Jaka powinna być armia? Zawodowa czy poborowa? Jaką rolę w obronności powinny odgrywać siły obrony terytorialnej? - trzecia część analizy doktryn obronnych PiS i Platformy Obywatelskiej
W trakcie szczytu NATO sprawdzamy, co na temat wojny i pokoju, bezpieczeństwa, zagrożeń dla Polski i świata, najważniejszych sojuszników i wrogów mają do powiedzenia ekipy rządzące: poprzednia i obecna.
Analizę oparliśmy na oficjalnych dokumentach rządowych i wypowiedziach najważniejszych polityków.
Platforma Obywatelska, powołując się na doświadczenia misji w Iraku i w Afganistanie (i przełamując przy tym wyraźny opór Sztabu Generalnego) przeprowadziła w latach 2009-2010 pełne uzawodowienie armii. W roku 2010 utworzono też Narodowe Siły Rezerwowe, mające pełnić funkcję uzupełniającą zadania armii na wypadek wojny bądź sytuacji kryzysowych, ale poziom rekrutacji do NSR był dużo niższy od oczekiwanego. PO tuż przed wyborami wskazywało na potrzebę zwiększenia liczby szkoleń rezerwistów – od zaledwie 3 tysięcy w roku 2013 do ponad 30 tysięcy zaplanowanych w budżecie na rok 2016.
Jednocześnie ani w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP, ani w Białej Księdze... pojęcie „obrony terytorialnej” nie pojawia się ani razu; możemy jedynie przeczytać, że „reformy wymaga funkcjonowanie Narodowych Sił Rezerwowych, które powinny stać się formacjami zwartymi, umożliwiającymi realne wzmocnienie i uzupełnienie zdolności operacyjnych zarówno na potrzeby lokalnego reagowania w sytuacjach kryzysowych, jak i w warunkach ich użycia do działań w obronie kraju”. W jednym ze swoich wystąpień Prezydent RP wspominał również o potrzebie „włączenia niewojskowych formacji bezpieczeństwa w system obronności państwa, doskonalenia formacji ochrony ludności (w tym OC), i wreszcie wykorzystania aktywności obywatelskiej oraz społecznych (pozarządowych) organizacji proobronnych (stowarzyszenia, klasy mundurowe, grupy rekonstrukcyjne itp.) na rzecz upowszechniania wiedzy i umiejętności obronnych Polaków”.
Obrona terytorialna. Tak, ale bez zadęcia. Analiza Aleksandra Smolara.
Prawo i Sprawiedliwość występuje krytycznie wobec idei całkowitej profesjonalizacji armii. Podkreśla przy tym, że główną misją Sił Zbrojnych RP jest obrona terytorium państwa, a nie działania poza jego granicami – nieco w duchu „doktryny Komorowskiego”, acz silniej akcentując terytorialny aspekt bezpieczeństwa państwa. Zarzuca przy tym „marketingowe” motywacje PO w roku 2010 i punktuje negatywne skutki tego posunięcia dla systemu rezerw Sił Zbrojnych („utrata ciągłości przygotowania rezerw mobilizacyjnych”) jako przykład do naśladowania wskazując Finlandię i Estonię – kraje dużo mniejsze od Polski, ale zdolne do utrzymywania w gotowości rezerw (proporcjonalnie) kilkudziesięciokrotnie większych. Jako tymczasowy środek zaradczy PiS proponuje „odświeżanie umiejętności” rezerwistów szkolonych jeszcze w starym systemie poboru poprzez alarmowe ćwiczenia różnych jednostek wojskowych, na dłuższą metę zaś – utworzenie oddziałów obrony terytorialnej. Koncepcję jej utworzenia w kwietniu 2016 roku podpisał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Nierozstrzygnięte są jeszcze kwestie dyslokacji jednostek (wg jednej z koncepcji – miałaby to być kompania w każdym powiecie i brygada, tzn. 1,5-2,5 tysiąca żołnierzy w każdym województwie; docelowo około 35 tysięcy żołnierzy), stopnia „przywiązania” do lokalnego terytorium, a także źródeł finansowania, zakupów uzbrojenia (nowe, z demobilu, lekkie, precyzyjne...) i przede wszystkim podziału zadań. W okresie przedwyborczym PiS określał je bardzo ambitnie: ochrona punktowych obiektów, opóźnianie marszu, wiązanie operacyjnych sił przeciwnika oraz walka z siłami desantowymi; obecnie mówi się o ich podziale na ochronne, obronne i wsparcia operacyjnego. Oddziały OT mają być formowane od września, a pierwsze trzy brygady mają powstać na przełomie roku 2016 i 2017. Kontrowersje budzi ich planowany profil „ideologiczny”, ich ewentualne zastosowanie w konfliktach wewnętrznych oraz masowe poszerzenie dostępu do broni wojskowej wśród obywateli. W przyszłości partia nie wyklucza również stworzenia krótszej formy powszechnej służby państwowej z – opcjonalną – służbą wojskową.
Pierwszy punkt „doktryny Komorowskiego” z 2013 roku wyraźnie przeciwstawiał zadania „zapewnienia bezpośredniego bezpieczeństwa państwa” i „udział w ekspedycjach zagranicznych”. Po fazie budowania pozycji Polski w NATO, a przede wszystkim wiarygodności w relacjach transatlantyckich, które owocowały silnym, na granicy politycznej irracjonalności, przywiązaniem do USA jako wyznacznika naszych priorytetów, nastąpił w PO i w ośrodku prezydenckim wyraźny powrót do „terytorialnego” widzenia bezpieczeństwa; bezpośrednim do tego impulsem był oczywiście wzrost zagrożenia na Wschodzie. W trakcie konfliktu na Ukrainie rząd PO odżegnywał się od jakiegokolwiek zaangażowania wojskowego na rzecz sąsiada; ograniczono się do pomocy szkoleniowej na terenie Polski dla personelu administracyjnego i wojskowego Ukrainy, pomocy humanitarnej oraz medycznej dla poszkodowanych w konflikcie. Po utracie władzy PO sprzeciwiała się zaangażowaniu Polski w wojskowe rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Będąc w opozycji, Prawo i Sprawiedliwość było częścią konsensusu polskich elit na rzecz wsparcia misji wojennych i stabilizacyjnych USA w Iraku i w Afganistanie. Obecnie partia rządząca skłania się do bardziej „realistycznego” podejścia: priorytetem powinna być, podobnie jak w doktrynie Komorowskiego, bezpośrednia obrona (terytorium) państwa, ale zaangażowania zagranicznego, wspierającego sojuszników nie można wykluczać w sytuacji, kiedy „za stosunkowo niewielkie zaangażowanie militarne możemy uzyskać znaczące korzyści polityczne w istotnych dla Polski sprawach” (np. wzmocnienia militarnej obecności sojuszników na terenie Polski). Wskazano przy tym, że najdogodniejszy rodzaj zaangażowania to taki, który „będzie przynosić Polsce większy wpływ na rozstrzygnięcia polityczne w ramach międzynarodowej koalicji, a to oznacza raczej udział we wczesnej fazie operacji, niż w długotrwałych działaniach stabilizacyjnych”. W tych kategoriach można postrzegać decyzję o wysłaniu Polskich Kontyngentów Wojskowych do Iraku (doradczo-szkoleniowy) i Kuwejtu (rozpoznawczy) w ramach operacji Inherent Resolve z mandatem do końca 2016 roku.
Komentarze