O 18.30 PKW podała oczekiwane z dużym napięciem dane o frekwencji z godz. 17.00. Okazuje się, że do „five o’clock” zagłosowało aż 45,9 proc. uprawnionych do głosowania Polek i Polaków, czyli już 13,6 mln.
To pozwala prognozować ostateczną frekwencję wyborów parlamentarnych 2019 między 60 a 64 proc, zapewne 61-62 proc. Takie szacunki OKO.press opiera na porównaniu frekwencji 13 października 2019 z godz. 17.00 z trzema wyborami ostatnich lat o tej samej godzinie:
Frekwencja o godz. 17 w wyborach 2015-2019
-
Zobacz, jak to liczyliśmy
Frekwencja w 2019 roku jest wyraźnie wyższa niż o godz. 17.00 w wyborach ostatnich lat:
- o 10 proc. wyższa niż w wyborach parlamentarnych w 2015, kiedy ostatecznie wyniosła 50,9 proc.;
- o 16 proc. wyższa niż w wyborach samorządowych w 2018, kiedy ostatecznie wyniosła 54,9 proc. (do sejmików);
- o 26 proc. wyższa niż w eurowyborach w 2019, kiedy ostatecznie wyniosła 45,7 proc.
Przyjęliśmy założenie, że dynamika głosowania w kolejnych godzinach będzie w tych wyborach taka jak w poprzednich i szacowaliśmy ostateczną frekwencję wyborów parlamentarnych 2019. Oto te wyliczenia:
- porównując z wyborami parlamentarnymi 2015 – 60 proc.
- porównując z wyborami samorządowymi 2018 – 60,5 proc.
- porównując z eurowyborami 2019 – można się spodziewać 64,5 proc.
Na kolejnym wykresie możemy zobaczyć, jak dynamika frekwencji wygląda na tle poprzednich wyborów:
Wciąż nie można wykluczyć pobicia rekordu z roku 1989, gdy do urn wyborczych poszło 62,7 proc.
Napięcie w oczekiwaniu na dane o frekwencji wynika przede wszystkim z tego, że można na ich podstawie „wywróżyć” wynik wyborów, oceniając mobilizację bardziej liberalnych i bardziej konserwatywnych regionów Polski.
„Polska konserwatywna” w porównaniu z 2015 zmobilizowana bardziej o 14,9 proc., „liberalna” – o 22,3 proc.
Jak pisał w OKO.press Michał Danielewski, na podstawie danych o frekwencji można wróżyć, jaki będzie wynik wyborów oceniając, który elektorat jest bardziej zmobilizowany.
Porównujemy frekwencję w trzech „województwach konserwatywnych” i trzech „bardziej liberalnych” o godzinie 17.00 w wyborach 2015 i 2019. W 2015 roku było tak:
Wybory 2015. Frekwencja z godz. 17
W 2019 roku frekwencje są następujące:
Wybory parlamentarne 2019. Frekwencja z godz. 17
Jak widać, frekwencje w „województwach konserwatywnych” w 2019 roku są wyższe:
- w podlaskim o 17,2 proc.
- w lubelskim o 14,4 proc.
- w podkarpackim o 13,2 proc.
- ŚREDNIO o 14,9 proc.
Trzy bardziej „liberalne województwa” zmobilizowały się w porównaniu z 2015 rokiem bardziej:
- pomorskie o 19,8 proc.
- zachodniopomorskie o 25,6 proc.
- wielkopolskie o 21,5 proc.
- ŚREDNIO o 22,3 proc.
Oczywiście trudno takie rachunki uznać za przesądzające o wyniku. We wszystkich województwach mobilizują się zapewne wyborcy i jedni, i drudzy i nie sposób wykluczyć tego, że bardziej tradycyjni – np. z mniejszych miejscowości – częściej idą głosować w 2019 roku nawet w województwach uchodzących za liberalne.
Warszawa liderką
O 17.00 frekwencja w miastach najwyższa była w:
- Warszawie – 54,9 proc.
- Poznań – 52,9 proc.
- Toruń 51,2 proc.
Najmniejsza w:
- Kielcach – 48,5 proc.
- Opolu – 48 proc.
- Gorzowie – 47,4 proc.
Najbardziej zmobilizowani do 17 byli wyborcy w województwach:
- mazowieckim – 49,6 proc.
- małopolskim – 48 proc.
- pomorskim – 47,3 proc.
Z kolei najmniej uprawnionych zagłosowało na razie w:
- opolskim– 39,5 proc.
- warmińsko-mazurskim – 41,7 proc.
- lubuskim – 42,55 proc.
Zapowiadał się rekord
Wszystkie badania, w których przed wyborami pytano o chęć udziału w wyborach, wskazywały, że frekwencja będzie wysoka. W październikowym badaniu CBOS udział w wyborach deklarowało aż 83 proc. osób. Zawsze przed wyborami więcej osób deklaruje, niż faktycznie udaje się do lokali.
Na wzrost frekwencji wskazywały również dane, które podała PKW na konferencji prasowej w piątek 11 października.
„Przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi wydano ponad 155 tys. zaświadczeń o prawie do głosowania (dla osób, które głosują poza miejscem zamieszkania), czyli o około 10 tysięcy więcej niż przed czterema laty” – mówił Wiesław Kozielewicz, przewodniczący PKW
Polecam spojrzeć na mapę wyników ostatnich wyborów z podziałem na powiaty lub gminy. Teraz Jaruś ma szansę również w dużych miastach. PO/KO o to zadbała swoją "kampanią". 😉
Halo, Panie Pirek, gdzie sie Pan schowal? Czekamy na kolejne "analizy" okraszone analna obsesja.