Śledczy nie chcą badać, czy minister obrony Antoni Macierewicz i jego rzecznik – Bartłomiej Misiewicz nie złamali prawa, nie udzielając redakcji OKO.press informacji publicznej. Według prokuratury „brak jakiegokolwiek logicznego wytłumaczenia” dlaczego mieliby oni „umyślnie dopuścić się zaniechania obowiązków” i „jaki mogliby (w tym) posiadać interes”
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza, Bartłomieja Misiewicza i urzędników MON złożyliśmy we wrześniu 2016 r. Chodziło o nieudzielenie odpowiedzi na pytania, które skierowaliśmy do resortu 26 lipca 2016 r., pracując nad publikacjami o odszkodowaniach dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Chcieliśmy wiedzieć m.in.: ile osób wystąpiło z wnioskami o rekompensaty za śmierć bliskich w katastrofie TU-154 oraz kto i jakiej kwoty żąda. Pytaliśmy również, w ilu sprawach wypłacono już pieniądze.
W korespondencji z resortem powoływaliśmy się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Zgodnie z jej zapisami, urzędy i instytucje publiczne, na wniosek każdego obywatela, mają obowiązek w ciągu 14 dni udzielić informacji dotyczących ich działalności.
Po dwóch tygodniach MON poinformował nas, że nasze „pytania znajdują się w realizacji”. Kilkakrotnie przypominaliśmy o nich urzędnikom. W końcu, 1 września, poinformowali nas, że nie dostaniemy odpowiedzi, dopóki resort nie zbada „statusu prawnego” OKO.press.
07 września 2016
22 września 2016 r. sprawę skierowaliśmy do prokuratury. Według nas uzasadnione było podejrzenie, że urzędnicy resortu z premedytacją uniemożliwili nam uzyskanie informacji o odszkodowaniach.
Miesiąc później otrzymaliśmy e-mail z MON z „odpowiedziami” na nasze pytania. Ministerstwo nie podało nam właściwie żadnych konkretnych danych, o które się zwracaliśmy. Napisało też, że „nie została zawarta żadna ugoda”, w której resort zobowiązałby się do wypłaty odszkodowania rodzinom ofiar katastrofy. Zaznaczając, że dane te dotyczą stanu na koniec lipca 2016 (!). W międzyczasie – na podstawie akt sądowych - nasza redakcja opisała już kilkadziesiąt spraw o odszkodowania, z których spora część zakończyła się podpisaniem ugody i wypłatą pieniędzy.
10 listopada 2016
W uzasadnieniu postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa, prokurator Bartosz Tomczak z Prokuratury Rejonowej Warszawa- Śródmieście pisze, że w toku czynności sprawdzających „Ministerstwo podniosło (…), że odpowiedź została udzielona w dniu 27 października 2016 r.”
MON wyjaśniał śledczym, że przygotowanie odpowiedzi trwało długo, bo pytania OKO.press zostały przekazane do kilku komórek organizacyjnych resortu „które wspólnie ustalały treść odpowiedzi”. A od kilku miesięcy w resorcie trwały zmiany kadrowe i organizacyjne „co nie mogło pozostać bez wpływu na terminowość spełnienia obowiązków wynikających z ustawy o dostępie do informacji publicznej”.
Ministerstwo tłumaczyło także, że wniosek naszej redakcji „dotyczył bardzo wrażliwej materii, jaką były kwestie związane z wypłatami świadczeń odszkodowawczych dla członków (rodzin) ofiar katastrofy smoleńskiej”. I że w związku z tym musiał zbadać, czy udostępnienie informacji nie naruszy „dóbr chronionych konstytucyjnie”.
02 listopada 2016
Argumenty MON przekonały prokuratora Tomczaka. Nie zapytał naszej redakcji, czy odpowiedź udzielona naszej redakcji przez MON, zawierała informacje, o które występowaliśmy.
W postanowieniu o odmowie wszczęcia śledztwa napisał, że przestępstwo polegające na nieudzieleniu informacji publicznej, można popełnić wyłącznie umyślnie. „Brak jakiegokolwiek logicznego wytłumaczenia, dlaczego urzędnicy Ministerstwa mieliby umyślnie dopuścić się zaniechania obowiązków w niniejszej sprawie, działając na szkodę zawiadamiającej, a w szczególności, jaki mogliby posiadać interes w takim postępowaniu” - uzasadnił.
Od wiosny 2016 do wiosny 2021 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press.
Od wiosny 2016 do wiosny 2021 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press.