0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Trybunał Konstytucyjny orzekł 11 września 2017, że zgodnie z Konstytucją sądy nie mogą badać prawidłowości powołania prezesa i wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. Sędzia Grzegorz Jędrejek ogłosił, że Trybunał na posiedzeniu niejawnym orzekł, że zaskarżone przepisy kodeksu postępowania cywilnego są niezgodne z konstytucją w zakresie, w jakim dotyczą oceny prawidłowości procedury wyboru prezesa i wiceprezesa TK.

Taki wyrok wydał pięcioosobowy skład, z którego czterech sędziów zostało wybranych przez PiS. Jedyny w tym składzie sędzia TK wybrany jeszcze za kadencji PO-PSL, Leon Kieres, zgłosił zdanie odrębne. Stwierdził w nim, że TK powinien był postępowanie umorzyć, bo wniosek posłów PiS, zaskarżający przepisy kodeksu postępowania cywilnego, nie spełniał podstawowego formalnego wymogu - nie był odpowiednio uzasadniony.

Posłowie PiS z Arkadiuszem Mularczykiem na czele w lipcu zaskarżyli przepisy umożliwiające ocenę legalności prezes Przyłębskiej, bo tę kwestię ma rozstrzygać Sąd Najwyższy.

I to już dziś, 12 września. SN ma odpowiedzieć na pytania zadane przez Sąd Apelacyjny w Warszawie: czy sądy mogą w procesie cywilnym oceniać umocowanie osoby wybranej na stanowisko prezesa TK, a jeśli tak, czy może działać w imieniu prezesa Trybunału ktoś, kto (jak Julia Przyłębska) został wybrany przez prezydenta z naruszeniem Konstytucji i ustawy o TK.

Sąd Apelacyjny w Warszawie zapytał o umocowanie Julii Przyłębskiej jako prezes Trybunału, by móc rozpatrzyć sprawę, której może skończyć się odbiciem Trybunału z rąk PiS. W 2016 roku ówczesny prezes TK Andrzej Rzepliński zapowiedział pozew wobec prezydenta Andrzeja Dudy i trzech sędziów-dublerów TK zaprzysiężonych przez prezydenta na zajęte miejsca (Mariusza Muszyńskiego, Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego) o stwierdzenie nieważności ich ślubowania. Skierował w tej sprawie wniosek do sądu o zabezpieczenie pozwu poprzez nakazanie dublerom powstrzymania się od orzekania w TK do czasu wydania prawomocnego wyroku w tej sprawie. Sąd okręgowy odrzucił wniosek, ale Rzepliński odwołał się do II instancji.

Po objęciu prezesury w TK Julia Przyłębska chciała wycofać zażalenie Rzeplińskiego. Rzepliński jednak zakwestionował umocowanie Przyłębskiej do reprezentowania TK przed sądem z powodu nieprawidłowości w jej powołaniu przez prezydenta. Zawnioskował, by sąd apelacyjny zapytał o tę kwestię Sąd Najwyższy.

Nieprawidłowości przy wyborze Julii Przyłębskiej na prezes Trybunału było wiele:

  • Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału nie głosowało nad wymaganą przez ustawę uchwałą przedstawiającą prezydentowi kandydatów na prezesa,
  • Julia Przyłębska nie dostała wymaganej przez ustawę większości głosów,
  • w Zgromadzeniu nie wzięli udziału wszyscy sędziowie zaprzysiężeni przez prezydenta,
  • ani trzej sędziowie Trybunału wybrani legalnie w poprzedniej kadencji Sejmu, których Andrzej Duda nie zaprzysiągł,
  • wzięli za to udział trzej sędziowie nielegalnie wybrani na ich miejsce,
  • Zgromadzenie zwołał sędzia Mariusz Muszyński, choć zgodnie z Konstytucją takie uprawnienie miał tylko wiceprezes TK, czyli Stanisław Biernat.

"Można interpretować, że Trybunał powiedział Sądowi Najwyższemu "wara od tych spraw" i pokazał nam nasze miejsce w szeregu. To oczywiście nie powinno się dziać, bo nie ma tu żadnej podległości. Ale my szczegółowo zbadamy stanowisko Trybunału" - powiedział dziennikarzom rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski. Dopytywany, co zrobi teraz Sąd Najwyższy, odparł: "Ja nie wiem, jakie będzie jutrzejsze orzeczenie SN. Fakt, że TK wydał wyrok, wcale niczego nie rozjaśnia. Nadal pozostaje wiele znaków zapytania".

O to, jakie konsekwencje dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego ma dla jutrzejszego orzeczenia Sądu Najwyższego OKO.press zapytało w poniedziałek 11 września konstytucjonalistę prof. UW Ryszarda Piotrowskiego. Prof. Piotrowski jest też członkiem Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego*.

*Archiwum im. Wiktora Osiatyńskiego to „żywe archiwum” – obywatelskie centrum analiz prawnych oraz społeczność ludzi zaangażowanych w budowanie Polski praworządnej, w której władza działa w granicach prawa, dla dobra publicznego, przestrzegając praw i wolności obywatelskich oraz zobowiązań międzynarodowych.

Śledź Archiwum Osiatyńskiego w mediach społecznościowych: Twitter, Facebook, Linkedin i zapisz się do newslettera.

Prof. Piotrowski: dzisiejszy wyrok Trybunału nie ma nic wspólnego z jutrzejszym rozstrzygnięciem Sądu Najwyższego

Dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego oznacza, że ani wybór prezesa Trybunału ani procedura zgłoszenia kandydatów nie mogą być przedmiotem oceny sądowej. To jest rozwiązanie, którego nie było w obowiązującym dotychczas prawie.

Trybunał je wprowadza, a to oznacza, że ta reguła nie może być stosowana do trwających postępowań, ponieważ w tych postępowaniach należy brać pod uwagę dotychczasowy stan prawny.

Nowy stan prawny dotyczy nowych postępowań, bo wyroki Trybunału działają z założenia na przyszłość. Toczące się postępowania powinny zostać doprowadzone do końca według prawa obowiązującego w momencie ich wszczęcia.

Wobec tego moim zdaniem dzisiejszy wyrok Trybunału nie ma zastosowania do jutrzejszego rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego. Ono powinno zapaść według prawa dotychczasowego. Dotychczas sądy uznawały swoją właściwość do oceny statusu prawnego strony, wynikającą z kodeksu postępowania cywilnego. Ta kompetencja dotychczas była bezsporna. Dopiero teraz Trybunał stwierdził, że status prawny prezesa TK nie może być przedmiotem oceny sądu powszechnego. Tylko pozornie jest to rozstrzygnięcie odnoszące się do reguł proceduralnych. Wprowadzono nową regułę, która stwierdza, że sądowi nic do tego, kto jest prezesem Trybunału. Czy to będzie osoba nieprawidłowo zgłoszona albo zupełnie postronna - to nie ma znaczenia. Sąd nie może tego oceniać. Mamy więc zmianę stanu prawnego. Należy zatem prowadzić wszczęte już postępowanie według dotychczasowych reguł, nie zaś wedle nowych, wynikających z dzisiejszego wyroku Trybunału.

Natomiast Konstytucja przewiduje, że wyrok Trybunału o niezgodności z Konstytucją ustawy – a dziś takie orzeczenie zapadło – na podstawie której zostało wydane prawomocne orzeczenie sądowe, stanowi podstawę do wznowienia postępowania. To by oznaczało, że postępowanie w tej sprawie po jego zakończeniu według dotychczasowych przepisów, dopuszczających sądową kontrolę prawidłowości umocowania Prezesa Trybunału, mogłoby być ewentualnie wznowione wskutek działań tych, którzy byliby do tego umocowani. W pierwszej kolejności przez pełnomocników prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, o ile by tego chcieli. Mogliby ubiegać się o wznowienie tego postępowania, ale już po ostatecznym rozstrzygnięciu, które w tym postępowaniu powinno zapaść w rezultacie rozpoznania zagadnienia prawnego, które ewentualnie rozstrzygnie jutro Sąd Najwyższy.

W jaki sposób postąpi jutro Sąd Najwyższy? Trudno mi to przewidzieć.

Jeśli Sąd Najwyższy przyjąłby za obowiązujący taki pogląd, że TK może zrobić, co chce przy wyborze swojego prezesa, to w zasadzie zamknęłoby to możliwość rozwiązania obecnego kryzysu konstytucyjnego w Polsce.

Nie mówiąc o tym, że pogląd ten nie da się moim zdaniem pogodzić z konstytucyjną zasadą rzetelności i sprawności działania instytucji publicznych oraz z zasadą, którą TK wywiódł w swoim czasie z preambuły, głoszącą, że prawda jest normatywną podstawą ustroju.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze