Anton Ambroziak, OKO.press: W czwartek, 30 lipca, warszawska prokuratura okręgowa wszczęła postępowanie ws. obrazy uczuć religijnych i znieważenia warszawskich pomników poprzez nałożenie na nie tęczowych flag i masek z symbolem anarchistycznym. To adekwatne zachowanie organów ścigania do akcji aktywistów?
Dominika Bychawska, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: Zacznijmy od tego, że happening aktywistów można odczytać jako mowę symboliczną, która ma na celu zwrócenie uwagi na coś, co w debacie publicznej jest ważne, czyli prawa mniejszości seksualnych.
Taka forma krytyki jest coraz częściej dopuszczana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, a więc chroniona na gruncie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Skoro prokuratura już wszczęła postępowanie, mam nadzieję, że na etapie rozstrzygania sprawy weźmie pod uwagę międzynarodowe orzecznictwo.
Inną kwestią są kłopoty organów w znalezieniu podstawy prawnej do ścigania aktywistów. Mamy konkretną listę symboli narodowych i mimo sentymentalnego przywiązania do warszawskiej Syrenki, nie można uznać, że przyozdobienie jej figury tęczową flagą jest znieważeniem państwa polskiego.
Najwięcej oburzenia wywołał jednak wizerunek Chrystusa z tęczowym emblematem. „Barbarzyństwo”, „profanacja”, „obraza uczuć religijnych” – mówili chórem politycy PiS z premierem Mateuszem Morawieckim na czele.
Prokuratura już nie raz udowadniała, że każdy symbol ma wiele znaczeń. Skoro w absurdalny sposób interpretowała swastykę jako hinduistyczny symbol szczęścia, którego obecność nie wadzi w przestrzeni publicznej, to może tęczę potraktuje jako symbol przymierza? Proszę mnie nie zrozumieć źle, nie stawiam znaku równości między tymi sytuacjami, tylko pokazuję, że niestety interpretacja organów ścigania może mieć charakter polityczny. Oby do tego nie doszło.
Co dokładnie o modyfikowaniu symboli religijnych i narodowych mówią nam międzynarodowe standardy?
Najświeższy przykład to litewska sprawa Sekmadienis, w której roznegliżowanych postaci Chrystusa i Matki Boskiej użyto w reklamie jeansów. Została ona zakazana, a przed krajowymi sądami toczyła się sprawa o znieważanie. ETPCz uznał, że akcja miała na celu przyciągnięcie uwagi, nie była osadzona w kontekście religijnym, a użycie symboliki tych postaci było już wykorzystywane wielokrotnie.
To ciekawe, bo sprawa, o której pani mówi ma charakter komercyjny. Polski happening był stricte aktywistyczny i nie trudno wymyślić jaki wyższy interes społeczny mu przyświecał.
To, co stało się w Warszawie, należy też badać w kontekście kurczącej się przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego.
Jeżeli nie mamy platformy do rozmowy z władzą, musimy uciekać się do coraz bardziej wyrafinowanych i prowokacyjnych form wyrazu.
Tak było m.in. w Mołdawii (sprawa Matasaru), gdzie pod siedzibą prokuratury jeden z aktywistów wystawił rzeźbę penisa. Symbolizował on jednego konkretnego prokuratora, który zasłynął kontrowersyjnymi wypowiedziami i działaniami. ETPCz również uznał to za dopuszczalną formę wypowiedzi w debacie publicznej, bo stał za nią interes krytyki obywatelskiej.
W Polsce temat mniejszości seksualnych został wywołany do tablicy przez polityków w toku kampanii wyborczej. Jeżeli od oficjeli słyszymy ostre słowa, które można uznać za poniżające i nienawistne, trzeba liczyć się z tym, że odpowiedź ze strony grup szykanowanych będzie kontrowersyjna.
Polskie orzecznictwo potwierdza międzynarodowe standardy?
Niestety sądy krajowe nie radzą sobie z interpretacją mowy symbolicznej. Kwestia znieważenia uczuć religijnych to temat, który nieustannie powraca, bo Trybunał Konstytucyjny uznał, że art. 196 kodeksu karnego jest zgodny z Konstytucją. A sądy idą linią wyznaczoną przez TK.
I tu znów musimy pamiętać o kontekście. Gdyby sprawę rozstrzygał ETPCz musiałby wziąć pod uwagę, że religia katolicka staje się źródłem wykluczania i marginalizowania mniejszości seksualnych. Stąd umieszczenie happeningu w kontekście wiary, wydaje się uzasadnioną odpowiedzią.
Ale dopóki art. 196 kodeksu karnego jest w polskim prawie, dopóty swoboda wypowiedzi będzie przegrywać?
Myślę, że przepis powinien być zniesiony. Po pierwsze, ze względu na sposób jego wykorzystania. Zauważmy, że jest stosowany, by chronić jedną, konkretną religię, czyli katolicką, co naturalnie wprowadza nierówności.
Po drugie, będąc prawnikiem zajmującym się prawami człowieka, ciężko bronić mi przepisu, który chroni prawa większości. W demokracji powinniśmy raczej walczyć o standardy ochrony grup mniejszościowych.
Innym mankamentem są sankcje karne, które grożą za jego naruszenie, co wskazywały ETPCz i OBWE. Mogą one być nieproporcjonalne do wagi czynu.
Trudno zgodzić się z logiką, wg której poszanowanie mniejszości ma równolegle oznaczać zgodę na poniżanie i obrażanie większości. Tak się nieszczęśliwie składa, że agresywne i obrazoburcze akcje tęczowych prowokatorów motywowane m.in nienawiścią (sic!) do chrześcijaństwa miały miejsce już przed kampanią wyborczą, co znamiennie zostało przemilczane w wywiadzie. Temat działalności tych środowisk (które przyczyniają się jak nic innego do wzrostu niechęci do zwykłych gejów i lesbijek) miał zatem bez cienia wątpliwości charakter reaktywny. Zgodnie z logiką rozmowczyni pana Antona należy zatem podchodzić ze zrozumieniem do wypowiedzi krytykujacych agresywne środowiska LGBT.
.
Za wyjątkowo podlą, nieuczciwą i nienawistnaą należy również uznać absurdalną tezę jakoby katolicyzm był źródłem marginalizacji czy wykluczenia kogokolwiek. Uznawanie komunizmu za zarazę w żadnym przypadku nie może być utożsamiane z twierdzeniem, że zarazą są robotnicy. To perfekcyjna analogia, która obnaża zakłamanie obrońców tęczowych środowisk, których krytyka nie jest w żadnym przypadku tożsama z przesladowaniem osób o odmiennej orientacji seksualnej.
.
Pozdrawiam
cz. 1
Katechizm KRK w punktach 1934, 1935, 2358, 2359 np. tu https :// tiny.pl /7f3vv (trzy spacje usunąć) dostrzega istnienie osób homoseksualnych, ale zakazuje im intymności, bo jej czyny są "wewnętrznie nieuporządkowane". KRK wskazuje na "życie w czystości", (samo słowo "czystość" w kontekście relacji intymnych między dwoma dorosłymi ludźmi, którzy dobrowolnie chcą ze sobą współżyć, jest co najmniej perfidne…), tym samym odbierając osobom homoseksualnym jakąkolwiek możliwość intymnego zbliżenia się.
To jest już wykluczanie, tylko dość misternie utkane. Każdy inteligentny człowiek wie, że słowa Pawła z Tarsu o homoseksualistach mają się NIJAK do wiedzy medycznej dostępnej w XXI w. Nie przeszkadza to jednak KRK oraz tym wszystkim którzy go w tym temacie popierają, by dalej stać na straży tak absurdalnej "nauki moralnej" w tym zakresie.
Mało katolików niestety wie, że jest drugie dno tej historii. Wszyscy homoseksualni duchowni, czy też siostry zakonne, których logicznie rzecz biorąc jest większość KRK. Normalnie to nie powinno być problemem, gdyby nie było hejtowania w temacie "nieuporządkowanych aktów" i jasne zdystansowanie się od słów sprzed ok 2000 lat…
Szanowny Panie, prawo na które się Pan powołuje w żadnym przypadku nie dotyczy osób, które nie chcą być częścią katolickiej wspólnoty. Co ważne współczesny Kościół jest tolerancyjnie pasywny i w żadnym przypadku nie prześladuje osób spoza swojego kręgu. Pomijając ten istotny kontekst buduje Pan fałszywą narrację, której jasnym celem jest wzbudzanie nienawiści zorientowanej na religię, z której nauczaniem Pan się nie zgadza.
.
Pozdrawiam
Narrację na temat homoseksualizmu buduje kler KRK, a nie ja…
Radzę najpierw przeczytać w/w punkty katechizmu KRK…
Co do prześladowania. Ono nie jest zawsze wprost.
Nie z każdej ambony… Nie każdy ksiądz nazywa ludzi ideologią, czy zarazą. Niektórzy idą dalej…
Co do wzbudzania nienawiści. Znów odsyłam do doktryny katolickiej na temat homoseksualizmu i tego co nauczają niektórzy duchowni. Nie jest problemem tutaj religia katolicka sama w sobie, tylko jej doktryna wymyślona przez konkretnych ludzi w konkretnym celu: odwracanie uwagi od homoseksualizmu większej części kleru.
Sugeruje Pan, że KKK to dokument, którego zapisy dotyczą kogokolwiek spoza wspólnoty Kościoła?
.
Krytyka "ideologii LGBT" to nie krytyka ludzi dotkniętych homoseksualizmem, a sprzeciw wobec zorganizowanej i szeroko zakrojonej indoktrynacji "pod tęczowymi sztandarami" uprawianej również przez heteroseksualistów.
.
Pozdrawiam
Jakie ma znaczenie, czy KKK dotyczy ludzi należących do KRK czy nie? Nie ma żadnego. Znaczenie ma to, że w tym temacie, w KKK jest niebezpośrednie, ale jednak wykluczanie, bo jak inaczej potraktować piętnowanie aktów seksualnych u osób, które są homoseksualne?
Czyż takie a nie inne zapisy nie utwierdzają homofobów w ich przekonaniu? Czy homofob poniżający osobę LGBT nie jest niejako częścią machiny wkluczania i dyskryminowania osób LGBT?
Powtarzanie w kółko, że istnieje jakaś "ideologia LGBT" jest jednym z owoców takiej a nie innej narracji wszystkich tych, którym po prostu trudo pojąć, że LGBT się nie wybiera, tylko jako osboa lesbijką, gejem, osobą biskeksualną, czy transpłciową się rodzi.
Jedna z ważniejszych rzeczy: orientacja seksualna LGBT jest wrodzona, czy nabyta.
Według wiedzy medycznej, psychologicznej, seksuologicznej – wrodzona. Jeśli od tego się wyjdzie, zrozumie, że tak jest, wówczas cała debata publiczna wychodzi na prostą.
Szanowny Panie, nie chciałbym kończyć tej ciekawej polemiki. Dziś muszę już przełączyć się w tryb "offline" ale jutro wieczorem z przyjemnością wrócę do tematu. Jeżeli będzie miał Pan taką możliwość, uprzejmie proszę o wrócenie do tego wątku.
.
Pozdrawiam życząc udanego piątkowego popołudnia.
"… współczesny Kościół jest tolerancyjnie pasywny i w żadnym przypadku nie prześladuje osób spoza swojego kręgu…" Słyszałeś durniu wypowiedzi takich człeków jak Jędraszewski lub Gądecki?
Czemu nie?
Podstawowe pytanie: uważa Pan homoseksualizm za wrodzony, czy nabyty?
Ale dlaczego katolicy chcą swoje poglądy (w sprawach biomedycznych, praw kobiet, ekologii) narzucać niekatolikom przez prawne umocowanie swoich poglądów? Jeżeli katolicy nie chcą, to nie muszą być LGBT, nie muszą terminować ciąży itd. Ale nie mogą zabronić tego innym.
Tak, nikomu nie wolno kraść, kłamać i mordować – ale te normy nie zostały stworzone przez KK w XIX wieku, tylko istnieją od zawsze, chociaż – co warto podkreślić – nie wszędzie i nie zawsze w takim samym brzmieniu.
Natomiast \\\"życie poczęte\\\" wymyślił KK w XIX wieku.Dla swoich wiernych. A niekatolik w żadne \\\"poczęcie pod sercem\\\" wierzyć nie musi.
Aha, lekarzu – katoliku, oprócz ginekologii jest kilkadziesiąt innych specjalizacji…
cz. 2
Niestety problem jest taki, że na zewnątrz ludzie LGBT są wyzywani od "ideologii", "zarazy", a wśród duchownych? Ktoś się pyta o to z kim sypia ten czy inny, ta czy inna? Nie.
Zatem. Kamuflaż, którego najdoskonalszą formą jest po prostu super elegancki celibat (np. chłopak w małej wsi, gdzie homofobia jest czymś powszechnym nie mówi, że jest homoseksualny tylko, że "idzie na księdza". Rodzice się cieszą, wieś dumna, że z jej szeregów ksiądz jest…) działa. Na zewnątrz taka a nie inna doktryna a wewnątrz… spokojne życie, w związkach homoseksualnych, heteroseksualnych. Przykład Meksyku. 75% kleru to homoseksualiści żyjący głównie w miastach. Reszta to heteroseksualne osoby żyjące głównie w związku z kobietami. Reszta, albo samotni albo niestety pedofile. A propos. Ukrywanie pedofilów to też część systemu. Ci mają cenną wiedzę, jak ich koledzy żyją…
Na koniec. Warto posłuchać audiobooka Martela "Sodoma" w którym te i inne informacje są przedstawione. Są też tzw. "zasady sodomy". Np. im jakiś duchowny bardziej jest homofobiczny (dodaję: na zewnątrz) tym większa szansa, że sam jest gejem".
Mały przykład endemicznej hipokryzji tych, którzy innych moralności uczą, dzielą przez to i … raczej współrządzą gdzieś tam zza kulis:
Europa Multiclub, największa łaźnia gejowską w Europie, niedaleko Watykanu. W jakim celu za 23 miliny euro kupił kardynał Bertone kilkanaście mieszkań w tym samym budynku co sauna? 🙂
No ale… społeczeństwo będzie dalej się okładać "ideologią"… 🙂
Abstrahując od danych liczbowych, które są wyciągnięte "z kapelusza", zasadniczo zgadzam się z tezą, że wśród kleru musi występować nadreprezentacja osób z zaburzoną seksualnością. Trzeba jednak pamiętać, że to perspektywa która źle zinterpretowana równolegle bardzo krzywdzi gros nieprzeciętnie szlachetnych księży, których w strukturach KK musi być jeszcze więcej.
.
Na marginesie warto zauważyć, że współczesna emancypacja środowisk LGBT bardzo osłabiła mechanizmy, o których Pan pisze. Dziś osoby niepewne swojej seksualności nie muszą szukać "szczęścia" w stanie duchownym, bo osoby samotne nie są skazywane na ostracyzm, a homoseksualizm jest powszechnie tolerowany.
.
Pozdrawiam
Dziś jest inaczej. Owszem. Przecież można do większego miasta wyjechać, gdzie jest większa anonimowość.
Co do powszechności tolerowania homoseksualizmu… nie byłbym taki optymistyczny. Nie w Polsce…
Proszę nie mylić powszechnej i niezwykle wartościowej społecznie tolerancji z afirmacją, która jest zupełnie czym innym.
.
Pozdrawiam
Nic na to nie poradzę, że wyciąga Pan błędne wnioski z moich wypowiedzi.
Czepianie się nauki Kościoła jest pozbawione sensu, dopóki bycie jego członkiem i podporządkowywanie się jego nauce jest w pełni dobrowolne, inaczej mówiąc, dopóki nikt nikogo do czystości, tak jak ją rozumie KK, nie zmusza. Nawiasem mówiąc, obowiązuje ona nie tylko homoseksualistów, ale również osoby duchowne, osoby nie będące w związku małżeńskim itd. Spiskowe teorie też są pozbawione podstaw – akty homoseksualne potępiano w KK zawsze, czyli przez wiele stuleci zanim wprowadzono celibat.
Co innego potępiać przestępstwo, a co innego wchodzić w intymność ludzi i mówić im jak mają ze sobą "intymne chwile" spędzać. Kimże jest ten czy inny który mówi innym, że ich seksualność jest "be"? A może sam ma z nią problemy i żeby frustrację na tym tle rozładować pohukuje na innych w jaki sposób mają współżyć…
To z bardzo daleka pachnie podwójną moralnością…
@Michał Słonimski
katolicyzm jest nienawistny i agresywny wobec wszystkiego co niekatolickie. Czyż to nie katolicyzm zwalcza religie politeistyczne nazywając je pogardliwe "pogaństwem" (czyli wieśniactwem od paganus=wieśniak), bogów bałwanami, bożkami, lub w najlepszym razie bóstwa i, a za świętych uznając tych, którzy dewastowali miejsca niechrześcijańsjiego kultu religijnego?
Katolicyzm JEST nienawistny, pełen pogardy, pychy i przemocy – jako były katolik mogę to uczciwie powiedzieć. Cieszę się, że kiedyś przejżałem na oczy i zza oczadzenia ckliwymi opowieściami o dobrotliwym Jezusku dojżałem tę całą machinę nienawiści. Zbrodniarz, pedofil, złodziej – nie ważne, liczy się, że krzyżykami się obwiesza- oto kwintesencja filozofii katolickiej.
Kiedyś straszono diabłem i moralizowano w temacie seksualności ludzkiej, dziś najczęściej pozostaje ten drugi temat.
Niektórzy dochodzą do takich absurdów, że publicznie nazywaja ludzi nieheteronormatywnych zarazą i ideologią. TO JEST ZŁO!!!
Brakuje mi, żeby ktoś w końcu powiedział głośno i wyraźnie, że to religia jest źródłem przemocy. Bo do tej pory, także w przypadku konwencji antyprzemocowej, stale mamy do czynienia tylko i wyłącznie z zastrzeżeniami typu "komunizm tak, wypaczenia nie" i mówieniem opłotkami, żeby broń borze szumiący nie urazić ludzi wierzących. Dobry człowiek bez religii jest dobry, zły człowiek bez religii jest zły, natomiast trzeba religii, aby dobry człowiek dopuszczał się draństw, bo szaman mu wmówił, że manitou approves.
Kilka kliknięć stąd jest dostępna biblia.
Trzeba czytać… 🙂
No i protestantyzm propagujesz 😉
Chodziło o przykłady przemocy w biblii. Sorry, nie doprecyzowałem.
w głębokim poważaniu mam twoją biblię – lubię fantasy, ale jednak logika powinna zostać zachowana
Ależ Biblia była i jest źródłem natchnienia dla wielu. Przykładem dzieł natchnionych Biblią niech będzie "Bóg wie" Josepha Hellera (dla miłośników Starego Testamentu) czy "Żywot Briana" Monty Pythona (dla katolików nie uznających Starego Testamentu).
Spoko. Też lubię fantasy 🙂
Przemoc istniała jeszcze zanim wymyślono konwencję stambulską. Źródłem przemocy jest niedoskonałość człowieka, nie religia. Religia (zazwyczaj fałszywie, płytko pojęta), może się do niej przyczyniać, podobnie jak ideologie niereligijne, ale nie twórzmy fikcji, że obwieś, który chce panu portfel wyrwać, potrzebuje do tego jakiejś religii.
Patrząc z drugiej strony, nie można być ślepym na to, że mnóstwo ludzi czerpie z religii uzasadnienie i motywację do czynienia dobra i powstrzymywania się od zła.
Dobrem jest prozelityzm. Dobrem jest zwalczanie zła (np. ideologii LGBT). Do tego dochodzi zasada: cel uświęca środki.
Chodzi o to, aby dyskryminacji i przemocy nie usprawiedliwiać religią, np. antykobiecymi cytatami ze św. Pawła. Albo z Koranu.
Nie wszyscy rozumieją skrót LGBT i posługiwanie się nim w dyskusjach i artykułach jest błędem. Należy używać słownictwa księży, znanego w większości w większości parafi. Błędem jest także obwinianie religi katolickiej. To nie religia piętnuje homoseksualistów, transwestytów i zboczenia seksualne. To kler, próbujący m in tą metodą utaic rzeczywiste życie w klasztorach, zakonach, domach parafialnych i rezydencjach kościelnych. Swego czasu opisywane w rubasznej, polskiej literaturze. Być może zboczenia seksualne nie powinny być karane (z wyłączeniem osób nieletnich). Ale ich tolerowanie, krycie, tuszowanie przez organizację przypisującą sobie nieomylność w sprawach moralności jest bezdyskusyjnie szkodliwe. To emanacja zakłamania i pochwała kłamstwa. Na tym głównie polega szkodliwość Krk, czego niejaki Słonimski i jemu podobni. nie rozumieją lub z księżowską hipokryzją ukrywają. To są zachowania żenujące i ich kompromitujace.
Wyżej podałem punkty katechizmu KRK w których mowa o homoseksualizmie. Jak najbardziej ta doktryna jest oparta na biblii, m.in. zapisu Pawła z Tarsu i np. Księgi Kapłańskiej.
Czyli. Inni ludzie 2 czy więcej tysięcy lat temu, nie mając wiedzy medycznej na temat homoseksualizmu przyczynili się do tego, że na podstawie ich zapisów dziś w XXI w. kler KRK oparł taką, a nie inną doktrynę…
Jakież to sprytne. Dzielić i współrządzić. Byleby się kasa zgadzała 🙂
Byleby ludzie nie pytali jaką duchowieństwo ma orientację seksualną, z kim śpi… 🙂
Ciekawe nie?
Jeden abp. wychodzi na ambonę i cedzi o ideologii, zarazie…
Skoro jest pan tak obcykany w Katechizmie, bez trudu znajdzie pan tam artykuł mówiący o tym, że osoby homoseksualne trzeba traktować z szacunkiem, bez dyskryminacji itd.
Teorie na temat źródeł doktryny nie trzymają się kupy. Fakt istnienia dwóch różnych zjawisk w tym samym czasie nie dowodzi w żaden sposób związku przyczynowo-skutkowego. Tak jak fakt potępiania życia homoseksualnego i braku wiedzy medycznej (która, nawiasem mówiąc, co do przyczyn homoseksualizmu nadal nie jest rozstrzygająca). A gdyby klerowi zależało jedynie na kasie i na tym, żeby ludzie się nie wtrącali w jego życie intymne, nauczałby, że w homoseksualizmie nie ma nic złego.
Obcykanie w KKK to odpowiednie hasło np. "katolicyzm o homoseksualizmie" i kliknięcie myszką…
Gdyby doktryna KRK opisana w w/w punktach w KKK posiadała tylko zapis o traktowaniu z szacunkiem, bez dyskryminacji… nie byłoby najmniejszego w tym problemu.
Jednak… co innego słusznie nawoływać do szacunku i na tym poprzestać nie wchodząc "z butami do łóżka", a co innego zaraz po tym moralizować retoryką wykluczającą tak naprawdę szacunek, a mogącą przyczynić się do wzrostu nienawiści wobec osób LGBT.
Mowa o moralizowaniu na temat aktów homoseksualnych. Tym samym odbieranie, czy zakazywanie ludziom LGBT seksu.
To jest ZŁO. To prowadzi do wzrostu homofobii wśród tych, którzy nie rozumieją czym jest homoseksualizm, czy transpłciowość tylko tak jak kler stają się "sędziami" nad życiem osób LGBT…
Jak wykazałem wyżej, kler KRK lubuje się w moralizowaniu ludzi w KRK, choć sam żyje… no cóż… 🙂
2 tys lat temu, a nawet o wiele wcześniej (Chiny, kraje islamu, Grecja, Rzym, Wikingowie) homoseksualizm nie był prześladowany ani wyśmiewany. Był nawet objawem ekskluzywnego stylu życia, opiewanym w wyrafinowanej poezji. Nawet w Polsce, w XV – XVII wieku był przyjmowany co najwyżej z tolerancyjną pogardą. Nie może więc wrogość do LGBT być wywodzona z początków religii katolickiej, gdy pisano biblię. Warte jest wysiłku określenie czasokresu i źródeł tej zwierzęcej nienawiści kleru do swoich własnych zachowań.
Stalin i jemu podobni zapoczątkowali tą "falę" w "obecnych" czasach.
Warto zapamiętać ten fragment:
"Myślę, że przepis powinien być zniesiony. Po pierwsze, ze względu na sposób jego wykorzystania. Zauważmy, że jest stosowany, by chronić jedną, konkretną religię, czyli katolicką, co naturalnie wprowadza nierówności"
I tu jest ciekawostka, bo przecież przepis nie wskazuje, że ma być za jego pomocą chroniona tylko jedna religia, jest to zatem rezultat stronniczej interpretacji samych sędziów. Innymi słowy w sądowym procesie katolik kontra nie-katolik ten drugi jest w gorszej sytuacji, bo dla sędziego ten pierwszy będzie bardziej "swój". I to jest ta "niezależność sądów" o którą opozycja tyle szumu wznosi?
Cała akcja jest szokująca i wyraża pogardę środowisk lgbt+ dla kościoła katolickiego. Jeśli poprzez obrażanie drugiej strony chcą zaszczepić tolerancje to cóż, chyba nie tędy droga. Pani aktywistka i pseudoprawniczka niech zaś zajmię się swoją pracą ,a nie snuciem marzeń o zmianie konstytucji wprowadzającej dyktat mniejszości.
Czy ta akcja nie jest jedynie reakcją na to co się dzieje w Polsce w ostatnich latach? Czy można tolerować system, który ciebie nie toleruje? Gdzieś są granice.
A gdzie masz nietolerancje dla osób nieheteronormatywnych? Są jakieś obozy korekcyjne? Pracodawca może zwolnić gdy się dowie? Nie moga kandydować do sejmu?
Sytuacja osób LGBT pod względem prawnym jest identyczna jak za czasów mafijnej koalicji z Sławomirem N. jako jednym z liderów. Dlaczego wtedy system był lepszy?
Jedno co ekstremiści stojący za tą akcją osiągnęli – dali jeszcze więcej paliwa PiS w ich homofobicznej krucjacie.
Strefy wolne od LGBT to są strefy przyjaźni i tolerancji. Tęczowa zaraza- inne określenie na witamy w domu.
Tylko głupiec nie rozumie, że słowa są brzemienne w skutki. A skutki nie muszą być natychmiastowe i wszędzie widoczne.
Pytanie tylko skąd się wziął pomysł na te strefy wolne od lgbt? Ludzie poczuli sie zmęczeni kolejnymi prowokacyjnymi paradami równości – nie oszukujmy się -na wielu to działa jak płachta na byka , a nie zachęta do bycia bardziej otwartym na inność. I tak masz racje – słowa i czyny są brzemienne w skutkach. Jeśli chcesz coś od kogoś to go prosisz i próbujesz przekonać, a nie na start rzucasz inwektywami.Takimi akcjami tylko zrażają do siebie i swoich celów umiarkowanych.
Odwracamy kota ogonem, nie? Co byś powiedział na strefy wolne od katolicyzmu podobnie motywowane?
Ludzie mają już dość rozhisteryzowanych katolików, którym się wydaje, że Polska jest ich własnością i we wszystkim doszukują się profanacji i prowokacji. A czym innym niż prowokacją jest wieszanie wszędzie gdzie popadnie krzyży?
Nie chodzi o żaden dyktat mniejszości przecież. To abusurdalny zarzut.
Chodzi o to, by osoby LGBT miały TAKIE SAME PRAWA jak osoby heteroseksualne:
mogły zawierać związki i adoptować dzieci.
Z informacji w prasie wynika, że w Polsce żyje 50 000 dzieci wychowywanych przez pary jednopłciowe.
Wychowanie dziecka przez parę heteroseksualną, biseksualną, homoseksualną jest dla tegoż dziecka obojętne, bo nie seksualność jego rodziców jest istotna, tylko jak się do siebie nawzajem odnoszą i jak do dziecka. Tak ogólnie ujmując.
Odsyłam do fantastycznej książki Philippy Perry "Szkoda, że twoi rodzice nie przeczytali tej książki".
LGBT to dyktatura mniejszości? Konserwatywni katolicy, a tym bardziej księża, też obecnie są mniejszością. A chcą dyktować innym, jak mają żyć. Np. lekarka – Polka, która w Anglii chciała narzucać pacjentkom swój światopogląd religijny.
Jeżeli katolicy zajmą się własnymi, a nie cudzymi narządami płciowymi, to manify i parady równości nie będą potrzebne. Aha, oprócz ginekologii jest kilkadziesiąt innych specjalizacji…