w ustawie PiS – red.] sprowadzono de facto do roli tego, który ma ten wybór zalegalizować.

Bo nie widzę szans by prezydent wybrał kandydata, który będzie miał powszechne poparcie sędziów SN [a takie dostanie zapewne kandydat na prezesa, wywodzący się ze „starego” SN – red.]" – mówi OKO.press osoba znająca kulisy SN.

Sytuacja byłaby inna gdyby w Zgromadzeniu nie brali udziału nowi sędziowie SN. Po orzeczeniach TSUE ( m.in. w tym po postanowieniu sprzed kilku, z którego wynika wstrzymanie wszelkich postępowań przez Izbę Dyscyplinarną) oraz po uchwale pełnego składu SN nie jest jasny ich status. Zakwestionowano bowiem niezależność nowej KRS, która ich wybrała. Dopuszczono też prawo badania legalności wyroków wydanych przez składy z udziałem sędziów nominowanych przez nową KRS.

Nie podważono jednak aktu powołania takich sędziów przez prezydenta, a tym samym nie podważono ich statusu jako sędziów. Dlatego prezes Gersdorf nie może zabronić udziału w Zgromadzeniu sędziom SN nominowanym przez nową KRS. Dotyczy to też sędziów Izby Dyscyplinarnej, bo TSUE nie zawiesił samej Izby i sędziów w niej zasiadających.

Kto za Gersdorf

Z informacji OKO.press wynika, że mówi się o kilku nazwiskach. Najczęściej padają trzy. To Małgorzata Manowska, Joanna Lemańska i Wiesław Kozielewicz.

  • Sędzia Małgorzata Manowska, to sędzia Izby Cywilnej SN. Do SN trafiła z nominacji nowej KRS.

Manowska orzekanie łączy z funkcją dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Wytykano jej, że podważa to jej niezależność, bo na to stanowisko powołał ją minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zrobił to w styczniu 2016 roku, na początku rządów PiS. Łączeniu tych funkcji sprzeciwiła się też I prezes SN Małgorzata Gersdorf, bo prawo zakazywało sędziom SN dodatkowego zatrudnienia, poza pracą naukową i dydaktyczną.

Manowska broniła się, że stanowisko szefowej KSSiP dostała w wyniku wygranego konkursu, który został ogłoszony jeszcze za czasów rządu PO. Podkreślała też, że minister sprawiedliwości delegował ją jako sędzię do KSSiP.

Manowska miała w przeszłości okres bliskiej współpracy z PiS. W pierwszym rządzie PiS od marca do listopada 2007 roku była zastępcą ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Potem była sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie skąd trafiła do SN. Miała dobre wyniki stabilności orzecznictwa. Ponad 90 proc. jej wyroków było ostatecznymi. Jest profesorem Uczelni Łazarskiego.

O tym, że Manowska ma zastąpić Gersdorf mówi się od 2018 roku, gdy dostała nominację do SN. Pisaliśmy o tym w OKO.press.

  • Sędzia Joanna Lemańska, prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Do SN trafiła z nominacji nowej KRS.

Lemańska zanim trafiła do SN nie była sędzią, pracowała jako radca prawna. Ale ma mocny atut – jest dobrą znajomą prezydenta Andrzeja Dudy. Znają się z katedry prawa administracyjnego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Razem byli tam doktorantami, wyjeżdżali na wspólne wyjazdy naukowe, konferencje. I tak się zaprzyjaźnili. Nadal oboje są związani z tą katedrą. Tyle że prezydent jako jej pracownik od wielu lat jest na bezpłatnym urlopie. Lemańska w 2017 roku – na rok przed powołaniem do SN – uzyskała tam stopień doktora habilitowanego.

Andrzej Duda kilkanaście lat temu współpracował też z byłym już mężem Joanny Lemańskiej, architektem. Pomagał mu załatwiać sprawy prawne w urzędach. W późniejszych latach znajomość Andrzeja Dudy z Lemańską była ciągle podtrzymywana. Gdy został prezydentem powołał ją na kolejne stanowiska: do komisji orzekającej o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych, na przedstawiciela prezydenta w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, a potem na prezeskę Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

Joanna Lemańska współpracowała też z instytucjami, z którymi był związany Andrzej Duda. W latach 2007-2018 świadczyła obsługę prawną w departamencie nadzoru nad aplikacjami prawniczymi w ministerstwie sprawiedliwości. Wiceministrem sprawiedliwości w latach 2006-2007 był Andrzej Duda.

Lemańska w latach 2006-2010 była również wykładowczynią w Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administracji w Poznaniu. Wykładowcą na tej samej uczelni był Andrzej Duda.

Znajomość kwitła też w ostatnich latach, gdy Andrzej Duda został wybrany na prezydenta. Według informacji OKO.press, prezydent bywał z wizytami w podkrakowskim domu Joanny Lemańskiej. Również z małżonką Agatą Konrnhauser-Dudą, która według informacji OKO.press zna się z partnerem Joanny Lemańskiej.

  • Sędzia Wiesław Kozielewicz, sędzią SN jest od 1999 roku. Od 2014 roku był zastępcą szefa PKW, a od marca 2019 do lutego 2020 roku kierował PKW. Od połowy lutego 2020 pełni obowiązki prezesa Izby Karnej SN. Wcześniej na czele tej Izby stał sędzia Stanisław Zabłocki, który przeszedł na sędziowską emeryturę.

W kuluarach SN spekuluje się, że gdyby prezydent wybrał na prezesa SN Kozielewicza, byłby to ruch propaństwowy, pokazanie, że prezydent stawia na sędziego z dużym dorobkiem orzeczniczym.

Co dalej z SN i prezes Gersdorf

Wybór nowego I prezesa określi jaki będzie Sąd Najwyższy w najbliższych latach. Jeśli Duda zdecyduje się wybrać kogoś pokroju prezes TK Julii Przyłębskiej, to SN będzie skazany na marginalizację i zmieni się w instytucję potakującą władzy PiS.

W takiej sytuacji nie można byłoby wykluczyć dyscyplinarek dla niepokornych sędziów SN (może je inicjować prezes SN, który też powołuje rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów SN) oraz masowych odejść z SN starszych sędziów na emeryturę. A to pozwoliłoby PiS obsadzić SN „swoimi” sędziami i zyskać w nim większość.

A co z Gersdorf? Z informacji OKO.press wynika, że po upływie kadencji będzie chciała odejść w stan spoczynku, czyli przejść na sędziowską emeryturę.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze