Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie dopatrzyła się propagowaniu nienawiści wobec narodu żydowskiego w rysunku „Polish Holocaust”. Według prokuratury osoba, która jeździ z taką naklejką na samochodzie, zwraca jedynie „uwagę na pewne fakty historyczne i cierpienie doznane przez Polaków w trakcie wojny”
Rysunek „Polish Holocaust” przedstawia klęczącą postać z biało – czerwoną opaską na ramieniu do której mierzą z pistoletu dwie postacie. Jedna ze swastyką, druga z czerwoną, sześcioramienną gwiazdą. Rysunek jest autorstwa Cezarego Krysztopy, rysownika z Podlasia, publicysty Polskiego Radia i „Tygodnika Solidarność”.
Fragment rysunku, źródło "Do Rzeczy"
Pierwotnie rysunek ukazał się w tygodniku „Do Rzeczy”, co wywołało dużo komentarzy. Bo postać z czerwoną gwiazdą może się kojarzyć z NKWD-zistą strzelającym do Polaków. Ale czerwona gwiazda, symbol sowieckiego stalinizmu, ma pięć ramion. Sześcioramienna gwiazda przypomina raczej gwiazdę Dawida i może sugerować, że oprawcami Polaków byli żydowscy NKWD-ziści.
Rysunek Krysztopy ukazał się w gorącym okresie krytyki nowelizacji ustawy o IPN, która miała pozwolić ścigać karnie wszystkich, którzy by mówili o udziale Polaków w Holocauście.
O sprawie rysunku „Polish Holocaust” OKO.press pisało miesiąc temu. Zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury złożyło stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita, które m.in. walczy z antysemityzmem. „Słowo i obraz mają ogromną moc, często pociągającą za sobą nienawistne czyny” – tłumaczyło powody złożenia zawiadomienia stowarzyszenie.
Z kolei autor rysunku Cezary Krysztopa wytoczył proces psychologowi prof. Michałowi Bilewiczowi, który bada uprzedzenia. Pozwał go za wykorzystanie rysunku oraz nazwanie go na Twitterze „notoryjnym antysemitą”. Krysztopa broni się przed zarzutem antysemityzmu, ukazując siebie samego jako filosemitę.
Taki sam rysunek nakleił na swój samochód mieszkaniec jednego z miast w okolicach Trójmiasta. Samochód z taką naklejką zauważył w lipcu 2018 sędzia Włodzmierz Brazewicz. Na co dzień sądzi sprawy karne w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku i ma w tym wieloletnie doświadczenie.
Uznał, że taka naklejka na samochodzie może naruszać art. 256 kodeksu karnego i podsycać nienawiść do narodu żydowskiego. Artykuł mówi o propagowaniu ustroju totalitarnego i nawoływaniu do nienawiści na tle różnić narodowościowych, etnicznych, rasowych lub wyznaniowych.
„Przy ocenie niniejszego zdjęcia trafne będzie odwołanie się do doktryny, w której wskazuje się, iż dla realizacji znamienia nawoływanie do nienawiści wystarczy, że sprawca, nawołując, zmierza do pojawienia się uczucia wrogości wobec określonych w przepisie osób. Takie uczucie zamierza wzbudzić. Nawoływanie musi zatem zawierać takie treści, które są w stanie wzbudzać nienawiść, to jest wrogość, silną niechęć do kogoś” – mówi OKO.press sędzia Brazewicz.
Dodaje, że jego zaniepokojenie budzi również użycie we wskazanej grafice określenia „Polish Holocaust”. "Określenie Holocaust zgodnie z Encyklopedią Britannica wywodzi się z języka greckiego, w którym oznacza całopalenie. Pierwotnie termin ten dotyczył głównie kwestii religijnych np. rytuałów, obrzędów. Jednak po doświadczeniach II wojny światowej zaczął odnosić się przede wszystkim do nazistowskiej zbrodni, jaką było wymordowanie ok. 6 milionów Żydów" – podkreśla Brazewicz.
Dlatego złożył zawiadomienie do prokuratury o umieszczeniu naklejki z tym rysunkiem na samochodzie. Sprawą zajęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Sędzia nie wie jaką decyzję podjęto, bo zgodnie z procedurami osoby, które składają zawiadomienia w ogólnych sprawach, nie dostają decyzji prokuratury. Inaczej by było, gdyby sprawa dotyczyła jego osobiście.
OKO. press zapytało gdańską prokuraturę, co zrobiła ze zawiadomieniem sędziego. Odpowiedziała rzeczniczka prokuratury Grażyna Wawryniuk. „Postępowanie zostało zakończone decyzją o umorzeniu, wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego. Jak bowiem ustalono, intencją osoby, która zamieściła naklejkę, nie było propagowanie ustrojów totalitarnych, a zwrócenie uwagi na pewne fakty historyczne i cierpienie doznane przez Polaków w trakcie wojny” – informuje prokurator Wawryniuk. To kończy sprawę, bo sędzia nie może złożyć zażalenia na decyzję prokuratury do sądu.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze