0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof Hadrian / Agencja GazetaKrzysztof Hadrian / ...

Prokuratura nie zwalnia tempa w sprawie adwokata i byłego lidera LPR Romana Giertycha, który w latach 2005-2007 był wicepremierem i ministrem edukacji w pierwszym rządzie PiS.

CBA na zlecenie Prokuratury Regionalnej zatrzymało go w czwartek 15 października ok. godz. 13:00 gdy wychodził ze stołecznego sądu okręgowego. W samochodzie skuto kajdankami. Zrobiono też przeszukanie w jego kancelarii przy ul. Nowy Świat i w jego domu. Zabrano dokumenty i nośniki elektroniczne. W czasie przeszukania w domu Giertych zasłabł i trafił do szpitala na badania. W piątek nadal przebywa w szpitalu.

Prokurator stawia zarzuty, Giertych nie reaguje

Poznańska prokuratura dostała jednak zgodę od lekarzy, by ogłosić mu zarzuty. Z informacji OKO.press wynika, że zgodę dali biegli z Poznania na podstawie dokumentacji medycznej przesłanej ze szpitala. I dlatego ok. godziny 17:00 w szpitalu pojawiła się prokuratorka, by przeczytać adwokatowi zarzuty. Jak to wyglądało, relacjonuje OKO.press adwokat Jacek Dubois, który dobrze zna Giertycha i prowadził z nim wspólnie głośne sprawy. Dubois, choć sam jest na kwarantannie i nie może być teraz z Giertychem, wie co się dzieje w szpitalu. Na miejscu jest obrońca Jakub Wende.

„Kiedy przyszła pani prokurator do szpitala to z Giertychem nie było kontaktu. Leżał na boku odwrócony do ściany. Nie wiem czy spał, czy był nieprzytomny. Leży pod aparaturą. Pani prokurator mimo to odczytała mu zarzuty. Nie odebrała od niego danych osobowych, co jest wymagane procedurą. Lekarze, którzy wydali zgodę na postawienie zarzutów nie mieli z nim kontaktu. Dlatego obrońcy Giertycha złożyli zastrzeżenie do protokołu. W mojej ocenie osoby, które zdecydowały o stawianiu zarzutów narażają się na odpowiedzialność karną. To jest forma znęcania i pozbawienie prawa do obrony. To parodia wymiaru sprawiedliwości. Widać determinację prokuratury, żeby doprowadzić do jego aresztowania przez sąd. To, co się dzieje, wykracza poza granice cywilizowanego Państwa” – mówi OKO.press mec. Jacek Dubois.

Z informacji OKO.press wynika, że do szpitala w Warszawie jadą biegli z Poznania, żeby zbadać Romana Giertycha na miejscu. Jeśli uznają, że jest w dobrym stanie zdrowia, to nie można wykluczyć, że adwokat zostanie przewieziony do Poznania. Ponownie ma też spróbować przesłuchać Giertycha prokurator.

Prokuratura nie powiedziała jeszcze, czy wystąpi do sądu z wnioskiem o areszt. Ale jej determinacja pokazuje, że nie można tego wykluczyć. Ma na to czas do soboty do południa, bo wtedy upłynie 48 godzin od zatrzymania adwokata. Na sobotę zapowiedziana jest konferencja poznańskiej prokuratury.

Pisaliśmy o zatrzymaniu Giertycha w OKO.press:

Przeczytaj także:

Giertych zadarł z PiS-em

Prokuratura zarzuty dla adwokata wiąże ze sprawą która dotyczy byłego biznesmena Ryszarda K. Prokuratura podejrzewa, że w firmach związanych z nim przed laty miano wyprowadzać pieniądze na łączną kwotę blisko 100 mln zł. A kancelaria Giertycha prowadziła obsługę firm Ryszarda K.

W sprawie ważny jest jednak kontekst. Bo Giertycha zatrzymano na dzień przed posiedzeniem sądu w sprawie wniosku o areszt dla biznesmena Leszka Czarneckiego związanego z Getin Bankiem. Giertych jest jego obrońcą. W związku z tym, że adwokat nie mógł być w piątek 16 października na tym posiedzeniu, sąd odroczył je na połowę listopada.

Czarnecki jest ścigany przez prokuraturę w związku z firmą GetBeck, która skupowała długi i zbankrutowała. Prokuratura chce teraz obarczyć za to odpowiedzialnością Czarneckiego.

Dlatego powstało wrażenie, że Giertych - obrońca biznesmena - został zatrzymany by nie mógł być na sprawie aresztowej. Ważne jest też szersze tło tej sprawy. Giertych od lat jest głośnym i ostrym krytykiem władzy PiS. Broni polityków opozycji, czyli PO. Był nawet pełnomocnikiem Donalda Tuska. Występował jako pełnomocnik szwajcarskiego biznesmena (razem z mec. Jackiem Dubois) przeciwko spółce powiązanej z PiS, która chciała stawiać wieżowiec w Warszawie. To nie koniec. Leszek Czarnecki również podpadł władzy PiS. W 2018 roku doprowadził do dużych problemów wizerunkowych obozu rządzącego ujawniając, że KNF żądał od niego korzyści majątkowej. W tej sprawie jego pełnomocnikiem też był Roman Giertych.

Nie przesądzając o zasadności obecnie stawianych Giertychowi zarzutów, adwokaci i niezależni sędziowie zaprotestowali przeciwko temu jak go potraktowano. Bo zatrzymano go zaraz po wyjściu z sądu i skuto kajdankami. Co dla prawnika jest upokarzające. Uderza to też w wizerunek całej adwokatury. Podczas przeszukania zabrano jego dokumenty i nośniki elektroniczne, czy laptop. Zdaniem adwokatów może to naruszać tajemnicę obrończą, bo mogą tam być dokumenty związane z obroną klientów Giertycha. Prawnicy podkreślają, że prokuratura mogła normalnie wezwać Giertycha na przesłuchanie. Ale wtedy nie byłoby medialnego show wokół jego zatrzymania, co skrupulatnie zrelacjonowały w szczegółach prorządowe media.

Pisaliśmy o stanowisku adwokatów i sędziów w OKO.press:

Co Giertychowi zarzuca prokuratura

Roman Giertych dostał zarzut z art. 296 Kodeksu karnego, który dotyczy nadużycia zaufania lub uprawnień w obrocie gospodarczym. Paragraf 1 tego przepisu mówi, że „Kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Jeśli szkoda, jak w tym przypadku – według prokuratury - jest duża, to grozi za to do 10 lat więzienia.

W piątek 16 października poznańska prokuratura opublikowała komunikat związany ze stawianymi zarzutami w tej sprawie.

Wynika z niego, że zatrzymanym w tej sprawie stawiane są zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej Polnord kwoty ok. 92 mln złotych. Śledztwo wszczęto w lutym 2017 roku po złożeniu zawiadomienia przez Polnord. - Dotyczyło ono podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na nabyciu przez Polnord S.A. bezwartościowych wierzytelności spółki Prokom Investments S.A. w kwocie niemal 73 mln zł – pisze w komunikacie prokuratura.

Biznesmen Ryszard K. był w przeszłości związany z obu spółkami. Według prokuratury Prokom miał wybudować kanalizację deszczową w Miasteczku Wilanów w Warszawie (które budował) i za darmo potem ją przekazać miastu. Inwestycję potem przejął Polnord. Kanalizacji miastu za darmo jednak nie przekazano, tylko obie spółki wystąpiły wobec miasta z żądaniami zapłaty za nią. Prokuratura zarzuca, że Prokom przez łańcuszek spółek - które zdaniem śledczych pomógł założyć Giertych - sprzedał rzekomą wierzytelność wobec miasta z tytułu budowy kanalizacji Polnordowi za kwotę 73 mln zł. Według prokuratury wierzytelność była bezwartościowa, bo budowa kanalizacji przez dewelopera Miasteczka Wilanów i przekazanie jej za darmo na rzecz samorządu wynikało z umowy z miastem.

Prokuratura zarzuca, że „Finalnie uzyskane przez Prokom środki zostały rozdysponowane w niejasny sposób, między innymi wytransferowano je do podmiotów gospodarczych zarejestrowanych na Cyprze”. Prokuratura pisze w komunikacie, że kancelaria Giertycha dobrze na tym zarobiła. Ale nie wiadomo czy robi mu z tego zarzut karny, czy po prostu podaje do publicznej wiadomości. Nie jest tajemnicą, że prawnicy za obsługę dużych transakcji biorą wysokie wynagrodzenie, które często jest skalkulowane jako procent wartości transakcji. I tak mogło być w tej sprawie.

Prokuratura ma jeszcze zarzut związany z zakupem działki pod Poznaniem przez Polnord. Zdaniem śledczych spółka kupiła ją po zawyżonej cenie. Prokuratura stwierdza, że pośrednikiem w tej transakcji pomiędzy Prokomem (sprzedawał działkę) a Polnordem była spółka reprezentowana przez osobę związaną z Giertychem. Spółka ta miała kupić działkę za 7,5 mln, a sprzedać Polnordowi za 27 mln zł. Oprócz Giertycha i biznesmena Ryszarda K. zarzuty w tej sprawie dostały inne osoby związane z tymi transakcjami.

Wąsik kpi, a zastępczyni RPO mówi, że stan w jakim jest Giertych, jest poważny

W piątek wieczorem do sprawy stanu zdrowia odniósł się Maciej Wąsik, zastępca koordynatora ds. służb specjalnych. Zakpił z Giertycha. Wąsik na Twitterze napisał: „Wchodzi @Adbodnar - Roman Giertych przytomny, wchodzi obrońca nadal przytomny. Wchodzi prokurator - Roman Giertych traci świadomość. Nie z nami te numery”. Wąsik kpił z adwokata, bo w piątek odwiedziła go w szpitalu zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, Hanna Machińska.

Ale po wyjściu ze szpitala Machińska tak mówiła TVN24 o stanie, w jakim znajduje się Roman Giertych: „Dostałam zezwolenie prokuratury pierwotnie na rozmowę z panem mecenasem Giertychem w towarzystwie agentów CBA, jednakże upierałam się, że nasz mandat jest taki, że mogę z nim rozmawiać bez obecności osób trzecich. Więc były dwa spotkania - pierwsze spotkanie w obecności CBA (...) Uważam, że stan zdrowia jest bardzo poważny. Mecenas Giertych wskazał, że nie pamięta mnie, mimo że znaliśmy się z różnych konferencji (...) Kiedy przedstawiłam się i podałam nazwisko, powiedział: bardzo panią przepraszam, ale nie pamiętam. I za chwilę zapadł w taki półsen” – relacjonowała Machińska. Stwierdziła, że Giertych "jest zdecydowanie człowiekiem ciężko chorym".

„Następnie, kiedy jeszcze raz weszłam do mecenasa Giertycha i powiedziałam, kim jestem, mecenas Giertych przypomniał sobie nazwisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Poprosiłam go o przedstawienie sytuacji, która się zdarzyła (..) Powiedział, że zdarzyła mu się sytuacja niesłychana, że nigdy w życiu nie zemdlał, że znalazł się w łazience w mieszkaniu razem z agentem i następnie, cytuję: on coś zrobił, straciłem przytomność i nie wiem co się dalej stało. Obudziłem się dopiero w szpitalu (...) - Następnie powiedział, że użyto wobec niego kajdanek. I tutaj dochodzimy do bardzo poważnej sprawy. Bo w naszym odczuciu to jest karygodne nadużycie środków przymusu bezpośredniego” - mówiła TVN24 zastępczyni Adama Bodnara.

Machińska mówiła też, że Giertych „jest człowiekiem, który wymaga w tej chwili hospitalizacji, spokoju i w żadnym razie żadnych działań opresyjnych”. Że "po raz pierwszy w życiu widzi sytuację, w której osobie tak ciężko chorej stawia się zarzuty” i że "nie wyobraża sobie, żeby pan mecenas w ogóle rozumiał, co się do niego mówi i jakiego rodzaju są to zarzuty". - „Byłam [w kontakcie z Giertychem - red.] w krótkim czasie po tej całej historii z udziałem prokuratora. W żadnym razie pan mecenas nie stwarzał [wrażenia - red.] osoby, która udaje. To człowiek ciężko chory w tej chwili (...) Należy mu się spokój i wsparcie. My ze swojej strony będziemy oceniali sytuację” – oświadczyła przed kamerą TVN24 Machińska. I dodała: „Nie wyobrażam sobie, żeby dzisiaj, na podstawie tego, co widziałam, żeby można było w sposób pełni komunikatywny rozmawiać z panem mecenasem Giertychem. To sytuacja bardzo poważna”.

PS. Już po opublikowaniu tego tekstu adwokat Jakub Wende, obrońca Romana Giertycha, napisał na Twitterze: "Właśnie zadzwonił do mnie telefon. Numer Cypryjski. Usłyszałem - „Wende ty s......u chcesz wisieć na drzewie?”.

Wieczorem dotarli też do szpitala biegli z Poznania, którzy wcześniej opinię o stanie zdrowia Giertycha wydali na odległość, jedynie na podstawie dokumentacji medycznej. Z informacji OKO.press wynika, że na miejscu w Warszawie uznali, że prokurator może przeprowadzić z Giertychem czynności, ale tylko w szpitalu. Biegli nie zgodzili się jednak na transport Giertycha do Poznania z uwagi na "zagrożenie zdrowia i życia". Stwierdzili również, że nie może on zostać aresztowany.

Adwokat Jakub Wende - na pierwszym planie - podczas obrony sędzi Aliny Czubieniak w Izbie Dyscyplinarnej, ściganej przez rzecznika dyscyplinarnego ministra Ziobry. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Po godzinie 21:00 w piątek rozmawialiśmy z mec. Jakubem Wende, który wrócił ze szpitala. Potwierdził wnioski biegłych z Poznania. - Po ich wizycie w szpitalu po raz drugi pojawiła się pani prokurator i podjęła kolejną próbę przesłuchania naszego klienta. Ale Giertych znowu był poza świadomością - mówi OKO.press mec. Wende. Dodaje, że w tej sytuacji nie doszło do skutecznego ogłoszenia zarzutów Romanowi Giertychowi. - Nie mógł ani odnieść się do zarzutów, ani bronić. W tej sytuacji prokuratura nie może wystąpić z wnioskiem o areszt - podkreśla mec. Jakub Wende. Ale dodaje, że gdyby prokuratura poszła po tzw. bandzie i wniosek o areszt jednak złożyła, to jest on gotowy do obrony Giertycha w sądzie.

Prokuratura Regionalna w Poznaniu późnym wieczorem w piątek odniosła się do stanu zdrowia adwokata. Uważa, że symulował brak świadomości, by uniknąć postawienia zarzutów.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Przeczytaj także:

Komentarze