0:000:00

0:00

Po ujawnieniu przez OKO.press, że nawet 1,3 mln osób ubezpieczonych w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego otrzymało materiały promujące Andrzeja Dudę, politycy opozycji powiadomili o tym Państwową Komisję Wyborczą. Jak pisaliśmy, pod pretekstem przekazania rolnikom kilkustronicowej broszury z “Kodeksem Etyki Żywnościowej”, KRUS rozesłał dwa listy: od prezydenta i od ministra rolnictwa.

Przeczytaj także:

W pierwszym Andrzej Duda zapewniał, m.in. że “Konsekwentnie popiera działania sprzyjające rolnikom i służące polskiej wsi”. W drugim minister Jan Krzysztof Ardanowski chwalił prezydenta: “kontynuując myśl polityczną i społeczną śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w swoich działaniach szczególną troską otacza wieś i rolnictwo”.

KRUS wraz z powiadomieniem o umorzeniu składek wysłał rolnikom list Andrzeja Dudy, w którym zapewnia, że leży mu na sercu dobro wsi i rolników.

W reakcji na naszą publikację o sprawie powiadomili PKW poseł Nowoczesnej Adam Szłapka, posłowie PO Robert Kropiwnicki i Monika Wielichowska oraz kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.

W pismach do PKW wskazują, że wysyłka przez KRUS listów promujących kandydata PiS na prezydenta jest naruszeniem przepisów kodeksu wyborczego.

Tylko komitet może finansować kampanię

Według polityków opozycji listy Dudy do Ardanowskiego i Ardanowskiego do rolników są elementem prezydenckiej kampanii wyborczej. Przesyłka z KRUS narusza więc przepisy kodeksu wyborczego, ponieważ zgodnie (art. 126) komitety wyborcze mogą pokrywać wydatki na kampanię wyłącznie z własnych źródeł.

Kodeks dopuszcza trzy rodzaje takich źródeł: wpłaty funduszy partyjnych, darowizny obywateli (do 39 tys. zł na osobę) i kredyty zaciągnięte na potrzeby kampanii.

Poza tym w określonych przez kodeks przypadkach (art. 132 par. 5) komitety mogą przyjmować wsparcie wolontariuszy, np. nieodpłatne rozpowszechnianie plakatów i ulotek wyborczych przez osoby fizyczne. Przyjmowanie wsparcia majątkowego w innych formach jest zakazane. Niedopuszczalne jest na przykład rozpowszechnianie ulotek wyborczych przez przedsiębiorstwa, a tym bardziej przez instytucje publiczne, takie jak KRUS.

Konsekwencje naruszenia tych zakazów może ponieść zarówno komitet, który przyjmuje niedozwolone korzyści, jak i ten, kto ich udziela. Jest to wykroczenie (art. 507 kodeksu wyborczego), za które obu stronom grozi od 1 tys. do 100.000 tys. zł grzywny.

O tym, czy do niego doszło, mogłaby ocenić prokuratura, a następnie sąd.

Poza tym korzyści majątkowe nielegalnie przyjęte przez komitet wyborczy muszą zostać przekazane Skarbowi Państwa. Może o tym orzec Państwowa Komisja Wyborcza w postanowieniu o odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu.

Czy Andrzej Duda ma się więc czego bać? To zależy od odpowiedzi na pytania:

  • czy rozesłanie promujących go listów przez KRUS były agitacją wyborczą?
  • czy zostały rozesłane za wiedzą i zgodą jego komitetu?

“Gdyby było tak, że prezydent lub jego komitet wyborczy wiedzieli o wysyłce listów, to powinna być traktowana jako element jego kampanii wyborczej. Materiał powinien wtedy zawierać informację, że pochodzi od komitetu prezydenta” - uważa prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista i członek Rady Archiwum Osiatyńskiego.

Prezydent nic nie wiedział?

Odpowiedź na powyższe pytania byłaby prosta, gdyby listy ministra i prezydenta były przygotowane przez komitet wyborczy Dudy i oznaczone jego logotypem, a KRUS jedynie zapłaciłby za druk i kolportaż. Wtedy byłoby oczywiste, że jest to nielegalnie finansowanie kampanii wyborczej kandydata PiS.

Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Listy oficjalnie dotyczyły “Kodeksu Etyki Żywnościowej”, nad którym prezydent objął honorowy patronat, a nie wyborów prezydenckich.

Według prof. Piotrowskiego nie można jednak łudzić się co do celu kolportowania tych materiałów.

“W mojej ocenie mamy tu do czynienia z czymś więcej niż tylko materiał informacyjny. Indywidualny przekaz urzędującego prezydenta, a zarazem kandydata w trakcie kampanii kierowany do ubezpieczonych w KRUS to ulotka wyborcza, która tylko udaje informację o “Kodeksie Etyki Żywności” lub zasadach płatności składek” - komentuje prof. Piotrowski dla OKO.press.

W praktyce jednak to, czy listy wysłane przez KRUS są elementem kampanii Dudy, zależeć będzie jednak od oceny Państwowej Komisji Wyborczej lub ewentualnie prokuratury i sądu. Zależeć ona będzie m.in. od tego, czy Andrzej Duda działał w tym przypadku w ramach kompetencji głowy państwa.

Czy Andrzej Duda naprawdę udzielił patronatu honorowego?

Jedną z kompetencji prezydenta jest udzielanie patronatów honorowych. Zasady postępowania w takich sprawach są jednak ściśle określone na stronie prezydent.pl. Najpóźniej 60 dni przed wydarzeniem należy złożyć do Kancelarii Prezydenta wniosek, zawierający m.in. informacje o źródle finansowania przedsięwzięcia i sposobie jego nagłośnienia. Na stronie Kancelarii można znaleźć informacje o patronatach przyznanych w ostatnich miesiącach i latach m.in. na wniosek ministrów. Nie znaleźliśmy jednak tam wniosku o patronat nad “Kodeksem Etyki Żywnościowej”.

Co więcej, minister Ardanowski w odpowiedzi na pytania OKO.press zapewnił, że to on zdecydował o wysyłce listów przez KRUS i że nie informował o niej prezydenta ani jego współpracowników. “Nie jest to bowiem element kampanii wyborczej, a tylko w takim przypadku musiałbym uzyskiwać zgodę odpowiedniego komitetu wyborczego” – stwierdził minister Ardanowski.

Sytuacja jest więc podwójnie podejrzana. Jeśli minister Ardanowski nie wnioskował o patronat nad Kodeksem, Andrzej Duda udzielił go bez żadnego trybu. Jeśli natomiast minister złożył wniosek o patronat, to wbrew zasadom dotyczącym patronatów zataił przed prezydentem sposób promowania Kodeksu.

17 kwietnia poprosiliśmy Kancelarię Prezydenta o udostępnienie wniosku w tej sprawie. Do czasu publikacji nie dostaliśmy odpowiedzi.

Prof. Piotrowski: PKW może wydać uchwałę

Nawet jeśli PKW stwierdzi, że druk i kolportaż listów promujących Dudę był korzyścią nielegalnie przyjętą przez jego komitet, może to zrobić dopiero wtedy, gdy złoży on sprawozdanie finansowe. Czyli po zakończeniu wyborów.

Zdaniem prof. Piotrowskiego PKW nie musi jednak milczeć aż tak długo:

“Po wyborach koszt listów rozesłanych przez KRUS mógłby być wzięty pod uwagę przy dokonywaniu przez PKW oceny sprawozdań komitetów wyborczych.

Przed wyborami PKW mogłaby wydać uchwałę, w której zwróciłaby uwagę na faktyczną nierówność pomiędzy poszczególnymi kandydatami.

Uprzywilejowana rola prezydenta w rywalizacji wyborczej jest zrozumiała i akceptowalna, ponieważ konstytucja pozwala urzędującemu prezydentowi ubiegać się o reelekcję, ale ta możliwość nie może być wykorzystywana czy to za wiedzą komitetu wyborczego, czy bez niej, przez sprzyjające mu instytucje. PKW mogłaby powołać się na ten konkretny przykład, gdyby chciała.

PKW jest w pełni właściwa do troszczenia się o to, żeby standardy konstytucyjne były przestrzegane. Środki przeznaczane na kampanię podlegają monitorowaniu przez Komisję, tymczasem KRUS musiał zapłacić przynajmniej za druk listów rozesłanych do rolników.

Instytucje publiczne powinny powstrzymywać się od wspierania urzędującego prezydenta ze względu na zasadę równości wyborów, która wymaga m.in. niestwarzania preferencyjnych warunków dla poszczególnych kandydatów.

Gdyby wszystkie instytucje w ten sposób informowały, że są dobrego zdania o prezydencie, mogłyby znacząco wzmocnić jego szanse na reelekcję. A wtedy bylibyśmy daleko od standardu rzetelnych wyborów w odniesieniu do kampanii wyborczej”.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze