0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

„14 marca prezydent ułaskawił aż siedem osób” – poinformowała we wtorek 30 czerwca Rzeczpospolita. „W tym nietrzeźwego rowerzystę recydywistę, a także – i to rzadkość – osobę skazaną za zgwałcenie małoletniego krewnego”.

Na reakcję, którą ta informacja wywołała, ekipa rządząca pracowała latami: ignorując ofiary przemocy (pieniądze z ministerstwa sprawiedliwości szły do organizacji-krzaków), stawiając ochronę tradycyjnej rodziny ponad ochroną przed przemocą domową, czy dobro Kościoła ponad dobrem ofiar księży.

Internet eksplodował oskarżeniami, oburzeniem oraz desperackimi aktami obrony prezydenta, w sprawę chętnie zaangażowali się politycy. 1 lipca najpopularniejszym hashtagiem na Twitterze jest #ObroncaPedofila.

Choć ilość publicznie dostępnych informacji o tej sprawie jest bardzo skąpa, pisano o wyrodnym rodzicu, który pozwala oprawcy być pod jednym dachem z ofiarą, doszukiwano się u dorosłej już poszkodowanej syndromu sztokholmskiego…

„Prawo karne przewiduje, że proces ma uwzględnić prawem chronione interesy pokrzywdzonego. Należy je uwzględnić także w decyzji dotyczącej ułaskawienia. Żądania ofiary mogą być dla nas trudne do zrozumienia. Jeśli jednak potwierdzimy, że nie wynikają z przymusu i nie prowadzą do wtórnej wiktymizacji, to naszym obowiązkiem jest je respektować, a nie wykorzystywać w politycznej walce”

– mówi OKO.press prawniczka prof. Monika Płatek.

Przeczytaj także:

Co wiemy?

Akt łaski prezydenta nie dotyczył kary więzienia, tylko uchylenia zakazu kontaktowania się i zbliżania do ofiary. Miały o to wnioskować same osoby pokrzywdzone, które pojednały się ze skazanym.

Kancelaria prezydenta tłumaczy ułaskawienie „względami racjonalności i celowości” oraz faktem „pojednania się skazanego z pokrzywdzonymi, zadośćuczynienie wyrządzonym krzywdom oraz obecne wzorowe zachowanie”.

Decyzja prezydenta miała się opierać na wnikliwej analizie sytuacji osób, których dotyczy sprawa oraz pozytywnymi rekomendacjami kuratora sądowego, sądów orzekających w sprawie oraz Prokuratora Generalnego i „dodatkowymi informacjami z sądu”.

Dziennikarzom żądnym szczegółów Kancelaria odpowiada, że udostępnianie dalszych informacji mogłoby prowadzić do wtórnej wiktymizacji i stygmatyzacji osób związanych z postępowaniem.

Gwałt, pedofil i „sprawa rodzinna”

Duda, broniąc się przed zarzutami, poinformował, że „dorosła już od lat pokrzywdzona z matką prosiły o uchylenie zakazu zbliżania się, bo w praktyce mieszkają ze skazanym w jednym domu. To sprawa rodzinna. Wniosek popierały sądy i PG”. We wpisie na Twitterze zaznaczył też, że „nie było gwałtu”.

„Sprawa rodzinna” brzmi w ustach polityka, który chętnie deklarował wypowiedzenie konwencji o przeciwdziałaniu przemocy jak prowokacja. Deklaracja, że „nie było gwałtu”, kłóci się z informacją prawną o tym, za co mężczyzna został skazany -– za gwałt na dziecku poniżej 15 roku życia, będącą najbliższym członkiem rodziny – potwierdza prof. Płatek.

Nie wiadomo, jaką definicją gwałtu posługuje się Duda, za to obie strony prawdopodobnie mylnie rozumieją inne chętnie używane pojęcie – pedofil. Wrócimy do tego na końcu tekstu.

Mężczyznę okrzyknięto pedofilem, chociaż nie wiadomo czy nim jest. Rozróżnienie jest ważne, bo nie wszystkie osoby, które mają skłonności pedofilne, krzywdzą dzieci i nie wszyscy, którzy krzywdzą dzieci, są pedofilami. Więcej pisaliśmy o tym tutaj:

Ułaskawienie

Przy okazji całej sprawy na kancelarię posypały się gromy za m.in. za utajnienie informacji o osobach ułaskawianych wprowadzone jeszcze za prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

"Ta wyjątkowa prerogatywa nie powinna być wyjęta ze społecznej kontroli, bo dotyczy niejako podważania prawomocnych wyroków sądowych przez władzę wykonawczą. Są one jawne, podobnie jak postępowania przed sądem. Dlatego powinniśmy mieć prawo do informacji" – uważa dr Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo.

O tym, że prezydent Andrzej Duda stosuje swoje prawo do ułaskawienia w sposób co najmniej kontrowersyjny, wiadomo od czasu sprawy Mariusza Kamińskiego, którego prezydent ułaskawił jeszcze przed zapadnięciem prawomocnego wyroku. Interes polityczny był wtedy dość oczywisty, a ruch łatwy do zinterpretowania zgodnie z interesem partii rządzącej.

I chociaż ten argument jest sensowny jeśli chodzi o zapobieganie tajnym i politycznym ułaskawieniom, to równie sensowne jest utajnienie danych. Pokazuje to obecny przypadek.

Dwie wersje tej samej historii

Załóżmy, że historia ma „szczęśliwe” zakończenie. Sprawca po wielu latach terapii i więzienia, całkiem zmienia swoje życie, odpokutowuje przed rodziną wyrządzoną krzywdę. Tego w końcu oczekujemy od wymiaru sprawiedliwości i systemu więziennictwa – że będzie nie tylko karać, ale resocjalizować, przywracać ludzi do społeczeństwa.

Załóżmy, że się udało, a w dodatku ofiara po wielu latach wybacza sprawcy, świadomie decyduje się na odbudowanie rodzinnej więzi i nie chce dożywotniego zakazu kontaktu i zbliżania się. Prof. Płatek zna taki przypadek. Dzięki wyrokowi i terapii rodzina się pozbierała, pozbyła problemu alkoholowego, dość wcześnie zaczęli proces mediacji. Nadal chcą być rodziną i utrzymywać kontakt.

Czarna wersja zakłada, że pokrzywdzona padła ofiarą nacisków i musiała się zgodzić na złożenie prośby o ułaskawienie do prezydenta. Skoro jednym z problemów, które ułaskawienie miało załagodzić, jest mieszkanie pod jednym dachem, można wyobrazić sobie sytuację, w której ofiara nie chce utrzymywać kontaktu z oprawcą, ale nie jest niezależna ekonomicznie lub znajduje się pod silnym wpływem innego członka rodziny, który naciska na powrót oprawcy do domu.

Tak również może być, ale nawet najszczersza troska o pokrzywdzonego nie daje nam prawa do ferowania wyroków i pozbawiania pokrzywdzonych prawa do własnych decyzji i odmawianie jej wiarygodności bez znajomości sprawy.

Prof. Płatek: nie mamy prawa oceniać

Profesor Płatek uważa, że chociaż prezydent wielokrotnie stosował akt łaski, łamiąc przy tym Konstytucję, to jeśli wykluczymy, że na rodzinę wywierano naciski, żeby złożyła wniosek o ułaskawienie, krytykowanie tej decyzji jest „co najmniej nieodpowiedzialne”.

„Możemy decyzji innych ludzi nie rozumieć, ale nie naszą rolą jest ich oceniać i narzucać, jak mają żyć. W celach politycznych i w kontekście kampanii wyborczej utrwala się obraz pedofila-gwałciciela, nie wiedząc nawet, czy sprawca rzeczywiście jest pedofilem. Ignoruje się przy tym wolę pokrzywdzonych oraz fakt, że po odbyciu kary człowiek ma prawo wrócić do społeczeństwa”

– mówi OKO.press prof. Płatek, krytykując też odpowiedź kancelarii prezydenta.

„Kancelaria, zamiast odpowiadać polityczną pyskówką, powinna poinformować opinię publiczną, co zrobiono, żeby upewnić się, że ofiara nie jest pod wpływem nacisków i nie grozi jej, że ponownie padnie ofiarą dawnego oprawcy”.

Aktualizacja 2 lipca 2020

Według informacji, które podał TVN 24, o ułaskawienie wystąpiły partnerka i córka mężczyzny, który został skazany za molestowanie córki i znęcanie fizyczne nad matką. Mężczyzna zmagał się z chorobą alkoholową. Matka zgłosiła go na policję kiedy dowiedziała się, że molestował ich dziecko. Mężczyzna został skazany, odsiedział wyrok, przeszedł terapię uzależnień, a w zakładzie karnym cieszył się dobrą opinią.

W więzieniu pisał listy do córki i partnerki, po wyjściu na wolność nawiązał z nimi kontakt. Sąd w opinii przesłanej Kancelarii Prezydenta miał napisać, że „relacje w rodzinie zostały odbudowane”, a „ofiary nie czują się już pokrzywdzone”. Mężczyzna miał przestać pić, znaleźć pracę i zaangażować się w życie rodziny. Złamał jednak zakaz zbliżania się do ofiar, o czym sąd poinformował kurator i znowu trafił do więzienia. Kobiety wniosek o ułaskawienie składały kilkakrotnie.

„Jesteśmy dorośli i nie chcemy, żeby państwo i urzędnicy mieszali się w nasze życie” – argumentowały. Wnioski rozpatrywano od 2018 roku, kiedy mężczyzna wyszedł już z więzienia. Jak informuje TVN: „do ułaskawienia przychylnie nastawiony był kurator, który był najbliżej z rodziną, sąd pierwszej instancji, który skazał mężczyznę, sąd odwoławczy, a także Prokurator Generalny”.

Zastępca prokuratora generalnego w piśmie informował, że pomiędzy skrzywdzonymi a skazanym doszło do pełnego pojednania. ”Pokrzywdzone są osobami dorosłymi, samodzielnymi. Nie zachodzi w stosunku do nich domniemanie, że nie w pełni realnie postrzegają rzeczywistość. Dlatego należy poważnie brać pod uwagę ich suwerenne żądania, by Państwo przestało otaczać je opieką, której sobie nie życzą, a wręcz odbierają je jako zbędną represję".

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze