0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Prezydent Duda spotkał się w Watykanie z papieżem Franciszkiem. O szczegółach opowiadał Danucie Holeckiej w „Gościu Wiadomości”. Pod koniec wywiadu, dziennikarka TVP zapytała prezydenta o nowy pakt migracyjny Unii Europejskiej. Przedstawiła go następująco: każdy kraj może zdecydować, czy ewentualnych uchodźców przyjmuje, czy też ich deportuje.

Duda odparł:

„Nigdy się nie zgodzę z tym, żebyśmy my jako kraj, jako społeczeństwo przyjmowali ludzi, którzy są przywożeni do nas siłą. Jeżeli ktoś chce do nas przyjechać, proszę bardzo. Jeżeli będzie potrzebował pomocy, myślę, że Polacy będą skłonni tej pomocy mu udzielić.

Natomiast nie zgadzam się nigdy na to, żeby ludzi do Polski przywożono siłą, bo jeżeli będą siłą przywożeni i mieliby tutaj pozostać, to będą musieli być więzieni, a ja się na to nigdy nie zgodzę, żeby wolnych ludzi do Polski przywozić i zmuszać nas do tego, żebyśmy my ich więzili.

Żaden dyktat Unii Europejskiej nigdy nie powinien nas do tego zmusić i my się nigdy nie z tym nie powinniśmy zgodzić. Takie jest moje stanowisko”.

Gdy Holecka cytowała podejście premiera Węgier Viktora Orbána („relokacja i kwoty wciąż są relokacją i kwotami”) i premiera Czech Andreja Babiša („trzeba pomagać na miejscu”), prezydent przytakiwał i się zgadzał.

Warto wypowiedzi Andrzeja Dudy przyjrzeć się dokładnie, bo to wyjątkowe spiętrzenie ksenofobicznej demagogii.

Koniec kwot

O nowym projekcie migracyjnym na naszych łamach dokładnie pisała 25 września Marta K. Nowak.

W środę 23 września 2020 Komisja Europejska przedstawiła długo wyczekiwany projekt nowego systemu zarządzania migracjami i przyznawaniem ochrony międzynarodowej. Propozycja z 2016 roku, która stawiała na solidarną relokację, została zablokowana m.in. przez polski rząd. „Wyciągnęliśmy z tamtych błędów naukę” – mówił Margaritis Schinas, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, prezentując nowy pakiet.

Niestety, nauka polega na tym, że zamiast na uchodźcach, skupiono się na deportacjach i ochronie granic.

Problem braku europejskiej solidarności rozwiązano alternatywą trudną do odrzucenia. W razie kryzysu migracyjnego państwa członkowskie będą miały wybór: albo przyjmą osoby ubiegające się o azyl i zajmą się procedowaniem ich spraw, albo okażą europejską solidarność w inny sposób: organizując i finansując deportacje osób, którym azylu odmówiono.

Nowy pakiet cel ma słuszny: przyśpieszenie procedur i wyciągnięcie ludzi z beznadziei oczekiwania w obozach. Kłopot w tym, że chce to osiągnąć kosztem osób ubiegających się o azyl, zostawiając szerokie pole do nadużyć.

„W ramach tego programu kraje, które odmówią podzielenia się odpowiedzialnością za migrantów i osoby ubiegające się o azyl, zostaną delegowane do deportacji osób, które dostały negatywną decyzję w następstwie (niesprawiedliwych) przyspieszonych procedur granicznych. To tak, jakby poprosić szkolnego prześladowcę, żeby odprowadził innego ucznia do domu” - skomentowała Judith Sunderland, zastępca dyrektora Human Rights Watch na Europę i Azję Środkową.

Nie trudno zgadnąć, jaką rolę wybierze Polska, chełpiąc się przy okazji tym, że "okazuje solidarność".

Nie ma więc mowy o żadnym „zmuszaniu” kogokolwiek do zamieszkania w Polsce. Duda, podobnie jak cytowany przez Holecką Orbán, udają, że nie mają pojęcia, jaka w rzeczywistości jest propozycja leżąca na unijnym stole.

Wolą kontynuować opowieść, która dała im polityczne sukcesy oparte na strachu i podsycaniu ksenofobii.

Przeczytaj także:

Antyuchodźcza kampania PiS

Pięć lat temu PiS był relokacji przeciwny i rozpętał ksenofobiczną kampanię w mediach przeciwko uchodźcom. W kolejnych kampaniach wyborczych partia straszyła, że inne partie chcą przyjąć do Polski "obcych nam kulturowo wyznawców islamu", którzy "zniszczą naszą kulturę". A za każdym razem chodziło o 7 tys. osób. Kilka dni przed wyborami samorządowymi w październiku 2018 Prawo i Sprawiedliwość wypuściło antyuchodźczy klip.

PiS nadal od czasu do czasu wraca do tej opowieści. Ale nie dość, że jest ona rasistowska, to dziś jest też coraz mniej aktualna.

Różnie można oceniać działalność papieża Franciszka, ale akurat w przypadku uchodźców papież zawsze zajmował jednoznaczne i godne uznania stanowisko.

We wrześniu 2019 mówił:

„To niesprawiedliwość zmusza wielu migrantów do opuszczenia swojej ziemi. Ona każe im przemierzać pustynię. Ona sprawia, że doznają przemocy w zamkniętych obozach. Ona powoduje ich odrzucenie i śmierć w morzu”.

Bezczynność wobec migrantów papież nazwał wówczas grzechem. Z relacji prezydenta nie wynikało, żeby rozmawiał na ten temat z papieżem, ten nie miał więc prawdopodobnie okazji, żeby po katolicku upomnieć polskiego prezydenta. Natomiast Andrzej Duda w Watykanie postanowił ponownie zademonstrować, że na sprawę uchodźców patrzy tak samo jak pięć lat temu.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze